Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Jestem nowa
-
AutorWpisy
-
Dlaczego to nie moze byc proste? kochac i byc kochanym? czemu ludzie ktorum ufasz zawodza? nie wiem jak zaczac….
Cześć,
witaj, po prostu zacznij,
napiszę coś o sobie, także zastanawiałem się długi czas, jak to jest, że inni zawodzą, ja tyle daję, kocham, poświęcam się, a inni tego nie szanują,
chcąc to zrozumieć, zadałem pytanie samemu sobie, czy ja nikogo nie zawiodłem? Szczerze podchodząc do siebie, nie mogłem powiedzieć: tak, ja nikogo nie zawiodłem w życiu. Były przypadki, że ludzie zawiedli się na mnie, że ja zawiodłem się na ludziach i to w bardzo bliskich relacjach. Bo niestety taki jest ten świat, nazwałbym to też nieco inaczej, dawałem się wykorzystywać i ja też wykorzystywałem. Nie ma ludzi świętych na ziemi, a ja czasami idealizowałem ludzi, myślałem, że są wstanie poświęcać się dla mnie, to był błąd. Musiałem dostrzec prawdę, że o mnie mogę zadbać wyłącznie ja i przede wszystkim sam pokochać siebie, bez żebrania od innych.
pozdrawiam
- Nikt nie rodzi się dobrym rodzicem i nie staje się nim automatycznie z czasem
- Nikt nie rodzi się z umiejętnością zdrowego kochania
- Nikt nie nauczył się samemu kochać, tego trzeba doświadczyć czyli poczuć od innej osoby
A zadam Ci pytanie, jeśli mogę …
skoro nikt nie rodzi się z umiejętnością zdrowego kochania, to w jaki sposób mogę od kogokolwiek tego doświadczyć?
Jestem na zakręcie drogi. Zdaje się, że prawie całe moje życie takie jest. Na zakręcie. Trudno pisać o swoim życiu bo nauczyłam się (a uczyłam się tego od dzieciństwa) ukrywać swoje emocje i swoje życie przed „obcymi”. Konsekwencją takiego myślenia jest samotność radzenia (albo nie radzenia) sobie z problemami. Zresztą ten nawyk nie wchodzenia w bliższe relacje z innymi ludźmi ma bardziej skomplikowane podłoże jak to w życiu.
Znalazłam się tutaj bo mój tata pił alkohol i czasami wpadał w tzw. „białą gorączkę”. Gdy byłam w wieku, gdy dziewczynki w białych sukienkach pierwszy raz przystępują do komuni świętej mój ojciec ciężko zachorował (czego wcześniej mu serdecznie życzyłam w momentach strachu przed powrotem do domu). Przestał pić, bo musiał, bo mu nie służył alkohol, bo bał się bólu. No cóż. Tradycję rodzinną rozpoczętą przez ojca postanowiła kontynuować moja matka. Piła często. Na podkreślenie zasługuje fakt, że była i jest nałogową kłamczuchą. Zastanwiam się do dziś, jak ta para ludzi zdołała nas wychować. Nas,bo mam jeszcze brata. Moi rodzice to temat na powieść. Przed piekłem uciekałam w świat marzeń, co zostało mi do dziś.
Myślałam, że nigdy nie stworze związku z nikim ale zew natury zrobił swoje i mam męża, który pije i prawdobodobnie bierze jakieś substancje, ale tego nie jestem pewna. Tak, tak i znów ten schemat się pcha. O mężu mogę napisać tylko tyle, że nie wszczyna awantur. Matka mojego męża to również alkoholiczka, która podkreśla, że była najlepszą matką na świecie. Jej picie polegało na transach trwających od tygodnia do dwóch ciągłego picia. „Polegało” gdyż jest już po siedemdziesiątce i niedomaga.
O sobie mogę napisać, że jestem uzależniona od męża i wkurza mnie fakt, że przejmuje się jego piciem. No i nie lubie siebie.
A teraz najważniejsze: MAM DZIECKO.
