Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Lubicie dzieci?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 22)
  • Autor
    Wpisy
  • Makenzen
    Uczestnik
      Liczba postów: 219

      Nigdy nie miałam "nabożeństwa" do dzieci, nie mam z nimi dobrego kontaktu, nie umiem się nimi zajmować ani ich zabawiać. Nie lubię spędzać z nimi czasu, nie sprawia mi to przyjemności.
      Mój brat ma dwoje dzieci – prawie trzyletnią córkę i półrocznego syna. Moja bratanica wyczuwa, że trzymam ją na dystans i w związku z tym reaguje na mnie dość gwałtownie: kiedy do niej podchodzę, wierzga nogami i chowa twarz w poduszkę, ucieka gdzieś w kąt z krzykiem: "Nieeee!", gdy przychodzi do nas do domu, nie chce się ze mną przywitać – czy też pożegnać, gdy wychodzi.
      Każda próba nawiązania kontaktu z dzieckiem to dla mnie koszmarny wysiłek. W takich sytuacjach żałuję, że mój brat mieszka tak blisko (w tym samym domu, tylko w innej klatce schodowej) i mam ochotę wyemigrować gdzieś na drugą półkulę, żeby nie oglądać jego dzieciaków, póki nie skończą co najmniej 10 roku życia.
      Za tydzień jest chrzest młodszego dziecka mojego brata, ja mam być matką chrzestną. Z jednej strony się cieszę, bo to będzie mój pierwszy chrześniak, a z drugiej mnie to przeraża – bo ja się zupełnie nie nadaję do dzieci… Z tego też powodu czuję, że chyba jednak będzie dla mnie lepiej nie zakładać rodziny i wieść do śmierci życie w pojedynkę.

      doris
      Uczestnik
        Liczba postów: 396

        Nie musisz lubić cudzych dzieci i umieć się nimi zajmować, by pokochac własne i być dla niego dobrą mamą:)

        Przynajmniej taki jest moj przypadek. I teraz też nie ciągnie mnie do cudzych, nie potrafię się z nimi szybko "zaprzyjaźnić" i bawić tak jak to robię z własnym. I jakoś z tego powodu nie cierpię:)

        Danuel
        Uczestnik
          Liczba postów: 353

          Ja tam lubię.

          żabka
          Uczestnik
            Liczba postów: 128

            Ja lubię takie małe, rozczulam się. Inna sprawa, że uświadomiłam sobie właśnie w kontakcie z takim małym dzieckiem, jak ważne są granice, bo właśnie dziecko wymaga tego, by je stawiać, nieustannie. Chyba też nie umiem się bawić, nie mogłabym być na pewno przedszkolanką, denerwuje mnie to i kosztuje dużo energii. Ale mysle jak Doris, że to nie musi się równać temu, że nie można byc dobrym rodzicem…

            aniaDDA
            Uczestnik
              Liczba postów: 410

              Pracuję z dziećmi w wieku 4 lat, mam ich 31 na głowie. Często się śmieję z tekstów, jakie ,,sypią", często mnie też wkurzają. Nie zależy mi na tym, by mnie lubiły, mnie samej trudno stwierdzić, czy lubię dzieci, zależy mi tylko na tym, by się dużo nauczyły i były porządnie wychowane oraz na tym, by mnie szanowały, takie czuję posłannictwo jak Siłaczka. Bardzo liczą się z moim zdaniem, nawet bardziej niż ze zdaniem rodziców, mają respekt, to mi wystarczy, lubić nie muszą.

              I druga strona medalu – Mam w najbliższej rodzinie 3 dzieci, jedno z nich to mój chrześniak – 10-latek, od kiedy się urodził, nie lubił mnie, dwoje pozostałych też nie bardzo. Siostry nie radzą sobie z wychowaniem swoich dzieci, na zbyt wiele pozwalają, mnie to wkurza, wymagam od dzieciaków grzecznego zachowania, więc są niezadowolone, ja wkurzona, ale siostrom nic nie powiem, dzieciaki wyczuwają moje napięcie i mnie nie lubią, a ja mam wyrzuty sumienia, że jestem złą ciocią, że siostrom jest pewnie przykro.

              Generalnie jako DDA nie powinnam pracować z dziećmi, jestem nieszczęśliwa w życiu prywatnym i moje nastroje wnoszę do pracy, ale nic innego nie umiem robić. Z dziećmi powinny pracować kobiety ciepłe pochodzące z ciepłych i kochających się rodzin

              Hawana
              Uczestnik
                Liczba postów: 554

                kiedyś bardzo nie lubiłam dzieci a więź rodzicielska oznaczała dla mnie smycz, teraz po terapii chyba trochę znormalniałam bo nie które dzieci mnie rozczulają i mysle że kiedyś tez bym chciała mięć własne dzieci ale nie wszystkie mnie rozczulają jesli są nie posłuszne i i ciągle rozrabiają to pewnie bym nie za za nimi przepadała , nie wiem, cięzko mi to stwierdzić.ostatnio byłam na basenie i poszłam sobie posiedzieć do jacuzi no i przyszła tam matka z dzieckiem na rękach no i ja wyszłam bo nie chciałam siedzieć z tym dzieckiem w wodzie , ono było małe , ledwo chodziło i bałam się że nie panuje jeszcze nad swoją fizjologia i i narobi do basenu, nie wiem czy matka powinna brać na basen takie małe dziecko ale ja nie miałam ochoty no to by z takim dzieckiem tam siedzieć nie zależnie od tego jak bardzo słodkie było.

