Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Jakie osoby wchodzą w związek z dda?
-
AutorWpisy
-
Zytka,
nie umiem Ci odpowiedzieć na Twoje pytanie, nie mam aż takiej wiedzy psychologicznej i sama szukam odpowiedzi na różne pytania dotyczące relacji i związków. Przychodzi mi do głowy, że być może ci starsi panowie chcieliby się Tobą „zaopiekować”, Tobą jako młodszą, potrzebującą wsparcia kobietką. Ale nie chcę wprowadzać Cię w błąd i wymyślać teorii na siłę. Mam nadzieję, że ktoś bardziej kompetentny w tym temacie udzieli Ci odpowiedzi.
Zytka ewidentnie po twoim wpisie widac,ze nie potrafisz stawiac granic innym ludziom.Ten zonaty pan robi tyle ile mu TY POZWALASZ robic.Jesli nie chcesz tej niesmacznej relacji to ja utnij.To ty podejmujesz decyzje dotyczace swojego zycia a nie otoczenie…W 21 wieku w europejskim cywilizowanym kraju starsi panowie nie maja zadnej mocy nad toba robia tyle ile chcesz aby robili.Pewnie wyroslas w srodowisku gdzie nalezalo bez dyskusji sluchac starszych ale teraz nie jestes dzieckiem tylko dorosla kobieta,ktora moze nie sluchac i odejsc kiedy jej sie cos nie podoba.
Mi się wydaje, że Zytka nie do końca o to pytała. Bo to, że ktoś robi coś na tyle, na ile mu się pozwoli to raczej wiadomo. Jak Zytka to utnie, to nie będą jej już zaczepiać. Pytanie: dlaczego w ogóle ci starsi panowie zaczynają ją zaczepiać? Co wyczuwają w niej, co ich przyciąga?
A co to za roznica dlaczego panowie zaczepiaja???Jak dostana chlodna odpychajaca odpowiedz to drugi raz nie podejda.Nie odpowiadamy za cudze zachowanie ale za swoje jak najbardziej i to gdzie sie rozmowa z panem takim czy smakim potoczy i czy bedzie druga rozmowa to juz Zytka jest w stanie zadecydowac…Otoczenie jest jakie jest -to my musimy stawiac mu granice.
Ladybird dobrze odczytałaś moje pytanie:dlaczego się przyczepiają ? co takiego ich przyciąga?
Usłyszałam od tego żonatego kolegi,że jestem niedostępna , a faceci lubią zdobywać! I tak jest ,ze jestem na ogół bardzo zdystansowana ,nie umiem flirtować ,może wzbudzam uczucia zaopiekowania się mną, bo bardzo młodo wyglądam.Ja ciągle kontruję z tym facetem ,mówię mu swoje racje, a on swoje.
Dahlia Rose dziękuje za Twoja wypowiedź,zgadzam sie z tym ,że nie mam granic ,uczę się tego dopiero ,ale ja nie czuje ,zeby kogoś prowokowałam do czegoś…do niemoralnych tekstów czy coś w tym stylu.Juz kilka znajomych, z którymi pracuje powiedziało mi ,ze traktuję ich jako potencjalnych gwałcicieli i coś w tym jest .Jak którys podejdzie za blisko (np dotknie za ręke albo obejmie za bark)to albo zamroże go wzrokiem albo cos powiem żeby sie odczepił.Jestem taka niedotykalska dla tych dla których nie chce ,a tym których lubię i dobrze z nimi sie czuję to pozwalam na przytulenie i więcej serdeczności mam dla nich.
Myślę ,ze zrozumiecie o co mi chodzi.
