Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Głód uwagi

Przeglądasz 10 wpisów - od 111 do 120 (z 140)
  • Autor
    Wpisy
  • ona.ddd
    Uczestnik
      Liczba postów: 73

      rodzice (żeby było ciekawiej oboje) wyśmiewali i mieli mi za złe, że beksa, ciapa itp. Oczywiście koledzy też gdzieś do końca podstawówki. Ale ja tego w ogóle nie rozumiałem, cierpiałem tylko z wyśmiewania nieporadności, a że z czasem (od liceum) nikt już się tej mojej ?kobiecej? wrażliwości nie czepia, to przestałem mieć z tym jakikolwiek wstyd czy problem.

      Ja z moją męską częścią osobowości nie miałam problemu nigdy, bo ona dawała mi siłę i nikt też niczego nie wyśmiewał. Być może ona powodowała, że ludzie byli na dystans bo się „bali” zbliżyć, ale o to mi właśnie chodziło. Są na dystans, więc nie skrzywdzą mnie. Paradoksalnie ten dystans był dla mnie niedobry bo bardzo potrzebowałam bliskości przecież i akceptacji. Ta cała męskość zaczęła mi przeszkadzać dopiero niedawno – może rok, 2-3 lata maksymalnie. Tzn. może było to wcześniej ale nie byłam świadoma, że to ta męskość jest problemem. Mnie akurat interesuje ile mam cech męskich, a ile kobiecych, bo czuję że jest mi nierówno, że spycham kobiece cechy na rzecz męskich. Z jednej strony może faktycznie szufladkowanie cech osobowości na męskie i kobiece jest bez sensu, bo to są po prostu cechy, a ostatecznie chodzi po prostu o władzę. Ala ja mam chyba bardzo mocno zakorzeniony ten podział (przez doświadczenia z domu) i tak łatwo nie porzucę tych szufladek na rzecz jednego worka. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Jest to dla mnie jakieś ułatwienie, bo uproszczenie. A jeśli chodzi o kwestię matriarchatu i dyskryminację mężczyzn, ten temat jest mi tak obcy i tak abstrakcyjny jak ufo. Ja nie dostrzegam takich sytuacji (czy nie chcę dostrzegać?). To że we wschodnim rozumowaniu energia kobieca to tworzenie, a męska to świadomość, to wg mnie bzdura i puste gadanie nie wiem po co. Może w gruncie rzeczy to jest właśnie to samo co szufladkowanie przeze mnie cech na męskie i kobiece? W słowiańskiej kulturze też tak było jak we wschodniej. Kobieta to tworzenie. Miała przypisywaną magiczną moc przez możliwość dawania życia. I z jednej strony był szacunek bo był strach przed nieznanym, a z drugiej właśnie przez ten strach przed nieznanym było przypisywanie negatywnych cech kobietom jak niestałość, nieobliczalność, złe intencje, słabość, nieczystość, itd. Koniec końców chyba dla „bezpieczeństwa” kobieta była zniewalana, ograniczana, kneblowana, tłamszona, pogardzana, podporządkowana – czy to na wschodzie czy u nas. Na wschodzie może nawet bardziej. Ja to tak widzę. Wieki historii, moja rodzina…

      ona.ddd
      Uczestnik
        Liczba postów: 73

        Jeszcze dopiszę, że to że dla mnie matriarchat i dyskryminacja mężczyzn są abstrakcyjne i nieznane to nie znaczy że nie wierzę że są. Wierzę i widzę że wychowując się w takim schemacie jak Twój mogłeś tego doświadczyć. Ja natomiast nigdy się po prostu z tym nie spotkałam. Może to jet właśnie to, że mężczyźni raczej nie mówią o tych rzeczach i generalnie o emocjach.

        Anamar24
        Uczestnik
          Liczba postów: 4

          Witam wszystkich 😉 kilka lat dojrzewała we mnie myśl, aby zapisać się na terapię dla DDA czy forum i w końcu nadszedł ten moment, jakby wew. Potwierdzenia, ze jestem DDA i potrzebuje pomocy.

          truskawek
          Uczestnik
            Liczba postów: 581

            Cześć!

            Czy terapię też właśnie zaczynasz? We mnie taka myśl dojrzewała wiele lat, ale jeszcze wtedy nie wiedziałem co to jest DDD.

            Ciekaw jestem też, czy też masz głód uwagi?