                żabka
                Uczestnik
                  Liczba postów: 128

                  aniaDDA zapisz:
                  ” Generalnie jako DDA nie powinnam pracować z dziećmi, jestem nieszczęśliwa w życiu prywatnym i moje nastroje wnoszę do pracy, ale nic innego nie umiem robić. Z dziećmi powinny pracować kobiety ciepłe pochodzące z ciepłych i kochających się rodzin”

                  Z moich doświadczeń wynika podobnie :unsure: Rozszerzyłabym to na nauczanie w ogóle i takie zawody, w których jest intensywny kontakt z innymi ludźmi, tzn. w takim sensie, że uwaga jest skupiona na nas i trzeba być stabilnym, swobodnym, a nie np. próbować być swobodnym, czy udawać dobry nastrój… Mam z tym problem i czuję się z tym źle.

                  lukaf
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 43

                    aniaDDA zapisz:
                    „Z dziećmi powinny pracować kobiety ciepłe pochodzące z ciepłych i kochających się rodzin”

                    Nie zgadzam się. Pochodzenie (rodzina) nie ma tu raczej znaczenia. Znaczenie ma to, jakim się jest człowiekiem, a pochodzenie z rodziny z problemem alkoholowym czy innym nie określa człowieka na zawsze.
                    To, czego się nauczyłem na terapii to to, że tłumaczenie siebie (i innych) dzieciństwem, przeszłością, jest chodzeniem na skróty. Jako dorośli mamy możliwość i narzędzia (patrz terapie, książki, przyjaciół, partnerów…) do zmieniania siebie i swojego życia na lepsze. Trzeba tylko zebrać się w sobie i znaleźć odwagę, aby podjąć tę rękawicę. Nigdy nie jest za późno, żeby być szczęśliwym 🙂

                    doris
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 396

                      aniaDDA zapisz:

                      Generalnie jako DDA nie powinnam pracować z dziećmi, jestem nieszczęśliwa w życiu prywatnym i moje nastroje wnoszę do pracy, ale nic innego nie umiem robić. Z dziećmi powinny pracować kobiety ciepłe pochodzące z ciepłych i kochających się rodzin”

                      Ania, tutaj się z Tobą niestety zgodzę. Nie wiem jaka jesteś, ale jeżeli jest tak jak piszesz, to nie jest dobrze. Z dziećmi powinny pracować osoby LUBIACE dzieci, a nie dlatego, ponieważ w życiu nic innego im nie wyszlo. Sama mam przedszkolaka i też miał "nieszczęśliwą" nauczycielkę z pretensjami do świata. Na szczęście to już przeszłość i teraz nim i innymi z grupy zajmuje sie mloda, wesoła, ciepła dziewczyna, którą moje dziecko lubi. To nie jest nieważne czy dzieci z przedszkola Cie lubia czy nie. Dla mnie np jest to istotny komunikat, gdy syn mi powie, że nie lubi pani. Bo to oznacza, że jest powazny problem.

                      budzo
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 126

                        Ja też pracuję z dziećmi, tylko niestety z takimi, które w większości mówić nie potrafią. Lubie je, w ogóle llubię dzieci, choć też mi się dość trudno nawiązuje kontakt. Mam dwójkę młodszych kuzynów…chłopczyka i dziewczynkę. Z małym mam świetny kontakt, gadamy razem o różnych sprawach i w ogole jest swobodny przy mnie. Mała natomiast jest dziwna, też nie chce ze mną rozmawiać, mówi, że jestem głupi, pamiętam, że jak była taka bardzo malutka to płakała na mój widok. Troche mi przykro jest z tego powodu, ale trudno nie będę nic na siłę robił.

                        A dzieci z którymi pracuję są autystyczne. Lubie je. Ale kurcze ostatnio mnie takie refleksje nachodzą, że mnie oni wkurzają. Autystycy są samolubni, nie okazują empatii, inni są im potrzebni tylko do zaspokojenia podstawowych potrzeb. Nie podziękują Ci (chyba, że im każesz podziękować). Wkurzają mnie. I w ogóle ciężko jest z nimi. Potrafią być bardzo przebiegli i potrafią manipulować, potrafią się rozpłakać i rozwrzeszczeć, za to że im się nie da cukierka. A ja jako ich terapeuta muszę to znosić. Wkurzać mnie zaczyna ta praca :/ Chociaż nigdy jeszcze się na nich nie wyżywałem i staram się moje negatywne emocje chować głęboko gdy z nimi pracuję. Ale krzyknąć czasem na nich trzeba bo inaczej nie posłuchają, potem czuję się winny.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 22)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.