Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Jak zostac prymusem z toksycznego domu?
-
AutorWpisy
-
no i pewnie tak jest, czasem mam wrażenie, że swoje złe zdanie o sobie naprawia wyżywając się na innych psychicznie.
Pepa, a ja mam takie pytanie do Ciebie – czy twoja mama jest kobietą z nadwagą? Ciekawi mnie to, bo ja miałam podobny problem z mysleniem o sobie, że jestem grubsza od innych , a wyglądąłam jak sczypior, natomiast obecnie doprowadziłam siebie do nadwagi,. i terapeutka powiedziała mi,że walcze z obrazem matki w sobie – moja mama była potęzna kobietą i w końcu umarła, z powodu licznych chorób.
Ale byś mu dała do myślenia reagujac inaczej niż się tego spodziewa, a jakie to budujace uczucie!
O sobie powiem tylko, w stosunkach z moja matka, największą pewnosc bycia zdrowszą i lepszą odczuwam w sytuacjach kontaktów miedzyludzkich. gdy jesteśmy same moze sobie jak zwykle zgrywac madrą, silna itd. itp. ale jak wyjdziemy w swiat, to widac jaka ona słaba. Jestem pewna, ze drazni ją, ze potrafię rozmawiac z ludźmi, nawiązywac kontakty w przedszkolu, szkole, na podwórku, że podchozę do ludzi bez jej kompleksow i zacietrzewienia, że potrafię cos załatwic lepiej od niej, rozmawiać z ludźmi na wyzszym od niej poziomie jak rowny z równym, takze pod wzgledem wiedzy, że uwolniłam sie od niej i jej wpływow. Bo ona nigdy nie dawał mi sie wykazac, gdyby nie obcy ludzie, nigdy nie dowiedziałabym się ile jestem warta…Przecienie, matka jak i moja mładsza siostra sa zgrabne i szczupłe, i maja to o czym ja marzę a czego nigdy nie bedę miała – ładne nogi….
Ja jestem kalka ojca – mała i krępa ( w sensie budowy ciała). miałam w zyciu rózne okresy, ale poza okresem po urodzeniu trzeciego dziecka, zawsze miałam dobre bmi. ostatnio zrzuciłam 10 kilo, myslę, ze do lata uporam sie z reszta nadbagazu 🙂…nie, no w sumie aż taka krępa nie jestem… :), ale filigranową byś mnie nie nazwała… 🙂
Ja też zawsze byłam dobra uczennicą, nauka mi szybko wchodziła do głowy , nie zarywałam nocek , ale na studia nie poszłam ,bo nie wiedziałam na jakie ,nie miałam planu na przyszłośc,skończyłam tylko policealne studium, a teraz zajmuję sie sprzątaniem…Jest jakiś żal do siebie,że słabsi koledzy czy koleżanki pokończyli studia ,a ja zakopałam swój potencjał…A to wszystko tylko przez brak wiary w siebie,bo Ci przebojowi dążą do celu, a ja sie poddaję…Dlatego też nie chodzę na spotkania klasowe ,bo jak każdy opowiada ile osiągnął ,to mi się głupio robi…
Zytka, przepraszam, ze nie w temacie, ale musze to napisac – uwielbiam Twoje imię, moja corcia ma tak na drugie:silly: 🙂
Ja pomimo sytuacji w domu zawsze byłam dobra uczennicą. Teraz, po terapii już wiem dlaczego. Dlatego, że to był jedyny sposób żeby rodzice mnie zauważali. Jeżeli miałam dobre oceny, byłam pilna, byłam dobrą posłuszną córką, potrafiłam zaopiekować się duzo młodszym bratem (w wieku 11 lat), to oni mieli powody, żeby się mna chwalić. A dla mnie każda dobra ocena była sposobem, żebym przestała choc na moment byc niewidoczna. I tak przeszła podstawówka, liceum. Na studia poszłam bo tak wypadało, wybrałam jedne z najcięzszych. Zawsze miałam niskie poczucie własnej wartości, dyplom miał być dowodem na to że jestem coś warta, że nie jestem głupia. Ale po jego odebraniu niewiele się zmieniło. Teraz przynajmniej wiem skąd to się wzięło. Ale nawet po terapii nie nauczyłam się o sobie mysleć jako o kimś wartościowym.
Pepa dziękuję ,ze je lubisz ,ale to nie jest moje imię 😛 tylko ksywka ,którą mi dała ciocia po Catherine Zeta -Jones ,a na imię mam Kasia:D
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.