Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Czy rodzice wiedza?
-
AutorWpisy
-
Ja jestem DDD i mam nerwicę. Nie dociera do nich, że są dysfunkcyjni, albo udają, że to do nich nie dociera. O nerwicy nie mają bladego pojęcia, myślą, że nerwica to zdenerwowanie. A może mają pojęcie, tylko też nie chcą się przyznać, że to przez nich tak mam. W końcu kto by chciał się przyznać do porażki jako rodzic?
Mnie się wydaje, ze jestem DDD. Moja mama uważa to za wymysł. Ze dwa razy z nią rozmawiałam, ale doszłam do wniosku, że więcej tego nie będę robić. Zbyt mocno to ją rani. Sama jest/była współuzależniona, a teraz jeszcze w trudnej żałobie i wiem, że się martwi o mnie bardzo. Temat został zamknięty.
Uważam zresztą, że gdy sama stanę na nogi i uniezależnię się od niej psychicznie to poprawią nam się relacje i ona też będzie szczęśliwsza.
…kazdy ma swoje powody…czym rozni sie Dda od Ddd?
U DDD nie było alkoholu, ale były/są inne dysfunkcje.
u mnie w rodzinie wiedza siostry i mama a ojciec nie
jesli chodzi o mame to niby na poczatku mnie popierala ale teraz ma widzac, ze idzie nie po jej mysli odradza mi terapie i wogole zajmowanie sie tematyka dda
siostry to roznie
jest powiedziane ze to ja njabardzej ucierpialam przez picie ojca bo sie tym zajmuje one twierdza ze nie bardzo lub same daja sobie z tym rade ukladaja sobie zycie a ja tkwie czasami w martwym punkcie takie mam wrazenie ze ja to rozpamietuje analizuje na sile a czasami latwiej byloby zapomniec i nie mylec o tym co byloMam mlodsza siostre,ona tez wie,ze jestesmy Dda,ale nie szuka pomocy.Nie wiem dlaczego,nie rozmawialam z nia na te tematy,jestesmy zrzyte pomagamy sobie,ale o intymnych sprawach nie rozmawiamy.Mame nie chce obarczac,starala sie jak mogla.To,ze moja siostra nie potrzebuje przerobic swojego dziecinstwa,to nie znaczy ze ja nie moge.Ja tego potrzebuje,poniewaz dostrzegam,ze wiele cech utrudnia mi zycie.
widzę żże z lolem się źle rozumiemy- bo napisał, że się nie buntował- o to chodzi, że jat eż sie nie buntuje, nie robię w domu afer że mi czegoś nie wiolno, tylko wiecznie przytakuje jej bo ma już te lata i niema tyle sił, bo i tak ma tyle problemów.. o to chodzi, że ja nie mogę mieć swoich, nigdy nie mogłam- jak dostałm uwage w szkole to na pewno to był moja win, jak mi ktoś dokuczał to była moja wina, jak od kogoś zarobiłam też była moja wina, mam się grzecznie uczyć i najlepiej nie wystawiać nosa poza dom- bo ludzie tacy niedobrzy i źli- a najwięcej zła spotkało mnie w domu. Przez nią ie mam pojęcia jak rozmawiać z ruwieśnikami bo prędzej czy później ich nudzę, w te święta odwróciła się ode mnie tak po prostu osoba, którą uwarzałam ża przyjaciela.. ostatnia którą obchodziłam z poza domu… mam już dosyć siedzenia samej w domu.
Ne ważne jest czy ja jej powiedziałąm czy mój starszy brat o dda i tym że mamy rane na duszy do końca życia, że nas społecznie zniszczyli-1 ubzdurliśmy sobie to wyszystko- no jasne przecież to forum nawet sobie wymyśliłam nie? taka jest moja matka albo traktuje mnie jak dziecko nic nie wiedzące o życiu albo każe mi być bóg wie jak odpowiedzialnąMalakh zapisz:
„Ja jestem DDD i mam nerwicę. Nie dociera do nich, że są dysfunkcyjni, albo udają, że to do nich nie dociera. O nerwicy nie mają bladego pojęcia, myślą, że nerwica to zdenerwowanie. A może mają pojęcie, tylko też nie chcą się przyznać, że to przez nich tak mam. W końcu kto by chciał się przyznać do porażki jako rodzic?”
Malakh mam podobnie jak ty ale jakoś już chyba wyszłam z tego…
mnie terapeutka powiedziała po porstu że mam teraz lepszy kontakt z moimi emocjami że wcześniej nie czułam takiego zdenerwowania jak teraz bo było inaczej i dlatego jak już czuję ogromne zdenerwowanie to nie staram się tego tłumić tylko mówię sobie że teraz tak jest bo to wszystko wybuchnęło ale kiedyś opadnie… i że dzięki temu co przeżyłam mogę cieszyć się każdym normalnym dniem…
ja tam się cieszę z tego co przeszłam przynajmniej wiem i cieszę się z tego że przesypiam całe noce teraz, że nie budzi mnie w środku nocy walenie serca, że mogę normalnie funkcjonować…
a rodzice zawsze będą udawać że wszystko jest OK taki jest ich świat i tego chyba się raczej nie zmieni…
moja matka uważa że jeśli miałam co jeść i w co się ubrać to nie mogę narzekać i po co mi psycholog ?Edytowany przez: samanta1989, w: 2011/12/28 19:58
U mnie brat przez prace sie dowiedzial, ze chodze na terapie. Miała z tego tytułu nieprzyjemności, ogólnie to jest temat tabu, i wogóle oni sa przeciez ok, tylko ja jestem jakas inaa….
Ja nie miałam odwagi powiedzieć,że chodzę na terapię.Udaję w domu, że wszystko jest wporządku-mistrzostwo świata.Niezła ze mnie aktoreczka.To pipeprzony lęk hamuje mnie przed wykrzyczeniem,tego co czuję.Jakiekolwiek próby wcześniejsze krążenia wokół tematu spotykają się z agresją i robieniem z siebie ofiary u alkoholiczki, która nie piję od wielu lat. Morduję sama siebie udając….Boję się konsekwencji i że zawali się wszystko dookoła.Z hukiem sypie się cały mój świat.To ,że ktoś przestaje pić nie znaczy ZE JEST ZDROWY, ZE JUZ JEST OKEY.Zbieram w sobie siły na stanie w całkowitej prawdzie…kONSEKWENCJA PICIA I ZNISZCENIA MI ZYCIA NIECH BĘDZIE BRAK WYBACZENIA Z MOJEJ STRONY I WYKRZYCZENIE TEGO CO MI ZROBIONO!!!!!!!A JESLI ISTNIEJE PIEKLO TO MNIECH TRAFIA TAM GDZIE ICH MIEJSCE.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.