Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD DDD – Moja historia.

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      Mam 22 lata, niedawno trafiłem na artykuły o Dorosłych Dzieciach Rozwiedzionych Rodzicow (DDRR) w magazynie Charaktery.
      Znalazłem tam obraz samego siebie: zamknięty w sobie, tłumiacy złość dośrodka, niewielka pewność siebie, potrzeba bycia całkowicie samodzielnym, gruboskorność, stały lęk przed ośmieszeniem i negatywna ocena.
      Lęk przed ośmieszniem i odrzuceniem powoduje trudności przy wyrażaniu własnego zdania. Boję się 'zranić’ czyjeś uczucia, a pomijam swoje własne. Odczuwam bardzo duże zmieszanie kiedy ktoś się ze mnie naśmiewa, nawet w żartach, zbyt bardzo biorę to do siebie. Przeszkadzaja mi powierzchowne kontakty z lud¼mi, schodzenie im z drogi pod byle pretekstem, zrywanie kontaktow z błachych powodow kiedy złość się nagromadzi, obojętność i zniechęcenie.
      Moj dom rodzinny od zawsze był miejscem wiecznych kłotni pomiędzy ojcemi matka. Nigdy nie mieli oficjalnego rozwodu, ale ich zwiazek trwał jedynie na papierze. Nigdy nie widziałem aby okazywali sobie uczucia takie jak miłość czy przyja¼n. Wyjatkiem było wychodzenie ojca do pracy, wtedy się żegnali o ile był to okres ich lepszego nastawienia do siebie. Niestety ja tylko to wszystko słyszałem ze swojego pokoju o ile rano się obudziłem… przy mnie nigdy nie byli dla siebie czuli! Przecież to coś strasznego!!! Często 'powodem’ kłotni była jakaś moja uwaga, wyrażenie własnego zdania. Rodzice od razu wykorzystywali to do czynienia sobie uwag, wyrzutow lub kłotni. Te ostatnie były bardzo agresywne, z wyzwiskami, ostre, nigdy nie konczyły się kompromisem, raczej albo dasaniem się na siebie przez jakiś czas, opuszczeniem domu przez ojca i powrot wieczorem lub straszeniem się rozwodem. Pamiętam, że odczuwałem duży lęk i stres w dziecinstwie z powodu tych kłotni. Bałem się, że moja rodzina się rozpadnie, nie wiedziałem co się wtedy ze mna stanie, dokad trafię.
      Co do moich własnych kontaktow z rodzicami… wychowywała mnie przede wszystkim matka, ojca często nie było w domu, po prostu wychodził po pracy nie mowiac gdzie i wracał wieczorem, kiedy był obecny dochodziło do kłotni i wtedy musiałem radzić sobie samemu. Zdarzało mi się częste poczucie wstydu przed innymi z powodu tego jak wyglada moja rodzina. Wieloktronie dochodziło do sytuacji kiedy zaczynali swoje kłotnie gdy ja akurat rozmawiałem przez telefon lub był ktoś u mnie. Szczerze mowiac do dnia dzisiejszego nikomu nie zwierzałem się z tego jak wygladała moja rodzina. Na pytania 'jak tam w domu?’ odpowiadałem zdawkowo, że wszystko w porzadku, ale ze zmieszaniem. Moj ojciec nie pamiętał o moich urodzinach, co sprawiało mi wtedy ogromna przykrość. Często byłem też krytykowany. Wymagano ode mnie perfekcjonizmu niemalże. Moje porażki były komentowane z bardzo duża nuta generalizowania. Niemowiono, że nie wyszło mi coś konkretnego, tylko czyniono uwagi typu: 'za ciebie człowiek musi się zawsze wstydzić’, 'a ty to coś takiego załatwisz samemu?’, itp. A dodam, że były to opinie grubo przesadzone, moja babcia często mowiła im, że zbyt bardzo mnie strofuja, ale oni nerwowo dawali do zrozumienia, żeby się nie wtracała. Opinia babci namoj temat była diametralnie odmienna, uważała, że jestem wręcz zbyt spokojny. Na chwilę obecna studiuję 200km od domu, przyjeżdzam raz na 3 lub 4 tygodnie oraz na wakacje. Okres kiedy jestem poza domem to czas kiedy mogę nabrać odrobinę pewności siebie. Niestety powrot sprowadza mnie zawsze na dno. Częsta krytyka tego co robię, co ogladam, nerwowa atmosfera, kłotnia z błachego powodu. Upadajaca na ziemię łyżeczka wywołuje agresywna reakcję matki i oczywiście generalizowanie typu 'nie umiesz tego cicho robić!?’ Oczywiście takich słow jak przepraszam nie uzyskam, udaja zawsze, że nic się nie stało nawet jeśli czynili uwłaczajace mi uwagi. Co ciekawe słowo dziękuję mojemu ojcu też jest zupełnie obce. Nawet wybranie części i złożenie dla niego komputera nie było powodem aby mi podziękować za wysiłek i czas.
      Chciałbym jakoś sobie pomoc, oczekuję zbudowania poczucia własnej wartości, wyzbycia się lękow przed ośmieszeniem i odrzuceniem i przede wszystkim nauczenia się budowania głębokich relacji z druga osoba, gdyż w domu nie dano mi szansy.
      Co możecie mi poradzić?

