Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Do Agus;)
-
AutorWpisy
-
Odbijany Agus:) Ty akurat chyba nie masz nic przeciwko zakładaniu zadedykowanych komuś tematów:)
w razie gdybyś nie doczytała w rozmowach:
NIC tutaj do nikogo nie mam, polubiłam chyba wszystkich i nie ma w tym cienia przesady
co do tego jakim jestem problemem to……………….Aguś świetnie kiedyś to forum porównałaś do wirtualnego domu alkoholika. Zapadło mi to w pamięć, aczkolwiek nigdy bym nie pomyślała, ze teraz przyjdzie mi na myśl świetne porównanie. Otóż moi rodzice od lat-szczególnie ojciec odkąd pamietam, był święcie przekonany, że jak tylko zniknę mu z pola widzenia i się wyniosę, to się skończą jego problemy. Co ciekawe kilka razy nawet zniknęłam calkowicie i………………….jego problemy wcale nie zniknęły! Się do dzisiaj zastanawiam czy on kiedyś zajarzy, ze nie ja jestem jego problemem, tylko jego problemy tkwią w nim.
Stosując analogię mogę Wam tylko powiedzieć, że nie zastanawiajcie się co ja zrobiłam czy powiedziałam, czy na ile ja tutaj zadymy zrobiłam, tylko nad Waszymi reakcjami na tę sprawę a sporo sami się o sobie dowiecie. Bo nie ja jestem tutaj wcale problemem, choc o fakt, że maszynka do robienia problemów ze mnie niezła
Dla mnie od samego początku tutaj działy się wazne rzeczy, które miały potężne przełożenie na moje realne życie I pozytywnie i negatywnie i też sporo się sama o sobie dowiedziałam. Ale ogólnie akurat ja jestem bardzo z tej lekcji zadowolona Bo ja ogólnie jestem taka Felicja własnie-szczśliwa z natury, choć cholera wie dlaczego, bo najczęściej nie mam wcale powodów;)
Pozdrawiam serdecznie, a Tobie Pomponiusz musze przyznać sporo zawdzięcza mi nawet nie wiesz ile….
mam nadzieję, że wszystko wróci do normy będzie dobrze:):):)
Felicja 🙂 dziś rano byłam świadkiem i uczestnikiem pewnego zdarzenia…:) nie wiem czemu ale, jadąc z powrotem do domu, analizowałam to i od razu skojarzyłam to sobie z sytuacją, jaka ma miejsce tu na forum związaną z Tobą i Kubą…:)
wiozłam rano dzieci do szkoły i jako rodzice "wywalczylismy" ze względu na brak parkingów wjazd pod szkołę z drugiej strony, w miejscu gdzie dotychczas mogły tylko i wyłącznie wjeżdżać autobusy, których rano jest chyba z 5 …, no i ja wjechałam za jednym z nich… stanął przed bramą , a w bramie stali inni rodzice co przywieźli dzieci…więc zagrodził im wyjazd … i musieli czekać aż wysiądą dzieci … ja stałam za autobusem… tez kierowca z zagrodzonego samochodu zaczął trąbić, wrzeszczeć, wyzywać kierowcę autobusu ( a jego obowiązują jakieś procedury), popatrzyłam na kierowcę tego auta z furiatem za kierownicą i poczułam niesamowitego nerwa na niego… z drugiej strony pomyślałam, ze mu się spieszy… ale za te jego furiactwo byłam bardziej na niego zła jak mi go było zal… w momencie kiedy autobus zacząl odjeźdzać w oddali pojawił się następny… i w nerwie pomyślałam, aby ten kierowca samochodu nie zdażył, aby znów postał trochę…:evil: noo i nie wpuściłam go po mału ruszyłam…;) a za mną stanął następny…. nooo i furiat sobie znów poczekał…:)
