Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD dywagacji na temat alkoholizmu cd

Przeglądasz 10 wpisów - od 31 do 40 (z 44)
  • Autor
    Wpisy
  • Estera Milewska
    Uczestnik
      Liczba postów: 542

      Znalazłam go w internecie, ale pewne wyjaśnienia musiałam dopisać sama. Są one na początku i na końcu testu. Bez tych na początku trudno byłoby rozwiązać test, te na końcu pomagają zinterpretować wynik. Pozdrawiam serdecznie.

      Edytowany przez: Estera Milewska, w: 2007/11/09 23:18

      Estera Milewska
      Uczestnik
        Liczba postów: 542

        Raz jeszcze wstawiam ten test. Za pierwszym razem coś mi nie poszło. Przepraszam, ale dopiero się uczę :blush: [file name=testAUDIT.doc size=24576]http://dda.pl/components/com_simpleboard/uploaded/files/testAUDIT.doc[/file]

        Katarzynka21
        Uczestnik
          Liczba postów: 808

          A ja nie moge tego file otworzyc ;-( Czy komu sie udalo? Jak tak, to poradzcie jak dzialac.

          A ja juz na razie spokojniejsza jestem w temacie. Pogadalam z mezem (znowu) i stwierdzil, ze w sumie faktycznie, nie bedzie juz nic pil jak bedzie prowadzic autko. No i tez zgadza sie, ze codzienne picie alkoholu nie jest ok-nawet dla smaku. W ogole mysle sobie, ze u niego ogromnie duzo z nieswiadomosci wynika, bo z duza latwoscia przychodzi mu przyjmowanie wiadomosci o alkoholu z zewnatrz i deklaraowanie zmian (mam nadzieje, ze na deklaracjach sie nie skonczy). W kazdym razie dziekuje wszytkim za udzial w dyskusji 😉 Bardzo mi pomogliscie. Wiedza i zglebienie tematu przynosi spokoj 😉 😉 Nastal spokoj 😉 Jak ja to lubie 😉

          yucca
          Uczestnik
            Liczba postów: 588

            Katarzynko, czytałam większą część tego długiego wątku i widzę, że próbujesz ustalić nie tyle kiedy ktoś jest alkoholikiem, ale kiedy jest do tego predysponowany, kiedy należy mieć na oku piwosza a kiedy jest to na prawdę niegroźne i ktoś pije tylko dla smaku.

            Na razie (a przynajmniej z tej częsci ktorą przeczytałam) wynika, ze przydałoby się troszkę szersze spojrzenie, nie tylko na domniemanego przyszlego alkoholika 😉 ale i na calą "okolicę".

            Ważne jest chyba też to kiedy się po alkohol sięga i czy ogólnie ma się problemy emocjonalne. Jesli Twój maż sięga po piwo gdy jest zdenerwowany, rozdrażniony, zmęczony, a gdy piwko wypije wygląda na o wiele spokojniejszego i radośniejszego, to istnieje prawdopodobieństwo, że to piwo poprawia mu nastrój, a to brzmi groźnie gdyż nałóg to sięganie po rożnego rodzaju używki/ czynności w celu poprawy lub zmiany nastroju. Do tego jeśli Twój mąż ma problem np ze złością, z mówieniem o kłopotach, z bliskością, otwarciem się na Ciebie, zaostrza to prawdopodobieństwo, że ilość wypitych przez niego piw będzie wzrastać.

            Według mnie u osoby dorsłej, która nie jest dzieckiem alkoholika, a jednak zaczyna "zaglądać do kieliszka" to alkoholizm wynika z dysfunkcji a nie dysfunkcja z alkoholizmu. A dysfunkcja, którą tez przydałoby się zdefiniowac, bo każdy ma swoja definicje. Dla mnie dysfunkcja to nie brak ojca, którego z powodzeniem moze dziecku zastępować dziadek czy wujek, to nie brak pieniędzy na wyszukane zabawki i słodycze – znam wielu ludzi którzy wywodzą się z biednych rodzin a są szczęśliwi i nie potrzebują się upijać, przejadać. Dysfunkcyjna rodzina dla mnie to taka, w ktorej dzieci wychowują dzieci. Chodzi oczywiście o dzieciecość emocjonalną, a ściśle ujmując o niewykształcenie u danej osoby stabilnej subosobowości decyzujnej, świadomego ego i nie funkcjonowanie danej osoby jako emocjonalnej całkości. Objawia sie to niepanowaniem nad soba, skrajnymi reakcjami na dany temat, omijamiem niektórych kłopotów, emocji, nadmiernie skrajnymi zachowaniami gdy ktoś wyraża emocje "negatywne" w asertywny sposób itd.

