Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Jak żyć.. Jak znaleźć sens życia? Jak się ogarnąć?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 52)
  • Autor
    Wpisy
  • Iwox
    Uczestnik
      Liczba postów: 22

      W moim domu w sumie od zawsze trwały kłótnie. Od zawsze było coś nie tak. Nie pamiętam jakiś konkretnych chwil sprawiających mi na serio radość. Ciągle było coś źle, nie tak. Posprzątane to? No i? To też powinno być. 4 w szkole? Uzdolniony kolega pewnie dostał 5… Zawsze coś nie grało.
      Wychowana z cyklu, nie uśmiechaj się bo inni pomyślą że jesteśmy bogaci. Ktoś zaprasza Cię na urodziny? Nie idź, bo wypadałoby zaprosić tą osobę na swoje… Właśnie, urodziny.. Coś czego w sumie tak naprawdę nigdy nie miałam… Najfajniejsze były u przyjaciół u których przygotowywałam projekt na uczelnie. Właśnie… przyjaciół.. sama nie wiem jak to traktować..
      Bo nigdy nie byłam jakoś super chłonna na zdobywanie kontaktów. Zawsze na uboczu, zawsze ta inna. Brzydsza, gorzej ubrana, mniej wygadana. Ciężko było mi się otworzyć.
      Jakoś docieram na te studia, przypadek sprawia że natrafiam na osobę która tak jak ja nie może znaleźć Sali. Nawiązujemy nić porozumienia, myślę że to właśnie to pozwala mi podjąć mobilizację do ciągnięcia dalej. Wiem, że jest ktoś do kogo mogę zagadać, z kim mogę współpracować. Jednak i to w pewnym sensie upada, po czasie nauczania zdalnego koleżanka znajduje bardziej ogarnięte osoby do współpracy. Które nie marudzą jej, że u nich coś nie gra, nie zwalają winy na sytuację w domu.
      Święta… Właśnie, święta… Coś co powinno sprawiać radość w domu, mi w domu – sprawia tylko ból i smutek. Szczególnie teraz nie wiem jak na to spoglądać, gdy dowiedziałam się, że człowiek który niby brał udział w moim wychowaniu, proponował mamie „pozbycie się problemu”. Moja nienawiść do niego tylko się zwiększyła… Boli..
      Nadeszła sesja… Cięższa niż wszystkie inne, do tego znowu stacjonarna. Zawalam egzamin po egzaminie. Jednak na poprawkę czuję się przygotowana. Jednak, gdzieś tam odpala się moja niepewność siebie, brak wiary we własne możliwości…. A jak wiadomo, przezorny zawsze ubezpieczony…. Staje się coś, co w ogóle ucina mi skrzydla i przeraża..
      Po tej sytuacji dochodzę do wniosku, że czas… czas skierować swoje kroki do psychologa… skierowanie zdobyte, teraz pytanie.. jak odnależć w sobie siłę do podjęcia kolejnych kroków? Jak odnaleźć w sobie siłę do tego aby w ogóle chciało się żyć? Jak uwierzyć, że dam radę

      dda93
      Uczestnik
        Liczba postów: 624

        Witaj,

        Tak na szybko. Twój opis sugeruje, że jesteś DDD, czyli dorosłym dzieckiem wychowanym w domu, gdzie panowała dysfunkcja – brak okazywania uczuć, świat pozorów, izolacja od innych, zawyżone wymagania, zakłócona komunikacja…

        Chyba jedną z najważniejszych rzeczy jest uwierzyć, że ludzie – a przynajmniej część z nich – nie są tacy źli. Ale też nie są w Twoim życiu bogami – bo są tak samo ułomni i niedoskonali jak Ty.

        Warto nie myśleć też za dużo o tym, co trzeba zrobić, bo zaraz znajdą się sztuczne usprawiedliwienia, żeby sytuacja pozostała taka jak jest – czyli zła. Trzeba po prostu to zrobić – czyli pójść na wizytę do psychologa, z nadzieją, że trafi się ktoś dobry, kto pomoże.

        Najważniejsza sprawa, jeśli się czegoś boisz, czujesz się nic nie warta i nie chcesz niczego w tym położeniu zmienić – ważne, żebyś zrozumiała, że to nie jesteś Ty – że to do Ciebie mówi Twój wewnętrzny wróg i sabotażysta – zakodowany w Tobie głos Twoich nadmiernie surowych rodziców, którzy Twoim kosztem próbowali łatać swoje kompleksy.

        Znajdź w sobie w swojego wewnętrznego przyjaciela, który jest wymagający (po co Ci te wszystkie poprawki, skoro można było zdać od razu? co i komu tym chcesz udowodnić?), ale też dobry, cierpliwy i łagodny, i potrafi być dla Ciebie oparciem w trudnych chwilach. Pewnie będzie to dla Ciebie trudne – gdy na zewnątrz nigdy kogoś takiego nie miałaś – ale spróbuj.

