„Można powiedzieć że jestem i wierząca i wątpiąca (ale to też częste u nas, zachwiana relacja z Bogiem). Niemniej jednak, kilka nowenn, w tym nawet wymagająca Pompejańska w intencji ułożenia sobie życia osobistego mam „zaliczone „. Z tym, że ja jako nastolatka nie modliłam się o to, jakoś nie czułam od zawsze potrzeby posiadania rodziny. Nie wiem, fascynowały mnie podróże, świat, lubiłam się uczyć. Często czytam właśnie świadectwa i dziewczyny które poznają kogoś w miarę wcześnie, też wcześnie się o to modlą, już jako nastolatki, wiedzą że tego chcą. Ja koło 25 roku życia dopiero zaczęłam się o rodzinę kiedyś modlić. ”
Myślę, że to nie jest kwestia modlitwy. Można się modlić latami, a i tak nikogo się nie spotka. Bo Pan Bóg wie, co dla nas dobre i może to nie ten moment, może związek nie będzie dla danej osoby korzystny. Chociaż ciężko to zrozumieć widząc wokół szczęśliwe pary, dla których to akurat jest dobre i korzystne. Wiele osób wcale się o to nie modli, a spotyka właściwą osobę.