Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › lęk przed rozmową z atrakcyjną osobą
-
AutorWpisy
-
Czy komuś z Was podchodząc do osoby w moim przypadku dziewczyny, która się podoba zdaża się drżeć, spinać się i mieć ochotę na ucieczkę? To dotyczy także spotkań w większej grupie, gdy mam coś wygłosić itd. To chyba lęk przed oceną i poczucie niskiej wartości. Chodzę na terapię, ale chciałbym wiedzieć jak to jest u innych, z podobnymi problemami. Jak sobie z tym radzicie, co doradzacie. Drżą mi ręce i cały jestem spięty. Mam tak najczęściej gdy chcę rozmawiać z zupełnie obcą osobą, gdy chcesz wypaść jak najlepiej i ewentualnie umówić.
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi na mój ostatni post.vis, to poprostu trema 🙂 kazdy ja ma.. mniejsza, wieksza, ogromna. To jest tak naturalne jak to ze facet woli cztery godziny jezdzic w kolko niz zapytac sie kogos o droge 😉
Trema nie trema, rozbawiłaś mnie tym porównaniem:) dzięki
raz miałem tak, że mało nie zszedłem z wykładu, gdy miałem przedstawić coś podczas studiów. w ostateczności odczytałem choć i z tym miałem problemy. ale za to mam upór myślę, że dużo większy niż inni. tylko ostatnio brakuje mi do wszystkiego energii.
ale Ty udzielaj się jak najczęściej jak możesz, bo przeszłaś wiele i wielu możesz pomóc. pozdr/V.Anonim
18 listopada 2007 o 21:50Liczba postów: 233Poczucie nieskiej wartosci bardzo przeszkadza i ma duze znaczenie w tym co powiedziales ja sie poprostu czuje gorsza niegodna rozmowy z dana osoba bo czuje ze sie wyglupie ze mnie wysmieje itp.
edziatko dobrze to ujela… dlatego mysle ze trzeba nabrac wiekszego dystansu do siebie, nie ma ludzi idealnych, każdy popełnia jakieś błędy, więc i my mozemy sobie na nie pozwolić. Trzeba umiec smiac sie nawet z siebie.
Wiesz ja bardzo duzo jezdze samochodem i bardzo lubie obserwowac ludzi, czlowiek ktory wsiada do auta zachowuje sie po zamknieciu drzwi jak u siebie w czterech scianach, tylko zapominaja ze wszedzie sa szyby :laugh: najbardziej podobaja mi sie wypicowane paniusie grzebiace w nosie, albo paznokciem z zebach… facetow wyrywajacych sobie wlosy z nosa czy uprawiajacych inne kosmetyczne rzeczy.
Ostatnio nawet przyuwazylam jak wjezdzalam na teren firmy, jak szef jednej z wiekszych firm w miescie siedzac w aucie wyciskal sobie syfka na brodzie :laugh:
Czyli jak to bylo… trzeba sobie zdac sprawe ze kazdy chodzi w gaciach po domu 😉Oczywiscie trzeba pracowac nad soba zeby niesmialosc nie przybierala ekstremalnych zachowan, ale wydaje mi sie ze troszke niesmialosci kazdemu sie przydaje zeby zachowac swoje czlowieczenstwo.
A co do braku energii… to jezeli czlowiek zaczyna pracowac psychicznie nad soba tz mysli, przemysla, analizuje, przezywa swoje rozterki, leki itp to meczy sie bardzo fizycznie. Juz dawniej wiedzieli ze praca umyslowa jest bardziej wyczerpujaca niz praca fizyczna i dlatego umyslowi mieli miesiac urlopu a fizyczni tylko 14-scie dni.
Ja naprzyklad po jakims stresowym zdarzeniu odrazu spac bym poszla… to jest poprostu obrona organizmu ktory na "prace psychiczna" zuzywa dosc duzo energi.
Edytowany przez: Carola, w: 2007/11/18 22:43
Anonim
19 listopada 2007 o 08:36Liczba postów: 233mnie chyba najbardziej przeraza pewnosc siebie tych osob:(
Carola świetnie to ujęłaś …każdy …dosłownie każdy coś tam ma i nie ma ideału …wielkość polega na zdystansowaniu sie do naszych własnych zakrętów w głowie i w życiu …czego gorąco Wam kochani życzę i sobie również 😉 pozdrówki
edziatko zapisz:
„mnie chyba najbardziej przeraza pewnosc siebie tych osob:(”wiem… ale od takich osob mozemy bardzo duzo sie nauczyc, mozemy poprobowac przekroczyc swoje bariery niesmialosci a co najwazniejsze mozemy poobserwowac jak inni ludzie reaguja na ich zachowanie, na ktore naprzyklad my niemielibysmy odwagi.
Ot takie kroliki doswiadczalne 👿
ps oczywiscie mowie o "normalnych" pewnych siebie ludziach a nie o bucach ktorzy pewnoscia siebie tuszuja swoje buractwo hihi
Vis….doskonale Cię rozumiem. potrafie nawet, będąc wśród przyjaciół, poryczeć sie z nienawiści do siebie… :blink: doskonale pamiętam o dystansie do siebie i tremie, ale juz nie raz sie przekonałam że u DDA zrozumieć coś intelektem a naprawde poczuć to ogromna różnica.
pozdrawiamJestem beznadziejnym przypadkiem w tym temacie. Wygląda na to, że wysyłam ogłupiające sygnały, bo na luz, śmiech i towarzyskość mogę sobie pozwolić tylko wobec osób, które nie robią na mnie żadnego wrażenia. I bach – zaczynam się komuś podobać. Jak zwykle nie tej osobie, która mnie się podoba. Kiedy interesujący obiekt wchodzi w moje pole widzenia, paraliż, kamienna twarz i koniec pieśni.
Qrde, qrde, qrde moll…
Tragikomiczne to jest po prostu.
Jasnowidza do mnie potrzeba. -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.