Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD mam obsesje na punkcie picia mojego chlopaka

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 19)
  • Autor
    Wpisy
  • wania
    Uczestnik
      Liczba postów: 6

      witam sedrecznie:)
      mam 24 lata i wiem ze jestem dda.wiem to choc nie chodze na zadna terapie.moj ojciec byl alkoholikiem,niedawno zmarl na zapalenie trzustki-tj chorobe typowo poalkoholowa.nie potrafie pogodzic sie z ta smiercia bo jak typowe dda bylam bardzo z tata zwiazana i lojalna wobec niego.no i mieszkam na typowej warszawskiej praskiej ulicy gdzie alkoholizm wystepuje w kazdej rodzinie…ale nie o tym chcialam pisac..
      oczywiscie wszystkie moje kolezanki wycszly lub wychodza w tym roku za maz ale nie ja bo po raz kolejny zmieniam chlopaka.z zadnym nie bylam dluzej niz poltora roku.po tym czasie cos sie zmienia,cos mi nie pasuje,cos sie psuje..najdluzej-bo 3 razy po 1,5 roku bylam z chlopakiem ktorego bardzo kochalam,ale on tez byl dda,mial bardzo duzo problemow ze soba ale stwierdzialam ze zostane przy nim,pomoge mu bo go kocham i zniose dla niego wszelkie trudy.ale to byl toksyczny zwiazek..rozstalismy sie definitywnie po tym jak okazalo sie ze przez caly okres trwania zwiazku pali ziolo a mi mowil caly czas ze tego nie robil..poza tym okazalo sie ze umawia sie z jakas dziewczyna..szkoda gadac.bardzo to przezylam..
      teraz jestem w nowym zwiazku.jest dobrze.minelo juz pol roku ale..mam obsesje jego picia..ojciec mojego chlopaka jest alkoholikiem..on tez kiedys podobno duzo pil..teraz musze przyznac nie pije czesto ale jak juz ma kase to pije jedno piwo,drugie,az przyjdzie wieczor i okazuje sie ze wypil osiem..a mnie poprostu szlak trafia!boje sie ze pakuje sie w kolejny alkoholicki zwiazek, ze skarze moje dzieci na taki los jaki mialam..on oczywiscie twierdzi ze przesadzam,ze czasem moze napic sie z chlopakami..a ja juz sama nie wiem czy naprawde jestem panikara czy rzeczywiscie dzieje sie cos nieodbrego.co o tym sadzicie?boje sie ze przez to rozpadnie sie kolejny moj zwiazek..a lata leca..
      moj chlopak jest dla mnie naprawde dobry,bardzo mnie kocha i dba o mnie..remontujemy moje mieskzanie w ktorym mamy zamieszkac,wogole sie nie klocimy.tylko ten alkohol jest rysa na szkle..jestem ciekawa waszego zdania.wania

      sidek_19
      Uczestnik
        Liczba postów: 74

        🙂 miałam otwierać właśnie ten temat 🙂
        naprawde żadko wchodze na strone dda ale chciałam zapytać , a Tu wchodze i od razu Twój temat 🙂
        Mam to samo właśnie było spięcie bo chłopak chciał sobie wypić piwo. Tylko ja uważam że On pije za często to piwo.. Jak zaczynaliśmy ze sobą być pił jedno piwo na miesiąc, półtorej tak przy filmie czy jak wychodziliśmy sie spotkać ze znajomymi. Ostatnio pije raz w tygodniu "na dobry sen" bo po piwie szybciej sie zasypia… niby nie pije tak dużo jak Twój chłopak (szczerze to ja bym nie wytrzymała jak by pił 8 piw jednego wieczoru).. ale pije częściej niż pił. Mój Ojciec na zaręczynach z mamą upił sie jednym kieliszkiem wódki bo nigdy wcześniej nie miał jej w ustach… a ostatnie 25 lat rujnuje alkoholem życie rodziny.. panicznie boje sie tego, że u mnie będzie to samo, rozumiem Twoje obawy…nie wiem czy możliwe jest pozbycie sie tego… :/
        pozdrawiam.

        Airman20
        Uczestnik
          Liczba postów: 59

          Tak jak zawsze będę wracał na to forum tak mój ojciec zawsze będzie wracał do picia – trzy miesiące nie pił aż tu nagle coś pękło, jedno piwo, drugie, trzecie… czterdzieste ósme.. sto pięćdziesiąte czwarte… tysiąc pięćdziesiąte… – można by z tych puszek pałac kultury wybudować.

          Nie chcialbym nic sugerować, ale porównałbym piwo do ciemnej strony mocy z gwiezdnych wojen. Taki Anakin Skywalker – można by przypuszczać, że Imperator oferował mu coraz to większe ilości piwa, aż ten stał się alkoholikiem (Lordem Vaderem).
          Nie lekceważcie potęgi alkoholu.

