Ja mimo ,,warunków?, często nie miałem brania wśród pań.
Byłem dla nich ,,fajny?, ,,przystojny?, ale wyczuwały jakąś ,,miękkość?, ,,niezdecydowanie??
Brzmi jak opis tego, co mnie spotykało (i spotyka nadal). „Fajny chłopak” – „na pewno znajdzie fajną dziewczynę” – tylko żadna nie chciała być tą fajną. Znalazły się za to zaburzone, wykorzystujące i dążące do realizacji wyłącznie swoich celów – istny obraz mojej matki z dzieciństwa.
Moja diagnoza mojego własnego problemu: za mało ojca w moim życiu – który po każdej kłótni z matką szedł się napić, za dużo matki – dla której jako 10-latek musiałem być mężem, ojcem i powiernikiem.
Ostatnio miła koleżanka z pracy powiedziała o mnie do innej, że jestem „kochany”. Tyle, że godzinę wcześniej weszła do pomieszczenia czule witając się z moim kolegą, a mnie nawet nie zauważając 😉