Witamy Fora Szukam Ciebie Kraków, kto sie zaprzyjaźni?

Otagowane: , , ,

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
  • Autor
    Wpisy
  • krzych86
    Uczestnik
      Liczba postów: 33

      Witajcie. Jestem 27latkiem mieszkającym w Krakowie. Jestem na skraju wyczerpania. Jeszcze trochę i będę najlepszym przykładem na to jak wygląda wrak 27letniego człowieka. Za radą zupełnie obcych mi osób (tzw. internetowych przyjaciół) postanowiłem wreszcie napisać tak jak u mnie jest.

      ZYCIE
      Nie ma go. Nie mam życia. Przyszło mi urodzić się szambie i w nim funkcjonować. W głowie mam tylko wieczne awantury, krzyki, płacz matki, alkoholizm ojca i jego znęcanie się nad nami. Odkąd tylko sięgam pamięcią, to jest moje życie. Podporządkowane tyranowi. Byliśmy z tym tylko my (ja, mama, siostra), zawsze sami i sami dalej jesteśmy.
      TU I TARAZ
      Mieszkamy z tym człowiekiem w 3-pokojowym mieszkaniu. Dziś ten człowiek nie stanowi już dla nas zagrożenia od strony przemocy fizycznej. Ja jestem dorosły i w miarę silny (silniejszy od niego), jak trzeba to go obezwładniam i po sprawie. Jednak psychicznie dźwigać ciągle coś takiego nie jest łatwo. Perspektyw na wyrwanie się z tej patologii na dzień dzisiejszy nie mam, za mało zarabiam żeby coś zmienić ale nie o to tu chodzi. Ręce mam, myślę racjonalnie, nadzieję na lepsze też mam, będę próbować na tyle na ile starczy my sił by coś zmienić, jeszcze mogę się dokształcić, szukać lepszej pracy, poznać kogoś itp. Tylko nie mogę już być sam. A dziś nie mam ani jednego kolegi, koleżanki, przyjaciela, przyjaciółki, nikogo. Samemu jest najciężej. Sam z siebie już nie potrafię wydobyć energii na nic. Do tej pory jeszcze jakoś starczyło na myślenie o przyszłości, na jakieś wyedukowanie się w miarę, znalezienie pracy i jako takie funkcjonowanie. Mam silną psychikę i tylko dzięki temu nie leżę teraz z butelką wódki pod jakąś ławką w parku.
      JA
      Nie wiem skąd, nie wiem jak ale potrafiłem się bardzo dobrze uczyć. Swiadectwa z paskiem, wyróżnienia, stypendia, studia, a teraz praca w urzędzie. Wszystko bez niczyjego wsparcia, bez żadnego słowa pocieszenia, bez nikogo tylko zawsze sam. Sam z siebie. Był nawet czas i były siły na miłość. Dziś tej energii już zwyczajnie nie starcza.
      Jestem najnormalniejszą osobą na świecie, życzliwym kolegą każdemu, przyjacielem każdego kto chce być i moim. W latach szkolnych kolegą dla innych byłem całym sobą, w pełni zaangażowany w każdą znajomość. Zawsze całkowicie oddany każdemu i zawsze pomocny. Gdy ktoś mnie potrzebował, ja byłem. Gdy zacząłem zarabiać, a ktokolwiek potrzebował pieniędzy, ja nie pożyczałem, ja je dawałem. Oddam ostatnią kromkę chleba komuś kto jej potrzebuje a sam nie będę jeść nic. Jestem w środku zniszczony, zgaszony, zamknąłem się i straciłem wszystkich, którzy kiedyś byli. Mam wiele do powiedzenia, wiele do zrobienia, uśpiono we mnie wariata który we mnie jest, takiego pozytywnie zakręconego. Jeśli na cokolwiek starcza mi jeszcze sił to na pływanie. Pływam odkąd pamiętam i dopóki są we mnie ostatnie pokłady energii. A energii jest już tylko skrawek, dawno już zacząłem siwieć, oczy czasem mam tak czerwone że można się mnie przestraszyć.
      O CO NIE PROSZĘ
      Nie proszę o wpisy pocieszające, o rady w postaci „spróbuj może iść do terapeuty” albo „wyjdź do ludzi, poznaj kogoś”. Nie chcę też już dodawać kolejnej osoby do listy kontaktów na gg, z którymi tylko stukam w klawiaturę. Nie pytajcie też czy interweniowała u nas policja, czy nie było nikogo kto mógł nam pomóc. Ciężko całą sytuację przedstawić w kilku zdaniach.
      PROSZĘ
      Przerwij moją samotność! Zaoferuj mi swoje koleżeństwo, swoją przyjaźń. Może chcesz iść ze mną do kina, na basen, do parku wodnego, na spacer, obiad, piwo, kawę… Kraków aż tętni życiem, życiem obok którego ja nawet nie stoję z boku tylko mnie w ogóle nie ma! Nie gra roli wiek, płeć, orientacja seksualna, wyznanie itp.. Nie ukrywam że kolega/przyjaciel jest tu najbardziej potrzebny i to nie jeden. Tak żeby móc się z nim stuknąć kuflem piwa, pogadać po męsku. Koleżanka/przyjaciółka? Zapraszam! A co z miłością? Na dzień dzisiejszy ani warunków ani nadziei na w ogóle lepszą przyszłość mam zbyt mało żeby jeszcze marzyć o żonie ale daję sobie jeszcze czas, ludzie w różnym wieku zakładają rodziny.
      Nie jesteś z Krakowa lub okolic, a chcesz mi może zwyczajnie powiedzieć „Krzysiek, ja wierzę że jeszcze Ci się uda”, tak bardzo chcę i to usłyszeć ale nie chce tego wyłącznie przeczytać na ekranie swojego komputera. Mieszkasz 10km, 50km, 100km, 500km ode mnie a chcesz mnie jakoś wesprzeć psychicznie? Przyjadę do Ciebie. Jestem całkowicie zdesperowany. Może chcesz mnie wprowadzić do grona swoich znajomych? Bardzo chętnie, tylko oszczędź mi z ich strony spojrzeń litości. Może jesteś nieśmiały i myślisz że jak piszę że mam w sobie duszę wariata to już mnie nie chcesz poznać bo Ty jesteś raczej nieśmiały? Nic bardziej mylnego. Odezwij się do mnie. Spotkajmy się, znajdźmy wspólną płaszczyznę do działania, nie siedźmy całe życie w domu. Mnie nie krępują sytuacje w których podczas rozmowy zapada cisza. Pomilczmy ale bądźmy ze sobą. Zawsze można się do siebie zwyczajnie uśmiechnąć, nie trzeba czasem nic mówić. Ja nie chcę już przegapić ani jednej zabawy sylwestrowej. Nie ma znaczenia dla mnie czy to będzie wielki bal, wyjazd gdzieś czy spędzenie tego wieczoru z jednym przyjacielem na rozmowie, obejrzeniu filmu czy czymkolwiek innym, żeby tylko ten ktoś był.
      Nie chce być tez w stosunku do nikogo nachalny, narzucać się, być nieuczciwy, wykorzystać kogoś do wyciągnięcia z dołka itp. Nie! Ja tylko nie chcę być sam.
      Napisz PW
      Napisz na gg: 48586231
      Napisz na skajpaju: Krzych27L
      Proszę.
      Bez względu na to czy ten wpis coś zmieni w moim życiu czy też nie, Ty, który miałeś być moim ojcem, mój oprawco, kacie który wyssałeś ze mnie całe życie i mnie zniszczyłeś, który odizolowałeś mnie od ludzi, skazałeś na bycie samemu, który kazałeś mi się teraz w ten sposób ośmieszyć i skompromitować, na łożu Twojej śmierci przystawię ci laptopa pod Twój ryj i będę kazać Ci to czytać, a jak nie będziesz w stanie, to sam Ci to przeczytam, na końcu dodam IDZ DO PIEKLA.

