Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Krzywdzę mimo tego, że nie chcę.
-
AutorWpisy
-
Hej . Jestem DDA.
Jednym z moich problemów jest to że krzywdzę swoją żonę różnymi zachowaniami. Najczęściej jest to czepialstwo ,wytykanie jakiś małych błędów i szukanie zaczepki aby jej dogryźć. To nie jest tak że robię tak cały czas. Od dłuższego czasu jestem w terapii i Psycholog pomogła mi to zniwelować . Lecz teraz czuję że pojawia się to coraz częściej . Znów potrafię tak dokuczyć żonie swoimi uwagami odzywkami że pojawiaja się u niej łzy. To nie są żadne wyzwiska ani wulgaryzmy . Po prostu wredne zachowania .
Podświadomie się przed tym prubuje bronić ale często jest to silniejsze ode mnie .
Czy ktoś z was DDA też miał podobny problem . Jestem świadom że to związane z moimi emocjami i z tym co wyniosłem z domu .
Ojciec strasznie odzywał się do mojej matki .
Jak się przed tym hamować jak to wyciszać i nie dopuszczać do eskalacji .
Pozdrawiam
hej , nie radzenie sobie z emocjami, toksyczny rodzic , krytyczny rodzic , jest taki fajny drogowskaz, Traktuj innych tak , jak sam chcialbys byc traktowany. polecam uczeszczac na mityngi DDA/DDD , znalesc towarzysza podrozy i dzialac z programem, i takie haslo na koniec , Program dziala , jesli ty działasz. pogody ducha.
Idź na siłownie albo na boks. Masz duży problem ze złością..im dalej w terapii tym będzie jej więcej aż do zrozumienia pewnych kwestii. Wrzeszczenie w aucie też pomaga, nam to z autopsji.
Ja od siebie dorzuciłabym pracę z wewnętrznym dzieckiem, codziennie. Wizyty u terapeuty- świetnie, i jeśli daje Ci jakieś zadania do wykonania między sesjami- super. U mnie właśnie odwiedzanie dziecka zrobiło wielką robotę. Ale oczywiście nie całą.
Hej Mirka 221.
Zaciekawiło mnie że Tobie pomogło rozmowa z wewnętrznym dzieckiem … Teoretycznie ze spotkań z moją terapeutką wiem jak to robić ale to tylko teoria w praktyce już tak dobrze to nie wygląda … Czy możesz powiedzieć jak wygląda to u ciebie … Jak i w jakich momentach najczęściej z nim rozmawiasz , jak do tego podchodzisz … Ja robię próby zrozumienia swojego wewnętrznego dziecka staram się go słuchać ale to jest tak jak bym nie umiał połączyć wszystkich kropek w całość .
Nie wiem czy to nie jest tak że podświadomie uciszam głos tego dzieciaka i nie pozwalam mu się przebić bo boje się że jak zacznę słuchać go i mu ulegać odpuszczając sobie trochę , okaże się dziecinny . A w dorosłym życiu dziecinność nie kojarzy mi się z czymś pozytywnym .
Taka refleksja
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 tygodni temu przez
pyrek39.
Hej Pyrek. Jak to robię? Dla mnie najlepszą porą jest ranek- po wstaniu. Aby się skupić, najpierw robię kilka oddechów i najlepiej medytację- 10 min. Potem, w zależności co się wydarzyło w ostatnim czasie (coś, o czym zbyt długo myślę, co mnie poruszyło np. ktoś w pracy powiedział jakieś zdanie i zrobił przy tym mnię, która spowodowała że w środku się skóliłam) albo co mi się śniło (sny też są super do tej pracy) albo spontanicznie pojawia się jakaś myśl, wspomnienie lub uczucie. Zajmuję się wtedy tym uczuciem: skólenia, strachu, lęku. Często pojawia się wtedy ktoś z przeszłości, przy kim doświadczyłam tego uczucia. Wtedy, zachowując pozycję obserwatora (rodzica doskonałego) zaczynam rozmowę z tamtą- mną. Dotawiam tam najlepszą wersję rodzica, rodzica doskonałego bo właśnie wtedy zabrakło go: nie było tam dorosłego który by mnie obronił, ochronił. Np. Moja wewnętrzna dziewczynka jest świadkiem pijackiej awantury. Przede wszystkim patrzę na nią, co z nią się dzieje, pytam co czuje. Mówię do niej: to nie jest normalne, oni nie wiedzą co robią, oni nie zachowują się jak dorośli. Jak mała zgodzi się wyjść- to zabieram ją w bezpieczne miejsce a jeśli jest wściekła na pijanego ojca- to pozwalam jej tę złość wyrazić (może to być chęć krzyku albo ruch ręką, jakbym chciała go uderzyć- wykonuję realnie, fizycznie ten ruch), jak chce płakać- pozwalam popłynąć łzom. Na koniec mówię jej, że ją kocham, przytulam ją (nie robię tego tylko w myślach: faktycznie, fizycznie obejmuję się rękoma, czasem mocno owijam się w koc i przytulam do poduszki- daję w ten sposób nowy zapis mojemu ciału, jest to bardzo ważne, bo ciało to wszystko pamięta). Ta praca na początku nie była taka jasna i łatwa dla mnie, bo ja nie pamiętam swojego dzieciństwa do 10 r ż. I trudno mi było wyobrazić, widzieć tę dziewczynkę. Ale nie trzeba mieć „obrazów” ważne jest podpięcie się do tych zalegających emocji i pozwolić im przepłynąć przez ciało. Posłuchaj nagrań Magdaleny Szpilki lub Izabeli Kopaniszyn o dziecku wew. A co do Twoich obaw, że będziesz dziecinny- uwierz, to teraz Twoje reakcje właśnie płyną z tego dziecka. Może Twój wściekły nastolatek tak dogryza żonie, może któraś młodsza wersja. Jeśli coś jest nie jasne- pisz może uda mi się wyjaśnić.
Jeszcze dodam, bo zapomniałam. Skoro jesteś w terapii, to te zalegające uczucia wypływaja na wierzch, i to jest ok! To dobrze. Tylko że one uderzają w żonę. Zapytaj więc terapetkę jak to rozładować, w jakim kierunku możesz pójść by żona nie musiała aż tak obrywać.
Nie wiem, jak edytować więc dodaję następny wpis 🙂
Czytam stare wątki. I tak, w wątku Jakubka „Knockin’ On Heaven’s Door…” (u mnie, na komputerze jest ten wpis na stronie nr 7) jest wypowiedź Fenix z dnia 29.06.2017 o godz.10³²- i tam też pisze o tym, jak przeprowadzić ten proces z dzieckiem wew. Zajrzyj jeśli masz ochotę. I polecam medytację z dzieckiem wew prowadzoną Izabeli Kopaniszyn- pomoże wejść w ten proces i może dzięki niej nauczysz się tej pracy, lepiej zrozumiesz o co w tym wszystkim chodzi.
</span>-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana 1 tydzień, temu przez
Mirka 221.
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 tygodni temu przez
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.