Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD ja chce tez z kims byc!!! ;)

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 58)
  • Autor
    Wpisy
  • viator
    Uczestnik
      Liczba postów: 222

      no proszę, tyle samotnych dziewczat w jednym miejscu :rolleyes:
      a ja szukam gdzieś na ulicach 😉
      .
      .
      .

      viator
      Uczestnik
        Liczba postów: 222

        no proszę, tyle samotnych dziewczat w jednym miejscu :rolleyes:
        a ja szukam gdzieś na ulicach 😉
        .
        .
        .

        Anonim
          Liczba postów: 20551

          kurde. jak teraz czytam to co napisalam, to wyglada to na napisane w takim tonie lekko intelektualno-zartobliwym. A temat jest bardzo powazny i bardzo dla mnie wazny, i bardzo mnie dotyka. To moze dlatego ie potarfie z kims byc. trzeba umiec sie przyznac przed sama soba, ze chce. W przyplywie desperacji chcialam zapisac sie na przeznaczenie.pl ale moderator odpisal ze nie przestrzegam regulaminu (zmienilam jedna litere w imieniu moim) i administrator uznal, ze robie sobie jaja- uzywam nicka. Kurde, trzeba byc dda zeby miec takiego pecha 😉 Nie no, znow zartuje, ale poczulam sie jaks konczony palant i pomsyalalm- nawet tu mnie nie chca. Zobaczymy,ale swojego czasu tez duzo sie modlilam. A teraz- niestety- baardzo malo. och, zycie.

          Makenzen
          Uczestnik
            Liczba postów: 219

            To dziwne… jest tam dziewczyna zarejestrowana jako Agnes, chłopak zarejestrowany jako Thomas… więc niech się moderator nie wygłupia!!!

            Anonim
              Liczba postów: 20551

              allegria – jak ja to dobrze znam, po ostatnim rozstaniu wlasnie wpadlam w myslenie, ze jestem do niczego, zawsze wydawalo mi sie, ze ja taka otwarta na milosc, ze to ja zawsze sie zakochuje, a pozniej cierpie, odkrycie, ze boje sie bliskosci- bylo i nadal jest dla mnie szokujace = jak to ja to nie mozliwe, jak mozna bac sie bliskosci, milosci to nienormalne, przeciez lubie bliskosc, a prawda jest taka, ze mam 31 lat i boje sie przerazliwie wszystkiego co z bliskoscia i miloscia zwiazane, bo kojarzy mi sie z bolem,odrzuceniem, brakiem szacunku, robieniem z czlowieka wariata, bede cie kochac i zasluzysz na moj szacunek jezeli spelnisz okreslone warunki, taki przekaz utkwil mi w glowie, a co do relacji z ojcem – mam sie dobrze uczyc – wszystko na ten temat, duzo pracy przede mna, ale sporo juz zrobilam i chyba czas zaczac byc z siebie dumnym 🙂 choc troszeczke

              allegria
              Uczestnik
                Liczba postów: 5

                Maja, bardzo miło sie poczułam kiedy przeczytałam co piszesz. Poczucie że jestem rozumiana, ze ktos przeżywa to samo i wie o czym mowię bardzo dodaje mi sił. Ostatnio mam stan dość depresyjny – efekt treningu terapeutycznego i sięgania w głab siebie… Potrzebuję wsparcia a zarazem uciekam od ludzi… Brzmi dość dziwnie dla kogoś kto nie wie o co chodzi z ta bliskościa. Cieszę się że tu odnajduję swoich 🙂