            Może spójrz na swojego męża ale i na swoich teściów (jeśli żyją) i zobacz, czy są DD. Czy ich zachowanie wskazuje na to, ze nie są emocjonalnie dorośli. To może być ważne, zwłaszcza gdy jak mówisz, szwagier Twoj też ma pociąg do kieliszka czy piwka. Zobacz czy palą, czy sie objadają, czy wrecz przeciwnie są nadmiernie szczupli i unikają jedzenia. Czy poświęcją sie kompulsywnie jakiejś czynności, zwlaszcza w problematycznych sytuacjach.

            Jeśli uznasz, że w świetle wszystkich opinii opisanych tu przez nas, nalezy się matwić, to myślę, że Twojemu mężowi przydałaby się po prostu terapia i to nie tylko dlatego, zeby nie został alkoholikiem a Ty przy nim osobą wspóluzalenioną, ale po to by jego i Wasze wspólne życie było lepsze.

            Pozdrawiam
            yucca

            Katarzynka21
            Uczestnik
              Liczba postów: 808

              Yucca, no wlasnie rzecz jest w tym, ze moj maz nie ma problemow emocjonalnych. Nic mu w tej kwestii nie dolega 😉 Jest chyba najnormalniejszym czlwiekiem jakiego znam 😉 Moja tesciowa jest calkowicie normalna, opiekuncza i kochajaca osoba. Ma wady,a le na pewno nie problemy emocjonalne. Moj tesc jest troche bardziej pokrecony, ale w granicach normy. Obydwoje, jak to mowi moj maz, sa dla niego rodzicami i przyjaciolmi. Maja poszanowanie granic, szanuja decyzje swojego syna i nasze. Sa calkiem normalni. Dla mnie to z poczatku bylo az nienormalne, ze sa tak normalni. Moj maz nie zapija problemow emocjonalnych, bo ich po prostu nie ma. Nie pije, zeby sie wyluzowac, zeby ululac jakis nastroj, nie siega po alkohol,z eby przestac sie smucic lub zlagodzic problemy. Pije, bo alkohol jest dla ludzi. No, ale rzecz jest wlasnie w tym, ze jak doczytalam na stronach poswieconych alkoholizmowi jednym z mitow jest twierdzenie, ze alkoholizm to pochodna problemow emocjonalnych. W zasadzie na kazdej stronie bylo to podkreslone, ze allkoholizm to choroba pierwotna i alkoholicy i owszem czesto maja problemy emocjonalne, ale one wlasnie z alkoholizmu wynikaja, a nie na odwrot (polecam rzucenie okiem na "Mity o alkoholizmie" w zasadzie na kazdej stronie poswieconej alkoholizmowi sa). I to wlasnie wzbudzilo moj niepokoj. Bo do tej pory uwazalam wlasnie, ze nie do konca jest sie o co martwic, a tu bach! Mysle, ze jest tak, ze osoby z problemami emocjonalnymi sa bardziej sklonne do ucieczki w alkohol, ktora prowadzi do alkoholizmu, ale bez tych problemow, kazdy (nawet calkiem zdrowy emocjonalnie czlwiek) pijacy czesto, regularnie, lubiacy alkohol jest tak samo narazony na alkoholizm jako na chorobe, ktora jest przejawem uzaleznienia od alkoholu, a nie lekarstwem na problemy emocjonalne.

              Ponizej jeden z mitow z wyjasnieniem ze strony http://www.alkoholizm.com.pl
              1. Alkoholizm jest chorobą pierwotną.
              Alkoholizm nie jest jedynie przejawem jakiegoś głębszego problemu psychologicznego. Jest to wyraźny i niezależny proces chorobowy. Owszem, alkoholik przeważnie miewa problemy emocjonalne, ale mają one charakter wtórny i najczęściej wynikają z samej choroby. W rezultacie skutecznego i konsekwentnego leczenia alkoholizmu problemy emocjonalne najczęściej stopniowo ustępują.

