Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Czy rodzice wiedza?
-
AutorWpisy
-
Mam do Was takie pytanie.Czy Wasi rodzice wiedza,ze jestescie Dda,o terapii,mitingach.Jak to jest u Was?bo ja nie wyobrazam sobie,zeby moja mama kiedykolwiek sie o tym dowiedziala.Ojca nie licze,bo pije dalej i w ogole szkoda slow.Nie chce,zeby moja mama obwiniala sie za to.Jestem dorosla,mam swoja rodzine,dom i poradze sobie z tym .O grupie wsparcia Al Anon wie,bo jak jestem na mitingu to pilnuje mi dziecka,ale o Dda nigdy jej nie powiem.Jak jest u Was?
z alkoholikiem nie mam żadnego kontaktu, więc sie nie dowie… A tata uważa,że to wymysł i próba wymówki…nie uznaje,że spierdolili nam dzieciństwo a to jacy jesteśmy to głównie ich zasługa. Dałam braciom materiały o dda- uznałam,że świadomość skąd się u nich wzięły pewne cechy i że to nie jest ich wina im pomoże. A z tatą po prostu czasem się pokłócę i powiem mu kilka przykrych rzeczy…:)
🙂 aha.Dlugo balam sie siostrze o tym powiedziec,a kiedy w koncu jej o tym napisalam,to odpisala,ze juz od dawna wie,ze jestesmy dda,ze duzo o tym wie,czytala,ale nic z tym nie robi.Moze na razie nie potrzebuje,ale taki ma wybor.
Moja mama wie, że jestem DDA i że chodzę na terapię, ale chyba do końca nie wie czym jest DDA. Boję się jej pokazać jakiś artykuł, żeby się dokształciła. Nie wiem czemu, może, że za dużo się o mnie dowie. Mój tata o niczym nie wie. Ale on w ogóle nie wie co robię, bo o niczym mu nie mówię. Mój brat, wie, że chodzę na terapię, ale nie wie dlaczego. Raz mi odpowiedział kpiąco "a Ty z czym chodzisz", to już się skończyło:)
ja swojej mamie powiedziałam ostatnio, że jestem dda i w ogóle, ale nie wzięła tego chyba poważnie. wie, że chcę iść do psychologa (jeszcze tego nie zrobiłam, dopiero po świętach), a tato ? hmm mama ostatnio mu wykrzyczała, że przez niego muszę chodzić na terapie, więc już się dowiedział, chociaż zbyt tego nie chciałam.
U mnie wiedzą, że się lecze u psychologa i u psychiatry. Tylko ich interesuje nerwica natrectw a reszta już nie. Po pierwsze u nas temat picia i skutków picia to zawsze temat tabu. Każdy unika go jak ogień. Nasza rodzina jest mistrzostwem w pozorowaniu przykrych spraw. Ja sie staram z tym tak nie cackać, jak mam ochote to mówie, że ojciec pił i nie zawsze sie dobrze z tym czuje. Jednak gdybym to zrobiła w obrębie rodziny to najpierw dostałabym po uszach, dostałabym takie kazanie, że hej. Wszyscy w koło zaczeli by sie bawić znów, ze to nic, ze nie trza tego roztrząsywać. Przecierz ojciec nie pije. Do tego ojciec znowu zrobi z siebie ofiare, no przecież dla nas już nie pije.
Dzieki za odpowiedzi.Tak sie wlasnie zastanawialam jak Wy macie…czyli moral z tego taki,ze nasi rodzice sa bezkarni,nie poniosa zadnej odpowiedzialnosci za swoje czyny…ale w sumie nie o to chodzi.Mam nadzieje,ze na nas tragedia sie zakonczy i nasze dzieci nie beda musialy borykac sie z pietnem alkoholizmu
moja mama nie mazielonego pojęcia jak bardzo się to na nas wsyzsko odbiło i gdybym powiedziała jej że chce iść na terapię cy coś takiego to powiediałaby że ogłupiałam, że dzieciństwa mi to nie wróci że co ja tym osiągne, strata czasu i że sobie coś "ubzdurałam" i znowu bym się poczuła kopnięta w d* i totalnie olana przez swoją "kochającą mamę" i tak jest ze wszystkim ciągle widzi we mnie letie dziecko mimo, że za chwilę skończę 18stke i nie jestem małą dziewczynką, a to że będę tworzyć jakiśzwiązek z chłopakiem jest całkiem normalne i to, że w intymne swery życia też wkroczyłam. Ją by to oburzyło bo oczywiście co ja wiem o życiu jestem smarkuląno tak bo ona tyle wie o życiu bo ma prawie 60, bo rozmawia z ludźmi- ta kilkoma w pracy którzy opowiadają bajeczki bo ich znam- wiery wszystkim w koło tylko nie własnym dzieciom, no chyba, że to jest moja najstarsza siostra
Pheroniqe twoja wypowiedź pasuje mi na zbuntowanego nastolatka. Matka we wszytsko wkraca, o ta niedobra. Ja jej pokaże, że potrafie o sobie decydować. Bunt to normalna sprawa, łączy to się z rowojem człowieka. Jakoś on musi istnieć, ja się zastanawiam, bo ja raczej starałam się być uległą i czasem myśle, czy to nie była jakaś blokada. Chciałam być dobra, myślaam, że tym wszystkich zatrzymam i uciekałam od buntu.
Jak kiedyś mądra i dojrzała kobieta powiedziała, że mając 25 lat zaczynamy dojrzewać emocjonalnie-to mówiła do kobiet i dziewczynek.;)
Przeżyłam swoje lata i z doświadczenia moge potwierdzić, ż eja naprawde od 18 do teraz zrobiłam milowy krok w emocjach. Wiem, z eniektórzy cały czas są ślepi i nie dorastają emocjonalnie ale to są raczej takie osoby co mają wielki problem. Ja choć mogę mieć blokady potrafie co raz częściej wybierać dojrzałe decyzje.:)Mój ojciec twierdzi że terapia nie ma sensu, a do mojej matki nie dociera z czym wiąże się bycie DDA. Ja sama nie bardzo im to "uświadamiam", bo po co? Raczej przełamuję tabu. Już mogę rozmawiać o alkoholu, o moim dzieciństwie, nazywać sprawy wprost po imieniu, pytać matki czy jest wypita, bo jeśli tak, to nie chcę z nią gadać. Stawiam granice, mówię o tym o czym ja chcę, nie pozwalam się wtrącać w sprawy w które nie chcę.
Terapia pomogła mi przeciąć pępowinę. I tego się trzymam. Konsekwentnie 🙂 -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.