Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Czy mówić o swoim dda?

Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
  • Autor
    Wpisy
  • iga1988
    Uczestnik
      Liczba postów: 107

      Jestem ciekawa, ilu Waszych znajomych wie od Was, że jesteście dda? Ja zdecydowałam się powiedzieć i rozmawiać o tym w sumie z kilkoma najbliższymi osobami. Mam ostatnio dylemat czy otworzyć się przed dwójką znajomych, z którymi jestem w sumie blisko od jakiegoś czasu, ale nigdy z nimi o tym nie rozmawiałam, jak oni mówili coś o swoich normalnych rodzinach to ja milczałam, więc w sumie się domyślają, że coś jest pewnie nie tak. Piszę o tym dlatego, że myślałam, że już pozbyłam się tego schematu myślenia, że ktoś będzie mnie oceniał przez pryzmat tego, z jakiej rodziny pochodzę, a okazuje się, że chyba jednak nie. A szczególnie kiedy mam powiedzieć komuś dla kogo alkoholizm w rodzinie to totalna abstrakcja bo całe życie miał kochających mamusię i tatusia nadskakujących na każde wezwanie. Z drugiej strony nie chcę też żeby to wyglądało tak, że oczekuję jakiegoś współczucia i litości. No i gdybym miała im o tym powiedzieć, to nie wiem ile, bo nie o wszystkich wydarzeniach mam ochotę mówić (np. że mój ojciec był w więzieniu, co prawda kilka miesięcy i za jazdę po pijaku a nie za zabójstwo czy coś bardzo strasznego, co nie zmienia faktu, że to już mnie naznacza w pewien sposób jako córkę pijaka i kryminalisty). Czuję się trochę dziwnie wobec nich bo są w stanie się przede mną otworzyć i mówić o swoich problemach (nie takich jak nasze, ale każdy jednak ma jakieś tam swoje problemy) a ja tak jakby nie uzewnętrzniam jakoś tego wszystkiego co we mnie siedzi. Wiedzą, że chodzę do psychologa, ale dlatego ”że mam problemy ze sobą”, ale konkretnie-nie. Czy zdarzyło Wam się kiedyś, że żałowaliście tego, że komuś powiedzieliście o swoim dda? Czy ktoś zareagował nieprawidłowo i niesprawiedliwie Was osądził? Ja się po prostu zastanawiam, czy każdy musi rozumieć istotę alkoholizmu, współuzależnienie, moje dda, itd.

      eddi
      Uczestnik
        Liczba postów: 225

        mnie się nigdy nie zdarzyło, żeby z takiego powodu ktoś mnie jakoś źle oceniał itp
        Nie mam napisu DDA na czole – nie mówię o tym wszystkim wokół, ale moi dobrzy znajomi wiedzą. Choć nie wszyscy znają szczegóły.

        Jeśli mam coś "na końcu języka", ale z jakichś powodów nie potrafię tego powiedzieć drugiej osobie, to buduje się we mnie jakieś napięcie, tworzy się jakiś dodatkowy mur, który burzy bliskość i często taka relacja po prostu się kończy. Choćby dlatego, że ta druga osoba nie wie o co mi chodzi, staje się bardziej podejrzliwa itd. To wywołuje we mnie jeszcze większe napięcie, jeszcze większy mur itd itd.
        Warto rozmawiać – to zbliża, buduje więź, obustronne zaufanie.

        Zaufaj swojej intuicji 🙂 Sama najlepiej wiesz, co komu powiedzieć 🙂
        Powodzenia 🙂

        ordynek
        Uczestnik
          Liczba postów: 281

          Ja od początku przyjąłem zasadę, że nie będę się z tym chował, ale jednocześnie nie bardzo się tym chwaliłem. Jak ktoś pytał konkretnie odpowiadałem bez kręcenia.
          Nie spotkałem się z jakąś pogardą albo odrzuceniem. Kilka razy zaobserwowałem zaskakująco szybką zmianę tematu z drugiej strony 🙂 Niektórym trudno się odnaleźć z taką informacją i zabawnie przechodzą nad tym do porządku dziennego rozpoczynającn nowy wątek…
          W miarę upływu czasu chętniej rozmawiałem o terapii – głównie dlatego, że widziałem zmiany w sobie i odkrywałem jak wielki jest to dar (chociaż pilnuję się, żeby nikogo bezpośrednio nie zachęcać – każdy i tak musi podjąć własną decyzję). Największą satysfakcję jednak sprawia mi, gdy ktoś się pyta o zmiany we mnie i dopiero wtedy słyszy o terapii.

