Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Lubicie dzieci?

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 22)
  • Autor
    Wpisy
  • DDA_ona
    Uczestnik
      Liczba postów: 87

      Hmmm… ja bardzo lubię dzieci i mam z nimi świetny kontakt. Z moim siedmioletnim synkiem porozumiewam sie bez słów, a obce dzieci pchają mi się na kolana. Nie wiem z czego to wynika (na pewno nie wychowałam się w cieplutkim domku otoczona miłością). Może wynika to z tego, że dzieci wyczuwają nasze emocje? Uwielbiam dzieciaki, nie czuję się nieszczęśliwa i chyba mam w sobie duzo pozytywnej energii (zazwyczaj 😉 ). Poza tym pracuję z osobami upośledzonymi i miałam w swojej grupie jednego autystyka. Pomimo, że nie mogłam przy nim przeprowadzać wszystkich dostępnych dla mnie metod terapii był moim ulubionym podopiecznym. Kiedy przyszłam do pracy był wycofany, uciekał z sali, krzyczał po miesiącu jednak wszystko się zmieniło. Uśmiechał się gdy mnie widział, zdarzało się, że łapał mnie za ramię żebym zwróciła na niego wiekszą uwagę. Takie drobne gesty znaczyły wiecej niż słowo dziekuję u innych. Może i ci ludzie są egoistyczni, nie liczą się z innymi, ale w końcu to nie ich wina czy wina wychowania na tym przecież polega ich choroba… Mają swój swiat z którego na pewno każdy z nich chciałby się wydostać gdyby tylko potrafił… Uwarzam, że bycie dda w niczym nas nie ogranicza, granice są tylko w naszych głowach, świat nam ich nie stawia. Nie jesteśmy aż tak inni, może nawet wogóle nie jesteśmy inni (bo każdy ma jekies problemy za sobą) tylko nam się udało zakwalifikować do jakiejś grupy i ładnie ją nazwać…? Kazdy powinien zajać sie tym co na prawdę lubi robić i na prawdę jest w tym dobry. Nuczycielka nie lubiąca dzieci czy znerwicowany terapeuta? To jakis koszmar…

      Beatrix
      Uczestnik
        Liczba postów: 161

        Ja nigdy nie miałam cierpliwości do dzieci….
        Mam 8 letniego chrześniaka i zauważyłam u siebie że dopiero tak od 2 lat jestem "dobrą ciocią", staram się spędzać z nim czas, robimy razem różne szaleństwa, idziemy razem do kina, do parku, na zakupy:) on pomaga mi robić sałatki….mam do niego cierpliwość:) bo dziecki są nieprzewidywalne.
        Dlatego uważam też, że rodzicem powinno się zostać ok 27-30 roku życia:)

        Pozdrawiam

        budzo
        Uczestnik
          Liczba postów: 126

          „Nuczycielka nie lubiąca dzieci czy znerwicowany terapeuta? To jakis koszmar…”

          O wypraszam sobie. Ze jestem znerwicowany i mam problem ze sobą to jasne. Ale jak napisałem nie przelewam ich na moich podopiecznych, traktuje ich z szacunkiem i czułością. Wkurza mnie, że są tacy zamknięci, ale zachowuje to dla siebie nie wyżywam się na nich. Nie będę udawał, że wszystko jest piękne, cały świat kocha mnie a ja kocham cały świat.

          Pracowałaś kiedyś z podopiecznymi, którzy na każdą Twoją propozycję, próbę kontaktu, zbliżenia reagują krzykiem, płaczem, ucieczką a często agresją? Ja tak. Mam udawać, że mnie to nie rusza?

          Katarzynka21
          Uczestnik
            Liczba postów: 808

            Makenzie, po pierwsze zakladanie rodziny wcale nie musi wiazac sie z posiadaniem dzieci. Do zycia rodzinnego nie jest konieczne posiadanie dzieci. Dziecko to wybor. Mozna je miec lub nie. Mozna tez je lubic lub nie. Nie ma zadnego przymusu i niechec do dzieci wcale nie oznacza, ze jest sie takim lub innym. A dzieci brata maja do Ciebie taki stosunek jaki by miala osoba dorosla majaca swiadomosc, ze za nia nie przepadasz. Nie ma co sie stresowac. Masz prawo nie rozczulac sie nad dziecmi-byle ich tylko nie krzywdzic.

