Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Jak żyć.. Jak znaleźć sens życia? Jak się ogarnąć?
-
AutorWpisy
-
Co do umiejętności wybaczania każdemu potrafię wybaczyć oprócz niego. Nawet byłam skłonna dać chłopakowi trzecią szansę choć prosząc o drugą, chwilę po tym jak napisałam że muszę to przemyśleć ustawił że jest w związku ze swoją najlepszą przyjaciółką.. Zresztą, ten związek nie mógł się udać.. I nawet po tej historii już nikogo nie szukałam ani nikt nie szukał mnie.
Akurat o „propozycji” ojca usłyszałam z ust matki. Chociaż od niego samego nigdy nie usłyszałam nic pozytywnego. Za gruba, źle chodząca, złe to – złe tamto..
Sorry, ale to niezbyt dobrze świadczy o Twojej matce, bo nawet jeżeli ojciec wyznał to co w Twoim przypadku prawdopodobnie ojciec wyznał, matka pod żadnym pozorem nie powiedziałaby tego potomstwu. Na Twoim miejscu poprosiłbym o rozmowę z ojcem i prośbę o wyjaśnienie. Może ojciec, rzeczywiście kiedyś tak powiedział, myślał, ale stwierdził że było to głupie, albo pod wpływem emocji i już dawno od tego odszedł? Dojrzali i odpowiedzialni ludzie takie sprawy przedyskutowują, starają się zrozumieć drugą stronę i doprowadzają sprawę do wyjaśnienia, tak żeby na przyszłość już nie gnębiła. Każdy popełnia błędy, każdemu może się zdarzyć, że palnie głupstwo pod wpływem emocji. Chyba że nie da się rozmawiać, bo zaraz jakieś przekrzywiania i wytykania kto gorszy, kto lepszy i tego typu jazdy. To chyba pozostaje postarać się być ponad to.
Co do wybaczania, Iwox, to chyba nie do końca zdajesz sobie sprawę o co w tym chodzi, bo jeżeli chłopak Cię zdradził, to cóż, chłopaku- źle się stało- wybaczam ci, ale kończymy związek, bo widzisz że gościu jest nieodpowiedzialny i nie panuje nad sobą w fundamentalnych sprawach. Szkoda Twojego życia.
Gdyby to był Twój mąż, to wiadomo, że rozwodu nie mogłabyś, ale już separacja jak najbardziej w pewnych sprawach korzystna i dopóki nie nastąpi poprawa to cały czas separacja. Ale to już inna sprawa.dobranoc
<p style=”text-align: justify;”>abcd Czyli ma jeszcze „tatusiowi” współczuć i głaskać po główce, że biedaczek sam ma problem i dlatego jej rujnuje psychikę? Bo sam jest usprawiedliwiony przez to że coś złego się z nim dzieje? Porażka….</p>
Makadamia, nie.
Chodziło mi o to by zrozumieć ojca. Ale to nie zakłada od razu jakiegoś głaskania po główce. Można się odseparować od ojca, a mimo to wybaczyć.Iwox, i jak tam, udało Ci się wyprostować sprawę ze skierowaniem?
Co do wybaczania, moim zdaniem NIE chodzi w nim o to, żeby zrobić prezent komuś, kto Cię zranił – takie pomysły zostawmy filozofom. Chodzi o to, żeby zrobić prezent SOBIE, darując sobie wolność, odcinając swą teraźniejszość i przyszłość od przeszłych raniących słów i wydarzeń.
Zauważam też pewną prawidłowość w zachowaniu współuzależnionych matek – że one czasem wręcz lubują się w odgrzebywaniu rodzinnych brudów z przeszłości. Po co to robią? Myślę, że po to, żeby przez sianie wrogości między innymi osobami pozornie bardziej kontrolować sytuację. Na zasadzie: „jak sprawię, żeby znienawidziła cały świat, to nie będzie miała wyboru i przyjdzie do mnie”. Jest to tania manipulacja i nie warto dać się wkręcać.
Wpierwej trzeba nauczyć się przebaczać samemu sobie. Za to, że nie zrobiliśmy nic jak byliśmy dziećmi, że nie mogliśmy tego zrobić, bo byliśmy tylko dziećmi. To nie jest moja odpowiedzialność, którą wziąłem na siebie, a nie powinienem. Lecz o tym nie wiedziałem. Przeprosić się ze swoim lękiem i brakiem zaufania. Oswoić siebie z porażką, z sukcesem. Powoli uczyć się ufać sobie, że to jest mój wybór na teraz, a nie jest wynikiem lęku który noszę w sobie.
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 1 miesiąc temu przez
Chłopiec Papuśny.
Uciszenie małego dziecka w sobie chyba, to nie daje normalnie żyć.
Zmiana myślenia i po prostu życie zamiast chorego myślenia.Kiedyś miałem takie powiedzenie, że myślenie szkodzi.
Dotarłam w końcu dzisiaj do psychiatry prywatnie… I w sumie nie wiem czy to nie była po prostu strata kasy…
Bo nie potrafiłam do końca otwarcie zacząć mówić o tym co w domu.. Że tak naprawdę od zawsze nie do końca ogarniałam życie.. Że rezygnacja nie pojawiła się dopiero niedawno.. Bardziej się skupiłam na kwestii właśnie studiów… I wyszło od psychiatry „Pani x ja nie wiem czy to jest choroba czy ma Pani po prostu problem…”.
Wpisała zaburzenia adaptacyjne, skierowanie do psychologa + dwa leki… I „za miesiąc bym chciała Panią zobaczyć”… A nie wiem czy jest sens wydawania hajsu.
Nie wiem czy jest sens zapisywania się do psychologa gdy nie potrafiłam wejść głębiej słownie w siebie…
Nie wiem.. Pisać jest mi jakoś łatwiej, łatwiej ubierać w słowa.
Nie warto się zrażać. Psychiatrzy dziś zamieniają sie w wypisywaczy recept. Wstuka taki w klawiaturę laptopa objawy podane przez pacjenta i wyskakuje mu diagnoza oraz sposób leczenia. Wizyta trwa przeciętnie 15-20 minut i prywatnie kosztuje od 200 zł w górę. Kolejna wizyta za 3-6 miesięcy. Trochę pokpiwam, ale nie ma co liczyć u nich na pogłębione wysłuchanie i wejście w istotę problemu. W naprawdę poważnych stanach psychicznych należy wręcz sięgać po tabletki, które stabilizują. Jednak, aby stwierdzić, co naprawdę jest źródłem naszego problememu potrzebna jest pogłębiona terapia, w którymś z nurtów terapeutycznych.
Ludzie mylą wizytę u psychiatry z psychoterapią. A to dwie zupełnie różne drogi rozwiązywania problemów psychicznych.
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok temu przez
Jakubek.
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, 1 miesiąc temu przez
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.