Czas wieczorny jest najgorszy. Nic się nie dzieje, a parcie w środku narasta. Zaczyna tworzyć się dziura, pustka nieograniczona której nie da się zapełnić. Jedynymi tymczasowymi lekarstwami są alkohol, papierosy, obżeranie się lub masturbacja która i tak towarzyszy mi przez cały dzień. Nie wiem, może to strach przeszłości, strach pod tytułem: „zaraz wróci pijany ojciec z baru i znowu się zacznie”? Do tego dochodzą namolne myśli przeszłości o żenujących, przegranych sytuacjach. Dziś to zauważyłem mocniej niż zwykle i dałem radę się opanować. Nie pomaga hobby, ćwiczenia, znajomi. Przy innych też czuje tą pustkę. Są myśli typu „nie jestem w odpowiednim miejscu”, „z kimś innym posiedzieć byloby lepiej”, „inni siedzą z dziewczynami a ja tylko z kolegami”, pieprzone kompleksy. Gdy przychodzi ta pustka, nic nie pomaga. Trawi mnie niemiłosiernie, nie daje o sobie zapomnieć lub skupić się na czymś innym, ciągle żyję przeszłością…..