Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Czy przyjaźń jest możliwa..

Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
  • Autor
    Wpisy
  • Beatrix
    Uczestnik
      Liczba postów: 161

      Hej,
      jak sądzicie, czy przyjaźń pomiędzy kobietą a mężczyzną jest możliwa?

      ananke24
      Uczestnik
        Liczba postów: 202

        hej:) ja wierzę, że taka przyjaźń jest możliwa. Mam stałego partnera i mam też przyjaciela… warunek jest jeden: zero podtekstów erotycznych i rzeczywiście układ przyjacielski, wtedy to ma szansę… są mężczyźni, którzy potrafią spotykać się z kobietą i być dobrymi przyjaciółmi, a przynajmniej ja jednego spotkałam na pewno 🙂
        pozdrawiam, a.

        Netka
        Uczestnik
          Liczba postów: 512

          hmmm ciężka sprawa, to raczej ciężkie, chyba, że masz przyjaciela, który nie odpowiada Ci pod żadnym względem 😛 zazwyczaj są etapy najpierw Ty nim myślisz potem on o Tobie … ale najlepsze małżeństwa potem są 😉

          dota
          Uczestnik
            Liczba postów: 302

            hmm. ja zawsze chcialam wierzyc, ze taka przyjaźń jest możliwa… ale już sama nie wiem… byl juz kiedys podobny wątek i wtedy byłam prawie że pewna, że jest możliwa…
            pewien facet, z którym sie mocno skumplowałam jasno powiedział, że nie chciałby, żeby jego kobieta miała męskich przyjaciół. no i gdyby nie tego jego zapatrywania, to nazwałabym naszą relację przyjacielską, bo w sumie zażyłość emocjonalna się między nami zawiązała… póki co pozostwiam ów wątek damsko-męskich przyjaźni w swoim życiu otwartym… przyszłość pokaże co możliwe jest, a co nie

            doris
            Uczestnik
              Liczba postów: 396

              Przyjaźń damsko-męska to dla mnie coś najpiękniejszego i jednocześnieśnie najtrudniejszego do osiągnięcia …

              Czy może istnieć długi czas bez podtekstów? Nie wierzę … Ale mam przyjaciela, z którym coś iskrzyło i zaczynało się … Ale nie zdecydowaliśmy się zrobić dalszego kroku, to znaczy ja się wycofałam, ponieważ mam męża i ponieważnie chciałm tracić tej przyjaźni, takiej czystej właśnie … Ale on podoba mi się a ja jemu. Ratuje nas zdrowy rozsądek: wiemy kiedy przerwać wieczorne spotkanie przy piwie i zawołać taksówkę. Nie umiem zrezygnować z tej znajomości, lekko zabarwionej romantyczno-erotycznie a w sumie niewinnej ….

              A dzisiaj dostałam sms-a od kumpla, który wyraźnie chce czegoś więcej … Nie wiem czy to moja wina czy jednak trudno czasem opanować naturę.

              Sęk w tym, że nie mam przyjaciółek, łatwiej dogaduję się z facetami, tylko za czas jakiś pojawia się problem z ustawieniem granicy, z nadmierną bliskością.

              Anonim
                Liczba postów: 20551

                "Przyjaźń" – duże słowo. Ale próbuję się kolegować B)
                Próbuję, próbuję… I pół biedy, jeśli facet jest w stałym związku…
                Machnę tu dwa podrozdzialiki, będzie przejrzyściej.

                1. Faceci pozostający w stałych związkach.
                Zdecydowanie wolę. Bo dla mnie sytuacja jest jasna i bezpieczna. On jest zaangażowany z kimś innym, ja mam swoje zasady, nikomu w szkodę nie lizę 😆
                Ale zawsze jednak jest jakieś "ale". Muszę pilnować granic za dwoje, bo kolegom mimo wszystko oczęta czasem mgłą zachodzą i coś tam się roić w główkach zaczyna. Smutne, ale prawdziwe. I trzeba zwiększyć dystans. Być nie za dużo, nie za często, nie za intensywnie…

                2. Faceci występujący solo.
                I tu się zaczyna problem.
                a) facet rozwija przede mną swój pawi ogon i zaczyna się popisywać, czego nienawidzę. Irytuje mnie to jak cholera.
                b) facet się zadurza, przy czym szybko wypada z roli romantyka, jeśli się okazuje, że romansu nie będzie, bo nie takie są moje intencje. Trochę to upokarzające dla mnie, bo sugeruje, że rozmowa i rozwijanie znajomości to strata czasu, jeśli w prostej linii nie prowadzi do "czegoś więcej". Facet wydaje się poirytowany, bo mógł ten czas przecież "lepiej zainwestować", khe khe… Co ja poradzę.
                c) ileś lat temu próbowałam pogadać z kolesiem, było to w okresie, kiedy miałam uraz do facetów i generalnie trzymałam się z daleka. Kolega wygłaszał uwagi na temat mojego wyglądu, co było jak dla mnie dość tupeciarskie, ale co tam. Mówił też, że powinnam być weselsza (he he), więcej się uśmiechać itepe, bo przykro na mnie patrzeć. No i co ja zrobiłam? Nikt mnie modyfikować nie będzie, jak mu się spodoba, ale owszem, zaczęłam się uśmiechać. Wyłącznie po to, żeby już można było przejść do innych tematów niż mój wiecznie zdołowany fizis. Efekt? Po jakimś czasie facet bierze mnie na bok na "męską rozmowę" i ze śmiertelną powagą informuje mnie, że, cytat: "Wiesz, ja sobie kiedyś znajdę kogoś, ale to nie będziesz ty". Na co ja dostaję wytrzeszczu, bo oto jako ostatnia dowiedziałam się, że ja na niego lecę :blink:
                d) czasy obecne. Jest miło, zabawnie, ja się dobrze czuję i w zgodzie z tym swoim samopoczuciem żartuję, śmieję się, gadam na luzie, generalnie robię wszystko to, czego mi tak bardzo brakowało przez te lata spędzone w permanentnym dołku. I co? I facet zaczyna snuć romantyczne plany, których ja jak bum cyk cyk nie przewiduję. Smutek mnie ogarnia, bo znajomość ledwie się zaczęła, a ja chyba muszę ją zakończyć, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy. Inaczej musiałabym wziąć kolegę na bok na "męską rozmowę" i poinformować go, że… "Wiesz, ja sobie kiedyś znajdę kogoś, ale to nie będziesz ty"…

                Mały przypis do podpunktów c) i d)… Niedawno w radiu wpadła mi w ucho rozmowa z panią psycholog, która stwierdziła, że kobiety uśmiechają się generalnie po to, żeby było milej w relacjach międzyludzkich. Natomiast 90% mężczyzn interpretuje uśmiech kobiety jako ZACHĘTĘ i wyraz zainteresowania z jej strony.
                Przygnębiające… 😆 Ale wiele mi wyjaśniło :laugh:

                Podsumowując, nie mówię, że taka przyjaźń nie jest możliwa, ale jakieś komplikacje są wpisane w układ. Toteż im ten układ klarowniejszy, tym lepiej B)

                kaktus
                Uczestnik
                  Liczba postów: 694

                  Ja mam to samo, co Conf, z wyjątkiem podpunktu c). I nic do dodania, bo o uśmiechu odbieranym jako zachęta słyszałam już milion dwieście razy. A, może jednak. Z tego miejsca słowo do facetów: uśmiech dla kobiety zazwyczaj nie ma wiele wspólnego ze zdaniem "bierz mnie".

                Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
                • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.