Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD jedno piwko-wielki problem

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 20)
  • Autor
    Wpisy
  • Danuel
    Uczestnik
      Liczba postów: 353

      wiesieken napisał:
      [quote
      Poza tym, że jestem DDA, jestem także ALKOHOLIKIEM (nie piję od ponad 12 lat).
      Masz rację, że jest to chore! Picie jednego piwka dziennie nie jest szkodliwe, ale przez jakiś czas. Potem nadchodzi potrzeba wypicia więcej niż jednego i więcej niż jednego…
      Sam fakt, że na Ciebie pokrzykuje, porównuje się do Twojego ojca, racjonalizuje, i tak naprawdę , bagatelizuje sprawę, świadczy o trudności odstawienia codziennego piwka.
      A co , chyba, że już tak jest – będziecie mieli dziecko?
      Czy dla Jego dobra zostaniesz z nim na dobre i złe ( raczej na złe)?
      Piwo to także alkohol!!!
      Twoje zachowanie jest jak najbardziej normalne:)
      Walcz o Swoje życie, zasługujesz na wszystkiego najlepszego:P

      Spóźniłem się dokładnie to samo chciałem napisać. Więcej myślę że taka gwałtowna reakcja na zwrócenie uwagi przypomina syndrom wyparcia, negacji – jak to ja mam kłopot z alkoholem. No ale nie znam człowieka.
      oczywiście inną kwestia jest w jaki sposób zwróciłaś mu na to uwagę – proponuję porozmawiać z nim poważnie wytłumaczyć jak to dla ciebie ważne.

      A tak btw facet który oddał by swoją kobietę z dzieckiem dla alkoholu, samochodu, pracy, kolekcji kapsli jest niewarty posiadania rodziny.

      Estera Milewska
      Uczestnik
        Liczba postów: 542

        Wiesz Mordeczka, mój ojciec też tak zaczynał, bo przecież to tylko jedno piwko. Tylko, że ja wtedy, tego nie wiedziałam. Musisz rozmawiać, aż do skutku. Nie znam innego sposobu. I tak jak napisała Katarzyna, Twój chłopak ma nieodpowiednie priorytety. Mój narzeczony wiedząc jak do tego podchodzę ogranicza picie alkoholu do minimum. Jesteśmy rok czasu ze sobą, a on pił przy mnie raz może dwa i to dlatego, że było to wesele. Także wszystko można, jeśli się kocha. Fatalnie to o nim świadczy. Przykro mi to pisać, ale jeżeli on się nie zmieni, to chyba lepiej będzie odejść, niż czekać na powtórkę z rozrywki. Zyczę Ci jednak, by on zrozumiał, że masz rację. Trzymaj się i wierz mi, nie przesadzasz.

        Rava
        Uczestnik
          Liczba postów: 117

          mój chłopak nawet na weselu nie ruszył, wogóle nic. I jesteśmy z tego dumni…

          śpioch
          Uczestnik
            Liczba postów: 215

            zawsze picie jest postrzegane jako zjawisko społeczne regulowane przez każdego z osobna ze względu na jego granice wytrzymałości, chęci itp…

            ja nie mam ze sobą problemu po jednym piwie, wiem że więcej to w moim przypadku zły pomysł zazwyczaj :ohmy:
            co do picia przez bliskich… wiedzą co to brak granic w odniesieniu do alkoholu.. wydaje im się że będę ich potępiać za jakikolwiek przejaw picia czy wypicia..
            ale uznałam że lepiej zaufać. im wierzę.. udowodnili mi że mogę..
            jeżeli tego by zabrakło nie było by to dla mnie takim "luzikiem" :silly:
            wystarczy ojciec a raczej alkoholik podający się za ojca. jemu nie mogę ufać.

            z poważaniem
            Spioch

            Estera Milewska
            Uczestnik
              Liczba postów: 542

              Wiesz Rava, to bardzo dobrze, że Twój chłopak nie ruszył alkoholu na weselu, ale ja z drugiej strony wiem, że nie mogę mojemu zabronić wszystkiego. Czuję, że się stara i że jego życie się zmieniło pod tym względem odkąd jest ze mną i jestem z niego dumna. Nie wiem, może to źle odebrałam, ale poczułam, czytając Twoje słowa, jakbym nie miała do tego powodów.

              luckra
              Uczestnik
                Liczba postów: 299

                Witaj ! Myślę, że powinnaś poważnie z nim porozmawiać. Powiedzieć mu o tym, co czujesz i czego się obawiasz. Lecz również wysłuchać jego racji. Wspólnie się zastanowić, jak możecie rozwiązać ten problem. Myślę, że sprawa jest poważna, jak i Twoje obawy są uzasadnione. Mam nadzieje, że Twój chłopak zrozumie Ciebie, w końcu w związku powinno być dobrze dwóm osobom, a nie tylko jednej…Jeśli jednak natrafisz na totalną niezgodę z jego strony i nieposzanowanie Twojego zdania, to w moim odczuciu nie wróży to dobrze na przyszłość.
                Trzeba też pamiętać, że my jako DDA mamy kłopoty z akceptacją alkoholu. Cóż, we wszystkim trzeba znaleźć złoty środek.
                Dobrze, że podjęłaś ten temat. Zyczę Tobie wielu sił i dobrego dla Ciebie rozwiązania tego problemu. Pozdrawiam.

