Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Gdzie jest granica, bo zwariuję!!!

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 23)
  • Autor
    Wpisy
  • Estera Milewska
    Uczestnik
      Liczba postów: 542

      Chyba oszaleję!!! Zwariuję i zamkną w mnie w domu dla obłąkanych. Nie dość, że nie mogę się pozbierać, bo to co zrobił boli, to jeszcze ciąglę się zastanawiam czy moje reakcje są prawidłowe. O co chodzi tym razem. Kiedy On pracował w poprzednim miejscu, był nieszczęśliwy, bo chciał pracować w zawodzie. Teraz pracuje, ale mam wrażenie, że wolałam tamtego chłopaka, który pracował w poprzednim miejscu pracy.On się zminienił. Częściej wychodzi ze znajomymi z pracy, nawet jeżeli w danym dniu miał dwunastkę. Pomijam już szkolenia, które kończą się imprezami, bo są przecież jeszcze imprezy osobne od szkoleń, które organizują im firmy. Ale w tym wszystkim jest chyba jakaś granica? I nawet nie chodzi mi o alkohol, ale chyba jest jakaś granica przebywania poza domem, a może ja jakaś jestem walnięta czy coś? A kiedy usłyszałam, że jeden facet, który tam pracuje zaczął żartować, że tego mojego trzeba już zameldować w tym pubie, to mi się ciśnienie podniosło. To samo słyszałam o moim ojcu, jak barman mówił, że jego trzeba byłoby tam zameldować. Srednia tygodniowa w ciągu miesiąca to 2 wyjścia, ale to średnia, czasem bywa więcej czasem mniej, czasem wcale. Z poprzedniego miejsca pracy do jego znajomych nie miałam nic, a z tej jak jeszcze nie tak dawno lubiłam kilka osób, tak teraz lubię tylko jedną dziewczynę, bo ona jako jedyna go nigdzie nie wyciąga. Nie mam już nawet ochoty tam do niego chodzić jak kiedyś. Zwłaszcza, jak oni tam stwierdzili, że on jest dużo bardziej nerwowy przeze mnie, a tymczasem jego nerwy tak nie ponosiły w poprzednim miejscy pracy, dopiero teraz jest bardziej nerwowy, a oni mi takie bzdury wygadują. Nie bawią mnie ich żarty. Nie lubię ich, nie znoszę jego wyjść. Powiedziałam mu, że chyba przesadza, że mógłby trochę przystopować, a on że sama przecież powiedziałam, że nie mogę mu zabronić. Czy ja mam jakieś urojenia? Może się czepiam? Może źle to wszystko odbieram? Pomóżcie mi proszę 🙁 Przepraszam za ten chaos w mojej wypowiedzi 🙁

      DjShip
      Uczestnik
        Liczba postów: 108

        A Ty to nie mozesz nigdzie wychodzic? To nie film amerykanski, troche luzu, nikt smyczy nie lubi. Pomysl nad swoim wolnym czasem, moze jak bedziesz go lepiej wykorzystywac, to problem sam zniknie.
        No chyba ze zle Cie zrozumialem.
        Pozdrawiam 🙂

        Margo
        Uczestnik
          Liczba postów: 244

          Witaj Estero,
          odpowiedz sobie na pytanie co bardziej tobie przeszkadza ze tak czesto wychodzi, czy w jakim stanie wraca?

          pamietam jak kiedys z mezem ustalilismy ze mamy czas dla siebie i czas wolny.
          ja mialam swoje towarzystwo, on swoje, czasami spedzalismy czas wolny ze soba.
          bylo dobrze dopoki mnie nie zaczelo przezkadzac ze z kazde jego wyjscie konczylo sie powrotem pod wplywem alkoholu.
          zaczelam sie wkurzac, stosowac nadkontrole, sama przestalam wychodzic.

          dopiero jak uswiadomiono mi ze nie mam wplywu na zachowania meza, a tym bardziej na jego picie, odpuscilam.
          wiem ze ma problem alkoholowy, i napije sie nie zaleznie czy wyjdzie czy nie wyjdzie, czy bede mila czy niemila.
          poznalam schematy zachowan alkoholowych i postepuje tak aby mnie to nie wykanczalo.
          Pytanie brzmi : co Ja moge zrobic aby moja sytuacja byla komfortowa?
          Ile kobiet tyle odpowiedzi…
          ale kazda jest dobra, w zaleznosci od sytuacji.
          powodzenia Esterko.

          doris
          Uczestnik
            Liczba postów: 396

            Margo, jesteś wciąż ze swoim mężem mimo tego picia?

            Przepraszam jeśli to niedyskretne pytanie.

            Margo
            Uczestnik
              Liczba postów: 244

              w styczniu skladam pozew rozwodowy.
              teraz czekam na rozprawe dotyczaca rozdzielnosci majatkowej.