            Anamar24
            Uczestnik
              Liczba postów: 4

              Hej, narazie zapisałam się na konsultacje do psychoterapetki, ona kompletuje też grupy.  Głód uwagi, pierwszy raz słyszę… Nie lubię być w centrum uwagi, bo jestem nieśmiała, ale jeśli jestem w grupie, ktorej nie obchodzi to co chce pow.   i wydaje mi sie, ze robie za tło, by inni dobrze sie bawili to zamykam się w sobie i zrywam kontakty. Juz po raz kolejny cos takiego przeżywam. Mam wrazenie, ze jestem tak nieciekawa i nudna dla innych dlatego rozpadaja sie moje znajomosci. Sama juz nie wiem….

              ona.ddd
              Uczestnik
                Liczba postów: 73

                Ale jestem w kropce… nie wiem co robić z sobą, swoimi emocjami i co napisać.

                Byliśmy z Truskawkiem w środku rozmowy, miałam kontynuować odpowiedź i Anamar24 napisała, ale nie nawiązując do naszej rozmowy, tylko zaczynając nowy wątek tutaj jakby. Może warto byłoby założyć osobny? Piszesz Anamar24 że jesteś nieśmiała ale tutaj na forum gwarantuję Ci, że jak będziesz mieć swój wątek, dotyczący Twojej osoby, to sama z nim nie zostaniesz. No chyba że chcesz nawiązać do rozmowy w innym temacie, to co innego i oczywiście zapraszam do siebie.

                Nie wiem czy ujęłam to wystarczająco dobrze i łagodnie. Nie chcę ani urazić ani spłoszyć Anamar24. Jak najbardziej jesteś tu mile widziana.

                Teraz co czuję ja. To już jest bardziej do Truskawa pisane jako że jest w temacie. Ale jeśli ktoś inny też jest, bo czyta to wszystko i chce się wypowiedzieć co myśli to chętnie posłucham/poczytam.

                Teraz jak to piszę, czyli jakieś 40 minut po zobaczeniu wymiany zdań na moim wątku między Anamar24 i Truskawkiem, emocje opadły już dość mocno ale jak to zobaczyłam, to było straszne… Złość ogromna, ścisk w brzuchu, ból głowy. Czyli zauważyłam tą emocję – złość, ale wiem że to jest maskowanie innych emocji. Szukałam. Pierwsze co mi przyszło do głowy to zazdrość i strach. Poczułam się jak w piaskownicy w której bawię się z kimś i  przychodzi inne dziecko i zabiera mi to, z którym się bawiłam do tej pory i idą ode mnie bez słowa. Pamiętam takie zdarzenie z dzieciństwa – nie jedno z resztą. Rozmawiałam sobie z Truskawkiem. Czułam się dobrze i bezpiecznie. Moje potrzeby były spełniane. Nie zawłaszczam Truskawka tylko dla siebie bo przecież wiem że rozmawia też w innych wątkach ale to jest mój wątek, moja piaskownica i przychodzi inne dziecko i mi zabiera Truskawka. Zaczyna swoją zabawę. Nie przychodzi się pobawić z nami, bo przecież inne osoby też na tym wątku pisały i takich odczuć nie miałam, bo pisały „w temacie”. A tu nowa osoba, nowa zabawa, inne zabawki – nie moje i jeszcze poczułam ból i zlekceważenie kiedy Truskawek zapytał czy Anamar24 też czuje głód uwagi i ona na to że pierwsze słyszy. A pisze nawet przecież w wątku pt. głód uwagi. To są moje słowa, mój tytuł, moje zabawki i one zostały zlekceważone, tym stwierdzeniem „pierwsze słyszę”. Poczułam że to jest nieważne, mój głód uwagi jest nieważny. Wydumany problem. Popatrz na moje, są lepsze, chodź idziemy. Mam straszny żal teraz i jak bym była małym dzieckiem to bym ryczała jak bóbr – nie zabierajcie mi Truskawka! Faktycznie płakać mi się chce teraz (jak byłam mała i były takie sytuacje to nie płakałam). Źle mi. Plus tej sytuacji jest taki że jest to nowe doświadczenie i sytuacja w której mogę się ponaprawiać. Widzę już swoje emocje, ale nie wiem co mam z nimi zrobić. Czy mam pozwolić im wybrzmieć? Zostawić to, niech się rozmowa toczy a ja mam pozwolić sobie na ten żal, zazdrość, strach? Czy mam coś robić z tymi emocjami? Widzę, jako obserwator emocji, że sytuacja jest dramatyczna TYLKO z punktu widzenia moich przekonań i przeszłości, czyli że obiektywnie nie ma powodu się tak denerwować (zbiorę te wszystkie emocje w słowo „denerwować” żeby było zwięźlej). I ok, wiem że obiektywnie tak jest, tylko co dalej ja mam z tym zrobić? Jak ddd powinno się w tej sytuacji zachować chcąc wyjść na prostą?