            AniaDDA-ja jestem z rodziny alkoholowej, bynajmniej nie za cieplej, a z dziecmi radze sobie swietnie. Bardzo je lubi (oczywiscei nie wszystkie, bo sa i takie za ktorymi nie przepadam, tak jak w przypadku doroslych ludzi, ktorych zasadniczo rzecz biorac lubie, ale niektorych nie lubie) i one to czuje. Jestem ciepla osoba i nawizauje z dziecmi latwo kontakt. Wiec nie zgodze sie calkiem ze stwierdzeniem, ze dziecmi powinna zajmowac sie osoba (…) z "normalnej" rodziny.

            No, a ja dzieci bardzo lubie. Bardzo dobrze sie wsrod nich czuje. Potrafie z nimi stworzyc fajne relacje, bo mi na nich po prostu zalezy. Ale tez nie naleze do osob, ktore cale swoje zycie poswiecilyby czytaniu dzecku bajeczek, zabawach z dzieckiem i gadaniu o dzieciach. Natomiast jak juz sie jakis dzieciak na horyzoncie pojawi to z checia poswiecam mu sporo czasu. A najbardziej lubie np. trzymac dzieci na kolanach i gadac sobie z doroslymi 😉 Lubie czuc bliskosc dzieci 😉

            DDA_ona
            Uczestnik
              Liczba postów: 87

              budzo zapisz:

              Pracowałaś kiedyś z podopiecznymi, którzy na każdą Twoją propozycję, próbę kontaktu, zbliżenia reagują krzykiem, płaczem, ucieczką a często agresją? Ja tak. Mam udawać, że mnie to nie rusza?”

              Uważam tylko, że skoro Cię to rusza to nie powinieneś pracować z osobami z tym schorzeniem.. Wiedzac, że sie ma do czynienia z autystykiem właśnie takiej reakcji można się spodziewać. To dla nich naturalne zachowanie. Nie wiem co może tu denerwować. Trzeba to zaakceptować. Oni odbieraja Twoje zachowanie jako próbę włażenia w ich prywatny świat, a przecież nikt z nas tego nie lubi. Może i zachowują się inaczej, nie akceptowalnie przez społeczeństwo, ale na tym polega ich choroba. Mam wrażenie jakbym jednak nie miała do czynienia z terapeutą. Wiem, że to co piszę może i nie jest mile, wbrew pozorom jednak nie chcę nikogo obrażać chcę tylko zwrócić uwagę na to, że może pora juz zmienić pracę. Na pewno jesteś osobą bardzo wrażliwą i empatyczną potrzebujesz jednak wiekszej motywacji może osoby upośledzone? Cieżko jest, nie powiem, ale za to można odczuć wdzięczność i miłość tych osób. Jest to praca na prawdę dająca satysfakcję. Pozdrawiam

              Katarzynka21
              Uczestnik
                Liczba postów: 808

                Troszke i nawet bardziej niz troszke zgadzam sie z DDA_ona. Praca terapeuty to ciezkie wyzwanie i tutaj nie ma miejsca na wkurzanie czy zlosc na podopiecznych. Wszytko jest kwestia wyboru, wybierasz dzieci autystyczne to wiesz na 100%, ze bada egoistyczne, zupelnie nieempatyczne, ze beda krzyczec lub budowac mur. I to z takimi dziecmi pracujesz to jest ich norma. A bardziej aspoleczne stany to wyjatkowosc, ktora cieszy niezmiernie, ale pozostaje wyjatkowoscia. Sa osob, ktore maja anielska cierpliwosc do takich dzieci i bardzo je kochaja, zalezy im na nich i praca z dziecmi autystycznymi jest dla nich idealna. Wydaje mi sie, ze taka praca wymaga nie tylko oddania, ale takiego wewnetrznego ciepla i przede wszytkim cierpiliowsci, cierpliwosci, ktora pozwoli traktowac je dobrze nawet jak wszytko bedzie nam sie na glowe walic. Cierpliwosc, ktora oddzieli zycie poza osrodkiem, od zycia w osrodku. Ja bym nie potrafila zajmowac sie takimi dziecmi, bo wlasnie wydaje mi sie, ze tej ceirpilowsci by mi zabraklo-choc jestem z tych cierpliwych.