dzięki za tę oto przypowiastkę Agus, bo wiem, że jest niezwykle prawdziwa i życiowa:)
Musisz tylko zrozumiec jedno, cała ta sprawa z panem P ma zupełnie inny wymiar dla mnie:) Ja się tak naprawdę bardzo cieszę, ze nie mam z nim nic wspólnego od dawien dawna:) Kiedyś mówiłas, ze macie kontakt, to myślę powinnaś wiedzieć o co mi chodzi w jego zachowaniach a raczej o co mi chodziło, bo mnie to już od dawien dawna to nie interesuje, ja tylko nie trawię osób, które zachowują się tak a nie inaczej, a nie potrafią u innych tego samego znieść:) rozumiesz?:) a tak poza tym to wymiar jest zupełnie inny. Chcesz wiedzieć do którego momentu przejmowałam się nim faktycznie? do momentu jęków pod płotem i odblokowania go, a później już nie, bo ja generalnie potrafię rozmawiać z prawie każdym, jakies zdolności społeczne czy nie wiem co;) ale to jest przypadek, z którym rozmawiać w życiu bym nie potrafiła, bo tak cudować jak nastolatek to ja też potrafię:) i wystarczy mi, że ja to mam:) a on myślę nie cierpi bo uwielbia przedstawienia:) i nawet nie pamietam kiedy to było, ale daaawno temu. Poza tym to on nie potrafił skończyć i robił to celowo:) no to teraz ja nie wiedziałam kiedy skończyć, bidulek przyjął pozę wielce spokojnego i ofiarę namolniaka z siebie zrobił. Aguś, ja sikam ze śmiechu kiedy to widze tak naprawde:)………………………….
a moja lekcja z tego jest inna i nie dotyczy jego jako takiego;)
ale dzięki:)Edytowany przez: Felicja, w: 2012/09/06 13:50
Skoro z resztą weszłam i tu mówię to jeszcze coś dopowiem, otóż……………jestem masakrycznie zmęczona, bo ja mam okazję większą część życia znać samych "oryginalnych" ludzi…………….z resztą już się nawet przyzwyczaiłam do tego:) ale tak na serio mam ich tylu w zyciu realnym, że mi kolejne takie osoby na serio nie są do szczęścia potrzebne, staram się otaczać teraz osobami, powiedzmy bardziej stabilnymi emocjonalnie niż ja i z mniejszymi blokadami………….nawet dość dobrze rozumiem się z ludźmi podobnymi do mnie, bo wiem o co im chodzi, ale niestety jak w jakims waznym punkcie zderzą się zabezpieczenia i u mnie i u tej osoby bardzo podobne jest katastrofa! mam dość tych "karamboli" bo sama wiem gdzie nie jestem gotowa odpuścić, bo to jest moje "zabezpieczenie" i nie daję sobie z nim rady, to dodatkowo WIEM, że ta osoba też nie odpuści i tyle.
A jesli chodzi o facetów to już w ogóle. Tak na serio to największe znaczenie w moim życiu pod tym względem miał męzczyzna z którym historia toczyła się pewnie około 3 lat będzie. Trafiliśmy u siebie na cholernie podobny system blokad i nawet manipulacji:) możesz sobie tylko wyobrazić co się działo, do tego żadne z nas zupełnie nie chciało się przyznać do wewnętrznego zakłamania w wielu kwestiach, do tego litowaliśmy się nad sobą, bo tacy dobrzy chcieliśmy być, żadne nie chciało się przyznac, ze to co robi nie ma nic wspólnego z intencją, na dodatek zamotanie wewnętrznie i mieszanka pychy i kompleksów była u nas tak duża, że szok a oboje dalibyśmy się pociąc za to, ze to skromność po prostu jest 😀 a co ciekawe myślę, ze nawet