                 

                 

                 

                Anamar24
                Uczestnik
                  Liczba postów: 4

                  <p style=”text-align: justify;”>Droga…. ona.ddd,  nie mam zamiaru zabierac Ci uwagi truskawka ani nie chcę zakładać nowego wątku, skupiajacym uwagę na sobie. Nie chcę iść tą drogą….. mam juz dosyć analizowania swojej osoby, swoich myśli, słów… Wręcz przeciwnie chce żyć dniem dzisiejszym, chcę słuchać i uczyć sie od innych, żyć pełnią życia. 😉 Wybacz, za moje wtargniecie… pierwszy raz w zyciu zalogowałam się na forum…..  I dziękuję,  teraz wiem, że to nie dla mnie. Pozdrawiam. Anamar ;)</p>

                  truskawek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 581

                    Jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak jasno i otwarcie napisałaś. Nie tylko cię rozumiem, ale też zazdroszczę ci, mówiąc szczerze. Mnie wyrobienie tego zajęło wiele miesięcy, a i tak nadal mniej mówię.

                    Ja z kolei najpierw czytając twój wpis czułem się bezpiecznie, a potem wpadłem w rozpacz, że coś znowu jest źle. Szybko zauważyłem, że pod tym leży przekonanie z domu, że jestem odpowiedzialny za wszystkich, a zwłaszcza za spokój i dobry humor, żeby nie było konfliktów. Nadal to czuję, ale nie chcę za tym iść. Wolę skorzystać z tego, że napisałaś o swoich emocjach i dać znać o swoich.

                    Plus tej sytuacji jest taki że jest to nowe doświadczenie i sytuacja w której mogę się ponaprawiać.

                    Dużo emocji zauważyłaś i dużo mechanizmów z domu, to jest podstawa i mnie się to wydaje bardzo dużo, jest mi z tym bardzo bezpiecznie.

                    Nieufnie patrzę tylko na słowo „naprawiać”, słyszę w tym ocenę i odrzucenie (że coś jest z tobą źle). Co powiesz na „zadbać o siebie”? To jest właśnie pytanie, które zadaję sobie, kiedy już wyłapię emocje.

                    Widzę już swoje emocje, ale nie wiem co mam z nimi zrobić. Czy mam pozwolić im wybrzmieć? Zostawić to, niech się rozmowa toczy a ja mam pozwolić sobie na ten żal, zazdrość, strach? Czy mam coś robić z tymi emocjami? Widzę, jako obserwator emocji, że sytuacja jest dramatyczna TYLKO z punktu widzenia moich przekonań i przeszłości, czyli że obiektywnie nie ma powodu się tak denerwować (zbiorę te wszystkie emocje w słowo ?denerwować? żeby było zwięźlej). I ok, wiem że obiektywnie tak jest, tylko co dalej ja mam z tym zrobić? Jak ddd powinno się w tej sytuacji zachować chcąc wyjść na prostą?

                    A gdybyś właśnie miała o siebie zadbać, to jak byś odpowiedziała na te pytania?

                    Ja się w ogóle nie staram zastanawiać jak jest obiektywnie. Jest to o tyle łatwe, że zwykle najpierw nasuwa mi się raczej pytanie czy mi coś wolno i lęk, że skończy się awanturą i ktoś mnie odrzuci albo zabierze coś ważnego. A potem już pomijam tłumaczenie sobie, że wolno mi co zechcę i że nikt nie jest za mnie odpowiedzialny, pomijam szukanie obiektywności, i gdy już wiem co czuję, to szukam od razu jak mogę o siebie zadbać.

