Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Mam 20 lat dopiero to sobie uświadomiłam, tak jestem DDA….
-
AutorWpisy
-
Cześć, nie mam pojęcia czy to kogoś zainteresuje… ale ostatnio zaczełam się zastanawiać co jest ze mną nie tak… Co robie źle, co robie nie tak i czemu zawsze kończy się identycznie w relacjach z ludźmi. Dlaczego wciąż trwam w złym samopoczuciu, ciągle trafiam na nowe znajomości przez które cierpię. Za co się nie wezme to zadaje mi ból, zazwyczaj zawsze uciekałam od problemu tłumaczyłam sobie na różne sposoby moje niepowodzenia. Lecz analizując swoje postępowanie zauważyłam, że przyciągam do siebie ludzi specyficznych bardzo oryginalnych często z problemami i ja staram się im pomóc angażuje się, a potem zostaje odrzucona… i tak cały czas. Nie jestem w stanie tego opisac i nie mam pojęcia czy ktoś mnie zrozumie. Ale w moim mniemaniu moje życie to ciągłe przeszkody i mimo że staram się iść do przodu brakuje mi sił… Tak jestem córką alkoholika. Mój tata pił, nadal pije, pił odkąd pamiętam, a pamiętam z dzieciństwa wiele… Ja teraz obawiam się że też mam do tego skłonności do alkoholu.. a moje życie wciąż zatacza błędne koło.. nie moge tego zaakceptować. Ktoś chce porozmawiać, ktos ma podobnie ? Śmiało piszcie…
Cóż ja Ci mogę napisać? Jestem DDA, najprawdopodobniej w swoim życiu trafiasz na ludzi podobnych do mnie niestety. A od takich ludzi trzeba uciekać jak najdalej, bo Cię wciągną w swoją grę, przemielą, przeżują jak gumę, a na koniec jak gdyby nigdy nic wyplują, w momencie, w którym najmniej się tego spodziewasz. Poznałem kilka dziewczyn w swoim życiu, byłem w 3 poważnych związkach, 5 letnim, rocznym i półrocznym. Z uwagi na to, że mamy nadal wspólnych znajomych z tymi kobietami, to wiem co u nich słychać. Żadna z tych kobiet, po związku ze mną nie potrafiła sobie ułożyć życia, oczywiście wszystkie 3 mają mężów, jedna jest nieszczęśliwa i twierdzi, że to nie to, druga ma męża alkoholika, a trzecia jest moją żoną i męczy się ze mną od 5 lat. Żadna z nich do dzisiaj się ode mnie nie potrafi uwolnić, pomimo, że nie mam z nimi kontaktu i go nie szukam, oczywiście nie mówię tu o mojej żonie, bo to inna historia, jak wspomniałem, żona męczy się ze mną od 5 lat.
Wiesz co jest najlepsze w tym wszystkim? Że zaskakująco łatwo zdobywałem zaufanie moich przyszłych ofiar i rozkochiwałem je w sobie równie szybko, tylko że mi stabilizacja, spokój w związku się nudzi i musiałem dokładać wrażeń, żeby być szczęśliwym. A te kobiety to wszystko pokornie znosiły, w nadziei, że mnie zmienią i że mi pomogą. Niestety żadna z nich nie była w stanie mi pomóc i każda została przeze mnie odrzucona. Odnoszę takie wrażenie, że nienormalni ludzie – między innymi ja 😀 bardzo łatwo wynajdują swoje przyszłe ofiary.
Tobie zatem polecam spotkanie z psychoterapeutą, który pomoże Ci zdiagnozować w czym tkwi sedno Twojego problemu. Jeśli sama sobie z tym nie radzisz, to czas najwyższy sięgnąć po pomoc.
Na koniec powiem Ci jeszcze tylko tyle, że ja zostałem zdiagnozowany 4 miesiące temu mniej więcej i gdybym przez te moje poprzednie lata był świadomy tego DDA to w życiu nie wpakowałbym się w żadne poważne relacje z kobietą. Bo niestety jedyne co mogę im zaoferować to mega huśtawkę nastrojów i sporo przykrości.Pozdrawiam i trzymam kciuki za Ciebie
To wszystko wynika z niskiego poczucia wartości, działa to dosłownie jak magnes, który przyciąga takie osoby. Zresztą tak jest w życiu obracamy się z ludźmi podobnymi sobie. Najlepsze lekarstwo to budować poczucie wartości i stawać się coraz bardziej świadomym. Prawda jest taka, że to ja odpowiadam za to z kim się spotykam i w jakie wchodzę relacje, i ja ponoszę tego konsekwencje. Druga opcja to nie ma co się obwiniać za te zalezne relacje, bo takie sytuacje mają dwie strony medalu. Ja na dzień dzisiejszy o wiele szybciej dostrzegam, że z kimś nie wchodzę w relacje, bo będę się czuł z tym źle. Jak się to przerobi to magnes zacznie inaczej działać, będzie wyczuwał toksyczną relacje. I zacznie odpychać. A z poprzednich relacj warto wyciągnąć wnioski i się tym nie zadręczać. Może komuś się pomogło, kto tego potrzebował. Myślę że na pewnym etapie relacje toksyczne się utrzymują, bo inaczej nie potrafią i nie ma kogo winić tylko zobaczyć że to też miało jakiś sens. Świadomość i odpowiedzialność.
