Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Jak postępować z DDA po rozstaniu

Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 35)
  • Autor
    Wpisy
  • blabla
    Uczestnik
      Liczba postów: 4

      Nie, nie chodzi w ogóle o „naskarżenie się do kolejnej dziewczyny”. Co to w ogóle za krzywdzące uproszczenie? Chodzi o wymianę spostrzeżeń, wniosków z kimś kto został podobnie skrzywdzony. Może to równie dobrze nie być kobieta.

      Czy nie taka jest funkcja tego forum? DDA to z założenia ofiary rodziców, alkoholików. Szukacie wsparcia wśród u osób o podobnych doświadczeniach. Ale tutaj mamy do czynienia z ofiarami osób DDA. Odwrócona sytuacja. Rozumiem, że w tym przypadku ta zasada już nie obowiązuje a problem takich osób jest marginalizowany?

      Kolejna rzecz, bo widzę, że to cały czas przewijający się argument na tym forum.

      Co do mnie. Wpadłeś na pomysł, że osoba o której mówię na początku znajomości zachowywała się zupełnie inaczej? W trakcie związku również? Nie przejawiała żadnych zachowań, które miały ujawnić się dopiero na końcu związku. Mój wpis dotyczy jedynie kwestii rozstania.

      Jestem bardzo ostrożny w kwestii doboru najbliższych osób.

      Rozumiem, że Ty każdą przykrość lub nieprzyjemność jaka spotka Cię ze strony drugiej osoby tłumaczysz swoim błędem w okazanym zaufaniu drugiej osobie?

      Ostatniego akapitu pozwolę sobie nie skomentować, bo jest to poniżej jakiegokolwiek poziomu.

      2wprzod1wtyl
      Uczestnik
        Liczba postów: 1177

        @Blabla, napisał Nie wiem natomiast czy te osoby można nazwać ludźmi’

        Gdy czytam to zdanie czuję dużą nieufność wyobrażam sobie, że czujesz dużo gniewu. Nie wątpię, że jest on uzasadniony jednak pytanie brzmi jak lepiej z nim sobie rafzić?

        Szukając poprzez identyfikację z innymi by jeszcze bardziej go podgrzewać i 'karac’ też osoby postronne np. forumowiczòw? Czy lepiej poprzez pròbę konstruktywnego rozładowywania gniewu? Po to by iść dalej.

        Jest taka zasada, że rozładowany gniew uwalnia a kumulowany uderza z powrotem. Gniew jest emocją i nie chodzi by go w sobie zduszac lub unieważniać, ale właśnie o to by rozładowywać a nie potęgować.

        Kumulowany gniew najczęściej prowadzi do chęci zemsty lub smutku (rozumianego nie jako żałobę, ale takiego wydłużającego się, destrukcyjnego) często też wchodzenia w rolę ofiary.

        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 2 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 2 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 2 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
        dda93
        Uczestnik
          Liczba postów: 624

          @blabla

          Przykro mi, jeśli Cię uraziły moje słowa. Podobnie jak na innych, raczej niezbyt dobrze na mnie zadziałała Twoja sugestia, jakoby „DDA to nie ludzie” – i głównie do tego się odniosłem.

          Z mojego doświadczenia także wiele osób DDA ma przykre doświadczenia z relacji z innymi DDA/DDD (podobnie jak z nie-DDA) – więc wszelkie generalizacje wydają się być szkodliwe.

          blabla
          Uczestnik
            Liczba postów: 4

            W Twojej wypowiedzi znalazł się cudzysłów ale nie wiem kogo cytujesz. Na pewno nie mnie. W którym miejscu coś takiego napisałem?

            Pozwolę sobie powtórzyć.

            Napisałem to w odniesieniu do mojej byłej dziewczyny oraz do innych osób DDA przejawiających te same zachowania (a w zasadzie ich brak). A historia autorki tematu i sposób w jaki została potraktowana wydała mi się analogiczna do mojej. Zresztą sama opisałaś te osoby w słowach „nie spotkałeś się z empatią czy współczuciem od drugiej strony”. Właśnie te osoby miałem na myśli. Myślałem, że jasno to wynika z mojej wypowiedzi.

            Mam nadzieję, że tłumaczę to ostatni raz.

            Mood91
            Uczestnik
              Liczba postów: 4

              Dziewczyny, mogę się dokładnie podpisać pod sytuacjami opisanymi powyżej. Właśnie po 2 latach rzucił mnie chłopak dda, praktycznie z dnia na dzień, argumentując to tym  że już nie może wytrzymać, że się dusi, że to dla mojego dobra bo on jest beznadziejny. Wiedziałam o jego przeszłości i problemach ale jestem optymistka i wierzyłam że mając świadomość problemu uda się je pokonać. Jest mi bardzo przykro, kocham go, nie rozumiem jego decyzji choć wiem że muszę ją uszanować. Tkwię w dziwnym zawieszeniu, zaoferowałam mu wsparcie i zrozumienie ale wiem że nic więcej nie mogę zrobić. To jest aż śmieszne jak to co pisałyście wyżej mogę odnieść do mojej sytuacji, wypisz wymaluj to samo. Te same argumenty, reakcje…

               

              Najlepsze w tym wszystkim jest to, że of początku relacji wiedziałam że jest dda, zanim mi to powiedział. I zastanawiałam się jakie to będzie miało konsekwencje, czytałam nawet to forum.  Ale traktował mnie tak dobrze i byłam taka szczęśliwa że zdecydowałam się podjąć ryzyko. Mimo tego całego bólu teraz, to były cudowne 2 lata.

              • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, temu przez Mood91.
              Barbasia
              Uczestnik
                Liczba postów: 6

                Mood91 trzymaj się kochana. To zawieszenie jest okropnym uczuciem, ale (pomimo, że brzmi to jak banał) to na prawdę w końcu się rozpływa i jest lepiej. W grudniu myślałam, że zawalił mi się świat – pod koniec stycznia nieplanowanie poznałam kogoś nowego. Klasyczne teksty”skup się na sobie”, „nie myśl” itp. w danym momencie nie pomagają, wiem o tym, ale jedynie mogę Cię tylko wirtualnie zapewnić, że to przejdzie, z czasem może nawet docenisz, że uniknęłaś późniejszych trudów i bólu.

                Co mi pomogło w przypadku relacji, w której cały czas mieliśmy kontakt a ja niepotrzebną nadzieję:
                Przede wszystkim działaj zgodnie ze swoim sumieniem – jeżeli czujesz, że chcesz przez jakiś czas jeszcze to utrzymywać i dawać wsparcie a on też Cięnie unika to wspieraj, jedynie miej z tyłu głowy, że z czasem możesz sama redukować swoje zaangażowanie, aż któregoś dnia w ogóle przejdzie Ci ochota na kontakt.

                NIeistotne
                Uczestnik
                  Liczba postów: 46

                  Macie też tak, że patrzycie Sercem i wtedy to jest najlepsze rozwiązanie?

                  ArturW
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 2

                    Chciałem napisać coś z własnej perspektywy.

                    Sam niespełna dwa lata temu porzuciłem. Odszedłem bez wypowiedzenia, z dnia na dzień.

                    Pojawił się temat DDA jednak zawsze myślałem, że to wymysł.  Próbowałem dowiedzieć się czegoś na ten temat i jednocześnie coś  więcej o swojej osobie. Niestety terapeutka, na którą trafiłem jedynie utwierdziła mnie w moim ówczesnym  przekonaniu o szarlatańskich zapędach psychoterapeutów. Również książki i materiały na YT jedynie wywoływały moją irytację.

                    Po jakimś czasie dotarło do mnie, że problem tkwił głębiej.Powtarzające się schematy nad którymi nigdy nie panowałem.  Jestem bardzo  wdzięczny mojej dziewczynie, że powiedziała kocham i dała wskazówkę abym szukał pomocy.

                    Teraz, gdy jest już za późno zostałem sam ze sobą i olbrzymim ciężarem.   Czuję żal, że odpuściła tak wcześnie i błagam w wyobraźni los o drugą szansę. Równocześnie gardzę sobą i swoim zachowaniem.

                    Jak postępować z osobą DDA po rozstaniu?

                    Osobiście chciałbym usłyszeć to co usłyszałem – to i tak bardzo wiele w tej sytuacji. Może dać odrobinę czasu i zapytać jak się sprawy mają skoro dalej kochasz. W wypadku gdy nie ma reakcji zapomnieć jak najszybciej. Współczuję wszystkim kobietom, które spotkały na swojej drodze kogoś takiego. Nie traćcie czasu na sprawy beznadziejne.

                    myszorka
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 1

                      Cześć.

                      Czytam Wasze historie i jakbym czytała o sobie.

                      Piękny początek, porozumienie dusz, przyjaźń, wzajemne wsparcie… Między słowami, w rozmowach, sygnał, że jest DDA, ma trudne relacje z rodzicami. A potem, któregoś dnia, on znika bez słowa. Gdy zainicjowałam spotkanie, by spróbować wyjaśnić sytuację, usłyszałam, że on jest złym człowiekiem, nie warto w niego wierzyć, jest podłą istotą niegodną szacunku. Padły te i wiele innych określeń dehumanizujących jego samego – w moich oczach dobrego i wartościowego chłopaka.

                      Zanim odszedł, zapewniłam, że mi na nim zależy takim, jakim jest. Że jestem gotowa mu pomóc, być u jego boku, gdy będzie tego potrzebował.

                      Odszedł a ja zostałam z wielką dziurą w środku. Jeśli pozwolicie, będę tu zaglądać próbując pozbierać się w całość.

                      abcd
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 209

                        Myszorka
                        Ciesz się, że nie weszłaś w związek z niezrównoważoną osobą, bo bardziej by Cię poharatało. Chłopak dopóki nie przepracuje problemów, które dyskwalifikują normalną relację i ogólnie nie dojrzeje do związku, to rzeczywiście lepiej, żeby nie wiązał się, bo po prostu nie jest w stanie tworzyć zdrowej relacji.
                        Twój błąd (domyślam się że szlachetne z Twojej strony i otwarcie się na miłość), że zapewniasz niedojrzałą osobę, że zależy Ci na takim jakim jest, czyli z problemami, które dyskwalifikują normalny związek. Takie zapewnianie to może być w stosunku do osoby dojrzałej i pracującej nad problemami, które utrudniają relację w miłości. Jeżeli myślisz że sama udźwignęłabyś jego i swoje problemy, to raczej kierujesz się motylkami w brzuchu kumbaja- co jest głupie. joł trzym się

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 35)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.