                    No i tu jest wymyślanie rzeczywiście. Nie wszystkie pomysły mi się podobają, nie na wszystkie jestem gotowy w danej chwili, ale próbuję być jak kochający rodzic dla mojego dziecka wewnętrznego – przede wszystkim nigdy go nie opuszczać, nie oceniać, cierpliwie podsuwać i pytać.

                    Czasem wystarczy mi coś prostego – iść spać, zjeść coś, zająć się czymś, co mi zwykle dobrze wychodzi, pochodzić w kółko i kląć na głos, zacząć głęboko oddychać, obejrzeć coś wzruszającego, zabawnego albo ciekawego, poczytać, poleżeć w wannie z muzyką itp. Ale mogę też napisać SMS-a do osób, z którymi ćwiczę mówienie o emocjach, i to jest też dość oczywiste, bo i tak staram się pisać przynajmniej raz dziennie. Czasem samo napisanie wystarcza, czasem dopiero jak ktoś zareaguje. Czasem się irytuję, bo ktoś mi coś wtedy radzi albo pyta mnie czego potrzebuję. Czasem proszę o coś, zwykle żeby ktoś mi powiedział jak się czuje, bo to mi nieraz też przynosi ulgę. Mogę też zająć się planami, co fajnego chcę kupić, na jakie wydarzenie chcę się wybrać albo z kim bym się chciał umówić na żywo albo pogadać przez telefon. W czasie terapii myślałem też żeby opowiedzieć o tym na najbliższej sesji. Może też wystarczy się przez jakiś czas nie odzywać albo powiedzieć wprost jak się czuję.

                    Im więcej mam takich gotowych pomysłów, tym jest mi łatwiej, bo szybciej znajduję coś, co chociaż w części przynosi ulgę. Albo nawet załatwia problem, bo przecież bywa i tak, tylko ja mam w sobie lęk, że jak się coś raz zepsuje, to już będzie źle (znasz to?…), ale ostatnio widzę, że nie zawsze tak jest. Grupuję sobie też w takie kategorie – co mogę zrobić dla ciała, może coś z mówieniem o emocjach, czy może kontakt z kimś (także na tym forum), może jakieś osiągnięcie trudne ale niewielkie (typu nastawienie prania, poćwiczenie głosu albo odpisanie na zaległego mejla), może kontakt ze sztuką… Wtedy łatwiej mi z grubsza się zorientować gdzie szukać dalej, np. co konkretne z tym ciałem w tej chwili: bardziej jedzenie czy raczej spanie? Pączek czy bób? I tak dalej. I sprawdzam potem, czy zadziałało, a jak nie albo za słabo, to szukam znowu.

                    Mam jeszcze jeden nowy sposób, jaki ostatnio mi się sprawdza. Jest trochę podobny do obiektywnego spojrzenia, ale nie idzie przez głowę, tylko przez zmysły i emocje. Na chwilę skupiam uwagę na tym, gdzie jestem i co się dzieje dokoła. Na przykład boję się, że ktoś mi napisze coś, co mnie zaboli. Ale tu go nie ma. Nawet nie widzieliśmy się na żywo i nie muszę mu odpowiadać, nie zobaczy nawet jak się boję. Więc przez najbliższe kilka minut, czy na ile tam wystarczy mi uwagi, nic mi nie może zrobić, bo cokolwiek napisze, to ja tego teraz nie przeczytam. Ja tu sobie odpocznę i może zrobię kilka wydechów (albo nie), ale widzę, że świat mnie nie prześladuje i może nawet nikogo to nie obchodzi co zrobię, więc nie muszę się tak dokładnie bronić.

                    To mi przynosi ulgę nieraz, bo widzę, że ten problem jest ograniczony. W domu jak mama się zdenerwowała, to mogła mi zabrać prawie wszystko (poza tym, co miałem w głowie, więc się tam chowałem), ale teraz nie żyję w systemie totalnej kontroli, żaden pojedynczy problem nie wpływa na całe moje życie, jest gdzie złapać oddech i naładować akumulatory. Uff…