                aniaDDA
                Uczestnik
                  Liczba postów: 410

                  lubię osoby, które potrafią przyznać się do swoich problemów nie tylko z dziećmi, u siebie też to lubię i przyznaję, że dzieci mnie często wkurzają, napisałam wcześniej, że nie zależy mi na tym, by mnie lubiły i dalej podtrzymuję ten pogląd. Moim zadaniem jest je nauczyć, wychować dla świata a nie dla siebie, dlatego nie zastanawiam się nigdy czy mnie lubią, gdybym się zastanawiała, starałabym się im przypodobać a wychowanie nie polega na tym, by być zawsze miłym. Dzieci mogą lubić panią sąsiadkę, która jest dla nich zawsze miła i daje im cukierki, ale ja muszę je wychowywać i niestety czasem dawać kary. Lubię z nimi rozmawiać i często mnie rozśmieszają, cieszą mnie sukcesy w nauczaniu i wychowaniu, ale wkurza mnie u dorosłych bezpodstawny zachwyt nad dzieckiem albo zaspakajanie swoich potrzeb emocjonalnych kosztem dzieci, chwalenie się swoją sympatią do dzieci. Dziecko jak każdy człowiek też ma swoje dąsy, humory i każdego normalnego dorosłego może wkurzać, gdy ma słabszy dzień.
                  Napisałam, że takie osoby jak ja nie powinny pracować z dziećmi, nie jest tak, że wyżywam się na nich, tylko mam swoje nastroje, czasem jestem przygnębiona, zbyt poważna, spięta, nerwowa, chyba każdy DDA ma takie nastroje, i mam obawy, że nie mogę się im poświęcić w pracy w 100 procentach, bo głowę mam zajętą problemami, a osoby pogodne zarażają innych swoja radością, ja do takich osób nie należę.

                  Katarzynka21
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 808

                    aniaDDA zapisz:
                    „, ale wkurza mnie u dorosłych bezpodstawny zachwyt nad dzieckiem albo zaspakajanie swoich potrzeb emocjonalnych kosztem dzieci, chwalenie się swoją sympatią do dzieci. Dziecko jak każdy człowiek też ma swoje dąsy, humory i każdego normalnego dorosłego może wkurzać, gdy ma słabszy dzień.
                    .”

                    AniaDDA, w tej kwestii akurat mam tak samo, zgadzam sie z Toba w 100%. Tez wkurza mnie jak sie ktos rozplywa nad dziecmi, zachwyca itp, bo to nie dosc, ze jest nudne i malo ciekawe, to dzieciom nic dobrego nie przynosi. POtem dzieciaki musza sie zmagac z tym, ze wcale nie sa takie idelane, jak rodzice im wpierali, albo z zazdroscia jak pojaiwaja sie inne dzieci itp. A ja dzieci lubie, ale sie nad nimi wcale nie rozplywam. Sa dla mnie takimi samymi ludzikami jak dorosli i mowie o nich pewnie proporcjonalnie tyle samo. Ale, fakt to o czym piszesz jest strasznie denerwujace.

                    doris
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 396

                      Prywatnie można sobie dzieci nie lubić, można też nie lubić dzieci cudzych i mieć własne (i je kochać).

                      Ale jak już ktoś się decyduje na pracę z nimi, to sorry ale powinien mieć inną motywację niż ta, że się do niczego innego nie nadaje. Może ja źle zrozumiałam AnięDDA i się uczepiłam tego jednego zdania, ale niestety rozwaliło mnie zupełnie.

                      aniaDDA
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 410

                        Poczułam się wywołana do odpowiedzi doris:-) pewnie masz rację, że powinnam mieć inną motywację do pracy z dziećmi, zawsze chciałam być człowiekiem wolnego zawodu, np. pisać książki czy dziennikarką, ale to marzenie jest dla mnie trudne do zrealizowania, muszę zarabiać na chleb, a uczenie dzieci jest czymś, co umiem robić, pewnie w Twoich oczach wyglądam na olewuskę z powodu tego jednego zdania

                        ,,Generalnie jako DDA nie powinnam pracować z dziećmi, jestem nieszczęśliwa w życiu prywatnym i moje nastroje wnoszę do pracy, ale nic innego nie umiem robić."

                        nie jest tak, ale ja Ciebie nie przekonam, pracuję w niepublicznym p-lu, więc nie da się olewać, nawet jak by się chciało.

                        Katarzynko, masz rację piszą, że dzieci są takimi samymi ludzikami jak dorośli, nieraz obserwuję, jak świat w rodzinach kręci się wokół dziecka, wszystko OK, ale niech ten dorosły też jest zadowolony, niech realizuje swoje zainteresowania, rozmawia z innymi ludźmi, nie tylko wpatruje się w dziecko, zauważyłam to u moich sióstr, które mają dzieci w wieku 3 i 10 lat, z nimi się nawet nie da porozmawiać, bo co chwilę przerywają rozmowę i krążą wokół dzieci, a to sie pytają, czy nie głodne, a to pasek krzywo leży na spodniach, a muszą zobaczyć co w drugim pokoju robi i to i tamto, nie dają im oddychać, nie wiem, może to normalne, a ja się nie znam, a może tylko u mnie w rodzinie tak jest.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 22)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.