                Anonim
                  Liczba postów: 20551

                  jak juz pisalam jestem w podobnym stanie, ja postrzegam to teraz w ten sposob, nie zmuszam sie do kontaktu z ludzmi, szukam bliskosci w sobie, tak wiele we mnie nienawisci do samej siebie, tak bardzo sie przez te wszystkie lata zaniedbywalam i uciekalam od siebie, chyba dlatego, ze uwazalam, ze nie jestem warta tej uwagi, nie zasluguje na nia, na nic nie zasluguje.Gdzies wewnatrz siebie zaczynam czuc, ze najwyzsza pora zajac sie soba, pobys blisko samej siebie, zaczac od samej siebie zmiany, ja staram sie poczuc milosc i bliskosc, bezpoczucia leku, strachu przed odrzuceniem szukam jej w sobie, staram sie patrzec z miloscia na osobke mi najblizsza, ktore nic mi nie zrobily, nie skrzywdzila mnie nigdy i kocha mnie bezkrytycznie, choc widze, ze te moje chore zachowania, chory sposob myslenia, ktory panuje w mojej rodzinie zaczyna robic swoje i to mnie mobilizuje, bardzo powoli, bo sama jestem malym zaleknionym dzieckiem, ktoremu brak milosci, bo nigdy nie zaznalo tej wyrozumialej, akceptujacej, tylko ciagle utyskiwania, nie moge pozwolic, zeby ona przechodzila to samo, sama dluzej nie chce tego przechodzic.Ostatnio przez przypadek zatrzymalam sie w miejscowosci, w ktorej spedzilam wieksza czesc dziecinstwa, czulam z jednej strony, radosc, bo jest tam pieknie, poza tym poczulam rowniez i ten niepokoj, ktory towarszyszyl mi w dziecinstwie, to wywarlo na mnie takie wrazenie, ze az niewiarygodne.
                  Tak sobie to wyobrazam, przez wiekszosc mego zycia stwarzalam sobie zaslony, otulalam sie warstwami, zeby nie czuc tego co tak na prawde mnie bolalo, uciekalam od emocji, wypadrlam je, p[robowalam ten bol zagluszuc na rozne sposoby, modnymi ciuchami, rozrywkowym towarzystwem, maska osoby pewnej siebie, zarozumialej, niedostepnej – tylko po co?
                  Nie bez powodu wyparlam te emocje bolaly i to sie nie zmienilo, teraz dochodzi jeszcze poczucie straconego czasu, niepowodzenia w zyciu, mialam pretensje do ludzi, zwlaszcza mezczyzn, ze nie dostrzegaja, nie szanuja mojej wrazliwosci, ale oni tak na prawde nigdy jej nie poznali, nie pozwolilam na to, znali moja powierzchownosc, decyudowali sie na zwiazki z osoba szczesliwa, usmiechnieta, bezproblemowa, pewna siebie, skad niby mogli wiedziec, ze jest inaczej, skoro przed soba sama nawet nie bylam sie wstanie do tego przyznac, wiec czy na dobra sprawe sluszne sa zale, ze odchodzili, moze poczuli sie zwyczajnie oszukawi- zeby spotkac milosci musimy odnalezc siebie, poznac siebie, wtedy mozemy dopiero dac poznac sie innym, nie zmieniac sie dla nikogo, moze wtedy i tylko wtedy jest szansa na potkanie odpowiedniej osoby, drugiej polowki – nie wiem, tak sobie mysle 😉

                  Anonim
                    Liczba postów: 20551

                    czesc dziewczyny,wlasnie do was dolaczam-dwa dni temu zerwal ze mna moj chlopak
                    mam 24 lata,mialam dwa zwiazki-2,5 roku-fatalna sprawa to byla,bralismy narkotyki,tluklismy sie,dostawalam regularnych atkow szalu,demolowalam mieszkanie,histeryzowalam,w napadach depresji tygodniami nie wstawalam z lozka….znalazl sobie inna,powiedzial ,ze go niszcze,ze nigdy przedemna nie uderzyl zadnej kobiety,tylko ja bylam w stanie obudzic w nimtakie poklady agresji(to prawda)-z toba nie da sie wytrzymac….dzis jest normalnym przyzwoitym facetem
                    obecny-rok ze mna wytrzymal..0 dragow,praca ,szkola,postanowilam sobie-zadnych atakow szalu,zawsze fair,zadnej zazdrosci…
                    nie wyszlo
                    wiecie co mi powiedzial-z toba nie da sie wytrzymac-chorobliwa zazdrosc,nawet o kolegow,wymagalam zeby byl ZAWSZE obok mnie,odczuwam tez niestety nieustanny przymus kontrolowania,kocham go ale pojawialy sie momenty(gdy popelnil jakis blad,albo gdy dopadalo mnie uczucie pustki i bezsensu)ze go nienawidzilam,tak poprostu w ciagu jednej sekundy,mowilam wtedy straszne rzeczy…zrywalam z nim(przynajmniej raz na dwa miesiace)
                    teraz on zerwal ze mna NAPRAWDE
                    doprowadzilam do tego,ze mial taka nerwice,ze zaczal zezowac,dzieki okuliscie i psychologowi jest znowu wszysko ok
                    fajna jestem,co?
                    boje sie bliskosci,slucham ale o sobie nie opowiadam
                    tez mam ten problem,ze faceci na mnie nie leca,chociaz zla nie jestem(pracowalam jako striptizerka)
                    boje sie isc z kims do lozka,wieczna swieta dziewica
                    w weekendy siedze w domu i mam dola

