Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Ludzie w autobusie- o nieumiejętności nawiązywania relacji

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
  • Autor
    Wpisy
  • Vea.001
    Uczestnik
      Liczba postów: 13

      To co jest dla mnie najtrudniejsze, to relacje. Jestem mężatka, więc nie mówię o relacjach damsko- męskich. Ale o relacjach takich ze znajomymi, o przyjaźni nawet nie wspominam.

      Mam przeświadczenie, ze wszyscy ludzie z którymi się stykam, maja już swoje grono znajomych i przyjaciół, ze to są zamknięte dla mnie, hermetyczne grupy. Mogę być miła, przyjazna, pozornie otwarta, możemy porozmawiać. i tyle.

      Jest to tak jakbym zajmowała w ich życiu chwilowo wolna przestrzeń, która jest przeznaczona dla kogoś innego. Innego czyli lepszego. Każdy inny jest lepszy (niezależnie od tego jaki jest, ale jeżeli nie jest mną- to znaczy że jest lepszy ode mnie).  Ze jestem tam przez pomyłkę. Ze ja jestem pomyłka. będąc w czyim towarzystwie podświadomie cały czas czekam na to, ze ktoś z rozczarowaniem powie: a, to tylko ty, myślałem ze to ktoś inny.

      Ludzie w autobusie, wsiadam, jadę z nimi jakiś czas, rozmawiamy, wysiadam na swoim przystanku, autobus odjeżdża. I niezależnie od tego, jak długo trwała wspólna podróż- więcej nie ma kontaktu.

      ale wiem, ze to nie jest ich wina, wyczuwają mój dystans, wiec traktują mnie tak identycznie jak ja sama siebie- jestem obca. Po podstawówce, liceum, kolejnych firmach nie została mi ani jedna znajomość. W obecnej pracy jestem od 8 lat- i dalej czuje się obca.  Po pracy nie utrzymuje z nikim kontaktu. Wiem ze w momencie zakończenia pracy po prostu zniknę z życia tych ludzi. Mimo ze lubię ich i chyba jestem lubiana- po prostu wysiądę z autobusu, który pojedzie dalej. czasami się zastanawiam, czy w ogóle ludzie mnie pamiętają. ( Niewidzialne dziecko ? niewidzialna kobieta). czy może po prostu znikam, jakby mnie nigdy nie było.

      Wiem co jest powodem, ale nie umiem tego zmienić. Powodem jest poczucie własnej wartości i świadomość pozytywnego wkładu w życie innych ludzi. Czyli coś czego nie mam. Zupełnie.

      Nie mogę spodziewać się czy oczekiwać utrzymania z kimś trwalszej relacji, jeżeli wiem, ze to co mam do zaoferowania jest bezwartościowe.  moje myśli, zainteresowania, marzenia, wsparcie- to nie ma dla innych żadnej wartości. Można tylko pogardliwie wzruszyć ramionami, wyśmiać, odepchnąć, mentalnie kopnąć jak psa. czasami mam wrażenie ze mogłabym oddać cala siebie, a i tak to nic nie da, nie zostanę zaakceptowana, i tak ta osoba odejdzie, i tak grupa mnie odrzuci. to odrzucenie jest po prostu nieuniknione, stu procentowo pewne. Bo nie spełniam ich oczekiwań, bo nie mogę ich spełnić, nie ja. że moja osoba jest totalnie niewystarczająca, że aby być zaakceptowaną- musiałabym nie być sobą a kimś innym. nawet tego nie potrafię.

      Nie lubię siebie. Hmmm? ?nie lubię? to mało powiedziane.  wiec nie mogę się dziwić ze nie jestem lubiana przez innych. Mam totalne rozdwojenie jaźni, z jednej strony chce aprobaty innych, a z drugiej sama za to oczekiwanie uważam siebie za żałosną. Żałosna ze chcę,  ze wierzę ze jest to możliwe. bo przecież jasno widzę jaka jestem.

      nie potrzebuję negatywnej oceny z zewnątrz, sama dla siebie jestem największym wrogiem- prokuratorem sędzia i plutonem egzekucyjnym w jednym.

