Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Ja i życie

Otagowane: 

Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
  • Autor
    Wpisy
  • bubutek
    Uczestnik
      Liczba postów: 1

      Dzień dobry wszystkim,

      To mój pierwszy świadomy raz na stronie, pierwszy raz na forum. Chciałem się przywitać i napisać coś od siebie, o sobie.

      Ostatnio ciężko mi z sobą samym. Nie wiem depresja, czy co. Z wierzchu niby wszystko w porządku, a w środku pełno niepokoju, strachu i niepewności. Zaczynam myśleć o jakiejś specjalistycznej pomocy. Nigdy nie byłem u psychologa, psychiatry na żadnej terapii. Pomyślałem, że może na początek napiszę coś tu, może pomoże na taki mój życiowy niepokój.

      Mam 33 lata DDA to z całą pewnością ja. Jestem najstarszy z trójki rodzeństwa Pije mama, pije tata. Tata, jak to w Polsce nie jest menelem ale wypić lubi. Normalnie funkcjonuje w społeczeństwie. Lubiany, dusza towarzystwa, pracuje. Z mamą jest gorsza sytuacja, bo ona jak pije to wpada w ciągi i pije na umór. Pracuje, co dla mnie jest po prostu niebywałe, że jej jeszcze nie zwolnili po tylu razach, kiedy była pijana w pracy. Sfera budżetowa rządzi się swoimi prawami widocznie. Były perfumy, drinki z leków i wódka, wódka, wódka… Taki najgorszy sort pijacki. Zaczęło to się jak miałem około 10 lat myślę. Mama mi kiedyś pisała, że to była jej ucieczka od braku zrozumienia, przyjaciół. Wstydziłem się tego jej picia jako dziecko bardzo. W domu, jak nie piła był to Temat Tabu, temat trudny do tej pory dla nas wszystkich. Nie mamy jakichś super relacji w rodzinie, z rodzeństwem. Raczej każdy sobie rzepkę skrobie. Mama próbuje to jakoś scalać jak jest trzeźwa. Pierwszy raz się do tego komuś przyznałem mając chyba 22 lata dopiero. Teraz nie obnoszę się z tym ale osoby w moim życiu ważne o tym problemie wiedzą.

      Wiem, że miało to ogromny wpływ na mnie, na to jaki jestem. Spokojny, a za razem wybuchowy. Wycofany, raczej zamknięty. Dziewczyna mi mówi, że nie wierzę w siebie, że jestem normalny a ja cały czas sobie coś wmawiam. Nie mieszkam z rodzicami tak a propos. W te wakacje po kolejnym chlaniu mama się zaszyła. Esperal. Nie wierzyłem, że pomoże, tak jak nie pomagały terapie, mitingi, leki. Miałem racje.

      Właśnie podobno dochodzi do Siebie po tygodniowym chlaniu. Chlaniu z esperalem pod skórą co mogę sobie tylko wyobrazić było niezmiernie wykańczające. Przed chwilą rozmawiałem z tatą byli u lekarza. Przepisał znowu jakieś leki. Przez jakiś czas pewnie będzie normalnie. To w tym wszystkim jest najgorsze. Że to tylko pewien czas  będzie. Ja już dawno przestałem wierzyć w jakąkolwiek stałą poprawę. W życiu moich rodziców nie zmienia się nic. Mam wrażenie, że nie mają celu żadnego, że od kiedy dorośliśmy czekają tylko na starość i śmierć. Trudno mi z tym żyć z tym brakiem nadziei na to, że Ona kiedyś wyzdrowieje.. Obawiam się najgorszego, że stracę ją zbyt szybko, bo nie umiem jej pomóc, bo nie wiem jak pomóc…

      Co do mnie w tym wszystkim. Staram się jakoś poukładać życie swoje. Ciężko mi znaleźć cel w życiu. Zupełnie nie wiem co chciał bym w nim robić, albo mam kilka pomysłów, z których w końcu nie robię nic. Tak oto mam zupełnie niesatysfakcjonującą mnie pracę w call center. Choć mam wyższe wykształcenie, no ba inżynier i mógł bym robić coś zupełnie innego. Ale jakoś żyję. Wiem, że nie tak chciał bym, by wyglądało moje życie… Zmiany  w planach, i to już całkiem blisko. Chce się przeprowadzić. Spróbuje coś nowego z kimś ważnym, gdzie indziej. Wiem, że będzie mi ciężko, wierze jednak że się ułoży. Boje się, że za jakiś czas wszystko co złe i tak wróci…

      Kamil86
      Uczestnik
        Liczba postów: 28

        Cześć

        Myślę, że pora zacząć myśleć o sobie i swojej przyszłości, wiem, że to łatwe nie jest, ale niestety nikt za nas życia nie przeżyje. Przejmowanie się losem matki i ojca do niczego dobrego Cię nie zaprowadzi, zauważ, że oni są dorośli, każdy odpowiada za siebie, jeśli takie życie chcą prowadzić to ich wybór. Z tego co piszesz, podejmowałeś próby, żeby im pomóc, myślę, że najwyższy czas uświadomić sobie, że nie jesteś w stanie nic dla nich zrobić. Za to możesz baaaardzo wiele zrobić dla siebie i swojej przyszłości. Skup się na sobie, pomyśl, zastanów się czego tak naprawdę pragniesz. Weź kartę i wypisz swoje cele, napisz sobie też jakie korzyści i jakie straty wynikają z faktu, że bardziej przejmujesz się rodzicami niż sobą. Masz wielką siłę w sobie, pomyśl jak ją uwolnić i zacząć w końcu ŻYĆ 🙂

        Życzę Ci powodzenia i wierzę, że dasz radę

        NowaJaA
        Uczestnik
          Liczba postów: 58

          Witaj.

          Warto zacząć wszystko od początku dla siebie.

          Ja już dawno nie mam rodziców , powinna być już wyleczona z ” tamtych lat ” – tak przynajmniej myślałam ale dopiero zaczynam żyć. Mając 30 lat i wiele wiele błędów za sobą staram się ” normalnie” funkcjonować jednak to nie jest łatwe tzn raz jest raz nie. W marcu zaczynam spotkania u psychologa i Tobie również radze to zrobić. Przede wszystkim to my musimy teraz nad sobą pracować bo życie jeszcze się nie kończy jeszcze wiele dobrego możemy zrobić wiele możemy zdziałać.

          Nie masz celu .. praca na terapii może to zmienić .

          I myślę , że trzeba robić to co się lubi co daję satysfakcję, więc jeśli praca jest marna zmien ją 🙂 prędzej czy później ale zrób to , działaj Ty jesteś sterem i okrętem nie ? 🙂

          Dasz radę

        Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
        • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.