usposobienie wbrew pozorom mieliśmy podobne-skore do gniewu. O stopniu przeczulenia, braku dystansu do wielu spraw u siebie, mściwości, złośliwości i przewrotności to już nawet nie chcę wspominać:) A to wszystko w białych rękawiczkach, chociaz ja odpuściłam białe rękawiczki i stałam się chamem totalnym:D on znów jako, ze wychowany wewnętrznie prawie jako panienka, był wielce zgorszony i to autentycznie jak jakaś dziewiętnastowieczna pensjonariuszka hahaha:D na końcu zamieniliśmy się rolami i okazało się, ze potrafi być niezłym chamem:D a jak sobą manipulowaliśmy emocjonalnie to już w ogóle była jazda;) Uuuu a żebyś wiedziała jak oboje bylimy w porządku w stosunku do osób, które wspólnie znaliśmy i jacy oboje byliśmy w tym biedni hahahaha:D i jak i on i ja wszystkim tłumaczyliśmy, że my tylko dobrze chcieliśmy, bo chcieliśmy sobie pomagać hahahahaha:D co jest nawet zgodne z prawdą, tylko, ze żadne z nas nie spytało czego by chciała ta druga osoba, tylko się wielce domyślaliśmy, ale to niby w ramach naszej inteligencji emocjonalnej było hahaha:D aaaaaaaaa co ciekawe oboje byliśmy ponoć wyzuci z wszelkiej pogardy hahahaha no jasne;) i ja do dzisiaj nie wątpię, ze to na serio dobry człowiek, bo tak jest, ale jego twierdza była godna mojej twierdzy i nikt z niej nie chciał wyjsć. I szczerze? Oboje kłamaliśmy i motaliśmy, ale nie, ze dosłownie tylko uciekaliśmy jak któreś komuś prawdę powiedziało, bo on mnie dość dobrze widział prawdziwą i ja jego też:) to sobie wyobraź co się działo jak sobie nawajem urojenia wmawialiśmy byleby tylko nie przyznać, ze to prawda hahaha:D a
ogólnie to właśnie był jeden z najwazniejszych facetów jakich kiedykolwiek poznałam:) szkoda, ze nie prowadziłam wtedy dzienniczka uczuć, bo szajs jaki ze mnie wypływał w tamtej historii był nieprawdopodobny!! i to na wszystkich płaszczyznach….całe tony emocji, całe zakompleksienie, całe zaniżone poczucie własnej wartości, cała gama chyba wszystkich możliwych uczuć jakie mogą istnieć a które były kryte przez zakłamanie:)
Gdzieś mi napisałaś (albo nie Ty już nie wiem kto) żebym przestała okłamywac samą siebie, wtedy okłamywałam przez kilka lat. Ale chcę uczciwie się z tym zmierzyć, bo mogłabym zaprzeczać do dzisiaj i wymyślac, ale nawet mnie samą przerazilo do czego ja w ogóle jestem zdolna…………………………….ciekawe rzeczy w sobie uruchomiliśmy, bo on ponoć powiedział, że w zyciu nie spotkał osoby, która by w nim obudziła pewne rzeczy:) dobra lekcja ale obrzydliwie bolesna, bo pal licho tego człowieka, ten mój przypudrowany szajs był najgorszy…………………….
I ja wiem dobrze czego powinnam unikac dla własnego dobra, bo na razie moje gówna nadal swobodnie pływają i nie chcę budowac szamba podwójnego……..
W ogóle gdyby nie tamten człowiek dałabym się pociąc pewnie do dzisiaj, że we mnie pewnych rzeczy nie ma albo jestem do tego zupełnie niezdolna.;)
To była czysta ironia losu, ale jakże pouczająca:) żadnych relacji z ludźmi o podobnych problemach a już napewno nie z męzczyzną;) mnie po prostu własne gówno dusi i nie potrzebuję czyjegoś…..