                Katarzynka21
                Uczestnik
                  Liczba postów: 808

                  Alkohol jest dla ludzi i mimo, ze nam DDA bardzo ciezko o tym pamietac i to zaakceptowac, to nie mozemy stwarzac kolejnej, ale tym razem nienormalnej sytuacji w druga strone. Moj maz czasami pije alkohol, ale wiem ze rownoczesnie bardzo szanuje moje probelmy i moje podejscie. Od samego poczatku wiedzial jakie mam podejscie do alkoholu, wiedzial ze nie bede sie godzila na codzinne picie itp. I odkad jestesmy razem, nigdy sie nie upil, jesli pije piwko to z czystej ochoty, raz na jakis czas jak ma po prostu smaka, a jak go poprosze to wiem, ze sie go nei napije i zrobi to dla mnie. Szacunek musi isc w dwie strony. Nie mozna stwarzac przeciwnej nienormalnosci do tej ktorej doswiadczalismy. Podsumowujac 😉 nawet jak sie nam nie podoba, ze nasz partner pije raz na jakis czas (bo dla nas nawet raz na 5 lat to za czesto, a moze i to jeszcze gorzej, bo nigdy nie pil i nagle zaczą O Jezu to moze poczatek alkoholizmu!!! 😉 ) to starajmy sie trzymac normalnosci i nie popadac w przesade. Dopoki partner ma na nas wzglad i rezygnuje po czesci z czegos (mimo, ze nie czuje powodow) dla nas to chyba znaczy,z e jest dobrze 😉 Ze nas szanuje. A tam gdzie jest szacunek i wrazliwosc na problemy partnera to nie ma alkoholizmu ani innych patologii. I nie ma po co sie ich na sile doszukiwac!!

                  Margo
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 244

                    mordeczka…moj maz jest alkoholikiem, czesto zdardza sie ze corka alkoholika wybiera alkoholika…ale napewno nie po terapii, hehe
                    pozwole soebie wkleic tekst znaleziony na forum al-anon..oczywiscie prosze go odebrac z przymruzeniem oka :

                    [color=#FF0000]" … nie przejmuj się niczym.
                    Jesteś młoda, finansowo wiedzie się Wam dobrze..
                    No i kochasz go, to najwazniejsze.

                    Przez najbliższych pięć lat nie będzie najgorzej.
                    Będzie sobie pił wieczorami i w weekendy.
                    Coraz więcej, ale da się wytrzymać.
                    W międzyczasie urodzi się Wam dziecko, może dwoje.
                    Będzie Ci coraz trudniej wychowywać je chroniąc je przed nim, gdy jest pijany.
                    Nie jest agresywny, więc się nie przejmuj, dasz radę.
                    Będzie się stawał wprawdzie coraz bardziej, ale i Ty do tego przywykniesz i nauczysz się schodzic mu wtedy z drogi, żeby ochronić dzieci.

                    Jak widze już teraz zaczyna wymawiać Ci wyjścia ze znajomymi i mówi coś o znajdowaniu ideałów.
                    Ciesz się, bo znaczy, że jest zazdrosny.
                    A jak zazdrosny to kocha, prawda?
                    Bądź spokojna, bo zacznie Cie kochać coraz bardziej.
                    O tym będzie świadczyć jego rosnąca zazdrość.
                    Nawet dzieci się o niej dowiedzą, więc będą szczęśliwe, bo wychowywane w kochającej się rodzinie.

                    Za jakichś 7 lat będziesz miała już tego dość, ale wytrzymaj, bo przecież dla dobra dzieci matka musi się poświęcić.
                    Za jakieś 10 lat może zacznie Cię bić, ale może będziesz miała szczęście i będzie się kończyć jedynie na słownej przemocy.
                    Będzie taki, bo Cię przecież kocha, a Ty jesteś wredna i bez wiątpienia puszczasz się.
                    To, że zrezygnujesz do tego czasu z życia towarzyskiego tego faktu nie zmieni, bo przecież puścić się można po binesowym spotkaniu, które przeciągnęło się 30 minut.