                    anis79
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 203

                      Maja napisał:
                      „zeby spotkac milosci musimy odnalezc siebie, poznac siebie, wtedy mozemy dopiero dac poznac sie innym, nie zmieniac sie dla nikogo, moze wtedy i tylko wtedy jest szansa na potkanie odpowiedniej osoby, drugiej polowki – nie wiem, tak sobie mysle ;)”
                      Zgadzam się z tym w zupełności, ale jak pomyślę ile czasu jeszcze mi zajmie to pokochanie siebie, to pewnie będę już zmurszała staruszka, ktora sypatia będa darzyć tylko gołębie i koty 🙁

                      Anonim
                        Liczba postów: 20551

                        Problemy z lud¼mi i mnie dotycza, trzymałem się jednych znajomych do ktorego grona rzadko ktoś nowy dołaczał. Problemy z partnerkami też sa, ale nie tylko z nimi. Dzięki terapii, ktora przechodzę trochę mi się poprawiło, a to dlatego, że pojawiły się rożne spostrzeżenia na temat życia jakie prowadziłem. Dla mnie było ono normalne i chciałem takie mieć (właśnie dlatego je takie miałem). Nie wiedziałem, że może być lepsze. Marzenia oczywiście były, chciałem to, chciałem tamto, ale w gruncie rzeczy nie starałem się za bardzo tego zrealizować, to nie pasowało do mojej wizji mojego życia. Gdzieś kiedyś wymyśliłem sobie, że nie potrzebuję by być z kimś, że nigdy nie będę miał znajomych ktorymi się będę mogł pochwalić, że wystarczy mi praca za 700 zł bo w moim regionie trudno o lepsza, że nie potrafię nic zrobić dobrze itd. miałem być po prostu ofiara, ktorej każdy miał wspołczuć. No i oczywiście to wszystko się spełniło, ale to przecież było moje normalne życie, taki jakie je sobie wykreowałem w myślach. Z dziewczynami rzadko się spotykałem, moich znajomych uważałem za przeciętnych, pracowałem za 600 zł i zawsze się pytałem innych ludzi czy coś dobrze zrobiłem. Bardzo to sprawiedliwe no nie? Wy też macie takie życie jakie je sobie wykreowaliście (tylko proszę, nie gniewajcie się na mnie za to stwierdzenie, jeśli ktoś z was się nie zgadza ze mna to zapraszam do rozmowy). Znaczna większość naszych problemow ma zwiazek z małym poczuciem własnej wartości. W moim życiu miałem to, co miałem, bo uważałem że tylko na to zasługuję. Czy to rozumiecie? Jeśli uważamy, że ktoś na coś nie zasługuje, to mu tego nie dajemy, a więc jeśli sami na coś nie zasługujemy to sobie też tego nie dajemy. Piszecie, że jesteście samotni, a tak wogole, to uważacie że zasługujecie na to by mieć partnera? Czy uważacie że możecie być z kimś naprawdę atrakcyjnym? No bo ja tak wcześniej o sobie nie uważałem (co sobie myślićie gdy patrzycie na ładna aktorkę / ładnego aktora?). Praca z pewnościa siebie poskutkowała, teraz uważam, że jestem trochę więcej wart (tylko nie posad¼cie mnie o samouwielbienie). Samoocena nie może zależeć od naszych osiagnięć, ani tym bardziej od opini innych ludzi (można być profesorem słynnej uczelni i mieć niska samoocenę). Dopiero po jej podniesieniu zaczyna się robić ciekawie. A co mam z tego teraz? Zmieniłem pracę i moje zarobki się zwiększyły, poszedłem na studia zaoczne by dalej się uczyć, szef dał mi wolne na zjazdy pod warunkiem, że będę na telefon i w razie czego przyjadę do pracy (a więc coś chyba dobrze potrafię zrobić), no i już nie muszę się ciagle pytać innych ludzi, czy dobrze coś zrobiłem, sam to teraz wiem (robię to wtedy, gdy nie znam tematu). Odkryłem też na nowo moich znajomych i wcale nie sa tacy ¼li. Nie wszystko się jeszcze zdażyło poprawić, ale efekty już sa. I nie myślcie sobie, że ja to jestem wyjatkiem i wam to pewnie się nie uda.
                        Pozdrawiam 🙂

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 58)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.