mam nadzieję, ze to wszystko jest jasne:)
Felicja zapisz:
„Skoro z resztą weszłam i tu mówię to jeszcze coś dopowiem, otóż……………jestem masakrycznie zmęczona, bo ja mam okazję większą część życia znać samych "oryginalnych" ludzi…………….z resztą już się nawet przyzwyczaiłam do tego:) ale tak na serio mam ich tylu w zyciu realnym, że mi kolejne takie osoby na serio nie są do szczęścia potrzebne, staram się otaczać teraz osobami, powiedzmy bardziej stabilnymi emocjonalnie niż ja i z mniejszymi blokadami………….nawet dość dobrze rozumiem się z ludźmi podobnymi do mnie, bo wiem o co im chodzi, ale niestety jak w jakims waznym punkcie zderzą się zabezpieczenia i u mnie i u tej osoby bardzo podobne jest katastrofa! mam dość tych "karamboli" bo sama wiem gdzie nie jestem gotowa odpuścić, bo to jest moje "zabezpieczenie" i nie daję sobie z nim rady, to dodatkowo WIEM, że ta osoba też nie odpuści i tyle.A jesli chodzi o facetów to już w ogóle. Tak na serio to największe znaczenie w moim życiu pod tym względem miał męzczyzna z którym historia toczyła się pewnie około 3 lat będzie. Trafiliśmy u siebie na cholernie podobny system blokad i nawet manipulacji:) możesz sobie tylko wyobrazić co się działo, do tego żadne z nas zupełnie nie chciało się przyznać do wewnętrznego zakłamania w wielu kwestiach, do tego litowaliśmy się nad sobą, bo tacy dobrzy chcieliśmy być, żadne nie chciało się przyznac, ze to co robi nie ma nic wspólnego z intencją, na dodatek zamotanie wewnętrznie i mieszanka pychy i kompleksów była u nas tak duża, że szok a oboje dalibyśmy się pociąc za to, ze to skromność po prostu jest 😀 a co ciekawe myślę, ze nawet usposobienie wbrew pozorom mieliśmy podobne-skore do gniewu. O stopniu przeczulenia, braku dystansu do wielu spraw u siebie, mściwości, złośliwości i przewrotności to już nawet nie chcę wspominać:) A to wszystko w białych rękawiczkach, chociaz ja odpuściłam białe rękawiczki i stałam się chamem totalnym:D on znów jako, ze wychowany wewnętrznie prawie jako panienka, był wielce zgorszony i to autentycznie jak jakaś dziewiętnastowieczna pensjonariuszka hahaha:D na końcu zamieniliśmy się rolami i okazało się, ze potrafi być niezłym chamem:D a jak sobą manipulowaliśmy emocjonalnie to już w ogóle była jazda;) Uuuu a żebyś wiedziała jak oboje bylimy w porządku w stosunku do osób, które wspólnie znaliśmy i jacy oboje byliśmy w tym biedni hahahaha:D i jak i on i ja wszystkim tłumaczyliśmy, że my tylko dobrze chcieliśmy, bo chcieliśmy sobie pomagać hahahahaha:D co jest nawet zgodne z prawdą, tylko, ze żadne z nas nie spytało czego by chciała ta druga osoba, tylko się wielce domyślaliśmy, ale to niby w ramach naszej inteligencji emocjonalnej było hahaha:D aaaaaaaaa co ciekawe oboje byliśmy ponoć wyzuci z wszelkiej pogardy hahahaha no jasne;) i ja do dzisiaj nie wątpię, ze to na serio dobry człowiek, bo tak jest, ale jego twierdza była godna mojej twierdzy i nikt z niej nie chciał wyjsć. I szczerze? Oboje kłamaliśmy i motaliśmy, ale nie, ze dosłownie tylko uciekaliśmy jak któreś komuś prawdę powiedziało, bo on mnie dość dobrze widział prawdziwą i ja jego też:) to sobie wyobraź co się działo jak sobie nawajem urojenia wmawialiśmy byleby tylko nie przyznać, ze to prawda hahaha:D a
ogólnie to właśnie był jeden z najwazniejszych facetów jakich kiedykolwiek poznałam:) szkoda, ze nie prowadziłam wtedy dzienniczka uczuć, bo szajs jaki ze mnie wypływał w tamtej historii był nieprawdopodobny!! i to na wszystkich płaszczyznach….całe tony emocji, całe zakompleksienie, całe zaniżone poczucie własnej wartości, cała gama chyba wszystkich możliwych uczuć jakie mogą istnieć a które były kryte przez zakłamanie:)
Gdzieś mi napisałaś (albo nie Ty już nie wiem kto) żebym przestała okłamywac samą siebie, wtedy okłamywałam przez kilka lat. Ale chcę uczciwie się z tym zmierzyć, bo mogłabym zaprzeczać do dzisiaj i wymyślac, ale nawet mnie samą przerazilo do czego ja w ogóle jestem zdolna…………………………….ciekawe rzeczy w sobie uruchomiliśmy, bo on ponoć powiedział, że w zyciu nie spotkał osoby, która by w nim obudziła pewne rzeczy:) dobra lekcja ale obrzydliwie bolesna, bo pal licho tego człowieka, ten mój przypudrowany szajs był najgorszy…………………….