        Jeśli jesteś wierząca, pomyśl, że to Twój Anioł Stróż, który stwierdził „Dosyć tego gówna! Samotności, bólu, izolacji, nadmiaru kompleksów…”. Jeśli nie jesteś wierząca, nadaj mu/jej jakieś fajne imię i zacznij słuchać – zamiast cofać się do tego, co nie działa – wizyta u terapeuty może być pierwszym krokiem…

        abcd
        Uczestnik
          Liczba postów: 209

          Iwox, ja kieruję się tym, że sensem życia jest zbawienie. A jak żyć, by było sensownie, to Bóg przykazał jak żyć- lepiej dla człowieka by żył z miłości do Boga i w związku z tym do siebie i bliźniego (oczywiście jako istota wolna można zrezygnować z tego i żyć np. z nienawiści, albo raz tak, raz siak). Problemem jest wdrożenie tego w swoje życie, bo problemy pierwszego świata są, kurde, bardzo przytłaczające.
          Współczuję,”(…) że człowiek który niby brał udział w moim wychowaniu, proponował mamie „pozbycie się problemu”.”, bo będzie to boleć pewnie do końca życia. Ale z drugiej strony, mimo wszystko, nie uczynił tego, więc jakby nie było, jest dobrze i jest przestrzeń do wybaczenia i uleczenia rany. Miej wyrozumiałość, bo ogólnie mówiąc- obecna rzeczywistość zafałszowuje obraz Boga i człowieka, przez co łatwo wpaść w fałszywy światopogląd.

          Iwox
          Uczestnik
            Liczba postów: 22

            Wybaczenia? Tak.. Jestem wierzącą ale nie potrafię. Nie skusze się na wybaczenie komuś kto od dzieciństwa niszczył moje jak i brata życie.

            Komuś z kim nie mam zbytnio dobrych wspomnień a nawet jak były to wypchały te złe. Komuś kto gnoi mnie przez całe życie. Nie potrafi zrozumieć, że jego sprawy nie są najważniejsze gdy ja jestem zajęta chociażby nauką.

             

            A wiara? Kiedyś była w sumie moją ucieczką od tego wszystkiego. Ale co da uciekanie..

             

            A nawet moje patrzenie na osobę Boga zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni po tym czego się dowiedziałam w czasie świąt.

            Jakubek
            Uczestnik
              Liczba postów: 931

              Pogadaj otwarcie z tym psychologiem. Jednak nie zniechęcaj się do tej formy pracy nad sobą, jeśli nie odczujesz wystarczającego porozumienia. Masz z pewnością wiele zakodowanych mechanizmów obronnych. Spróbuj wtedy konsultacji u kolejnego.

              Iwox
              Uczestnik
                Liczba postów: 22

                W sumie… Znając NFZ nawet jak się zarejestruje to pewnie zdążę z dziesięć razy zmienić decyzję dotyczącą tego czy iść czy nie…

                 

                Zastanawia mnie tylko jedno, dlaczego lekarz rodzinny wspominał też o konsultacji u psychiatry.

                Przecież nie jest aż tak źle…

                Jakubek
                Uczestnik
                  Liczba postów: 931

                  Psychiatra może zapisać coś na stabilizację nastroju. Psycholog tego nie może zrobić.

                  Iwox
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 22

                    Propozycje tabsów otrzymałam już przy prośbie o skierowanie do psychologa.

                    Odmówiłam. Nie wiem, jakoś nie czuję żeby akurat tabsy miały mi pomóc. Bardziej chyba zamazać rzeczywistość.

                    dda93
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 624

                      Podoba mi się Twoje podejście do prochów, zalegalizowana receptą narkomania nie jest drogą do zdrowienia 🙂

                      Lekarze w fartuchach wystarczy, że usłyszą określone słowo-klucz (np. myśli samobójcze, bezsenność, depresja w rodzinie, samookaleczenia) i już proponują farmakoterapię. Poza tym wolą dmuchać na zimne, nie patrząc ile przedwczesnym lub niepotrzebnym podaniem psychotropów mogą schrzanić.

                      Poszukaj może w swoim mieście mityngów DDA? Zajrzeć tam nie jest zobowiązujące, nie ma tam programowania umysłów. Z terapią, zanim/jeśli ją za zaczniesz nie koliduje. A pomóc, zanim się doczekasz na wizytę, może.

                      Co do „wybaczania” – tu nie chodzi o to, żebyś zrobiła prezent komuś darując mu jego winy – tu chodzi o to, żebyś mogła żyć dalej bez cienia, spowodowanego działaniem toksycznych osób.

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, temu przez dda93.
                      Iwox
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 22

                        Bezsenność mi akurat nie grozi, bardziej zauważam fakt nadmiernej senności w momencie gdy próbuję zabrać się za naukę… Samookaleczenie w sumie też.. Na to wbrew pozorom potrzeba odwagi, przynajmniej sama tak sądzę… Z depresją w rodzinie by jak najbardziej trafili, patrząc na to że przez historie rodziny przelatuje  też dwubiegunówka…

                         

                        Nad mitingiem się zastanowię, może to jakiś sposób choć najpierw w poniedziałek spróbuję się zmotywować i zadzwonić..

                         

                        Przepraszam, że tak się rozpisuje ale w może to jest w pewnym sensie sposób na nauczenie się mówienia jak jest

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 52)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.