Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Ile można wytrzymać? Czy to już toksyczność?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
  • Autor
    Wpisy
  • adriativo
    Uczestnik
      Liczba postów: 5

      Około dwóch trzech miesięcy temu rozstałam się z facetem (DDA). Uznał, że za bardzo się od siebie oddaliliśmy, nie rozumiemy, i że chce ode mnie odpocząć. Bardzo często się też kłóciliśmy, a on chciał spokoju, czyli tego czego nie miał nigdy u siebie w domu. Teraz jego ojciec nie pije ale zmaga sie z konsekwencjami (długi). Mój były chodził i chodzi nadal na terapię, ale nie sądzę by przynosiło to jakieś efekty. W ostatnim czasie bardzo uciekł w pracę – pracował po 12godzin, potem grał w playstation do późnego wieczora i szedł spać.. Mieszkaliśmy razem z jego rodzicami, czułam się bardzo samotna, wszystko było na mojej głowie. Ludzie zaczęli go męczyć, odizolował się od wszystkich. Nie akcpetował mojego braku zorganizowania i zapominalstwa, i bardzo go to denerwowało. Usłyszałam od niego bardzo dużo przykrych słów na ten temat, czułam się bardzo odtrącona. Obiecałam poprawę, ale nie udawało mi się – czułam, że tracę siebie, że również bardzo się denerwuje. Ogólnie jestem spokojną osobą, rozważną, ale często też kieruje się emocjami. Pochodzę z normalnego domu, gdzie nie było krzyku i takich słów i bardzo mnie to bolało. Mówiłam mu, ale on nawet raz nie przeprosił. Byłam wobec niego czuła, wspierająca, akceptowałam go takim jaki był, chyba tylko dzięki tej miłości bo wiele osób mi się dziwiło.. Jednak chyba otrzeźwiałam.. Chociaż ostatnio mam podobne problemy, mój ojciec pije, często na umór. Zeszłoroczne święta źle wspominam – zszedł na Wigilię, było miło, ale następne dwa dni przespał, bo był pijany. Pozostali domownicy nie widza problemu, tylko ja.

      Trudno opisać jak to wszystko było..

      Czytam wiele artykułów na temat DDA, o tym, że warto walczyć rozmawiać, ale czy naprawdę zawsze tak jest? Ile tak naprawdę można wytrzymać? Czy to już toksyczność? Czytałam o agresywnych zachowaniach DDA, że trzeba inaczej na to spojrzeć. Ale ja jestem też człowiekiem, czy on nie wie że mnie to też rani?

       

       

      SzklanyCzlowiek30
      Uczestnik
        Liczba postów: 84

        hmm, może nie uważam się za wykładnie i super mądrego, ale po pierwsze pamiętaj, żeby sobie nie wmawiać, że z Tobą jest coś nie tak, a po drugie na wszystko potrzeba czasu. Facet DDA wie, że rani i często ze wstydu woli zerwać kontakt… to takie wieczne uciekanie, od siebie od odpowiedzialności za drugą osobę.Czas, czas, wiem, że łatwo mówić… 🙁

        Dot27
        Uczestnik
          Liczba postów: 53

          A ja myślę, że w sumie to on powinien zdecydować czy ta terapia mu pomaga czy nie. Każdy przechodzi przez to według swego tempa, dla mnie mogę się z tym uporać w 3mc, a dla innego terapia może trwać i 5 lat. Ja myślę, że miłość może przezwyciężyć wiele. Rozmawiałaś z nim tak na poważnie, bez krzyków na siebie, bez wypominania? Z drugiej strony, jeśli już naprawdę używa w stosunku do Ciebie wulgaryzmów czy niemiłych słów, to też sobie na to nie pozwalaj. Porozmawiaj z nim i zobacz jak wam to wyjdzie 🙂 Trzymam kciuki, powodzenia

          adriativo
          Uczestnik
            Liczba postów: 5

            Na terapie chodzi już 2 lata. Przez ostatni miesiąc się zmienił, zaczął inaczej na to patrzeć – może faktycznie reagował zbyt nerwowo. Nie wiem czy mogę mu wierzyć że zmieni swoje zachowanie w stosunku do mnie. To prawda, pozwalałam na wulgaryzmy, ale z czasem zrozumiałam, że to nie jest normalne i że mnie to bardzo rani i cierpi na tym poczuje mojej wartości.

            Minęły trzy miesiące od rozstania. Cały czas mamy kontakt. Na początku było mu dobrze, teraz zaczyna tęsknić. Nie wiem czy za mną czy tylko dlatego, że czuje się samotny.