                    Mam jeszcze takie doświadczenie, gdzie najważniejsze okazało się uważne słuchanie siebie, a nie wymyślenie pomysłu. Byłem na zajęciach z ciałem, gdzie z jedną babką było mi bardzo przyjemnie się przytulać, ale poza tymi momentami miałem poczucie, że się chyba wstydzi albo boi i próbuje to ukryć, i wtedy ten kontakt jest dla mnie przykry. Na koniec postanowiłem usiąść z boku i poczekać co zrobi. No i wprawdzie podeszła do mnie sama, ale tylko powiedziała „cześć”, co mi niczego nie zmieniło – nadal było trochę miło, ale na dystans. Potem wymyśliłem, że trzeba było podejść i się z nią jakoś umówić prywatnie, żeby nie stracić okazji. To mi się wydawał świetny pomysł i miałem sobie długo za złe, że tak nie zrobiłem, tylko nadal coś mi nie dawało spokoju. Wtedy odkryłem, że ja wcale nie byłem gotowy na takie ryzyko. W dodatku ona wcale mnie nie przekonała do siebie w pełni, czuję do niej trochę nieufności. Wtedy pomyślałem, że mogłem podejść i powiedzieć, że było mi bardzo miło się do niej przytulić, i czy możemy się przytulić na pożegnanie.

                    Chociaż wymyśliłem to dopiero kilka dni potem (no i oczywiście tak nie zrobiłem naprawdę), to poczułem się z tym bardzo bezpiecznie, bo wysłuchałem wszystkich uczuć, które miałem, także tej nieufności. Okazało się, że wcale mi nie sprawiło przyjemności, że miałbym tak bardzo się o kogoś postarać, to wcale nie było moje. Teraz już mam nowy pomysł na przyszłość, jeśli będę akurat gotowy. A i tak dużo czułości przeżywam na samą myśl, że tak mogę zrobić, nie udając, że mi nie zależy, ani nie skracając dystansu na siłę, czyli taki, jaki właśnie jestem – nie udając nikogo innego.

                    To tyle moich doświadczeń co robię z emocjami, gdy już złapię z nimi kontakt. Ty złapałaś swoje uczucia i mechanizmy, napisałaś wprost co czujesz, dostałaś odpowiedzi – i jak się z tym masz? Czy czegoś ci teraz potrzeba ode mnie albo od kogoś innego?

                    ona.ddd
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 73

                      No i spłoszyłam.

                      O ile jeszcze tu jesteś Anamar24 i czytasz, to czego oczekujesz? Bo nie bardzo rozumiem. Nie chcesz swojego wątku o sobie ale piszesz o sobie na wątku kogoś innego. Nie chcesz też analizować siebie chociaż myślisz o terapii, a terapia właśnie jest tym analizowaniem. Nie jest to zarzut, po prostu pytam jakie miałaś oczekiwania, pragnienia, intencje itd. pisząc tutaj. Ja bym z chęcią pogadała z Tobą tylko to wtargniecie takie było… jednym słowem poczułam się odepchnięta, odrzucona. Nie wiem czy to rozumiesz. Do tego trzeba tej analizy siebie, myśli i słów. Może już byłaś na tym etapie, może jesteś a może jeszcze nie. Ja też chcę żyć dniem dzisiejszym, chcę słuchać i uczyć się od innych, żyć pełnią życia, ale ja do tego potrzebuję najpierw analizy swojej osoby, rozmów o emocjach. I to jest w tym wątku. Jeśli Ty potrzebujesz czegoś innego, to pisz śmiało. Zarzuć inny temat, to pogadamy. Tylko nie tu, a w oddzielnym wątku.

                      Anamar24
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 4

                        <p style=”text-align: center;”>Cóż za niezrozumienie,  ale tak to jest, gdy człowiek skupia się na sobie…. To wtargnięcie w Pani wątek, wynikał raczej z nieznajomości przeze mnie ogólnie przyjętych zasad panujacych na tym forum. A Pani wewnetrzny swiat sie zawalił, emocje prawie rozsypały, istny armagedon…. I nie ma dla Pani wytlumaczenia, ze DDA, to jest zwykly brak kultury dla nowej osoby.  Czytajac Pani wypowiedź popadłam w stupor…. Utwierdziłam się w przekonaniu, że nie potrzebuję ani nie chcę terapii,  jest ze mna wszystko ok.  Uwazam, ze takie umiłowanie siebie i zawzieta walka o uwage, wynika z ludzkiego egoizmu. Wokol Was zyja ludzie, tez maja swoje problemy i pragna uwagi…. Robicie krzywdę i sobie, bo udręczacie się swoim wewnętrznym światem i innym….  bo jestescie ślepi na potrzeby innych…Życzę zdrowia i żegnam.</p>

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 111 do 120 (z 140)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.