      Takie podejście do siebie samej ma przełożenie na absolutnie wszystko co robię, jestem pracoholikiem i perfekcjonistka, jakby bycie najlepszą dawało w ogóle prawo do wyjścia do innych. Motocykle, bieganie, pływanie- robię to samotnie, bo uważam ze jestem zbyt słaba w tym co robię, aby być we wspólnocie, aby pokazać to innym. Uważam ze muszę na bycie z innymi zasłużyć, ze to jaka jestem teraz -absolutnie nie wystarczy. że dopiero wyniki plasujące mnie w czołówce upoważniają mnie do udziału w zawodach. Ale wiem że nawet pierwsze miejsce by nic nie zmieniło.

      Kolejny aspekt- plany na przyszłość. Nie robię żadnych, jakby samo myślenie o dobrych rzeczach, które mogłyby się mi przydarzyć, było oszustwem. nie mówiąc o przezywaniu ich. odrzucam te myśli: to nie dla mnie, nie dla takiej osoby jak ja.

      To tak w telegraficznym skrócie.

      Dobrze że jesteście.

      serena66
      Uczestnik
        Liczba postów: 240

        Cześć.

        U mnie jest też podobnie. Z ludżmi z jakiejkolwiek szkoły nie utrzymuję kontaktów bo dla nich zawsze byłam tylko kujonem z którym nie warto się zadawać. Teraz widzę jak wiele osób jest w związkach. Ja nie jestem i nie ciągnie mnie nawet do nich.

        Też nie czuję się w czymś dobra. Mam głupie rozdwojenie jażni bo mam pasje informatyka i motoryzacja. Z jednej strony czasem mi się wydaje, że to jakby nie moje pasje tylko, że ja bardzo lubię motoryzację i się jakby w to zagłębiłam i popłynęłam z nurtem. Poszłam za głosem duszy i weszłam w motoryzację.

         

         

        Gniewko
        Uczestnik
          Liczba postów: 185

          Vea – jutro odniosę się do tego, co napisałaś. Dobrej nocy Aniu 🙂

          NowaJaA
          Uczestnik
            Liczba postów: 58

            Witam.

            Ostatnio zauważam,że też mam problem z odnalezieniem się wśród ludzi . mam poczucie bycia gorszą. Akurat z moimi znajomościami było tak ,że sama zrezygnowałam ze wszystkich. Tych z pracy i ze starych lat . mam wrażenie, że żadna znajomość nie była wartościowa, kiedy było ze mną źle ludzie wokół jakby tego nie widzieli. Z jednej strony rozmawiali z drugiej obgadywali i niby mieliśmy dobre relacje ale co z tego… Miałam poczucie <span style=”line-height: 1.5;”>że  jestem z innego świata i teraz wcale nie czuję się lepiej.</span>

            Już nie mam ochoty zagadac ,siedze w przychodni i patrzę się na ściany, obok mamy z dziećmi a ją nie mam ochoty z nimi gadac.

            Co wyjde to jakas sytuacja stresowa musi mi się przytrafić, to mnie kierowca autobusu drzwiami przycina , ją z wózkiem on rusza – myślałam że zawału dostane innym razem wsiadam a tam nie ma miejsca na wózek kierowca wychodzi do mnie i mi awanturę robi a ją nie chciałam już wysiadac bo się balam że znowu jakąś akcja będzie – zdaze odjedzie nie odjedzie. IDE że starszym dzieckiem do lekarza zgodę na operację muszę załatwić od kardiologia czekany bez zapisu bo lekarz się zgodził a my musimy to już załatwić bo w pon. operacja, czekam denerwuje się bo młoda już głodna się robi w domu z mężem, w kolejce nic nie da się przyspieszyć , syn musi mieć najpierw EKG baba mi mówi że my to na końcu bo bez zapisu czyli nie wiadomo ile jeszcze czekania, mowie że nie mogę już czekać bo córka głodna w domu płacze a ją karmie piersią no i co nikogo to nie interesuje. Nie wyrobilam takich nerwów dostałam że wzięłam syna i wyszlismy, syn do szkoły ją biegiem do córy.

            Kolejną sytuacja z ludźmi, która mnie do nich zraża. Albo coś ze mną nie tak albo to przez moje nerwy, które jednak biorą górę, albo jestem przeczulona …

            Vea ją też surowo się oceniam ale myślę że nie powinnam. Ty też nie powinnaś. Tylko że narazie nie umiem inaczej.

            Nadzieja w terapii.

            Vea.001
            Uczestnik
              Liczba postów: 13

              @NowaJaA

              Dziękuję za odpowiedź. Napisałaś „Vea ją też surowo się oceniam ale myślę że nie powinnam. Ty też nie powinnaś. Tylko że narazie nie umiem inaczej.”