I ja wiem dobrze czego powinnam unikac dla własnego dobra, bo na razie moje gówna nadal swobodnie pływają i nie chcę budowac szamba podwójnego……..
W ogóle gdyby nie tamten człowiek dałabym się pociąc pewnie do dzisiaj, że we mnie pewnych rzeczy nie ma albo jestem do tego zupełnie niezdolna.;)
To była czysta ironia losu, ale jakże pouczająca:) żadnych relacji z ludźmi o podobnych problemach a już napewno nie z męzczyzną;) mnie po prostu własne gówno dusi i nie potrzebuję czyjegoś…..
mam nadzieję, ze to wszystko jest jasne:)”
Wychodzi "Ja" Felicji 🙂
Anonim
6 września 2012 o 20:21Liczba postów: 20551Jeszcze się wypowiem skoro założyłam taki wątek;)
otóż nie jest to rzeczywiście prawdą, ze ja tego nie przezywałam:) bo przeżywałam i to strasznie, bo nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi na pytanie-dlaczego ja? ok ja tez byłam nie ok i to na dzień dobry, jaki ja potrafię mieć styl rozmowy jak się wkurzę to chyba widać. I ja strasznie siebie obwiniam i przeżywam wszystko….po prostu tak mam. I co gorsza, mozliwe, że wiele rzeczy wyolbrzymiłam jasne…Ale wiele z nich było naprawdę, bo miałam sygnały z zewnątrz co się dzieje. Aguś jestem pod wrazeniem tego, jak długo ja to choćby tutaj ignorowałam, bo nie uważałam, że to jest miejsce na przenoszenie czegokolwiek. Zrozum-ja nie znosze pewnych zachowań i na dodatek tego, kiedy ktoś nie uwzględnia kiedy wyraźnie tłumaczę, ze tego nie lubię. Nie wiem jak można się mieć radochę z tego, że ktoś być może ryczy. Rozumiesz? A i jeszcze to co jest chyba darzone największym zainteresowaniem, czyli wątek damsko męski. Nie mam podstaw żeby nie twierdzić, że wszystko nie było jajami, bo ja za grosz od dawien dawna nie wierzę w coś co istnieje wirtualnie. Ludzie muszą się znać realnie, albo choćby widzieć. Nie od dzisiaj jestem w necie i widziałam niezłe akcje, a później na żywo uciekali od siebie, bo tutaj powiedzmy rozmawia się na poziomie mentalnym-wewnętrznym i to potrafi łączyć i tworzyć iluzję glębokiego porozumienia, a istnieje jeszcze cała gama innych czynników. Z zasady od dawien dawna nie wierzę w rzeczy wypowiadane tylko w necie, jesli nie widziało się kogoś na oczy, bo można temu drugiemu człowiekowi olbrzymią krzywdę zrobić i to nawet niechcący, bo wyobraźnia działa…..Za dużo widziałam krzywdy wyrządzonej przez net i to niechcący i co ciekawe nawet najbardziej niby racjonalne osoby,które mogły się spodziewać takiego obrotu sprawy bardzo cierpiały….I ja też zaliczam się do typów, które nie lubią się bawić i wygadywac pewnych rzeczy w necie, bo ja później i tak będe straszliwie to przeżywała, bo ja już siebie znam. Uważam, ze najlepiej