Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Jest tak…..
-
AutorWpisy
-
Anonim
12 października 2005 o 15:00Liczba postów: 20551jest tak, ze proboje sie zastanowic, co dalej, wywalilam graty i co teraz, jest pusta przestrzen, czym ja wypelnic, jak uporac sie z tym czego sie pozbylam. Ja chyba nie mam odwagi, zeby pomyslec optymistycznie o swoim zyciu, o tym co bylo bez zlosci i urazy, z akceptacja zlego i dobrego, o tym co bedzie z optymizmem, chyba opcja – terazpora ulozyc sobie zycie nie wchodzi w gre, brakuje mi odwagi zeby uwierzyc, ze na prawde moge, ze jestem zdolna do podjecia tak waznych decyzji. Mam dwa wyjscia dreptac w miejscu i czekac nacud, ze nagle sie odwaze lub odwazyc sie, ale nie chce tego robic na zasadzie rzucania sie w przepasc z zamknietymi oczami,chce to robic swiadomie, ale jak
Ale wywaliłaś te graty i to jest coś 😉
Maju, nikt szybko nie układa sobioe życia jedna szybka decyzja. Wszystko robimy pomału, małymi kroczkami i decyzjami. Nic na siłę, rob tak by Tobie było dobrze. Boisz sie…to normalne, wszyscy się boimy. Nie czekaj na cud, bo cudem jesteś TY, buduj swe życie krok po kroku a będzie Ci łatwiej. Wierzymy wszyscy tu w Ciebie i wiemy, że dasz sobie radę!! Pozdrawiam.
Anonim
12 października 2005 o 23:06Liczba postów: 20551Ja tez tak mam. Pomysl z terapia mial byc ta moja wyprowadzka z popapranego swiata na dobre. Z tym ze im dalej ide w las (czytaj w siebie), tym mi jest trudniej uwierzyc ze moge to wszystko wyprostowac w sobie. Czsami wydaje mi sie ze to takie zaklejanie ranek plasterkami…ale ja cala jestem w tych plasterkach…??! Odwaznie spojrzec w przyszlosc, pomyslec ze wszystkie moje decyzje byly nie-moje, zanegowac wiare w moja pseudo-rodzine, ktora zamiast wspierac krzywdzi mnie, zaufac na tyle ludziom, ktorzy chca mnie pokochac by pozwolic im zblizyc sie do mnie/ poznac mnie w srodku bez zadnych barykad, bez masek, bez atakowania "na wszelki wypadek". Wlasnie odruch bitego psa, ktory warczy na kazdego, kto wlasnie przechodzi…
Podswiadomie wierze w sile umyslu, ktora zwalczy moje stereotypowe dzialanie..potrzeba mi wiecej prob!
a ja mam wrażenie, że wciaż kroczę po omacku…nazbierało się tych niepotrzebnych gratow, zawalaja mi przestrzen…nie raz zrobię sobie siniala przewracajac sie o jakiś… jestem na terapii od kilku miesięcy…wciaż jednak czuję, że poruszam się po omacku… w połmroku
ale się poruszam! do przodu [czasem w tył sie kroczek zdarzy…]…zaczynam wierzyć, że coś mi się przejaśni…
ostatnio zidentyfikowalam cholernie złośliwego grata (jak to maja czasem w naturze rzeczy 'martwe’], ktory często dawał mi czadu, a mam na myśli WSTYD
właśnie jestem na etapie wyprowadzki owego niewygodnego 'mebelka’ … B)przyznaję z ubolewaniem że sie opiera…chyba się u mnie nie¼le zadomowił
chciałabym tak masowo je powywalać, ale czuję że troszke bym się nadwyrężyła… 😉
aha…i jak tu nasi bardziej doświadczeni ziomale zapewniaja, wszystko idzie do przodu jeśli twoja droga składa się z małych kroczkow…
I ja tu mam ODP, dlaczego tę regułę, jest mi ciężko praktykować…no bo, gdy byście mieli 180 wzrostu (jak ja) i dłuuuuuuuuuugi krok, to łatwo było by się tak przestawić na drobienie???? 😆Edytowany przez: megan, w: 13.10.2005 00:17
Anonim
13 października 2005 o 07:27Liczba postów: 20551Wstyd piszesz- u mnie wygladalo to tak, ze przez kilkanascie tygodni dreptalam w miejscu jakby mi sie siusiu chcialo 😉 .Na terapi bylam o.k., poskladana logiczna i wogole cacy, jak wychodzilam z gabinety – trach, po mnie.Za zadne skarby, totalny opor wewmatrz mnie nie pozwalal, zebym sie otworzyla przed terapeuta i sama soba, kiedy to sobie uswiadomilam zaczal sie postep, chyba wreszcie powoli zaczynam rozumiec co to znaczy mowic o emocjach, a nie o obrazach, moze dlatego, ze zaczynam sobie zdawac sprawe z tego, ze we mnie sa i ze to nie koniec swiata. Ale wracajac do wstydu, tez mam z tym problem i to cholerny i mimo, ze zaczynam sie otwierac przed terapeuta, to wywoluje we mnie takie poczucie winy, jakiegos dyskomfortu, "nagosci",bezbronnosci i to poczucie, ze trace kontrole, ze po zakonczeniu rozmowy najchetniej drapnelabym moje rzeczy szybko pod pache i uciekla w sina dal nie patrzac na terapeute – bo teraz ona tez WIE .
Chyba pojde za wasza rada, milalm sie zastanowic czego chce, kiedy o tym mysla jest tego tyle, ale skupie sie na tym co wyda mi sie najbardziej podstawowe i zaczne pracowac pokoleii bo i tak nie ma innej mozliwosci.
ciesze sie ze tu jestescie, bo chyba nie bylabym w stanie zdecydowac sie na spotkania grup wsparcia, skoro tak bardzo bronilam sie przed otworzeniem sie przed terapeuta,ale wsparcie innych osob, ktore borykaja sie z podobnym problemem jest nieocenione, teraz to widze i czuje.
A moze nie grupa wsparcia a wspolautorzy 😉 -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.