Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Czy rodzice wiedza?

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 28)
  • Autor
    Wpisy
  • Malakh
    Uczestnik
      Liczba postów: 1123

      Ja jestem DDD i mam nerwicę. Nie dociera do nich, że są dysfunkcyjni, albo udają, że to do nich nie dociera. O nerwicy nie mają bladego pojęcia, myślą, że nerwica to zdenerwowanie. A może mają pojęcie, tylko też nie chcą się przyznać, że to przez nich tak mam. W końcu kto by chciał się przyznać do porażki jako rodzic?

      Dasmathala
      Uczestnik
        Liczba postów: 240

        Mnie się wydaje, ze jestem DDD. Moja mama uważa to za wymysł. Ze dwa razy z nią rozmawiałam, ale doszłam do wniosku, że więcej tego nie będę robić. Zbyt mocno to ją rani. Sama jest/była współuzależniona, a teraz jeszcze w trudnej żałobie i wiem, że się martwi o mnie bardzo. Temat został zamknięty.

        Uważam zresztą, że gdy sama stanę na nogi i uniezależnię się od niej psychicznie to poprawią nam się relacje i ona też będzie szczęśliwsza.

        ewelka1982
        Uczestnik
          Liczba postów: 4746

          …kazdy ma swoje powody…czym rozni sie Dda od Ddd?

          Malakh
          Uczestnik
            Liczba postów: 1123

            U DDD nie było alkoholu, ale były/są inne dysfunkcje.

            agawa
            Uczestnik
              Liczba postów: 146

              u mnie w rodzinie wiedza siostry i mama a ojciec nie

              jesli chodzi o mame to niby na poczatku mnie popierala ale teraz ma widzac, ze idzie nie po jej mysli odradza mi terapie i wogole zajmowanie sie tematyka dda
              siostry to roznie
              jest powiedziane ze to ja njabardzej ucierpialam przez picie ojca bo sie tym zajmuje one twierdza ze nie bardzo lub same daja sobie z tym rade ukladaja sobie zycie a ja tkwie czasami w martwym punkcie takie mam wrazenie ze ja to rozpamietuje analizuje na sile a czasami latwiej byloby zapomniec i nie mylec o tym co bylo

              ewelka1982
              Uczestnik
                Liczba postów: 4746

                Mam mlodsza siostre,ona tez wie,ze jestesmy Dda,ale nie szuka pomocy.Nie wiem dlaczego,nie rozmawialam z nia na te tematy,jestesmy zrzyte pomagamy sobie,ale o intymnych sprawach nie rozmawiamy.Mame nie chce obarczac,starala sie jak mogla.To,ze moja siostra nie potrzebuje przerobic swojego dziecinstwa,to nie znaczy ze ja nie moge.Ja tego potrzebuje,poniewaz dostrzegam,ze wiele cech utrudnia mi zycie.

                pheroniqe
                Uczestnik
                  Liczba postów: 373

                  widzę żże z lolem się źle rozumiemy- bo napisał, że się nie buntował- o to chodzi, że jat eż sie nie buntuje, nie robię w domu afer że mi czegoś nie wiolno, tylko wiecznie przytakuje jej bo ma już te lata i niema tyle sił, bo i tak ma tyle problemów.. o to chodzi, że ja nie mogę mieć swoich, nigdy nie mogłam- jak dostałm uwage w szkole to na pewno to był moja win, jak mi ktoś dokuczał to była moja wina, jak od kogoś zarobiłam też była moja wina, mam się grzecznie uczyć i najlepiej nie wystawiać nosa poza dom- bo ludzie tacy niedobrzy i źli- a najwięcej zła spotkało mnie w domu. Przez nią ie mam pojęcia jak rozmawiać z ruwieśnikami bo prędzej czy później ich nudzę, w te święta odwróciła się ode mnie tak po prostu osoba, którą uwarzałam ża przyjaciela.. ostatnia którą obchodziłam z poza domu… mam już dosyć siedzenia samej w domu.
                  Ne ważne jest czy ja jej powiedziałąm czy mój starszy brat o dda i tym że mamy rane na duszy do końca życia, że nas społecznie zniszczyli-1 ubzdurliśmy sobie to wyszystko- no jasne przecież to forum nawet sobie wymyśliłam nie? taka jest moja matka albo traktuje mnie jak dziecko nic nie wiedzące o życiu albo każe mi być bóg wie jak odpowiedzialną

                  madlenerose6
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 678

                    Malakh zapisz:
                    „Ja jestem DDD i mam nerwicę. Nie dociera do nich, że są dysfunkcyjni, albo udają, że to do nich nie dociera. O nerwicy nie mają bladego pojęcia, myślą, że nerwica to zdenerwowanie. A może mają pojęcie, tylko też nie chcą się przyznać, że to przez nich tak mam. W końcu kto by chciał się przyznać do porażki jako rodzic?”
                    Malakh mam podobnie jak ty ale jakoś już chyba wyszłam z tego…
                    mnie terapeutka powiedziała po porstu że mam teraz lepszy kontakt z moimi emocjami że wcześniej nie czułam takiego zdenerwowania jak teraz bo było inaczej i dlatego jak już czuję ogromne zdenerwowanie to nie staram się tego tłumić tylko mówię sobie że teraz tak jest bo to wszystko wybuchnęło ale kiedyś opadnie… i że dzięki temu co przeżyłam mogę cieszyć się każdym normalnym dniem…
                    ja tam się cieszę z tego co przeszłam przynajmniej wiem i cieszę się z tego że przesypiam całe noce teraz, że nie budzi mnie w środku nocy walenie serca, że mogę normalnie funkcjonować…
                    a rodzice zawsze będą udawać że wszystko jest OK taki jest ich świat i tego chyba się raczej nie zmieni…
                    moja matka uważa że jeśli miałam co jeść i w co się ubrać to nie mogę narzekać i po co mi psycholog ?

                    Edytowany przez: samanta1989, w: 2011/12/28 19:58

                    jagap
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 125

                      U mnie brat przez prace sie dowiedzial, ze chodze na terapie. Miała z tego tytułu nieprzyjemności, ogólnie to jest temat tabu, i wogóle oni sa przeciez ok, tylko ja jestem jakas inaa….

                      malenka
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 382

                        Ja nie miałam odwagi powiedzieć,że chodzę na terapię.Udaję w domu, że wszystko jest wporządku-mistrzostwo świata.Niezła ze mnie aktoreczka.To pipeprzony lęk hamuje mnie przed wykrzyczeniem,tego co czuję.Jakiekolwiek próby wcześniejsze krążenia wokół tematu spotykają się z agresją i robieniem z siebie ofiary u alkoholiczki, która nie piję od wielu lat. Morduję sama siebie udając….Boję się konsekwencji i że zawali się wszystko dookoła.Z hukiem sypie się cały mój świat.To ,że ktoś przestaje pić nie znaczy ZE JEST ZDROWY, ZE JUZ JEST OKEY.Zbieram w sobie siły na stanie w całkowitej prawdzie…kONSEKWENCJA PICIA I ZNISZCENIA MI ZYCIA NIECH BĘDZIE BRAK WYBACZENIA Z MOJEJ STRONY I WYKRZYCZENIE TEGO CO MI ZROBIONO!!!!!!!A JESLI ISTNIEJE PIEKLO TO MNIECH TRAFIA TAM GDZIE ICH MIEJSCE.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 28)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.