Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Dokąd zmierzam?
-
AutorWpisy
-
Od paru miesięcy zaczęłam nowy etap w życiu, totalna samodzielność, zakończenie toksycznego związku. Przeżyłam baaaaardzo dużo, wyciągnęłam mnóstwo wniosków, które ukształtowały moje myślenie teraz. Czuję się wolna, mogę robić co chce, nikt mnie nie kontroluję. Zaczynam siebie lubić, zaczynam doceniać życie. Wierzę w siebie, mam dużo nadziei. Nie jestem już tą osobą którą byłam. Mimo zakończonej terapii, rozpoczęciu kilku i ich nie skończeniu i tak uważam,że wiele mi to pomogło. Niby wszystko jest ok, może nie jestem w najlepszej sytuacji ale mam plan na siebie i konsekwentnie go realizuję. Mam jeszcze wiarę w siebie w ludzi. Mam kochanego psa, który jest dla mnie jak dziecko. Uczę się odpowiedzialności, chociaż różnie mi z tym wychodzi. Jak to mówią: wszystko powoli. Ale jednak… zdarza mi się popadać w straszne doły… Może nie mam myśli,że chce się zabić,że jestem beznadziejna, etc.. Zaczynam budować swoją wartość. Chodzi raczej o coś innego, co jest chyba już moim nałogiem… Męźczyźni… Odczuwam nie raz brak bliskiej osoby. Czasem zazdroszczę innym,że kogoś mają. Często swoją wartość podkładam na atrakcyjność… i zdarza się,ze bezczelnie kogoś podrywam, rzucam podtekstami. Tak bardzo pragnę miłości.. Wiem już o tym,że jestem osobą, która za bardzo kocha. Podświadomość katuję mnie myślami: ” no znajdź sobie kogoś! dawaj! nie możesz być sama!! Przecież potrzebujesz miłości! Bliskości! „…. no i szukam. Gapię się na facetów w komunikacji miejskiej ( jednego to chyba zawstydziłam, bo uciekł…) podrywam na imprezach, szukam „nowych” znajomości… Dokąd zmierzam??? Często czuję się jak femme fatale. Lubię towarzystwo facetów, jak już pojawia się kobieta czuję,że już nie skupia się na mnie uwaga. Jestem w tym bardzo chora…. najlepsze jest to,że ja to wiem, rozumie, wychwytuję kiedy mi się tak „dzieje”. A jednak.. często podświadomość wygrywa. Niestety moje życie tymczasowo stanęło na powrocie do koszmarnego domu ( z różnych przyczyn) ale jest to chwilowe, tak jak pisałam, mam konkretnie obrany plan. A jednak.. po awanturze domowej… chciałam tak baaardzo zadzwonić do byłego, poczuć jego obecność, dostać pocieszenie… i tą bliskość 🙁 na szczęście szybko mi przeszło. Moje myśli nabierają obsesyjnych. Myślę o przyszłości w kategoriach : spotkam faceta, teraz będzie to dobry związek. Oczywiście myślę dużo o sobie, swoich pasjach etc ale między tymi pasjami pragnęłabym znaleźć kogoś…. to chore 🙁
Myślę, że to może być droga do cierpienia. Mam nadzieję, że nie spotkasz kogoś kto to wykorzysta, ale w tym świecie to bardzo prawdopodobne, uważaj na siebie, obyś nie przyciągnęła w ten sposób złych ludzi. Pragnienie miłości nie jest chore, ale nie może nami pomiatać, bo w ten sposób tez można spaść na samo dno. Niektórzy tylko czyhają na takie ofiary. Wartościowi faceci raczej w ten sposób mogą zostać wręcz odstraszeni, ja sam jeśli widzę kobietę zbytnio się narzucającą, jestem zniesmaczony. Ale są też tacy, których nie chciałabyś spotkać, którzy mogą cię skrzywdzić jak zobaczą w tobie , że okazujesz tak swe potrzeby. Jeśli mamy spotkać miłość to ją spotkamy. Wątpię aby sposobem było szukanie na siłę, jestem raczej zdania, że szybciej znajdzie nas sama.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.