Wiecie co ja mam w sobie skrajne emocje… im więcej nad tym rozmyślam tym bardziej widze na przestrzeni ostatnich lat, wydarzeń jak moje życie zatacza błędne koło. Racja, zawsze ale to zawsze wybierałam facetów którzy nie mieli poukladanego życia którzy mieli różne problemy borykali się z depresją nałogami. Ja interesuje się tylko takimi facetami z jednej strony chce byc kochana i miec stabilizacje z drugiej lgnę do takich ludzi przez których wiem, że będę miała mnostwo zmartwień… To jest chore. Uważałam się za bardzo silną osobę, że nieźle sobie radze z tymi wszystkimi porażkami i odrzuceniami w najgorszym możliwym momencie. Ale ile można trwać w tym złym samopoczuciu ? Dlaczego w takim wieku nie umiem cieszyć się życiem, bywam na imprezach jestem dość otwarta lubiana, ale nikt nie wie co sie dzieje w środku. Teraz jestem przerażona tym w jakim kierunku idzie moje życie widze jakie mam nienaturalne myślenie. Ja nie umiem styworzyć czystego normalnie funkcjonujacego związku bo ze zwykła osobą bedzie mi czegoś brakować a z osobą z problemami bede się męczyć ale mimo to dalej w to brnąć. Ja już nie umiem sie na niczym skupić wciąż czuje to w środku. Ale najgorsze we mnie jest to że ja nie umiem okazywać uczuć… przychodzi mi to tak cieżko, nie umiem na poważnie powiedzieć kocham Cie, nawet nie jestem pewna w tym momencie czy wiem co to miłość. I jest coraz ciężej… musze coś z tym zrobić musze sobie z tym poradzić… !
Kamil86 trafiłam na taka osobę jak Ty, i też zaczynam rozumieć ze to jak on mi mówił i przeprosił że on nie czuje się na siłach i nie wydaje mu sie zeby portafil się kimś zając, związać mimo ze mnie tak uwielbia że się tak świetnie dogadujemy… nasza znajomość i poznawanie się trwało rok ostatnio mi to wyznał..
Jak się czujemy, takich ludzi przyciągały. Masz dopiero 20 lat, możesz wiele zrobić. Ja przy swoich 33 dopiero zaczynam coś robić, tworzyć swoje nowe życie. Fajnie, że to widzisz i chcesz pracować nad tym.:)
Mogę odświeżyć ?
Mam podobną sytuację, tylko jak na razie mieszkam z siostrami i rodzicami ( ojciec pije) nie chcę się wyprowadzic,bo boję się odpowiedzialności i przede wszystkim za rok bronię inżyniera.
Proponuję udać się do „specjalisty” (groźnie brzmi) .
Też miałem tak ,że wiedziałem o tym ,że coś jest nie tak ale nie wiedziałem co , dalej z wieloma kwestiami nie mam pojęcia jak jest , jak powinno być.
Pozdrawiam
Rok to wbrew pozorom bardzo dużo czasu. Myślę, że o wiele lepiej by Ci się pisało pracę licenjacką i uczyło, gdybyś była z dala od toksycznego domu. Ja już jedną wyprowadzkę mam za sobą – ta odpowiedzialność o której piszesz nie była aż taka zła! Szczerze mówiąc po raz pierwszy poczułam się wolna i spokojna.
To jednak zależy od tego jak czasochłonne są twoje studia bo jak podejrzewam musiałbyś (musiałabyś?) się sam utrzymywać. Tak czy inaczej trzymaj się 🙂
Zapisałam się na terapię ,ale boję się,że trafię na słabych specjalistów. Ostatnio z wszystkim się pogubiłam kim jestem i jakie mam wartości
Zapisałam się na terapię ,ale boję się,że trafię na słabych specjalistów. Ostatnio z wszystkim się pogubiłam kim jestem i jakie mam wartości
Myślę że najważniejszy jest fakt podjęcia próby poukładania sobie życia. Zobaczysz jak wygląda terapia , z czym to się je , później możesz zmienić terapeutę.
Życzę powodzenia i wytrwałości 🙂
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.