Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Jak postępować z DDA po rozstaniu

Przeglądasz 5 wpisów - od 31 do 35 (z 35)
  • Autor
    Wpisy
  • krisu92
    Uczestnik
      Liczba postów: 2

      Hej wszystkim,

      nie chciałem zakładać nowego tematu, bo mnóstwo takich się pojawiło.

      Relacja (nie mogę tego nazwać związkiem) trwała 2 miesiące, plus jakiś czas „podchodów” (telefony, komunikatory, spotkania). Historia nie różni się wiele od tych opisanych tutaj. Radość, euforia, spotkanie bratniej duszy. Po czasie powolne wycofywanie się, szukanie argumentów (a to moje podejście do wiary, a to reakcja na mój problem o którym poinformowałem byłą partnerkę). I finalne wycofanie się.
      Do zeszłego czwartku nie połączyłem kropek, że to ten syndrom może być powodem tego. Próbowałem walczyć, pisać, zapewniać. Teraz już wiem, że moje argumenty (logiczne dla mnie) nie odnosiły żadnego skutku. Na koniec zapewniłem o swoich uczuciach (co Wam będę ściemniał, zakochałem się). Powiedziałem, że chciałbym być wsparciem etc. plus rozpaczliwe proszenie o zmianę zdania. Bez skutku.

      Czy pomimo niechęci drugiej osoby do mnie, jest sens robić sobie jakąś szansę, próbować jeszcze zawalczyć o uczucie? Nie mam w swoim otoczeniu osób, które borykają się z tym problemem co członkowie tego forum, dlatego pytam Was wprost.

      Zaznaczę tylko, że była partnerka jest na początku swojej terapii w tym momencie.

      PS. Życzę Wam wszystkim dużo siły i wytrwałości!

      abcd
      Uczestnik
        Liczba postów: 209

        Z tego co wiadomo już o człowieku, to to, że budując relację miłosną tylko na uczuciach, prędzej czy później taka relacja rozpadnie się, bo uczucia są z ciała człowieka (hormony, neuroprzekaźniki i te sprawy) i w związku z tym zmienne są (w okresie zakochania są dosyć silne, po okresie zakochania słabną/zanikają). I wtedy na czym taka miłość ma trwać, ma być rozwijana, pogłębiana, gdy skończy się przyjemność z używania partnera/partnerki do dobrego samopoczucia? Następnego człowieka szukać? Dostymulować się chemią z zewnątrz?
        A człowiek który rozwijał się w środowisku bardzo niesprzyjającym do życia w miłości (wszelkiego rodzaju dysfunkcyjna rodzina) tym bardziej może mieć sferę uczuć rozklekotaną.

        krisu92
        Uczestnik
          Liczba postów: 2

          Jak najbardziej zdaje sobie sprawę z tego co napisałeś/aś.

          Nie wiem jak osoby, które się z tym na co dzień borykają zapatrują się na takiego śmiałka, który pomimo odmowy, ma w glowie ewentualną walkę. Czy to odrzuca, zniechęca? Czy jest rozpatrywane hmm neutralnie (bo nie wiem czy słowo pozytywnie jest odpowiednie)?

          Temat jest dla mnie nowy, staram się go zrozumieć odrobinę chociaż.

          abcd
          Uczestnik
            Liczba postów: 209

            Zią, w rzeczywistości w której parcie na transhumanizm i w dobie tęczowej inżynierii społecznej to nie jestem pewien czy można mieć pewność co do swojej płci do momentu spłodzenia/urodzenia…Wydaje mi się że pod tym nic nie znaczącym nickiem jestem raczej samcem, ale głowy nie dam uciąć 😉
            Mój punkt widzenia jest taki.
            Jeżeli Ty jesteś dojrzały do małżeństwa i niewiasta też, to oczywiście warto walczyć, chyba że dobitnie dała Ci do zrozumienia, że nie chce być z Tobą. Jeżeli Ty albo ona nie jesteście dojrzali, to nie warto, bo po prostu taki związek jest skazany na głupie kłótnie, głupie problemy (czyli tworzenie sobie problemów z niczego istotnego) i rozpad ze znudzenia sobą, z braku pociągu, przytłoczenia prozą życia, bo zdradził/zdradziła, bo już cie nie kocham itd.

            abcd
            Uczestnik
              Liczba postów: 209

              A w ogóle to uważaj, bo może być tak, że

            Przeglądasz 5 wpisów - od 31 do 35 (z 35)
            • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.