Muszę dla niej wyzwolić się z tego piekła. Dać jej szansę na normalne życie. Bo choć się staram, żeby nie wikłać ją w problemy tego domu, to jednak moje emocje natrafiają na nią. Jesteśmy na małej łódeczce a wkoło wzburzone morze. Skojarzenie te zaczerpnęłam z książki „Dubaj” Jacka Pałkiewicza. Wbrew pozorom, ta książka dała mi wskazówkę, że nie należy się poddawać i rezygnować nawet w skrajnie trudnych warunkach.
Uzależnienie ekonomicznie robi swoje ale mam pracę i zamierzam się jej trzymać. Na razie myślę, jak wyzwolić się z tego zaklętego kręgu.
Wow super piszesz. Powinnas ksiazki pisac. Super sie to czyta choc rozumiem twoj bol.
Wydaje mi sie ze jestes wspoluzalezniona a na dodatek dda.
Czytasz i znajdujesz sile to dobrze. Pracujesz jeszcze lepiej.
Ten twoj zakret to moze byc terapia dla wspoluzaleznionych. Ale to tylko moja sugestia. Mozesz pojsc na mityng gdzie nic nie musisz mowic tylko sluchac. Ja uczeszczam i pomaga. Czasem mam klopot wypowiedam sie na grupie i lydzie sie dziela swoimi doswiadczeniami.
W mitygu chodzi tez o to ze dostajesz wsparcie. Poniewaz w twojej sytuacji jestes osamotniona (przynajmniej tak wnioskuje z opisu) to taka energia od innych ci sie przyda. Umocnie cie i pozwoli odkryc siebie i swoje mocne strony.
Cześć,
mam podobny problem jak Beata. Mam 27 lat i taką okrutną przeszłość za sobą, którą przepracowałam na dwu letniej terapi. Kompletnie zamknięty rozdział. Teraz kiedy skończyłam studia pojawiają się problemy odcięcia pępowiny z matką, która jest notoryczną kłamczuchą i popija alkohol. Robi ze mnie „kretynkę”, czego bardzo nienawidzę i od razu włącza mi się agresja. Mieszkam z nią, bo…zarabiam najniższą krajową. Nie jestem wiarygodna dla banku na kredyt, a mieszkanie na wynajętym nie widzi mi się, bo strach co chwile się przeprowadzać. A może wymyślam? Czasem myślę, że przez jej szantaże emocjonalne i to jak mnie wychowała stawia mnie w poczuciu winy, żeby jej nie zostawić. Jestem rozdarta, kompletnie nie poukłada. Nie mam z kim o tym porozmawiać, kompletnie nie mam przyjaciół. Wszyscy uważają mnie za osobę ” gburowatą”, bo wyglądam ciągle na zamyśloną i poważna, bo uciekam w świat marzeń. Nie mam nawet wsparcia u starszej siostry. Ona wiecznie mie zazdrościła wszystkiego i nie raz mówiła,że jestem „benkartem”. Jestem we mnie tyle miłości, ale zamknęłam uczucia głęboko w sobie. Po co mam je pokazywać? Dla kogo? Nie umiem podjąć decyzji i zostawić całą moją rodzinę i zacząć żyć na swoim. Bogu dziękuję, że mam kochającego faceta, który na rękach mnie nosi i dzięki niemu mam wsparcie. Choć historia z nim też nie jest poukładana. Chciałabym mieć przyjaciół i być lubiana. Moja świadomość, aż krzyczy – trza odciąć się od nich i pójść na swoje, ale moja sytuacja na własne mieszkanie nie jest na dzień dzisiejszy realna. Potrzebuje pomocy w poukładaniu swoich emocji. Czy mogę liczyć na pomoc?
Slonko ale bylas na terapi i ona temu sluzy zeby poukladac emocje.
Co to forma terapi byla?
<span style=”line-height: 1.5;”>Czy kiedykowiel wynajmowalas? Bo ja owszem. Czasem mieszkalam krotko a czaem dluzej bo zasady i ludzie mi odpowiadali. Czy uniesz wyznaczac i przestrzegac swoich zasad?</span>
A na terapi rozmawialas o odejsciu od niej?