              Trafnie ujęłaś najtrudniejszą sprawę- jak uniknąć działania wg szkodzącego nam schematu tzn. surowego oceniania się. Obydwie wiemy, że to niszczy nas od środka, jest jak Alien karmiący się naszą energią (eh- zamiłowanie do filmów sf wychodzi nawet w takim momencie 🙂 )

              Przypomniał mi się film K-Pax z Kevinem Spacey- czy trzeba wierzyć że jest się kosmitą (tak napiszę żeby nie spojlerować),  żeby zupełnie nie przejmować się reakcjami innych ludzi i nie szukać ich aprobaty, i własne zachowanie i spojrzenie na świat uznawać za cenne ?

              Mam nadzieję, że kierowcy autobusów będą mieli dla waszej gromadki więcej cierpliwości na przystankach….

               

              Pozdrawiam

               

               

              awi
              Uczestnik
                Liczba postów: 9

                Witaj.Jestem tu nowa ale od jakieś czasu wiem,że jestem dda.Jak czytam Wasze wpisy to  myślę ,że jestem szcześciarą jeśli chodzi o przyjażń.Moje 2 przyjaciółki znam już ok.20 lat i wiem,że można utrzymać takie relacje.Fakt,że wymagało to dużego otwarcia,zaufania i tolerancji a przede wszystkim akceptacji drugiego człowieka takim jakim jest.Wsparcie bliskich osób jest bezcenne i ta świadomosc,że znają Cię taką jaka jesteś naprawdę jest bardzo ważna.Rozumiem Wasz lęk przed zaufaniem itd.ale,uwierzcie,w każdej z nas jest cos wartościowego chociaz czasem trudno w to uwierzyć.Bardzo dużo ludzi ma wokół nas niskie poczucie wartości choć na pozór może się wydawac inaczej.Dużo z nas tak naprawdę jest spragnionych życzliwości od drugiego człowieka tylko czasem warto zaryzykować,ściagnać tę maskę silnej osoby i umieć przyznać się do słabości,prosić o pomoc.To takie ludzkie przecież ,jestesmy inni ale tak naprawde bardzo podobni do siebie…

                Magda632
                Uczestnik
                  Liczba postów: 2

                  ” nadzieja w terapii”  zapamiętam

                  Oliwia75
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 115

                    Witaj Aniu! 🙂 Autoro wątku 🙂

                    Postanowiłam odnaleść Twój wątek na forum, bo zainteresowałaś mnie tym co mi wkleiłaś w maila. Jesteś intrygującą osobą i szkoda, że się „ukrywasz” za swoim bogatym wnętrzem. Gdyby odpowiednie osoby mogły Cię poznać, na pewno doceniłyby osobę, którą jesteś. Może trochę otrwartości? W realu. Wiem, wiem….. jestesmy typami ludzi, którym łatwiej wyraża się na papierze, mamy wtedy większą łatwość myślenia niepodszytą trudnymi emocjami i niepewnością….  Jeszcze nie zebrałam się za odpisywanie, zrobię to pewnie po wtorku…. 🙂

                    Miłego dnia 🙂

                     

                     

                    Oliwia75
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 115

                      A przy okazji witam Wszystkich DDa i nie tylko, po ponad roku mojej niebytności na forum 🙂

                      Ukończyłam dwuletnią terapię grupową!!!

                      Ogłaszam to , bo sam fakt, że ukończyłam (w moim przypadku) jest wyczynem. 🙂

                      Vea.001
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 13

                        Hej Oliwko 🙂

                        To bardzo miłe co o mnie i do mnie napisałaś, naprawdę.
                        I że zdecydowałaś się na odszukanie mojego wątku na forum.
                        Chociaż tym samym moja kreatywna autocenzura, czyli wklejenie mniej „drastycznych” fragmentów posta, spaliła na panewce 😉 I dobrze mi tak 🙂

                        Otwartość w realu mówisz, tak, to ma sens, ale dla mnie anonimowość internetu sprawia, że szybciej się otwieram. Że w ogóle się otwieram. Zbudowanie relacji, w której poczułabym się tak komfortowo, żeby powiedzieć to co napisałam tutaj, trwałoby wieki. Chyba że w trakcie terapii grupowej. Ale i tak nie jestem pewna, czy nawet wtedy potrafiłabym przestać w jakiś tam sposób kreować siebie, zdjąć maskę.

                        🙂 Pozdrawiam

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.