      niewiemniewiem
      Uczestnik
        Liczba postów: 37

        niestety, mieszkam "trochę" dalej
        jakbyś jednak miał ochotę porozmawiać to odezwij się niewiem9090@o2.pl

        1emka
        Uczestnik
          Liczba postów: 3

          Jestem podobnym człowiekiem, bo miałam i mam piekło w domu,oprócz ojca w domu był jeszcze wujek, którego żona wyrzuciła z domu. Ona i jej dziecko mieli spokój a ja?
          ale gdzie w tym wszystkim jestem ja? Ja sama jestem wiecznie zmęczona, przestraszona, opadam z sił.

          W pracy dawałam sobie przez kilka lat ze wszystkim radę, miałam bardzo dobrą pracę, w szkole miałam bardzo dobre oceny.
          a teraz nie mam sił. w dodatku w dorosłym życiu okazało się, że wiedza czasem nie wystarczy. dobrze CIę rozumiem i pozdrawiam

          Kreska1988
          Uczestnik
            Liczba postów: 10

            hej, rozumiem cie doskonale, jak chcesz sie spotkac i pogadac to dzwon 667 65 38 82, pozdawiam

            Emocjonalna
            Uczestnik
              Liczba postów: 1

              Chętnie się spotkam. Kontakt – motylkowo@autograf.pl

              skrzat
              Uczestnik
                Liczba postów: 611

                A nie prościej na mityngu ?

