Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Joga kundalini a PTSD
Otagowane: joga kundalini, PTSD
-
AutorWpisy
-
Hej,
Mam do Was pytanie, czy ktoś z Was, będąc DDA, mając silną nerwicę lękową i depresję, oraz silne objawy PTSD, ćwiczy jogę kundalini?
I jeśli tak, to jakie są Wasze doświadczenia w tym temacie?
Komuś z Was joga kundalini pomogła?
A może odwrotnie, ktoś z Was przez jogę kundalini już doszczętnie oszalał?
Trochę ćwiczyłam, ale już nie ćwiczę. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że przy lżejszych stanach jak najbardziej może pomóc uwolnić z ciała to, co zablokowane. Jednsk PTSD to stan poważny i jeśli masz to zdiagnozowane to bardziej potrzebujesz wsparcia traumatologa. Oczywiście wszystkie techniki/ metody mogą się uzupełniać ale same ćwiczenia kundalini nie rozwiążą problemu. Podobno dobra jest terapia emdr- nie korzystałam więc odobiście nie mogę potwierdzić. I jeszcze dodam że nie sądzę aby od ćwiczeń można było oszaleć 🙂
Wybacz, ale to zabrzmiało trochę jak pytanie, czy witamina C, zdrowa dieta i spacery pomogą na raka…
Na pewno pozytywem wszystkich filozofii Dalekiego Wschodu jest obecna moda na mindfulness – koncentrację na „tu i teraz”, która może wspomagać efekty terapii.
Natomiast liczyć na to, że lęk, depresja i PTSD w magiczny sposób znikną pod wpływem jakichś cudownych praktyk – bez stawienia czoła źródłom problemów – jest moim zdaniem troszkę nierozważne.
Choć Twój entuzjazm przy walce z depresją na pewno przyda się 🙂
Ja widzę po sobie, że do pewnego momentu ćwiczenia jogi kundalini fajnie działały, ale od pewnego momentu zaczęły pojawiać się dziwne stany, jakieś energie, wyobcowanie (chociaż to mam od dzieciństwa), jakieś „jazdy”, brak kontaktu ze światem, tracenie łączności ze światem, odpływanie.
Po zwykłej hatha jodze tego nie ma.
Niepokoi mnie to wszystko, choć z moją depresją i nerwicą nie wytrzymuję już bez ćwiczeń jogi.
Boję się, że oszaleję i mnie przez to zwolnią z pracy.
Moim zdaniem strasznie silna jest ta joga kundalini, choć to dosyć niepozorne i w miarę proste, acz powtarzalne ćwiczenia.
Nigdy za bardzo nie miałem do czynienia z tzw energiami, raczej przez mój permanentny stan zagrożenia, jestem „szkiełkiem i okiem” i mam racjonalny umysł.
A tu nagle joga kundalini zabiera mnie ze sobą z mojego „bezpiecznego” i znanego świata.
A zarazem takie szybkie i powtarzalne ćwiczenia pomagają mi wyrwać się z mojej głowy i ciągłej analizy wszystkiego i wszystkich, i przenieść mnie do mojego ciała i pomóc mi znów czuć moje ciało.
Bo przez odczuwanie zagrożenia wogóle nie jestem w moim ciele i nie czuję mojego ciała.
I jeszcze jedną niepokojącą rzecz widzę. I dłużej ćwiczę jogę kundalini, tym bardziej słabnę. Niby są jakieś energie, a zarazem pojawia się totalny brak energii.
I tak już dziwnie pali w nogach, jakby miało za chwilę wszystko w nich wystrzelić. A to coś dziwnego wywala wszystkie moje emocje poukrywane w ciele.
A tych emocji jest ogrom. I wszystkie siedzą w ciele.
Więc widzę to tak:
joga kindalini wyrywa z umysłu > to daje powrót do ciała > to daje odczuwanie ciała > szybki ruch ćwiczeń jogi kundalini powoduje pojawianie się emocji w ciele > zaczynam odczuwać mnóstwo ciężkich emocji z różnych okresów mojego życia > im dłużej ćwiczę jogę kundalini, tym emocje pojawiają się z coraz wcześniejszych etapów mojego życia > część emocji jestem w stanie przejść w czasie ćwiczenia jogi kundalini > pozostałe emocje pozostają
I tak jest dzień za dniem. Bardzo żmudna praca sam na sam ze sobą w zaciszu domowym.
Nie ma już gdzie uciec od siebie.
Tak, z mantrami się zgadzam, dlatego ich nie stosuję, bo uważam, że otępiają umysł.
A ponadto, mantry z powrotem skupiają na umyśle, a mi zależy na wyjściu z umysłu i powrotu do ciała, do odczuwania ciała i emocji.
Dlatego ja, jakoś tak intuicyjnie, stosuję z jogi kundalini tylko dynamiczne ćwiczenia fizyczne.
Pomijam też wszystkie tzw. zamki, bo one całkowicie pozbawiały mnie energii życiowej. Byłem po nich jak wrak.
Nie mówię, że joga kundalini jest dobra lub bezpieczna. Dlatego chciałem zapytać o Wasze zdanie, zwłaszcza tych z Was, którzy też ćwiczyli bądź jeszcze ćwiczą.
Pamietam też, że od początku moich ćwiczeń jogi kundalini czułem, żebym ćwiczył z otwartymi oczami. Mimo że wszyscy zalecali raczej ćwiczenie z oczami zamkniętymi.
Ćwiczenie z zamkniętymi oczami, przy moim silnym PTSD, silnej nerwicy i depresji doprowadziło mnie do zbyt dużej depresji i zbyt dużej ucieczki od świata fizycznego, odklejenia od rzeczywistości.
Dlatego po długim czasie zaczynam znowu ćwiczyć z otwartymi oczami, tak jak to czułem intuicyjnie od początku.
Bo przy silnej tendencji do ucieczki od świata fizycznego, chyba lepiej jest wlasnie nie uciekać od świata fizycznego i ćwiczyć właśnie z otwartymi oczami. Owszem, wtedy nie ma tej gigantycznej głębi jogi kundalini, ale i tak jest dosyć mocno.
A ostatnio na stronie Niebieskiej Linii natknąłem się na artykuł o jodze dla osób po doświadczeniach traumy. Tu też piszą, że przy takich obciążeniach lepiej ćwiczyć jogę z otwartymi oczami, aby nie dochodziło do RETRAUMATYZACJI:
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.