Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Fatum
-
AutorWpisy
-
Miesiąc temu psa przejechał samochód, potem moja kotka miała niewydolność nerek, przez to weterynarz powiedziała mi, że nie ma dla niej szans przeżycia i w ciągu 3 dni umrze i zaproponowała mi eutanazję, na którą się zgodziłam – a nie było mi z tym dobrze…. potem mama dostała silnych skurczy pleców i tata do mnie zadzwonił, że mamę zabrała karetka pogotowia, okazało się, że ma kamienie na nerkach i ponad 2 promile alkoholu. Oczywiście wstyd, bo pijana na pogotowiu, potem pojechałam nast. dnia z tatą na pogotowie, odebrać mamę, łzy były, w końcu to moja mama, ale i tak jestem zła bo piła wcześniej i sama sie do takiego stanu doprowadziła, teraz nie pije, ale za to tata pije.
Planuję terapie w Czarnym Borze, grupową, męczy mnie ta cała sytuacja, a mieszkam bez rodziców, ciągle czarne myśli, dramatyzowanie, a na głowie jeszcze remont, od czasu do czasu czuję jak mnie ciśnie koło serca, dusi, już z tych nerwów, za dużo myśli w przyszłość – to jest najgorsze.
Monos – ja wiem, że to może zabrzmi brzydko, ale jeśli chcesz mieć święty spokój, to odetnij się od rodziców na zawsze.
Piszę to już kolejny raz na tym forum, że jak długo nie zostawicie ich samych sobie wraz z ich problemami, tak długo będziecie ciągnęli „trupa” za sobą. To jak z chorobą – nie da się wyleczyć częściowo i być w pełni zdrowym! Oczywiście, można oszukiwać się, że to przecież nasi rodzice, co jest zgodne zaiste z prawdą, ale oni de facto mają nas wszystkich w swoich dupach i nie przejmują się naszą krzywdą. Dla nich liczą się tylko oni sami, a my mamy być dla nich pachołkiem na każde ich wezwanie.
Pomyśl, czy tak chcesz dalej żyć.Ps. Tylko proszę nie myśleć, że mam się tutaj za jakiś autorytet, bo nie mam !!
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana , 2 miesięcy temu przez travnick.
Travnick – rodziców na zawsze nie można zostawić, mam niby nie odzywać się do rodziców kiedy są trzeźwi? Nie na tym polega terapia, bo kiedy rodzice będą trzeźwi, a ja nie będę się do nich odzywać to przeleje się to na relacje z innymi. Rozumiem to, że ich problemy to ich problemy, a nie moje i nic mi do tego. Owszem jeśli są trzeźwi, jak najbardziej, umawiam się na kawę itd. W terapii trzeba znaleźć ,,złoty środek”, który będzie nam pozwalał dostrzec dobre rzeczy, a nie nie odzywać się do rodziców do końca życia, tego nauczyła mnie terapia. Rozumiem, że to co napisałam mogło zdenerwować i można pomyśleć, że ciągle się ,,szarpię”, nie wiem w którą stronę iść. Jestem na ciężkim etapie, ale wiem, że dam radę.
Ja z terapii wyniosłem przekonanie, że każdy wybiera układ jaki mu najbardziej pasuje – nie musi to być koniecznie złoty środek, ważne tylko czy tobie jest z tym dobrze.
MonoS – moja matka zawsze jest trzeźwa, a gorsza jest nawet od mojego pijanego ojca. Jaki złoty środek polecasz? Upić matkę żeby sobie z nią pogaworzyć ?
Jak napisał Twuskawek – każdy wybiera układ, jaki mu najbardziej pasuje – chcesz spotykać się z toksycznymi rodzicami, gdy są trzeźwi, Twoja sprawa, ale nie dziw się później, gdy oni wciągają Ciebie w swoje gierki. Sądzę, że tak na prawdę nie chcesz uwolnić się od nich i żyć swoim życiem. Jesteś od nich uzależniona, jak od narkotyku.Akurat tutaj nie możesz oceniać, bo nie jesteś psychologiem, a ja wiem co mam zrobić i mam na to swoje plany. I zakańczam tą dyskusję.
PS: Kiedyś na początku jak pisałam, było dużo fajnych i pozytywnych osób na forum z dużą wiedzą terapeutyczną i nie dziwię się, bo czytałam już dużo komentarzy o tym że pisze dużo nowych osób i się wymądrza i przez to już te osoby nie piszą na forum i nie wchodzą więcej tutaj skoro mają czytać tak bezsensowne komentarze nie mające ładu i składu. Każdy ma jakieś problemy, ale nie miesza się ich z innymi.
Sorry, MonoS – nie wyczytałem między wierszami, że chcesz się tylko wyżalić tutaj na forum i nie oczekujesz odpowiedzi innej niż ta, którą już miałaś nim tutaj napisałaś cokolwiek. Przepraszam – niedouk jestem. Już więcej nie mieszam się. POWODZENIA 🙂
Monos. To bolesne wydarzenia. Może ta terapia coś da. Słyszałem dużo dobrego o Czarnym Borze. Mój były terapeuta jeździł tam. Zadbaj o siebie mimo tych dramatów. W końcu masz to mieszkanie, będzie urządzone tak jak lubisz, będziesz u siebie, to nowa jakość. To iskierka radości wśród tych smutków.
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana , 2 miesięcy temu przez Jakubek.
Najgorsze jest to, że wszystko stało się w jednym czasie: pies był 16 lat, kot 7 lat i ja do nich byłam przyzwyczajona i te zwierzątka widziałam, że zaczęły czuć się źle jak się wyprowadziłam i potem mama chora i już od dłuższego czasu nie pije. Dodatkowo ciągle w głowie mam tego chłopaka, bo sie nim nakręciłam, ale już od prawie pół roku nie nakręcam się nim i nie obserwuję go na necie i to mi bardzo pomogło, zajmuję się teraz remontem, a potem chcę jechać na terapię do Czarnego Boru i tutaj jest bardzo ważne żeby mieć swoje mieszkanie. Wiem i czuję to, że wszystko mi sie ułoży.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.