Pozdrawiam 🙂
Witam,
jestem w 10-letnim związku z DDA. We wrześniu jest nasz ślub (prawie w 10 rocznicę związku). Po tylu latach mogę napisać, że to, co widzimy w DDA na początku może nieco odbiegać od tego, co nas w nich pociąga po latach… Mianowicie mój narzeczony na początku ujął mnie swoją zaborczością o moją miłość – przez 2 lata nie zwracałam na niego uwagi, a on wyznawał mi miłość. Nie traktowałam tego poważnie – byłam młoda i bardzo mnie to śmieszyło i trochę imponowało. Gdy zdecydowałam się na związek z nim (jest o 7 lat starszy), miałam 16 lat i OKAZAŁO SIĘ, ŻE TO BĘDZIE BURZLIWY OKRES W NASZYM ŻYCIU… Lubił nadużywać alkoholu, dobrze się bawił tylko po nim. Kłamał – miał długu (nie duże) o których mi nie mówił. Wyżywał się na mnie, bo nie radził sobie z tym wszystkim – robił sceny zazdrości pod wpływem alkoholu (do 3 lat związku). Myślę, że mieszkanie z ojcem alkoholikiem i z matką, która też zaczynała popijać miało na to wpływ. Obraził mnie 2 razy wyzywając od najgorszych pod wpływem alkoholu. Gdy rozpoczynał się 4 rok naszej wspólnej drogi wyprowadził się do miasta – tam gdzie mieszkałam ja – wynajął mieszkanie. Zmienił się. Bo zmieniłam się ja… Zaczęłam studia pedagogiczne i chciałam zrozumieć… Czytałam książki o DDA i stawałam się jego przyjaciółką – TAK, PO 4 LATACH ZWIĄZKU DOPIERO! Sama jestem DDRR i trudno mi było radzić sobie ze swoimi emocjami i z jego. Kolejne lata przyniosły wiele dobrego – nauczyłam się rozumieć jego problemy, rozmawiać, pytać. On sam mówi mi praktycznie wszystko. Pyta o rady, ja pytam jego o rady, choć często odpowiada obojętnie – co mnie denerwuje. Niestety na terapię nie dał się namówić. Jak widzicie minęło wiele lat, zanim JA ZDECYDOWAŁAM SIĘ NA ŚLUB, ponieważ on chciał bym została jego żoną jak skończę 18lat i chciał od razu dzieci. Osoby, które wiążą się z DDA powinny wiedzieć, że każda miłość wiąże się z pracą nad sobą i nad związkiem bez względu na pochodzenie człowieka. Mój narzeczony nauczył się mieć swoje zdanie w kwestiach, w których wcześniej się nie wypowiadał, nabył umiejętności mówienia szczerze, jest kochanym ciepłym mężczyzną – czasami skrytym i przygnębionym. Ale kto taki nie jest? Sama nie budzę się codziennie z optymistycznym nastawieniem. NAUCZYŁ MNIE WIELE, sama stałam się przy nim lepszym człowiekiem, ponieważ by zrozumieć innych, najpierw należy zrozumieć siebie. A więc na pytanie co osoby będące z DDA widzą w nich mogę napisać jedno: CZŁOWIEKA…
Jakie osoby wchodzą w związek z DDA: mogę opisać siebie – znam swoją wartość, mam swoje zdanie (ale nie narzucam), staram się dążyć do kompromisu, lubię jasne sytuację, wierzę w miłość, ale uważam, że to 1/3 sukcesu, ponieważ czas i zmieniający się charakter ludzki to kolejne dwa ważne czynniki, które albo działają na korzyść związku, albo wręcz odwrotnie. Jestem wrażliwa i to bardzo, empatyczna, nastawiona na cel i z zasadami moralnymi – ani ja ani mój narzeczony nie wybaczymy zdrady. Lojalność jest dla nas bardzo ważna. Unikać nakazywania DDA – tracą wówczas swoją tożsamość gdy się podporządkują, czują się zagubieni, a to może skończyć się źle (mam wśród swoich znajomych 2 związki w których jedna osoba jest DDA). Traktuje mojego kochanego jako kogoś wyjątkowego, choć nie lubi publicznie okazywanej czułości, robię na złość i miziam po głowie po czym się z tego śmieję a on ma półuśmiech na twarzy i już wiem, że jest dobrze 😀
Trzeba czytać czasem w ich myślach, wesprzeć, nie raz wyzwać i być sobą. Bo takie są związki. Nie można też obchodzić się jak z przysłowiowym „jajkiem”, bo później może się okazać, że to my straciliśmy swoją tożsamość i życie;) To oni muszą poczuć, że warto o nas walczyć. A my musimy także umieć przyznawać się do błędów – jeśli takie popełniamy.
Nie spodziewam się bajkowego życia. Nie jestem też typem cierpiętnicy. Szanuję siebie. Kocham i rozumiem każdy etap w życiu jaki należy „przerobić”.
POZDRAWIAM WSZYSTKICH DDA 😉
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.