              Katarzynka21
              Uczestnik
                Liczba postów: 808

                No widzisz Esterka, ja takiego chlopaka bym nie chciala. U mnie naklada sie wiele powodow. Na pewno kwestia niepewnosci i nadkontroli, z ktora walcze, ale jakbym miala walczyc dwa razy w tygodniu to troche za duzo i wiem,z e bym nie podolala. Druga, to potrzeba spedzania wolnego czasu z partneram, mam duze zapotrzebowanie, tesknie szybko i mimo, ze wiem, ze to niezaspokojona potrzeba z dziecinstwa wola to jednak w duzym stopniu to akceptuje, bo to jednak czesc mnie. Z reszta moj maz tez o tym wie i wie, ze moze i chce mi to dac. Jestem osoba, ktora nawiazuje bliskie i glebokie relacje z niewielka liczba osob, cala reszta to relacje moze i dobre ale plytkie i nie ukrywam, ze w tych glebokich czuje sie najlepiej i wlasnie w nich lubie najbardziej spedzac czas (dotyczy to zarowno mojego meza jak i tych najblizszych znajomych, z dalszymi jakos i owszem moge sie spotkac, ale nie za czesto i nie za dlugo). Lubie zacisze domowego ogniska wsrod ludzi mi bliskich i gdyby moj partner (maz) mial inne podejscie to po protu nie dalo by sie tego pogodzic i w rezultacie pewnie trzeba by bylo sie rozstac, bo nie moze byc tak, ze albo jest po mysli jednego, albo drugiego i nigdy nie jest tak jakby dwojka chciala-a to trzecie wyjscie powinno przewazac. Pozostale i owszem, ale czasami, nie za czesto-tak uwazam. Mi by takie podejscie tez bardzo przeszkadzalo, bo gryzlo by sie z moimi oczekiwaniami i potrzebabmi, ale tez wiem ze na sile caly czas sie nie da. Ludzie musza sie dobrac pod wieloma paramwetrami, zeby stworzyc dobry zwiazek-sposob spedzania wolnego czasu jest jednym z nich i wg. mnie bardoz waznym.

                A co do Twojego chlopaka, on tez jest DDA, wiec zastanowilabym sie dlaczego tak lubi wychodzic, dlaczego tak bardzo angazuje sie w prace i w zycie w tej pracy. Dla mnie to brzmi dosc podejrzanie. Bo pamietac trzeba, ze dla dobrego zdrowia psychicznego musi panowac zdrowa rownowaga miedzy zyciem prywatnym i praca. Poza tym popadanie w skrajnosci (ciagle spedzanie czasu z ludzmi z pracy) jest wg mnie conajmniej podejrzane.

                conf
                Uczestnik
                  Liczba postów: 60

                  Dj, avatarek…………………:woohoo: :laugh:

                  raja
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 73

                    Ja lubie jak moj mezczyzna gdzies wychodzi.Mam czas dla siebie.
                    A granice? nad tym pracuje sie wspolnie.Moze Towj facet zachlysna sie nowa praca i nowymi znajomosciami.Moze z czasem to osłabnie,wybierze węzszy krąg zanjmoych.