                http://www.dda.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=77&Itemid=53

                Przeciez Krakow to takie duze miasto…. a jak nie ma , to zróbcie sami i zorganizujcie mityng. to proste 🙂

                Pozdrawiam serdecznie 🙂

                luizka17177
                Uczestnik
                  Liczba postów: 1

                  Cześć 🙂 też mam te same problemy co każdy z nas tutaj zalogowany. Od prawie roku chodzę na terapie ale jestem całkiem sama. wyprowadziłam się z domu na żaden związek nie jestem gotowa więc chętnie z kimś porozmawiam i pomogę jeśli tylko będę mogła
                  kontakt: luizka17177@wp.pl

                  Edytowany przez: luizka17177, w: 2013/12/06 17:06

                  venni
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 3

                    chętnie się spotkam 🙂
                    kat890771@gmail.com
                    Kasia 24l 🙂

                    Edytowany przez: venni, w: 2013/12/13 00:32

                    KWZ
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 1

                      Witajcie,
                      ja tak dla odmiany nie chce się spotykać. Było by mi trudno wytłumaczyć mężowi, że jadę gdzieś do kogoś kogo nie znam. Jestem nieufna, ostatnio dostałam mega po "tyłku" od życia i chyba dlatego najpierw chciałabym z kimś się zaprzyjaźnić mailowo czy smsowo.

                      Szukam bratniej duszy, która zrozumie moje problemy i której emocje i uczucia nie będą mi obce. Można się wiele od siebie nawzajem nauczyć.

                      Mam 30 lat, męża i świadomość bycia 100% DDA. Jestem na terapii na Jerzmanowskiego od czterech lat. Dużo mi to pomogło gdyż trafiłam tam jako wrak człowieka. Pracowałam za pięciu, studiowałam i prowadziłam dom, pokisiło mi się małżeństwo. Sięgnęłam dna, wyczerpana, bezradna, bez chęci do życia, dlatego wiem, że terapia okazała się dla mnie ratunkiem. Dzięki niej między innymi ukróciłam złe stosunki z szefem (zachowywał się jak kat, jak nigdy niezaspokojony ojciec – chciał zawsze więcej, bardziej, lepiej, gnoił mnie a ja na to pozwalałam pracując więcej i więcej by w końcu mnie pochwalił, zaakceptował) czego konsekwencją jest obecnie bezrobocie. Właśnie ta okrutna zależność od drugiego człowieka, zależność na którą nie mam wpływu dziś przygnała mnie do Was, na to forum. Nie mogę znaleźć godnej pracy i czuje się okrutnie samotna, niechciana i bezwartościowa. Potrzebuję pogadać o poczuciu własnej wartości, budowaniu fundamentów własnego ja. Jeśli chcesz się ze mną zaprzyjaźnić pisz – obiecuje wysłuchać i doradzić najlepiej jak będę potrafiła.

                      Pozdrawiam

                      k_w_z@onet.pl

                      moonlightmile
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 2

                        Jestem mieszkającą w Krakowie 26-latką.

                        Słowa grzęzną mi w gardle, chciałabym trafić w sedno tego, co się we mnie kotłuje i wyrzucić diabelstwo z siebie – ale w tym momencie nie potrafię, jestem zbyt przejęta i zestresowana. Prawdopodobnie wyjdzie z tego całkowicie lakoniczny post, choć przecież tak bardzo brakuje mi rozmowy, oparcia, wysłuchania.

                        O tym, że jestem DDA uświadomiłam sobie w czasach liceum, więc już dobrych kilka lat temu. Męczę się z tym tak, że żal mi samej siebie. Podobnie jak autor tego wątku, jestem emocjonalnym wrakiem.

                        Pisze te słowa z wielkim trudem; nie wiem, chyba w pewien sposób przyzwyczaiłam się do tego letargu, bo ciężko to nazwać normalnym życiem. Już dalej tak nie mogę, czuję, że muszę to zmienić teraz albo nigdy. Miałam 2 nieudane podejścia do terapii. Można powiedzieć, że z obu "uciekłam". Nie dałam rady. Całe życie, wbrew sobie, uciekam od ludzi. Chcę wrócić, chcę Was poznać, mam dosyć chowania się po kątach, bycia obok wszystkiego.

                        Planuję wybrać się w sobotę na miting, mam nadzieję, że informacje o spotkaniach na tej stronie są aktualne (może ktoś stąd jest w stanie potwierdzić?). Może tam coś "pęknie", coś ulży.

                        Chętnie też spotkam się Wami, nawiążę kontakt mailowy.
                        lillywhitelilith88@gmail.com

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.