Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Dziś czuję się …..
-
AutorWpisy
-
ROZBITA
Zastanawiam się jak to jest być normalnym, bez tych wszystkich moich dziwnych zachowań… Jaka bym była gdybym miała normalne dzieciństwo…? Czy kiedyś się obudzę z myślą: „jak pięknie żyć”?
Przepraszam, znów smucę… TRZEBA SIĘ POZBIERAĆ!!!!
Dziś mega zmęczona,organizm wysiada ,czuje się jakbym miała 100lat.Podobnie jak Elisheba i Wronka93 nie mam pasji,zainteresowań ,ciaglę praca i dom ,nie prowadze życia towarzyskiego i nie chodze na imprezy bo nie mam sił na to…nie wiem co się ze mną dzieje…Mam słomiany zapał do wszystkiego,bardzo chce duzo zrobic ,a kończe na niczym…
Leczymy schizofrenię, leczymy. To już rok jak miałem jazdy i jest spokój. Cudowne są te tabletki. 🙂 Dalej bez związku, to już pięć lat jak jestem sam. 🙂
Myślę, co by było gdyby… ale to głupie myślenie. Więc kończmy tę farsę 😀
nie mogę spać od jakiegoś czasu, dziś doszłam do wniosku, że to może z powodu poczucia winy. ukrywam mój związek, np. od dwóch miesięcy okłamuję rodziców. nie mam ochoty im na razie o tym mówić. jestem w tej sytuacji jak dziecko, wygląda na to, że chcę nim pozostać w oczach rodziców. czego potrzebuję w tej sytuacji, jakiej kompetencji?
Cześć,
Dziś czuję się świetnie, bo po wielu latach zastanawiania isę i uciekania od problemu postanowiłam dołączyć do forum i poszukać wsparcia wśród takich osób, które rozumieją te wszystkie stany i problemy.
O tym, że jestem DDA wiem już od jakichś 4/5 lat. Kied się dowiedziałam o takim „syndromie” to zrobiło mi się znacznie lżej, bo się okazało, że to nie ja jestem nienormalna tylko, że inni też mają podobnie 🙂
cześć, jestem chory, boli mnie gardło baaardzo
pisze tak, bo chce to poczuć, utożsamić się, bez względu na reakcję ludzi
Paskudnie. Bezsilna. Ojciec zapił. Tata, którego przecież kocham. A czy miłość nie miała wszystkiego przezwyciężać? Czy proszę o wiele, prosząc o trzeźwość? Nie tą chwilową.. taką na zawsze, taką jak moja miłość do niego, miłość od zawsze, na zawsze, przecież wiem, że on mnie też kocha, przecież jestem jego córką, to dzięki niemu żyje… Nie mam ludzi, bo sama z nich rezygnuje, bo nie otwieram się, przed nikim. Jestem szczęśliwa, aż nadchodzi dzień jak dziś i te wszystkie przyjaźnie nie są takie, jakie być powinny. A może nie są, bo po prostu nic nie robię w kierunku, żeby były..
Nie winie go za nic. Ani za to, że zapił, a tym bardziej za moje problemy z samą sobą.
Podobno nie dotyka nas nic ponadto, co jesteśmy wstanie unieść. Jednak ja czuję, że to ciężar nie dla mnie. Rozumiecie? NIE DAJE RADY. Nie rozumiem. Czy alkoholizm można zrozumieć?
Jedyne czego żałuje, to tego, że nie potrafię się otworzyć przed NIKIM. A może jestem NIKIM -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.