              Estera Milewska
              Uczestnik
                Liczba postów: 542

                Przepraszam, nie wiem co się stało. Chyba nie potrafię tego tu wrzucić. Zostawiam więc to na http://www.chomikuj.pl/Stella85 w folderze artykuły pod hasłem test AUDIT.
                Na terapii doszłam do czegoś. Ludzie piją i będą pić. Ludzie się czasem upijają, co wcale nie znaczy, że są alkoholikami, może gdyby ze mną było inaczej, może też by mi się zdarzyło upić. Tak powiedziała mi terapeutka. Ja stwierdziłam, że niech mój facet wychodzi kiedy chce, niech się nawet upije, dostanie opiernicz i poniesie konsekwencje kacem i bólem głowy następnego dnia, ale ja nie zamierzam uciekać z tego powodu. Zresztą on sam doszedł do wniosku, że musi przystopować, bez mojej interwencji. A ja? Ja będę miała rękę na pulsie 😉

                Edytowany przez: Estera Milewska, w: 2007/11/14 22:35

                doris
                Uczestnik
                  Liczba postów: 396

                  Test zrobiony, wszystko ok

                  Esterka, mi się zdarzyło kilka razy upić, ze 2 urwał mi się film. Niestety żołądek po takich incydentach reagował, na drugi dzień kac i okropne samopoczucie + postanowienie: nigdy więcej. Ale po takim wyskoku na długo mnie odrzucało od alkoholu. Wydaje mi się, że jeśli to są sporadyczne przypadki ( u mnie to było rzadziej niż raz w roku), to ok. Nie wyobrażam sobie chęci częstszego powtarzania. A pilnować – siebie i bliską osobę – zawsze warto:)

                  Katarzynka21
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 808

                    Moj wynik 2 😉 A ja uwazam, ze i owszem ludzie zawsze pili i beda pic, ale zadbac o siebie to miedzy innymi stworzyc srodowisko, w ktore nie wkroczy alkoholizm, wiec prewencja z cala pewnoscia nie zaszkodzi.

                    Inna sprawa, ze ja mam na pewno inne podejcie niz Ty Esterka. Nie wystrzegam sie alkoholu i uwazam, ze jest i dla mnie i dla innych ludzi i pije czasem, male bo male ilosci, ale bynajmniej mnie nie odrzuca, ale tez nie ciagnie do alkoholu jakos nadmiernie. Po prostu przestraszylam sie, ze nie zlapie momentu i, ze moze juz jest sie czego obawiac. Ale chyba na razie moge spac spokojnie 😉

                    Anonim
                      Liczba postów: 20551

                      Katarzynka21 zapisz:

                      1. Alkoholizm jest chorobą pierwotną.
                      Alkoholizm nie jest jedynie przejawem jakiegoś głębszego problemu psychologicznego. Jest to wyraźny i niezależny proces chorobowy. Owszem, alkoholik przeważnie miewa problemy emocjonalne, ale mają one charakter wtórny i najczęściej wynikają z samej choroby. W rezultacie skutecznego i konsekwentnego leczenia alkoholizmu problemy emocjonalne najczęściej stopniowo ustępują.”

                      Owszem, człowiek uzależnia się od samego alkoholu, tak samo jak się uzależnia od nikotyny czy narkotyków. Jednak, jeśli nie nakładają się na to problemy emocjonalne (w sensie nałogu emocjonalnego – uzależnienia od szukania sposobów na zmiane nastroju) to nawet jeśli dojdzię do czysto fizycznego uzależnienia to można z nim łatwiej i skuteczniej walczyć.Nie zgadzam się natomiast z koncówką tego cytatu. Często niestety ludzie siągaja po alkohol z powodu problemów emocjonalnych i nie są one wynikiem picia tylko przyczyną ( autor artykułu niestety widzi problem jednostronnie) tudzież nieradzenia sobie z życiem (co z tych problemów wypływa). Alkoholizm to mimo wszystko nadal choroba dotykająca częsciej ludzi o niskim statusie materialnym, społecznym, bezradnych i zagubionych.To na coś wskazuje… Do tego jest mnóstwo publikacji (m.in.John Bradshaw, Goleman, ) mówiących o tym, jak działą alkohol na nasz mózg emocjonalny i jak łatwo spełnia funkcje blokującą dla naszych emocji. A druga rzecz: "W rezultacie skutecznego i konsekwentnego leczenia alkoholizmu problemy emocjonalne najczęściej stopniowo ustępują" A na czym niby polega skuteczne i konsekwenctne leczenie alkoholizmy jeśli nie na psychoterapii a więc przede wszystkim leczeniu emocji? Wypowiedz co najmniej nieprecyzyjna.

