Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Czy jest ktoś samotny i zagubiony i smutny?

Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 41)
  • Autor
    Wpisy
  • Fenix
    Uczestnik
      Liczba postów: 2551

      Witaj serdecznie Jolu76 🙂

      Jestem niewiele młodsza od Ciebie i w trochę podobnej sytuacji, więc jestem w stanie Cię zrozumieć. Też się kiedyś podobnie czułam.

      Napiszę tak, masz dopiero 42 lata i jeszcze mnóstwo czasu na ułożenie sobie życia. Sama możesz zacząć zmieniać swoją rzeczywistość. Jedyne co trzeba zrobić, to zebrać się w sobie, przełamać strach i zrobić chociaż jeden, mały krok do przodu. 🙂 Mamie życzę zdrowia.

      Trzymam za Ciebie kciuki. 🙂

       

      Jola76
      Uczestnik
        Liczba postów: 10

        Dziękuję Fenix za odpowiedź, nie tak łatwo zrobić ten krok ponieważ nie wiem, w którą stronę, a poza tym sama też mam przewlekłą chorobę, w tej chwili tez jestem po zabiegu chirurgicznym z bólem fizycznym, który nie mija i rokowania na jego uśmierzenie są nikłe, ale ból psychiczny jest dużo gorszy… kiedy patrzę na swoje wpisy np. na plasterek.pl jak kilka lat temu ciągnęłam ludzi w górę, kiedy upadali, ile miałam siły i wiary to trudno mi uwierzyć, że teraz jestem takim wrakiem fizycznym i psychicznym… dzięki Fenix za odzew

        Fenix
        Uczestnik
          Liczba postów: 2551

          Ja uważam, że nigdy nie można tracić nadziei. Czasem ciężko jest wędrować. Ścieżka bywa kręta i trudno dojrzeć obrany cel. Czasem trzeba się zatrzymać, odpocząć. Ale jaka jest satysfakcja po dotarciu na miejsce. Tylko od naszego uporu i determinacj zależy dotarcie do celu. Sama już od dawna stosuję tę filozofię i w moim przypadku niejednokrotnie się sprawdziła. Chociaż wymagało to wiele razy czasu. 🙂

          Alizee
          Uczestnik
            Liczba postów: 409

            Witaj Jolu76. Myślę, że po części rozumiem twoje problemy, bo mam podobne. Może, żeby lepiej się poczuć spróbuj też zadbać o swój spokój wewnętrzny. Zadbać o siebie. Np. poszukać jakieś grupy wsparcia np. osób z podobnymi problemami, wyjść trochę do ludzi. Zrobić coś tylko dla siebie. Nie żyć tylko chorobami i problemami bo wykończysz się psychicznie. Wbrew pozorom będzie to lepsze i dla ciebie i dla twojej mamy.

            Jola76
            Uczestnik
              Liczba postów: 10

              Dzięki Alizee, niestety u mnie nie ma grupy dda, gdyby była poszłabym bardzo chętnie, pamiętam ile dobrego dała mi terapia przeprowadzona kilka lat temu. Wyjść do ludzi? tylko gdzie i jak? Jedna ręka na temblaku, a druga zwykle w ortezie…

              wisienka79
              Uczestnik
                Liczba postów: 83

                To prawda,że ból i cierpienie psychiczne jest dużo gorsze od tego fizycznego… Jeśli psychicznie człowiek jest szczęśliwy i zdrowy,to o wiele łatwiej zniesie ból fizyczny… Choć ból fizyczny też jest bardzo trudny…

                Alizee
                Uczestnik
                  Liczba postów: 409

                  Masz racje ból i cierpienie psychiczne jest wykańczające ale trzeba się przed tym jakoś bronić bo co mamy się poddać?

                  wienia1
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 18

                    Dzięki Alizee, tak się boję właśnie o dzieci, tak bardzo chciałam dać im inne życie niż miałam. Jak płaczą bo ja płaczę, martwią się o mnie (8 i 12 lat) serce mi pęka i rośnie nienawiść do siebie samej i koło się zamyka. Przeszłam terapię półrocza indywidualna, roczna grupę rozwoju i jestem na antydepresantach- niewiem, ale mam wrażenie że jest gorzej. Nie dotarła na grupy dda. Wszyscy mają o mnie zupełnie inne zdanie. Alizee czy dzieci mogą odziedziczył te leki? Syn jest bardzo wrażliwy i niepewny siebie, córka bardziej przebojowa aż zbyt pewna siebie i czasem okrutna. O wszystko ciągle drzę.

                    Alizee
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 409

                      Tak Wienia twoje dzieci jak najbardziej mogą nie tyle może odziedziczyć ale po prostu przejąć twoje stany depresyjne, lęki. Nawet więcej mogą już to mieć. Przynajmniej ja w ich wieku miałam już jakieś tam stany depresyjne, napady lęku. Tylko, że ja byłam sama z mamą więc od małego wręcz wychodziłam z siebie, żeby jej już więcej nie martwić, nie denerwować. Wszystko dusiłam, w sobie nigdy nie dałam poznać po sobie, że coś jest nie tak. W zasadzie to nawet nie mogłam być smutna bo moja mama już wpadała w panikę, smutek. W każdym razie na twoim miejscu zwróciłabym większą  uwagę na dzieci, więcej im tłumaczyła może dlaczego czujesz się tak a nie inaczej, że to nie przez nie. Bo ja np. bardzo często siebie obwiniałam jako dziecko bo nikt mi nigdy nie powiedział, że to nie moja wina.

                      No i właśnie chyba przez to wszystko dziś jestem, żywym dowodem na to, że człowiek w depresji może się uśmiechać, normalnie funkcjonować i nikt nawet nie zauważa, że coś mi jest. Gorzej z nerwicą to już ciężej ukryć choć też się staram. Taki już mam mechanizm.

                      Też nie wiem jak jest z twoim mężem. Czy ma np. dobry kontakt z dziećmi? Może skoro ty nie dajesz rady to on przejąłby na siebie np. poważniejsze rozmowy z dziećmi. Może to on stałby się takim wsparciem dla nich. Osobą z którą o wszystkim mogą porozmawiać?

                      W każdym bądź razie nie wiń siebie bo to nie twoja wina. Ważne, że chcesz się leczyć i nad sobą pracować. I pocieszę cie, że mimo wszystkich smutków i nerwów nie zamieniłabym mojej mamy na żadną inną:) Ale bądź czujna i myśl też o nich. To, że dziecko nie jest smutne nie znaczy, że wewnątrz nie cierpi.

                      wienia1
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 18

                        Alizee, dziękuję Ci za twoje refleksje mąż mój nie jest rozmowny, poza tym raptus więc dzieci wola przyjść do mnie. Pytam ich o to jak się czują, mówię że to choroba, że nie mają z tym nic wspólnego. Wiem tylko że pokazuje im taka życiową nieporadnosc i chwiejnosc emocjonalna. Mąż jest typem niecierpiacy sprzeciwu, nie ma co za dużo gadać, nie potrzebuje pomocy, raz przyznał znajomym że jest ze mną bezradny. Na ile potrafi wspiera mnie i dzieci. Niewiem sama, bo ciągle zgaduje jak być powinno. Alizee, wszyscy mnie pocieszają, ty napisałaś szczerze, to ważne, dziękuję Ci za to. Mam 40 lat a niepewność życia 2 latka.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 41)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.