                    pzdr

                    Anonim
                      Liczba postów: 20551

                      Siedzę z miśkiem, którego dostałam od Niego i czuję jak ciekną mi łzy po twarzy. Przypomniałam sobie, co działo się z Nim, gdy pracował w księgarni. Lekko podłamany, wpadał w rutynę obijania się jak ta piłeczka ping – pongowa pomiędzy pracą a domem. Kiedy zaczął pracować w sklepie fotograficznym, byłam taka szczęśliwa i dumna, że nareszcie pracuje w miejscu związanym z jego zawodem. Z czasem zaczęły się też wyjścia, bywały ale w miarę możliwości. Wyciągali go częściej, ale potrafił odmówić. A wyjścia od czasu do czasu sprawiały mu radość. I ja byłam zadowolona, bo on odzyskał dawną radość życia. A teraz to się zmieniło. Ostatnio na okrągło słyszę, że on wychodzi, że idzie tam, a to znowu tam. Faktem jest, że my nie możemy się widywać za często. On mieszka we Wrocławiu, ja w wiosce pod, więc nie ma szansy, żebym spotykała się z nim po pracy, zwłaszcza jeśli kończy o 21. Zresztą ja studiuję, nie zawsze mogę się obijać. Kiedy wiedziałam, że mogę coś poświęcić, a wiedziałam, że dawno się nie widzieliśmy, robiłam to, spędzałam z nim nawet przerwy w pracy, jeśli tego chciał i o ile ja miałam czas. Ja raczej należę do tych bardziej chłodnych DDA. Nie mam potrzeby spędzania z nim 24h na dobę, czasem potrzebuję czasu tylko dla siebie, to raczej z jego strony wygląda tak, że mógłby mnie nie puścić do domu, że chciałby mnie "zamknąć w złotej klatce, bo kocha na mnie patrzeć". Ale z moimi wyjściami samej stał się kłopot. Odkąd w czerwcu straciłam pracę, a w październiku nie dostałam stypendium nie stać mnie na wyjścia gdziekolwiek, mam tylko pieniądze, by przetrwać na uczelni. W ten oto sposób moje wyjścia stały się finansowo uzależnione od niego. Pomijam już kwestię nieszczęsnych znajomych. Mam jedną bliższą koleżankę, a z resztą znajomych mogę spędzać czas, ale na krótką metę. Mam problemy z akceptacją w środowisku. Są i inne problemy jak dojazd do domu w nocy, anawet przedstawienia teatralne często trwają do tak późna, że ja nie mam już autobusu powrotnego. Czasem, jak się wracałam dawniej z imprez to czekałam na autobus w dworcowym KFC, ale teraz kiedy jest zimno to jest trudne. Kiedy człwiek rozwiąże jeden problem to pojawia się drugi. Mojej koleżance czekanie w KFC na autobus się odwidziało, odkąd facet wozi ją samochodem. A samej w nocy na dworcu, nic przyjemnego. Szczerze mówiąc wolałam już kiedy Mojego trzeba było końmi wyciągać na imprezę, bo wtedy miałam problem 4 razy w roku, a nie z 16 razy w miesiącu. A teraz gdy zaczynam o tym rozmawiać z Nim, On patrzy na mnie, jak dziecko, któremu wydziera się najukochańszą zabawkę albo pies, któremu zabiera się miskę z jedzeniem.
                      Wpadam już z tego wszystkiego w paranoję. Boję się obecnej sytuacji, bo ogarnia mnie inny strach. To jest problem, co się teraz dzieje, a ja się boję tych nawet drobnych problemów. Boję się, że znowu będzie chciał przed nimi uciec i znowu zechce odejść, zostawiając mnie z krwawiącą raną w sercu. Panicznie boję się, że znowu będzie chciał odejść.Bałam się tego, że mnie zostawi jak wszyscy na początku naszego związku i on doskonale o tym wiedział. A dziś czuję się podobnie, tylko chyba 2 razy gorzej i mocniej odczuwam ten strach. Zastanawiam się czemu kochamy ludzi, choć oni nas krzywdzą.
                      Tak bardzo chcę, by wszystko się ułożyło, chcę być tamtą radosną dziewczyną, która na nikogo nie zwala już swoich problemów, jest szczęśliwa i buja w obłokach ubierając siebie w białą suknię i welon. Zwłąszcza, że jak czytam teraz te posty o Nim, to trochę tak jakbym pisała o potworze, a przecież on nim nie jest. Gdzieś w tym wszystkim jest tym cudownym człowiekiem, w którym się zakochałam.
                      Nie wiem czy napisałam wszystko i czy nie za dużo, ale myślę, że Wy poczujecie się mniej zmęczeni czytaniem, niż moja koleżanka ostatnimi czasy słuchaniem.
                      PS Raja on tam pracuje już prawie rok czasu.
                      PS 2 Margo z tego, co wiem, to on wraca trzeźwy do domu i wierzę mu. W tym temacie nigdy mnie nie oszukał więc nie mam podstaw mu wierzyć. A kontrolować go w żaden sposób nie mogę, bo nie mieszkamy razem i nawet nie chcę tego robić.

                      Carola
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 402

                        Estera sorry za to co napisze, ale po Twoim ostatnim poscie wydaje mi sie ze wolala bys zeby Twoj chlopak byl nieszczesliwy… zeby nie mial wlasnego zycia, wlasnych znajomych, wlasnych radosci i wlasnej wolnosci.
                        Specjalnie podkreslilam slowo wlasnej, bo czlowiek musi miec cos wlasnego zeby nie stal sie zgorzknialym niewolnikiem drugiej osoby.
                        Po pierwszym poscie myslalam ze mieszkacie razem i wyobrazalam sobie ze siedzisz sama w chalupie i czekasz az On wroci… teraz widze ze sprawa ma sie inaczej. Poprostu wolala bys zeby ten mlody czlowiek gnal po pracy do domu, poogladal tv i kladl sie spac, a rano znowu do pracy, tv, spac i tak w kolko ? a moze zaczniesz Mu wyznaczac ile razy w miesiacu ma wychodne ? a i jeszcze jedno, dlaczego Twoje 4 razy do roku na imprezach maja byc lepsze dla Niego, niz Jego 16 w miesiacu dla Ciebie ? dlaczego On ma dostosowywac sie do Ciebie a nie na odwrot ?

                        nie gniewaj sie ze tak troche zagralam nie fair ale mam na punkcie wolnosci osobistej malego hopla 😛

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 23)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.