Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Dzieciństwo DDA
-
AutorWpisy
-
Też tak mam. Może dzieje się tak dlatego, że mieliśmy trudne dzieciństwo a jak tłumaczył mi terapełta nasz mózg stara się zapamiętywać dobre chwile. Moja teoria jest taka, że to nie był przyjemny czas dlatego wielu rzeczy nawet nie chcemy pamiętać i dopiero, gdy ktoś coś Ci przypomni zaczynasz sobie uświadamiać. Czasem było się tak zajętym sobą za dzieciaka i swoimi problemami, że nawet pomimo tego, że żyliśmy z rodziną to jej nie pamiętamy. Ja np. do 11 roku życia w ogole nie pamiętam żadnych sytuacji z moja mama. Niby była ale dla mnie jej nie było ojca tez nie potrafię sobie dobrze przypomnieć. To pewnie dlatego, że nie chciałam pamiętać co działo się w domu.
Ja mam tak, że pamiętam pojedyncze sytuacje, których nie potrafię umiejscowić często w czasie. I podobnie, jak przedmówcom, wydaje mi się, jakbym nagle pojawiła się jako już prawie dorosły człowiek z mocno zwichrowaną osobowością. Ale wydaje mi się, że nie jestem gotowa jeszcze na to, aby mierzyć się z tym, co wyparła moja pamięć. Wydaje mi się, że nasza podświadomość stara nam się w ten sposób pomóc, zaciemniając przed nami ,,słodkie chwile” jakie zapewniali nam rodzice. Mam tylko nadzieję, że terapia pozwoli nam wszystkim się z tym kiedyś zmierzyć.
Najtraumatyczniejszą rzecz, którą pamiętam z dzieciństwa to pewien sen z 7 roku życia. Pamiętam go dokładnie do dziś. Po tym śnie cała moja psychika się „popsuła”, jakbym „uderzył się w głowę” i stał w jedną noc kimś innym. Moja psychika nigdy już nigdy nie powróciła do sprawności sprzed feralnej nocy. I przez kilkanaście lat dręczyły mnie sny o zbliżonej treści.
Przez mój umysł przeszło wiele hipotez odnośnie tego, co mogło się zadziać w moim życiu przed 7 r.ż. Wczoraj powstała kolejna i od niej zrobiło mi się tak smutno i przykro, że się popłakałem. Gdy dziś o niej pomyślałem, również. Nie mam jednak pojęcia, czy to oznacza, że w końcu „trafiłem” w to, co się wydarzyło przed 7 r.ż., czy to ogólna reakcja mojego umysłu na hipotezę.
Ludzka pamięć jest bardzo ulotna i podatna na przekłamania. Przypominając sobie przeszłość praktycznie zawsze ją ubarwiamy. A to, że nie pamięta się praktycznie nic z okresu sprzed 3-4 roku życia jest zupełnie normalne. Ja pamiętam ogólny klimat emocjonalny i ważniejsze czy zabawniejsze wydarzenia. Jak czasem oglądam stare zdjęcia, to jestem zdziwiony, bo nie pamiętam już wystroju mieszkania sprzed lat, starych ubrań i zabawek itp.
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez Hercredian.
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez Hercredian.
Właśnie pewne zdjęcie z okresu przed 7 r.ż. spowodowało powstanie pewnej hipotezy. Hipoteza dość szalona, wchodząca poniekąd w kręg teorii spiskowych. Jeśli jednak prawdziwa, wyjaśniałaby część moich bardzo dziwnych stanów emocjonalnych i potrzeb psychicznych.
Lepiej mieć bardzo ograniczone zaufanie do takich przebłysków pamięci sprzed bardzo wielu lat. Traumatyczne wydarzenia na ogół się pamięta aż za dobrze.
Lepiej mieć bardzo ograniczone zaufanie do takich przebłysków pamięci sprzed bardzo wielu lat. Traumatyczne wydarzenia na ogół się pamięta aż za dobrze.
Generalnie tak, problem jednak w tym, że w moim przypadku patologiczna część dzieciństwa miała miejsce przed 7 r.ż. Moje życie przed 7 r.ż. i po 7 r.ż. to dwa światy. Matka powiedziała mi kiedyś o części spraw, nie chciałem jednak z nią kontynuować tematu. To krępujące rozmawiać z rodzicem o złej części dzieciństwa (przynajmniej dla mnie), dlatego uciąłem wtedy temat.
Początkowo, to się za bardzo nie przejąłem tym, co częściowo ujawniła mi matka o sytuacji w moim wczesnym dzieciństwie, stwierdziłem było minęło, po co o tym rozmawiać i nie myślałem o tym. Później jednak miejsce pewne zdarzenia, które ujawniły „inną” stronę mojej rodziny oraz przekonały, że przyczyna mojej chorej psychiki może znajdować się w moim wczesnym dzieciństwie.
Kiedyś, gdy przez pewien czas chodziłem na terapię (musiałem przerwać), terapeuta dał mi w zasadzie do zrozumienia, że jestem tak jakby przypadkiem beznadziejnym.
Rozmawiałem m.in. o moim silnym lęku przed byciem ukaranym, pobitym przez innych, w szczególności rodziców. Psychoterapeuta powiedział, że bardzo idzie coś z tym lękiem zrobić, jeśli osobiście nie pamiętam zdarzeń, które takie lęki spowodowały. Psychoterapeuta dał mi do zrozumienia, że w związku z tym na mentalne kulenie się przed podniesionym głosem jestem skazany do końca życia.
Zdążyłem też częściowo porozmawiać o „outbreaku” moich problemów, które tak jakby przypominają PTSD i zaburzenia psychorozwoju, który nastąpił w wieku 7 lat i o powtarzających się przez kilkanaście lat koszmarach sennych, które rozpoczęły się również w wieku 7 lat. Terapeuta powiedział, że skoro koszmary z tym samym wątkiem powtarzały się przez kilkanaście lat, to mają jakieś znaczenie. Powiedział też, że skoro moje problemy podobne do PTSD i zaburzeń psychorozwojowych oraz koszmary senne rozpoczęły się w tym samym bądź zbliżonym czasie, to najpewniej jedno z drugim ma jakąś wspólną przyczynę. I tu znów powiedział, że jeśli nie pamiętam osobiście przyczyny, to nie bardzo idzie coś z tym zrobić.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.