                      Znajoma uzalezniła się fizycznie od alkoholu, jakiś holistyczny paralekarz zalecil jej picie codziennie, przez dłuższy czas kieliszka jakiejś spirytusowej nalewki z ziół. Po odstawieniu, owszem, brakowało jej tego, ale po kilku dniach ustąpiło po prostu. Tak samo jest z nikotyną, gdzie uzależnienie od niej mija po ok 24 godzinach od odstawienia, ale problem nadal istenieje bo polega na nałożeniu się uzaleznienia psychicznego na fizyczne. Zna to każdy palacz który starał się rzucić nałóg.

                      Katarzynko, moim zdaniem Ty jesteś przewrażliwiona, może Cię to zdenerwuje, może się ze mną nie zgodzisz, ale ZAWSZE istnieje w związku takie ryzyko, że partner się za jakiś czas rozpije, zachoruje, będzie miał romans, odejdzie, zacznie nas źle traktować. I dziś może być ósmym cudem świata, a za 5-10 lat nie da się w takim związku żyć. Wiem to, bo mam za sobą taki 10 letni związek i w życiu bym nie pomyślała, że moze sie on tak skończyć. To był dobry związek przez pierwsze 5 lat, ale potem było juz tylko gorzej, aż do stanu katastrofalnego. Nie mówię, że u Ciebie tak będzie, z całego serca Ci tego nie życzę. Chodzi tylko o to by umieć sobie wyobrazić, że za kilka lat nasze życie może się całkiem zmienić, a mimo to się nie zawali, że partner nie jest głównym motorem naszego szczęscia, a juz na pewno, że nasze szczęscie leży w jego rękach.
                      Rozumiem Cię, że jako dda jesteś teraz szczęśliwa w związku nie chcesz tego utracić, bo wreszcie czujesz, że ktoś Cię kocha, szanuje, akcpetuje, ale z drugiej strony starasz się mieć nad wszystkim za dużą kontrolę. Jest takie powiedzenie: II Wojna Swiatowa wybuchła dlatego, że ludzie za bardzo się jej bali…

                      Twój mąż jest osobą dorosłą, samodzielną, podejrzewam, że pracującą i jeśli zechce się napić czy nawet rozpić to to zrobi. Powiedzenie mu o swoich obawach, lękach, prośba o uwagę w tym temacie na prawde wystarczy. A nadmierne mówienie o tym, drązenie tematu z nim, denerwowanie się, robienie scen, rozmawianie o problemie na terapii rodzin może spowodowac całkiem odwrotny skutek. Oczywiście MASZ PRAWO się martwić, obawiać, dlatego, że pochodziśz z rodziny alkoholika i normalne jest, że się nauczyłaś, że alkohol to coś niebezpiecznego, zwłaszcza w dużych ilościach. Ale my mamy wiele takich "nauk" w sobie, dokładnie takich samych. Dotyczą one złości, kontroli, krzyku, depresji, odrzucenia. Często też gdy znajdujemy się znów w podobnych sytuacjach jak w dziecinstwie mamy tendencje do wracania do roli, lub postępowania wręcz przeciwnie, czyli albo wchodzmy w rolę ofiary albo kata. Ale to skrajności. Ja mam wrażenie, ale to tylko moje wrażenie, że Ty niestety możesz byc wspóluzależniona (a raczej uzależniasz bezpieczenstwo i/lub szczescie od swojego męża), że nie wyobrażasz sobie życia bez swojego męża, albo z gory uznajesz, że będzie ono gorsze i dlatego tak bardzo pragniesz dowiedzieć sie gdzie przebiega granica między alkoholizmem a jego brakiem, motasz się między chęcią nie bycia zołzą, a nie dopuszczeniem do tego by Twój mąż się rozpił. Oczywiście możesz sie ze mną nie zgodzić. Ale jako osoba uzalezniona od faceta "czuje" tu za dużo znajomych emocji. I na tej podstawie wysunęłam swoje przypuszczenie. Nie ma granicy między alkoholizmem i jego brakiem, jedyne co możesz to rozmawiać i prosić bądź jeśli Ci to nei daje żyć, to odejść. Nie zmusisz dorosłego faceta do robienia tego co Ty chcesz, a mozesz doprowadzić do tego, że się odsunie, bo nie będzie chciał słuchać kolejnych pretensji.
                      Zyczę CI powodzenia Katarzynko.

