Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Jak sobie radzic?
-
AutorWpisy
-
Anonim7 października 2007 o 10:38Liczba postów: 233
Odkad przelamalam sie na terapi mecza mnie koszmary wiem ze nikt niemowil ze bendzie latwo ale mslalam ze chociaz mi ulzy Boje sie wszystkiego 1000 razy mysle zanim cos zrobie znow zyje w zawieszeniu zamiast sie bronic jestem bierna niewiem jak z tym walczyc boje sie zasnac noce sa koszmarne chodze zmeczona i rozdrazniona czy tez tak macie prosze o rady jak przetrwac terapie w miare bezbolesnie bo wiem ze latwo niebendzie….:( 🙁 🙁
Ja od momentu kiedy autentycznie zaczelam ufac mojej terapeutce odpuscilam z napieciem ktore mialm…opadlo…ale zeby zaufac musi minac jakis czas …bedzie dobrze !!!! trzymam mocno kciuki za Ciebie edziatko 🙂 powodzenia i walcz o siebie !!!
Słonko … to normalne … Twoje życie całkowicie się zmienia … a Twoja psychika nie chce tego … walcz dalej a zobaczysz efekty … i nie przejmuj się wszystkim tak bardzo 😉 Wiem, że łatwo się mówi, ale sama to przechodziłam … mówiłaś o tym terapeutce?
Pozdrawiam cieplutkoTak jak moja ręka jest częścią mojego ciała, tak i koszmary są wpisane w moje sny. Od wielu lat mi towarzyszą. Czasem są okresy, w których są bardziej wzmożone, niekiedy w ogóle mnie nie męczą. Wiem, jakie to straszne, po takiej sesji koszmarów nocnych, budzić się nad ranem lub co gorsze – zasypiać. Koszmary dotykają mnie w trudnych momentach. Niepewność ogarnia "wszytskie człony". Własnie takich stanów obawiam się najbardziej. Jedynym ratunkiem jest walczyć za dnia i nie spychać problemów w inne obszary, bo one i tak w nas pozostaną. Dać wyraz mogą w róznych formach – koszmary, choroby…
Mam nadzieje, ze opusciły juz Ciebie i nie mecza.PozdrawiamAnonim7 października 2007 o 16:40Liczba postów: 233Dziekuje wszystkim za wsparcie jeszcze nierozmawialam z terpelta mam nadzieje ze to z czasem minie dziekuje
witaj
jak zaczolem chodzic na terapie to po wyjsciu z gabinetu czasmi siem we mnie buntowalo wszystko, chodzilo mi po glowie np. ze wykorzystaja to o czym mowie, ze mamuska i tak siem dowie, napidsalem kiedys nawet list do terapeuty ze nei zgadzam siem na pzretwazanie danych osobowych (chodzilo o to ze mieli adresy i tel klientow a ustawa mowi ze wtedy tzreba miec zgode delikweta)
w ogule bylem opodminowany szczegulnie jak mi ktos cos powiedzial co bylo prawda a moja wewnetrzna mamuska nie chaial etgo pzryjac do wiadomosci 😉oczywiscie zdazaja sie porywani terapeuci 😉
To dobrze, ze mecz Cie koszmary, bo to znaczy, ze terapia cos rusza-cos waznego. Nasza psychika bardzo broni sie przed zmianami i odkrywaniem tego co na prawde mialo miejsce, przed urealnianiem swojego zycia. To normalne. A przez terapie w miare bezbolesnie nie da sie przejsc. Bol swiadczy o tym, ze terapapia dotka prawdziwych i tych najglebszych problemow. Ja wlasnie mialam tak, ze najgorzej czulam sie gdzies tak w polowie terapii, ale teraz wiem, ze to bylo dobre. Wlasnie w tym najgorszym momencie mialam swiadomosc, ze grunt calkowicie uciekl mi spod nog. Zburzylam to co bylo, zle bo zle, ale stabilne i nie zbudowalam jeszcze nic swojego. Czulam sie strasznie grzasko, ale to bylo potrzebne i to porcentuje. Tak, wiec zycze Ci jak najwiecej ciezkich chwil podczas terapii, bo to znaczy, ze terapia jest skuteczne 😉 A potem bedzie lepiej, duzo lepiej…. Ale, zeby bylo lepiej najpierw musi byc calkiem zle. Bo pozbywamy sie mechanizmow, ktore utrzymuja nas we wzglednej rownowadze i jestesmy calkiem goli 😉 To jest poczatek 😉 Dobry poczatek 😉
witajcie
ja jutro jade na piate spotkanie – czuję się strasznie, wydaje mi się , że kontakt z psychologiem jest nijaki – tzn mam wrażenie, że prowadzę monolog, pani się uśmiechnie,wtrąci dwa zdania i to wszystko
Napiszcie jak u Was wyglądały te pierwsze spotkania, wiem, że są róźne rodzaje terapii – w jakich Wy uczestniliście? jaki okres trwały, kiedy zauważyliście "poprawę"?
Pokładałam w niej wielkie nadzieje, ale powiem szczerze, że na dzień dzisiejszy nie wiem co myśleć. Nie śpie po nocach, chodzę nieprzytomna, jestem kłębkiem nerwów…
Pozdrawiam Wszystkich serdecznieDo Ady:
ja miałam dwóch terapeutów indywidualnych – pierwsza kobieta była taka, jak piszesz: uśmiech, przytakiwanie i ze dwa zdania. Czułam, że niczego ważnego nie porusza, ale odrzucałam to od siebie, chodziłam tam kilka miesięcy, chyba z bierności, teraz widzę, że to była strata czasu. Drugi terapeuta podobnie – b. mlody i chyba nie wiedział, co robi. Teraz trafiłam w końcu na terapeutkę, która jednym zdaniem potrafi mi coś wskazać – to nigdy nie jest zmarnowany czas. To nie musi być Twój przypadek, ale jeśli nadal będziesz czuła, że coś jest nie tak, to radzę poszukać innego. To w koncu też ludzie, są różni.Do Ady:
ja miałam dwóch terapeutów indywidualnych – pierwsza kobieta była taka, jak piszesz: uśmiech, przytakiwanie i ze dwa zdania. Czułam, że niczego ważnego nie porusza, ale odrzucałam to od siebie, chodziłam tam kilka miesięcy, chyba z bierności, teraz widzę, że to była strata czasu. Drugi terapeuta podobnie – b. mlody i chyba nie wiedział, co robi. Teraz trafiłam w końcu na terapeutkę, która jednym zdaniem potrafi mi coś wskazać – to nigdy nie jest zmarnowany czas. To nie musi być Twój przypadek, ale jeśli nadal będziesz czuła, że coś jest nie tak, to radzę poszukać innego. To w koncu też ludzie, są różni. -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.