jest gdy wpadną na siebie dwie osoby przeżywające wszystko w podobny sposób bo cierpienie jest mniejsze albo go w ogóle nie ma i tyle. Poza tym na dzień dobry posypały się takie okreslenia w stosunku do mnie, że ja do dzisiaj w ogóle nie wiem o co chodzi:blink: nikt mnie tak nie potraktował, trudno jest pewne rzeczy zapomnieć. No i plus jedna sprawa-notoryczne zmiany zachowań i jeszcze odczytaj poprawnie o co mu chodziło, bo raz coś takiego oznacza, że ponoć żartował, na drugi raz ponoć nie, ale najwyraźniej można szybko o tym zapomnieć i zacząc nagle zachowywac się inaczej, a trzecim razem to jest serio serio…………Aguś chciałabym zobaczyć mądrego który to pojmie…………………..Takiej ilości sprzecznych zachowań nie mam chyba nawet ja…………………………………………………………….Mam prawo podejrzewać jaja i to ewidentne………………………………………A szkoda, bo ja swoje rany też mam i wcale a wcale uwierz mi takie sytuacje mi nie pomagają……one mi tylko dowalają do pieca, teraz np pogłebiło się moje przekonanie, które mnie gdzieś w środku męczyło, które mi mówiły że jestem warta tylko zabawy mną, podpuchy i bawienia się moim kosztem i żerowaniu na tym, że jednak lubię tłumaczyć czyjeś zachowania no i z racji tego, ze ja jestem nieidealna tłumaczę też czyjąś nieidealność i często mam jakieś dziwne poczucie winy, że być może gdybym była inna, to ktoś nie zachowałby się tak, takie moje poczucie winy po prostu. Nie wiesz Aguś jakie mam rany i nie ma na tym forum wielu oj wielu historii z mojego życia i nikt we mnie nie siedzi. Wiele rzeczy jest dla mnie strasznych i tyle…..
(Lol normalnie podkradłam Twój pomysł niechcący, tyle, ze ja wolę się zwracać jednak do kogoś:D nie wiem czy Aguś jest dobrym adresatem, ale ona drążyła, więc poszło do niej;) )
"że jednak lubię tłumaczyć czyjeś zachowania no i z racji tego, ze ja jestem nieidealna tłumaczę też czyjąś nieidealność"
Mnie te słowa bardzo interesują. Gdzie jest granica tłumaczenia a gdzie jej nie ma? Mi sie wydaje, ż ezawsze jest pewien rodzaj tłumaczenia człowieka i uważam to za służne czyny, bo każdy ma wady. Nie wiem nie tłumaczenie wiąże sie z jakąś pgardo dla człowieczenstwa. Jak by ktoś mógł, chciał i potrafił ze mną o tym porozmawiać, to chętnie wysłucham. Dla mnie to jest dziwna sprawa, jeszcze nie doszłam do tego do swojej konkretnej opini na ten temat. Czegoś w tym nie rozumiem.
5PS zapisz:
„Na takim forum każdy ma rany.”A wiesz, że w ogóle każdy ma rany, nie tylko na tym forum?
No właśnie i ja tutaj przyszłam gadać o największych gównach wypływających z moich ran…..ponoć rany potrafią być miejscami, gdzie kwitną kwiaty, ja na razie mam sam "nawóz" i nie wiem co z tym zrobić…..
