Wiesz Dziuba rozumiem Cię. Ja też zawsze się bałam ojca, choć wmawiałam sobie, że nie. Nie wychodziłam nigdzie, bo bałam się go zapytać czy mogę itd. Zaczęłam stawiać na swoim jak skończyłam 19 lat. Miałam silny argument w ręku: to że jestem pełnoletnia i że czekałam rok, aż on się z tym oswoi. Dziecko bohater zaczęło się buntować. Dziwie się, że to przełknął. Choć nie raz słyszałam, że dopóki mieszkam w jego domu to mam żyć jak on mi każe. Na to ja, że to też jest mój dom i nie zamierzam żyć według ułożonego przez niego planu, bo nie jestem od spełniania jego marzeń. Wiesz to dziwne, ale są chwile, kiedy my słabi ludzie znajdujemy gdzieś takie pokłady energii, których nikt by się po nas nie spodziewał. Zyczę Ci byś i Ty je znalazła. Buśka 🙂