          Hawana
          Uczestnik
            Liczba postów: 554

            Przestrzegam o mówieniu o tym na prawo i lewo. Mi się zdarzyło że chcąc być asertywna wobec pewnych zachowań, które mi nie odpowiadały (praca, wspóllokatorka) osoby te chowały się za "moimi problemami ze sobą".Wspólokatorka beszczelnie nakłamała właścicielce co do faktu prusaków w mieszkaniu, nie zamykaniu okien przez nią przed wyjsciem z mieszkania (miało to wpływ na bezpieczeństwo pozostałych lokatorów oraz ich dobytku) oraz dokładania sie do napraw ( musimy sie składac na naprawy w mieszkaniu z pierwszą naprawą był problem by sie dołożyła, druga naprawa to musze jej piniądze z gardła wyciągać). Robiła problemy z dezynseksją za którą ja płaciłam. Powiedziała właścicielce że wszystko jest w porządku, ona się dokłada, zamyka okna, a ja mam problemy ze sobą.
            Wiedziała że jestem dda, widziała mnie nie raz zapłakaną zresztą ja ją tez bo tez jest dda. Traktowałam ją jak koleżankę i otworzyłam się przed nie właściwą osobą. Drugą sytuację miałam w pracy ( molestowanie i mobbing) przełozony zasłonił się moimi domniemanymi problemami psychologicznymi by sie wybielić( tu akurat nie wyszło odemnie pracowali z kimś z mojej rodziny i wiedzieli dużo o mojej rodzinie i to wykorzystali).:dry:

            Hawana
            Uczestnik
              Liczba postów: 554

              Przestrzegam o mówieniu o tym na prawo i lewo. Mi się zdarzyło że chcąc być asertywna wobec pewnych zachowań, które mi nie odpowiadały (praca, wspóllokatorka) osoby te chowały się za "moimi problemami ze sobą".Wspólokatorka beszczelnie nakłamała właścicielce co do faktu prusaków w mieszkaniu, nie zamykaniu okien przez nią przed wyjsciem z mieszkania (miało to wpływ na bezpieczeństwo pozostałych lokatorów oraz ich dobytku) oraz dokładania sie do napraw ( musimy sie składac na naprawy w mieszkaniu z pierwszą naprawą był problem by sie dołożyła, druga naprawa to musze jej piniądze z gardła wyciągać). Robiła problemy z dezynseksją za którą ja płaciłam. Powiedziała właścicielce że wszystko jest w porządku, ona się dokłada, zamyka okna, a ja mam problemy ze sobą.
              Wiedziała że jestem dda, widziała mnie nie raz zapłakaną zresztą ja ją tez bo tez jest dda. Traktowałam ją jak koleżankę i otworzyłam się przed nie właściwą osobą. Drugą sytuację miałam w pracy ( molestowanie i mobbing) przełozony zasłonił się moimi domniemanymi problemami psychologicznymi by sie wybielić( tu akurat nie wyszło odemnie pracowali z kimś z mojej rodziny i wiedzieli dużo o mojej rodzinie i to wykorzystali).:dry:

              niewazne
              Uczestnik
                Liczba postów: 70

                iga1988 napisała:
                „Piszę o tym dlatego, że myślałam, że już pozbyłam się tego schematu myślenia, że ktoś będzie mnie oceniał przez pryzmat tego, z jakiej rodziny pochodzę, a okazuje się, że chyba jednak nie.”
                To zależy od tego ile już o Tobie wiedzą i jak długo Ciebie znają, jednak naiwnością byłoby myśleć, że ta informacja nie wpłynie na ich postrzeganie. Zresztą dla wielu z Was dzieciństwo nie jest przeszłością, tylko teraźniejszością. Zaryzykuję stwierdzenie, że sami siebie oceniacie przez pryzmat dzieciństwa. Sęk w tym, że przyjaciele, będą Ci mogli pomóc jak się źle poczujesz, bo będą wiedzieli dlaczego. Tak wiem istnieje strach przed tym, że zaczną Ciebie traktować inaczej, ale możesz to od razu z mostu powiedzieć, że najgorsze dla Was ( i w ogóle osób z problemami np. kalectwem) jest nadmierne współczucie, które w mojej ocenie służy polepszeniu swojego ego, a nie rzeczywistej pomocy.