A teraz pod wpływem tego co niejednokrotnie mi mówiłes-problemy z facetami, se napiszę co i jak:)
Sam wielokrotnie zauwazyłeś, ze ja mam problemy w realacjach z facetami. No bo mam i dziwne by było, żebym po takiej a nie innej relacji z ojcem ich nie miała! Jeszcze każdy to jakoś indywidualnie przechodzi, a ja mam właśnie tak. To bardzo gruba sprawa u mnie i z kobiecością i z facetami i z wieloma innymi sprawami. To jest jedna z największych moich ran w ogóle. Ja to tyle lat zasypywałam i kamuflowałam i dusiłam, że tego nawet ja nie jestem w stanie tego opisac:) bo to już by nie była Trylogia to byłoby dzieło wielotomowe;) co ja w ogóle wyprawiałam przez te wszystkie lata, żeby pewne rzeczy w sobie pozabijać. Ty wiesz co ja wyprawiałam i jak walczyłam większą część życia o obraz siebie jako kobiety kompletnie nie potrzebującej faceta do życia? Byłam tak w tym doskonała, że moi rodzice na mojej osiemnastce otworzyli jakieś wino, które było ponoć trzymane z ich ślubu na mój ślub. Już ponad 10 lat temu wszyscy zdołali uwierzyć, ze ja nie żartuję! Rozumiesz? Taka byłam doskonała i mam tego dosć! Bo ja całe życie marzę o miłości tak naprawdę, ale zdążyłam tak wszystko porozjebywać, że nie mam pojęcia ile czasu mi zajmie składanie teraz tego do kupy…………..obawiam się, ze jak już jakoś to odkręcę to……………………pewnie kogoś poznam w kolejce po sztuczną szczękę 🙂 niełatwo się przechodzi opóźniony okres dojrzewania………sam Sony powiedz, ze niestety takie kobiety np pod trzydziestkę, które są zielone niczym listek na wiosnę to też jest niezły łup;) i ja o tym wiem. Poza tym nie oszukujmy się, żaden normalny dojrzały facet nie spojrzy na babę, która powinna normalnie funkcjonowac w życiu, chyba ze sam jest nienormalny i przestałam się łudzić, ze jest inaczej.
Ja jak zwykle jestem spóźniona:D wszędzie się spóźniam i wszystko opóźniam.aha, już dobrze wiem dlaczego tak jest i nie chce mnie się różnych bredni wymyślac-ja się po prostu boję:) nazywam to już po imieniu. Boję się relacji z facetem, boję się jak ja sobie poradzę z taką relacją, boję się odrzucenia, boję się sytuacji konfliktowych, boję się, ze nie będę umiała sobie radzić z najprostszymi sprawami w relacji, boję się tego, że albo będe zbyt zamknięta albo zbyt otwarta, boję się, ze źle wybiorę pod wpływem zaniżonego poczucia własnej wartości, boję się, ze będę sobie pozwalała na rzeczy na które nigdy się nie powinnam godzić bo będę się bała, że mnie zostawi, bo oczywiście boje się tego, ze jeszcze znów się okaze, ze jest ze mną coś nie tak, boję się nawet tego, ze mi odpierdoli i ja komuś krzywdę zrobię, boję się, że ktoś będzie ze mną nieszczęśliwy albo ja z kimś i będziemy się męczyli, boję się, ze będę złą matką albo wybiorę złego ojca dla dzieci, boję się, ze znów jakiejś zapaści dostanę i stanę się kulą u nogi, boję się, ze dam się nabrać bo niestety ale często ludźmi kierują dziwne intencje kiedy wchodzą w związki, boję się kurwa wszystkiego co jest z tym związane, a nie kurwa jakieś radzenie sobie bez faceta. Jasne, ze można sobie poradzić, ale cała moja intencja jest powiedzmy dogłębnie nieczysta w tym.
Chyba nie powinnam budować jakiegoś kosmicznie długiego zdania tylko po prostu skonstruowac litanię pt BOJĘ SIĘ!
ale zanim cokolwiek z tym zrobię, najpierw musze przestać się bać być sobą i przestać uciekac od życia i w ogóle jakoś stanąc na nogi w tym zyciu. I nie będę oszukiwała samej siebie w tej kwestii, bo już widziałam związku ludzi rozjebanych i źle to pachnie…………………………….za duży szajs….
I ja zwyczajnie nie chcę komuś dawac czegoś takiego!
Własnie, kiedyś tam kiedyś mieliśmy na lekcję plastyki zrobić jakieś walentynki czy coś i nauczyciel na to popatrzył i mówi do nas: chcielibyście coś takiego dostac? no bo faktem jest, że część osób w tym ja zrobiliśmy to na tz odpierdal. A on na to: to zróbcie coś, co chcielibyście sami dostać.
No właśnie dopóki nie doprowadzę się do stanu w jakim uznam, że powiedzmy można mnie komuś dać, nie będę nikogo narażała nikogo na związek z osobą, której pewnie ja sama bym nie chciała;) bo to zwyczajnie jest na odpierdol w tej chwili, a nawet w rozsypce.
To mnie natchnałes-już dawno z resztą.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.