            „Iść w stronę słońca”
            Uczestnik
              Liczba postów: 203

              Jesteś partnerką DDa, „Lęk przed bliskością?” to pozycja, która wiele wyjaśnia, uczy jak żyć z DDa. Będzie Ciebie odrzucał i wracał. Na pewno mu zależy. Czy  jesteś w stanie tak żyć?

              mogę Ciebie uspokoić, że praca w terapii, daje pozytywny oddźwięk, ja jestem tego przykładem. Trzeba dużo pracy włożyć i jeśli tylko sam DDa chce coś zmienić istnieje szansa, ze tak będzie.

              adriativo
              Uczestnik
                Liczba postów: 5

                On się teraz zastanawia czy potrafiłby się na mnie mniej denerwować. Czy coś co go dotychczas drażniło, będzie mógł teraz zaakceptować? Nasz związek cały czas przechodził przez jakieś zawirowania, jak było dobrze przez jakiś czas, potem znowu kłótnie i zrywanie. Bardzo mocno drażniły go moje wady, agresywnie na nie reagował, a ja pewnych swoich zachowań nie potrafiłam wytłumaczyć. Ja go akceptowałam w całości, ale te ciągłe huśtawki były dla mnie bardzo męczące i mnie wykańczały. Boję się wrócić, on też nie wie czy chce spróbować, chociaż cały czas utrzymujemy kontakt. Nie jesteśmy ze sobą, ale trochę jak byśmy byli.

                Fenix
                Uczestnik
                  Liczba postów: 2551

                  A gdzie w tym wszystkim jesteś Ty? Bo czytam tylko on, on, on a gdzie jesteś w tym wszystkim TY? Jak dla mnie to jest ostre testowanie Ciebie i  tego ile zniesiesz. Myślę, że takim zachowaniem chce potwierdzić swoje przekonanie o odrzuceniu. To, że się jest DDA i samemu uważa się, że nie zasługuje się na miłość, nie znaczy, że można ranić drugą osobę. Można być dla kogoś wyrozumiałym, cierpliwym ale tylko wtedy jeżeli ten ktoś, również wkłada wysiłek w zmianę. Jak dla mnie on się trochę zachowuje jak pępek świata, wokół którego trzeba chodzić na palcach, żeby przypadkiem nie urazić, bo on jest taki biedny DDA w terapii. Tak na dobrą sprawę nie napisałaś nigdzie o jego wysiłku, o jego pracy nad sobą.  Może niech to wreszcie on się wysili i Tobie udowodni, że on zmienia siebie. Może jestem surowa, ale wiem jak mnie zależało, żeby wyjść z bagna i ile wysiłku w to sama włożyłam. Dlatego uważam, że jeżeli komuś faktycznie zależy na zmianach, zrobi to. Ktoś kto wiecznie chce odgrywać rolę ofiary, będzie wynajdywał ciągle nowe wymówki.

                  adriativo
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 5

                    On nigdy nie uważał, żeby coś było jego winą. Zawsze ja byłam winna, jestem uległa, toteż zawsze brałam winę na siebie żeby uniknąć dalszych dyskusji, bo nie lubię się kłócić. Mowa była tylko o mojej zmianie, o jego nigdy. Dopiero ostatnio, po naszym rozstaniu, zauważył, że być może zbyt nerwowo na mnie reagował, jednak przez czas od kiedy chodzi na terapię chyba nigdy nie podjął mojego tematu. Wiem, że teraz jest mu ciężej i, że za mną tęskni, ale ja sama już nie wiem czy mam jeszcze siłę w to wchodzić. Moje poczucie własnej wartości bardzo ucierpiało przez ostatni czas ze względu na jego brak akceptacji mojej osoby. Może też powinnam iść na terapię? Czuję się trochę winna, że się od niego odcięłam, bo wiem, że jest mu teraz ciężko beze mnie..

                     

                     

                    szorstkiczopek
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 58

                      Z punktu widzenia faceta – odpowiednika twojego byłego.
                      Opisując jego w dużej części opisujesz mnie.
                      Daj spokój. On musi ze sobą zrobić porządek a ty masz własne życie.
                      Ogarnie się to znajdzie sobie dziewczynę, nie musisz się nad nim roztkliwiać.
                      Będzie mu ciężko czy z tobą czy bez ciebie – a ty wyjdziesz z tego poobijana.

                      adriativo
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 5

                        szorstkiczopek, taki jak Ty, tzn? Wiem, że on w pierwszej kolejności musi zrobić ze sobą porządek, sam. Ja mogę go jedynie trochę wspierać, ale jednocześnie sama sobą się muszę zająć.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.