kiedyś nie płakałam, bo za płacz byłam ostro tępiona
potem nie płakałam, bo nie umiałam i bardzo się wstydziłam, wstydziłam się nawet płakać w samotności
teraz bronię się przed płaczem, bo ja się w ten płacz zapadam, nie ma nic oprocz płaczu, tylko bol, rozpacz, cierpienie i łzy
czasem to jest płacz, ktorego nie mogę wypłakać, konczy się i zaraz wraca, i znowu boli, i znowu nic nie daje
dlatego często zaczynam błaznować jak czuję, że mi się oczy poca
i zawsze lubiłam mieszanki wesoło-smutne, w ktorych łzy i śmiech sa razem
teraz nie zawsze umiem to rozdzielić – zaczynam się śmiać, bo chce mi się płakać