                    Masz też pewność, że w momentach trzeźwości będzie wspaniałym ojcem dla Waszych dzieci.
                    Dla ich dobra przecież go nie zostawisz.

                    Za jakichś 15 lat, po kolejnym zapiciu stanie śmierć po raz kolejny zajrzy mu w oczy.
                    Dojdą do tego rozmaite kłopoty w pracy.
                    Może się na jakiś czas wyprowadzisz.
                    Wtedy uda się na leczenie.
                    Może nawet mu się uda wytrwać z rok.

                    Mówię Ci. naprawdę warto.
                    Nic tak ludzi nie lączy, jak wspólne ciężkie przeżycia i bolesne doświadczenia.
                    Prawdziwego przyjaciela poznaje się w biedzie przeciez.

                    Wtedy zaczniecie na nowo budować Wasz związek.
                    Nie przejmuj się tym, że od czasu do czasu znów odpłynie na dwa tygodnie, miesiąc, może rok.
                    Ale wróci, jeśli tylko wymknie się szponom śmierci.

                    Będziesz sobie wtedy pisać na tym forum porady dla zakochanych, bazując na swoim doświadczeniu.
                    Poznasz wielu wspaniałych ludzi na terapii.

                    Teraz jeszcze nie rób nic, nie idź na zadną terapię, bo możesz to wszystko stracić i nigdy się nie dowiesz co Cię omineło. ……."[/color]

                    kaktus
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 694

                      Margo, nie ma tu jednego tylko pytania: dlaczego nie może być inaczej, kiedy się kocha alkoholika?
                      Reszta niestety cholernie prawdziwa.

                      Margo
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 244

                        KAKTUSIKU…
                        dlatego ze choroba alkoholowa jest choroba postepujacą. to takie samobójstwo na raty.
                        i ona sie rozwija…czasmi dlugo czasami krotko…zalezy od czlowieka i jego "mozliwosci"…
                        hmm jedyna rada jaka slyszalam jak pomóc alko to "pomagać przez niepomaganie"…
                        pozwolić mu samemu ponosic skutki picia…..pozwolic mu samemmu ponosic konsekwencje zachowan pod wplywem alkoholu, wtedy jest szansa ze moze sie szybciej otrzasnie.
                        Ja juz nie tlumacze meza z jego zachowan, nie zabieram go pod pache z imprez gdy jest wypity, pozwalam mu wrecz spac na lawce i zostawiam go sobie – i to nie wynika z mojej nienawisci czy braku milosci, nie, POZWALAM MU PONOSIC SAMEMU KONSEKWENCJE JEGO PICIA, nie tlumacze go przed rodzina, mowie prawde np. nie przyszedl bo jest zalany, albo skacowany..i wiele innych postepowan….

                        dam Wam pewien przyklad, co robiłam wczesniej aby moj maz nie pił :
                        – prosilam
                        – krzyczalam
                        – grozilam
                        – straszylam rozwodem
                        – upokarzalam
                        – pilam przy nim – mniej on wypije
                        – nie chodzilam z nim na imprezy, zeby mu mu cos "udowodnic" , "pokazac"
                        – rzadko wychodzialm z domu, trzeba pilnowac "meza" , bo jak wyjde to sie upije
                        – kontrolowalam wyjscia i godziny powrotu
                        – liczylam ile wypil
                        – zamartwialam sie
                        – wyliczalam pieniadze , tzw . kieszonkowe
                        – negowalam jego i swoje uczucia
                        – komentowalam kazde zachowanie, reakcje
                        – dyskutowalam z nim jak byl wypity
                        – i wiele, wiele…

                        EFETKY ?

                        ZADNE !!! SKUTKI UBOCZNE? MNÓSTWO :
                        – kumulowanie zlosci w sobie, agresja do meza, dziecka, innych ludzi, wiecznie niezadowolona, smutna , sfrustrowana, nie majaca znajomych,

                        BILANS? UJEMNY …

                        UZNAC SWOJA BEZSILNOSC CZY WALCZYC Z WIATRAKAMI?

                        A MOZE TA ENERGIE JAKA POSWIECALAM ALKOHOLIKOWI PRZEZNACZYC NA INNE ASPEKTY MOJEGO ZYCIA???

                        ps. oczywiscie dla mnie to sa juz pytania retoryczne. teraz rozumiem "zajmij sie soba i dzieckiem"….wykorzystaj swoja energie na polepszenie jakosci wlasnego zycia

                        pisze otwarcie : bez terapii nie doszlabym do tego miejsca.
                        czuje sie o wiele, wiele lepiej!!!!

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 20)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.