Siostra ma prawo byc zazdrosna? A mowilas jej ze cie to boli? Czy rozmawiasz z nia?
Masz trudna sytuacje. Ale zawsze jest wyjscie. Terapia daje narzedznia i uczy dbania o siebie.
A nie mozesz zamieszkac z partnerem?
Beato, czy ty kochasz swoje dziecko? Czy czujesz, że twoje dziecko Cię kocha? Sądzę, że na oba pytania odpowiesz twierdząco, więc nie mów o braku miłości i umiejętności kochania. Każdy kocha, przy czym niektórzy bardziej kochają siebie niż innych. Jesteś osobą dorosłą i podejmowanie dojrzałych decyzji jest w pewien sposób twoim obowiązkiem. Są trafne, są błędne, ale decyzje podejmować trzeba. W twoim przypadku musisz podjąć decyzję za siebie i dziecko. Wiem, że to nie jest łatwe, ale nie odkładaj tego do momentu, gdy będzie za późno lub będzie je podejmowało za ciebie już dorosłe dziecko.
Nie skreślaj od razu męża. Jeśli chcesz kontynuować ten związek zacznij od rozmowy sam na sam. Powiedz mu o jego problemie (bez krzyków, bez wyrzutów). Jest taki prosty sposób przekazywania informacji. Zaczynasz od stwierdzenia faktów, nie oceniania. Przykład: Pijesz dużo alkoholu (oczywiście, staramy się to rozbudować, ale jak mówię – nie oceniać; stwierdzamy fakty). Dalej dzielimy się swoimi uczuciami. Przykład: Nie podoba mi się to, czuje się zagrożona i czasami boję się ciebie. Uważam, że źle wpływa to na nasze dziecko (przy czym pamiętamy o tym, że to nasze zdanie, więc używamy słów uważam, według mnie, sądzę itd.). Zobaczysz wtedy jego reakcje, jeśli będzie nieodpowiednia, np. wybuch złości, wtedy informujesz go o możliwych konsekwencjach. Przykład: Jeśli nie przestaniesz pić, odejdę od ciebie (tutaj dobrze powtórzyć drugi punkt, czyli swoje odczucia). Jeśli jego reakcja będzie „Nie podoba ci się to wypierdalaj” to po prostu zrób jak mówi. Osoba empatyczna będzie próbowała coś zdziałać. Oczywiście, próby nie zawsze kończą się sukcesem, a często w ogóle nie mają miejsca, jednak pamiętaj, że jak trzaśniesz drzwiami i wyjdziesz bez rozmowy, bez zapewnienia samej siebie o słuszności decyzji, to wrócisz. A powroty zawsze kończą się gorzej. Jeśli zaś nawet nie będzie próbował z tobą rozwiązać problemu i przyjmie postawę bojową to po prostu sobie daruj i planuj życie bez niego.
Kiedy będziesz pewna odejścia to a) znajdź kogoś, komu będziesz na bieżąco mówić o tym co robisz, jaki masz plan b) jeśli nie masz takiej osoby załóż dziennik, w którym będziesz pisała to sama przed sobą. Dlaczego? To trochę jak z odchudzaniem. Jeśli komuś powiemy, że planujemy dietę to czujemy się bardziej zobowiązani do realizacji celu. Jeśli zostawimy to w naszej głowie, to prawdopodobnie zostanie tam na zawsze.
I najważniejsze. Nie wiem ile dziecko ma lat, ale jeśli już jest na tyle rozumne, że sytuacja może na niego jakiś wpływ wywrzeć to rozmawiaj z nim i rozmawiaj. Dziel się swoimi odczuciami. Przypominaj, że to twój punkt widzenia i twoje uczucia. One nie musi tego samego czuć, nie musi myśleć w ten sam sposób. Jednak ma wiedzieć co ty przechodzisz i z czym ty się borykasz.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.