      Anonim
        Liczba postów: 20551

        Ja właśnie po to chodzę na terapię Jacek 🙂 Mam takie same cele jak ty 🙂 Ostatnio rozmawiałam z terapeutka właśnie o relacjach z rodzicami… W moim domu rodzinnym panuja podobne stosunki, jak w twoim: mnostwo złości i agresji. Ja jestem w trochę gorszej sytuacji niż ty, Jacku, bo też mam 22 lata, a nadal z nimi mieszkam, nadal sprowadzaja mnie w doł, niszczac mnie w pewien sposob… Nieświadomie, ale zawsze… Mam nadzieję, że terapia pomoże mi jakoś z tym sobie poradzić, żeby się tym tak nie przejmować… Bo terapeutka uświadomiła mi, że na ich zmianę nie mogę liczyć. Mogę liczyć tylko na siebie, że zmienię podejście do nich i do tego, jak mnie traktuja… Pozdrawiam! 🙂

        Makenzen
        Uczestnik
          Liczba postów: 219

          Ja mam 26 lat, jestem DDA i przejawiam wiele cech takich, jakie opisałeś w swojej hostorii. Nie mam pracy, nie mogę się więc wynieść z domu… a bardzo o tym marzę, odcięcie się od rodzicow i finansowa niezależność sprawiłaby, że stanę pewniej na nogach… w każdym razie bardzo, bardzo na to liczę. Na szczęście ostatnio czuję w sobie dużo wewnętrznej siły i choć łapie mnie jesienna melancholia, jest we mnie dużo wiary w lepsze jutro 🙂 Pozdrawiam!

          Isis79
          Uczestnik
            Liczba postów: 38

            Jacku czytajac Twoj post, odnalazłam kilka elementow z siebie. Pomomio tego, że jesteś nieśmiały, bezsilny to zauważyłam, ze jesteś też silnym człowiekeim bo nie załamałeś sie doszczętnie i chcesz coś ze swoimi słabościami poradzić – to już bardzo dużo. Znam ludzi, ktorzy na wszystko narzekaja, obwiniaja innych za wszystko, znaja swoije słabości, ale nic z tym nie chca zrobić bo uważaja, że nie warto bo i tak nic z tego nie wyjdżie. Wiedz, że nie jesteś sam. Jak będziesz w domu to rob wszystko by do kłotni nie dochodziło ani pomiędzy toba i rodzicami ani pomiedzy rodzicami, a jak poczujesz nadchodzaca burzę to poprostu id¼ się przejść. Bo i tak nie rozładujesz atmosfery, ale tylko ja podsycisz. Zawsze tak jest.Pozdrawiam. 3m się.

            Anonim
              Liczba postów: 20551

              Cześć Jacek. Nie będę się już powtarzał, ale podobnie jak inni zauważam u siebie większość z cech ktore opisałeś. To psuje krew. Ale ta typowość, to jest dla mnie powod żeby nie traktować syndromu dda/ddd jako fatum na przyszłość, i załamywać ręce, ale raczej jak zwykła chorobę, z ktorej można i trzeba się wyleczyć.
              pozdrawiam i powodzenia

              Makenzen
              Uczestnik
                Liczba postów: 219

                No! I to mi się podoba 🙂 Bardzo dobre, zdrowe i rozsadne podejście do sprawy.

                Anonim
                  Liczba postów: 20551

                  Ostatnio też zastanawiałem się nad swoimi kontaktami z otoczeniem. Nie wiem czy macie podobnie… ale u mnie to jest tak, że dobieram sobie znajomych podobnych do mojego ojca, w konsekwencji ich działanie mnie niszczy.
                  Cechy charakterystyczne dla nich: egoizm, atakowanie innych, krytykowanie, nieprzejmowanie się uczuciami innych, hipokryzja i dwulicowość, a wszystko to powodowane kompleksami, niska samoocena.
                  Ich negatywne zachowanie oczywiście kierowane jest rownież na mnie.
                  Mam takie postanowienie, aby dobierać sobie przyjacioł dokładnie odmiennych od tego co podpowiada mi moje własne przeczucie. Wtedy może zwrocę uwagę na przychylne mi osoby.

                  man
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 303

                    Jacek, moje zdanie jest takie, że robienie na przekor sobie nie prowadzi do niczego dobrego. To praca nad postawa, nie nad korzeniami.
                    Odkad zaczałem się zmieniać, poznałem naprawdę wartościowych i życzliwych ludzi. Kiedyś nie pasowałem…
                    Pozdrawiam
                    Z drugiej strony, może czasem nie warto tak się zagłębiać we wszystko…

                    Edytowany przez: mpman, w: 20.09.2005 20:39

                    Anonim
                      Liczba postów: 20551

                      Jacku twoi rodzice poszli za daleko we wzajemnej nienawiści i nie zauważyli że maja wspaniałego i wrażliwego syna.
                      Twoj list świadczy o głębokiej madrości ktora posiadłeś mimo młodego wieku.
                      Nie masz najmniejszego powodu żeby obwiniać się za piekło w domu. Dobrze że zdajesz sobie sprawę z wysiłku ktory musisz podjać aby wyzwolić się z niego.

                      Podobnie jak ty miałem tylko babcię ktora widziała we mnie pozytywne cechy i tylko dzięki niej zachowałem emocjonalny pion. Trzymaj się Babci! Pozdrowienia 😉

                      Anonim
                        Liczba postów: 20551

                        U mnie jest niemal identycznie. Moim głownym problem jest to, że nie potrafie tworzyć stalych znajomości, a o jakiś zwiazkach to już nie ma mowy. Piszecie, ze musimy sie zminić. Ale jak? Skad mamy brać wzorce?

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.