                      Katarzynka21
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 808

                        Hej Yucca, co do alkoholizmu i jednostronnego podejscia w cytowanym przeze mnie kawalku. Ten "Mit" pojawiaa sie na w zasadzie kazdej stronce poswieconej alkoholizmowi, take na stronce ktora polecily nam terapeutki, po stweirdzenieu wlasnie, ze mamy ograniczona wiedze na temat alkoholizmu, a to wlasnie mialo miejsce po stwierdzeniu mojego meza, ze nie czuje, ze moze miec problemy alkoholowe, bo nie ma problemow emocjonalnych. Bo do tej pory wlasnie tak uwazalismy, ze bez problemow emocjonalnych nie ma alkoholizmu. A mysle, ze to tez jednak nie jest tak, ze ktos nie majacy problemow emocjonalnych szybko wychodzi z nalogu, bo przeciez problemy tego typu pojaiwaja sie nie tylko podczas naszego dzeicinstwa. Typowym przkladem jest wstyd, ktory pojawia sie po tym jak ktos pije za duzo i zaczyna sie tego wstydzic, wiec pije zeby zagluszyc wstyd (jak w "Malym ksieciu" 😉 chyba jakos tak to szlo:
                        -"dlaczego pijesz"
                        -"bo sie wstydze"
                        -"a czego sie wstydzisz"
                        -"wstydze sie bo pije"
                        potem lawina wstydu, leku przed konsekwencjami i kolo sie nakreca.

                        Druga rzecz to kolejny mit na stronkach o alkoholizmie:
                        "Mit: Większość alkoholików to ludzie z marginesu.
                        Fakt: Wręcz przeciwnie, tylko 3-5% wszystkich alkoholików kończy w przysłowiowym rynsztoku. Przeważająca większość, czyli 95-97%, mieści się w przekroju całego społeczeństwa, ludźmi uzależnionymi od alkoholu bywają przeważnie normalnie zatrudnieni, posiadający rodziny, produktywni i powszechnie szanowani obywatele." – tutaj doskonalm przykladem jest moj ojciec.

                        Zgadzam sie natomiast co do tego, ze osoby z problemami emocjonalnymi popadaja pewnie i szybciej i glebiej w alkoholizm, bo on im po prostu pomaga. Ale to nie daje im monopolu na bycie alkoholikami.

                        Co do zwiazku, pewnie masz troche racji w tym, ze moj zwiazek jest dla mnie ogromnie wazny i faktycznie nie przyjmuje mozliwosci rozstania, ale raczej wynika to juz teraz z wizji mojej przyszlosci, wizji zwiazku opartej na czulosci, milosci, szacunku, bliskosci i przyjazni, ktora to mam zamiar z biegiem czasu poglebiac. Ale prawda jest tez taka, ze jesli moj maz popadlby w alkoholizm, zaczal mnie zle traktowac, czy mnie zdradzal to bym od niego odeszla, z szacunku do siebie odeszla bym. A to z tego powodu, ze wszytkie powyzsze uniemozliwilyby mi budowanie zdrowego zwiazku, a na inny juz nie mam ochoty 😉 A rozmowa na tematy zagrazajace, ustalanie pewnych ram, granic jest zdrowe. Nie da sie z cala pewnoscia i nie ma takiej potrzeby zapewnic calkowitego bezpieczenstwa zwiazkowi i jego nierozerwalnosci, ale mozna go poglebiac i przez to stwarzac trwale relacje-jesli obu stronom na tym zalezy. Ja uwazam, ze o zwiazek trzeba dbac i nad nim pracowac, nieustannie i obustronnie, robimy to teraz na terapii i planujemy robic cale zycie. Bo wspolne, trwale zycie uwazamy, zarowno ja jak i moj maz, za cos calkiem naturalnego i fajnego. Owszem, nie przyjmuje mozliwosci rozstania, bo podjelam decyzje, ze chce byc z moim mezem do konca zycia i bede sie tego trzymac, ale nie za cene swojej godnosci i poszanowania swojej osoby. Nie rozwazam romansu mojego meza, zlego mnie traktowania, bo z kolei to zakrawa na zbytnie asekuranctwo. Jestem z rodziny alkoholowej, ale to nie znaczy, ze nadal jestem DDA w sensie kurczowego trzymania sie zwiazku, czyli zaspakajania swoich potrzeb z dziecinstwa. Ten etap, chwala Bogu mam juz za soba 😉

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 31 do 40 (z 44)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.