Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › DDD
-
AutorWpisy
-
Nie wiem czemu piszę, nie jestem pewna czy to moje miejsce.
Moi rodzice nie byli alkoholikami. Są bardzo toksyczni, mam 31 lat od prawie 3 lat na terapii i nadal nie wiem w jakim stopniu.
Ładuje się w okropne związki. W pierwszym Kuba 1/4 roku był ujarany albo pijany albo obie rzeczy na raz, przemoc psychiczna, awantury niekończące się od świtu do zmierzchu, przepychanki w końcu. Wyprowadziłam się kiedy nie mogłam przestać płakać – reakcja fizyczna, poszlam do lekarza i powiedzialam ze nie moge przestać i to chyba jakieś załamanie nerwowe czy coś. Wracalam do niego kilkanaście razy bo przecież go kocham i gdyby chociaż troszkę się zmienił. Za każdym razem wieksza rozpacz.
Aż poznałam Igora od początku wiedziałam ze to ćpun – ale gdzieś moja świadomość to wyparła i wypierała wszystkie te mini opowieści o LSD, extasy syntetykach i kokainie. Zrobilam sobie utopie w ktorej Igor bral rekreacyjnie. Az wygonil mnie ze swojego mieszkania zeby cpac. Cpał 1,5 miesiaca codziennie. Napadł mnie w moim mieszkaniu. Ćpał z moją najlepszą przyjaciółką.
A ja zupełnie to straciłam ciągle za nim tęsknię. Bo jak był trzeźwy to było normalnie miło.
Nie umiem funkcjonować po tym wszystkim. Nie wiem kim jestem.
Mialam obsesyjne mysli. Pojechalam do niego do domu – zrobilam awanture.
I czekam aż do mnie napisze – idiotka.
Dostalam leki uspakajające i 2 tygodnie zwolnienia.
Codziennie płaczę z tesknoty i bólu.
Przeraża mnie to jak bardzo jestem nienormalna. Nie wiem czy jestem w stanie się ogarnąć zeby żyć normalnie.
A mówiłaś o tym terapeucie ? Sytuacja wyglada zle . Trzeba to przepracować . Tu żadne dobre rady nie pomogą . Tu trzeba dotrzeć do przyczyny dla której w takiej utopi żyjesz . Sama tego nie zrobisz , ani to ani żadne inne forum Ci nie pomoże . Biegnij po pomoc dziewczyno , przecież chcesz żyć prawda ? A tym czasem powoli siebie zabijasz
Bo jeśli pochodzisz z domu dysfunkcyjnego to w takim związku możesz się czuć jak w ”domu”. Bo dobrze to znasz. Miałam podobnie dopóki nie poznałam kogoś, kto uczy mnie spokojnego życia, bez awantur, kłamstw, przemocy, manipulacji… Tylko no właśnie.. ja się w tym kompletnie nie odnajduje..Tego się często trzeba nauczyć jeśli nikt nas tego nie nauczył. I chociaż mnie nosi bo często jest za spokojnie w moim związku to muszę sobie to tłumaczyć, że to tu jestem szczęśliwa…
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.