                „szczególnie kiedy mam powiedzieć komuś dla kogo alkoholizm w rodzinie to totalna abstrakcja bo całe życie miał kochających mamusię i tatusia nadskakujących na każde wezwanie. Z drugiej strony nie chcę też żeby to wyglądało tak, że oczekuję jakiegoś współczucia i litości.”
                Teraz się zastanawiam jak się czuła moja koleżanka, gdy zamiast nadmiernego współczucia dostała garść prostej i brutalnej prawdy ode mnie, co w efekcie jej pomogło. Szkoda, że jakoś ta znajomość się skończyła i szkoda, że ugłaskania, a nie trzeźwego myślenia stosowałem do mojej dziewczyny, co się źle dla nas skończyło. Mówię to po to byś widziała, że nie każdy będzie się litował. Choć coś tak czuję, że moje mówienie prawdy doprowadziło do tego, że nie mam już przyjaciół, a samych znajomych ^^.
                ” No i gdybym miała im o tym powiedzieć, to nie wiem ile, bo nie o wszystkich wydarzeniach mam ochotę mówić (np. że mój ojciec był w więzieniu, co prawda kilka miesięcy i za jazdę po pijaku a nie za zabójstwo czy coś bardzo strasznego, co nie zmienia faktu, że to już mnie naznacza w pewien sposób jako córkę pijaka i kryminalisty). Czuję się trochę dziwnie wobec nich bo są w stanie się przede mną otworzyć i mówić o swoich problemach (nie takich jak nasze, ale każdy jednak ma jakieś tam swoje problemy) a ja tak jakby nie uzewnętrzniam jakoś tego wszystkiego co we mnie siedzi. ”

                Jazda po pijaku to wcale nie jest "nic strasznego", tylko coś strasznego, tyle że o ile Ty go nie wsadziłaś pijanego do samochodu, to to nie jest Twoja wina. O to taki przykład, jakbyś była moją przyjaciółką, to bym Ci zmył głowę za takie myśli. Córka pijaka? I co z tego. Mój dziadek puszczał się na boki i powiedział przed śmiercią babci, że ma syna na boku. Twojego ojca zamroczyła wódka, mój dziadek działał świadomie. Jestem wnukiem kogoś kto zdradzał i co z tego? Nie wiem co to oznacza, że jesteś córką pijaka, co mnie to obchodzi ważne co tu i teraz robisz.

                Daj spokój, w dzieciństwie siedziałaś pewnie w kącie i cichutko płakałaś. Rzeczywiście jesteś materiałem na otwartą osobę. Zle jest wtedy jeżeli nie potrafisz nawet z kimś bliskim o tym pogadać, bo to niedobrze. Tutaj nikt Ciebie nie zna, piszesz tu to chcesz napisać, pomijasz szczegóły wstydliwe dla siebie itp. osobie z takimi problemami jest potrzebny ktoś kto będzie Ciebie znał i kogo opinia będzie się więcej liczyć niż przypadkowego faceta z internetu. Zresztą Wy chyba nigdy nie mówicie o wszystkich rzeczach co w Was siedzą (ale mi się jakoś dużo daje wycisnąć 😀 ).

                Kończąc już, pamiętaj że w skrajności nie wolno wpadać. Chodzenie i mówienie naokoło, że się ma dda to duuuuuuuuuuża przesada i ma coś w sobie z emo – chwalenie się cierpieniem (nie znoszę kurde… przez małych kretynów ludzie z prawdziwymi problemami zostali zdegradowani do roli znudzonych nastolatków. Ja pierdole jak można się chwalić depresją. Ja jak miałem depresje to z domu nie mogłem wyjść, wszystkich odsunąłem i nikt o mnie nie wiedział. Czyli coś jak mam teraz ^^).

                gcypr
                Uczestnik
                  Liczba postów: 116

                  Moje najbliższe emocjonalnie osoby-wiedza.Ostatnio powiedzialam to osobie, ktora znam od roku. Reakcja – zrozumienie i chec pomocy.Najwyrazniej najgorsze co mnie spotkalo, to moje dziecinstwo i moja rodzina 🙂 i 🙁

                Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
                • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.