          _Wojtek_
          Uczestnik
            Liczba postów: 77

            Dla alkoholika alkohol jest ulgą w cierpieniach. Natomiast szkody wyrządzane rodzinie to efekt uboczny.Sam nie wiązałbym sie z osobami mającymi rozwijający się problem alkoholowy i mówiącymi , że nie ma problemu.
            Spróbuj terapi DDA – wiele można zrozumieć i potem życie jest łatwiejsze.
            Potem wiesz na czym "to" polega, a dodatkowo wiesz jak tak naprawdę się żyje.
            Moim zdaniem jako nie "leczone" DDA kręcimy się w trybach maszyny która stanowi tylko 5% życia a tak naprawdę nie wiemy, że istieje jeszcze 95%…
            pozdrowienia

            Anonim
              Liczba postów: 20551

              Dziewczyny 🙂
              Rozumiem wasze obawy co do picia partnera, jednak nie rozumiem waszej postawy. Opowiadacie o swoich chłopakach jakby z pozycji osób wspóluzależnionych. Dlaczego tak myślę… Ponieważ wolna i emocjonalnie ułożona osoba brałaby pod uwagę to, że jeśli jej partner zacznie zachowywać się w sposób jaki kategorycznie nie będzie jej odpowiadał i pomimo rozmów i mówienia co jej się nie podoba, partner nie zmieni swojego zachowania, to odejdzie.

              Jeśli czujecie że bycie w związku jest kwintesencją bycia w ogóle, to jak gdyby wybieracie miedzy jednym facetem a drugim (tym związkiem a innym) odbierając sobie możliwość bycia po prosty singlem. Kimś kto czasowo bądź na stałe zyje samodzielnie (niekoniecznie samotnie), sam decyduje o swoim istnieniu w ramach możliwości, sam zaspokaja swoje potrzeby i czuje się 'pełnym’ człowiekiem bez konieczności bycia w zwiazku. Po takim doświadczeniu nie pozwoli sobie już nigdy na to by oddać komuś władzę nad tymi sprawami i rzeczami go dotyczacymi, którym wczęsniej potrafił sprostac. Mam takie swoje podręczne powiedzenie, że człowiek dopiero wtedy jest gotowy do poważnego związku, gdy życie samemu nie nastręcza mu wiekszych trudności zarówno fizycznych, dotyczacych możliwosci utrzymanie się i podołania obowiązkom dotyczacym zycia w społeczeństwie, jak i psychicznych czy emocjonalnych. Piszę to na podstawie własnych przeżyć, osoby uzależnionej od związku, toksycznego zwiazku w którym byłam źle traktowana, a jedyne co umiałam to płakać, prosić i zadawać pytanie 'dlaczego?’. Dlaczego mnie tak traktujesz? Dlaczego mnie przestałeś kochać? Dlaczego już Ci się nie podobam? Itd.

              Mechanizm takiej postawy oparty jest na strachu i prośbach. Choc krzyki i złość sie zdarzają, jednak w momencie zagrożenia związku albo:
              – uciekamy w popłochu ewentualnie 'na złość- ja Ci pokaże’ ale ogólnie odchodzimy pod wpływem emocji- nie jest to świadome odejscie po rozważeniu wszystkich za i przeciw, po uświadomieniu sobie,że to nie to czego chcemy, ale jakby recepta na daną sytuację, decyzja podjęta w wyniku nagłych i nieprzyjemnych emocji winikłych z tego, że partner nas zranił. Gdy decyzja jest podjęta w emocjach to po ich wyciszeniu zaczynamy jej żałować i czesto wracamy. Mówi się że emocje są potrzebne do podejmowania działań, jest tak jeśli akceptujemy wszystkie nasze emocje i ufamy im, jesli nie, to zaczynamy żałowac podjecia decyzji w napływie emocji i potem wracamy do tego zwiazku, co gorsza z poczuciem winy.
              – potulniejemy – jesli nie jestesmy zdolni do samodzielnego funkcjonowania z pododów fizycznych, psychicznych czy emocjonalnych, lub z powodu naszych przeświadczeń (np. ze kobieta samotna to kobieta mniej wartosciowa) to w momencie gdy nasz zwiazek staje na ostrzu noża, możemy wpadać w panikę i przestac dbac o nasze potrzeby. Jeśli chłopak który naszym zdaniem pije za duzo zagrozi ze jeśli nie przestaniemy mu tego wytykać to odejdzie, my przestajemy mu to mówić a zaczynamy przekonywac siebie, ze w sumie to wcale za dużo nie pije… Przez co on robi dalej to co nam sie nie podoba, a my czujemy sie winne ze o mało co rozbiłysmy nasz zwiazek…

              Myśle, że odczucie 'picia za dużo’ jest odczuciem całkowicie subiektywnym. Ktoś moze bać się sytuacji gdy ktoś wypije jedno piwo na filmie raz na ruski rok, czy lampke wina przy kolacji, a komuś innemu nie przeszkadza to, ze partner pije po kilka piw kazdego weekendu czy nawet wieczora. Tu nie ma jakiegoś wyznacznika. Jeśli nasz partner pije według nas za dużo to znaczy ze pije za dużo, bo my się źle czujemy. A jaką inną lepszą wiedzą dysponujemy niż tą opartą na naszych odczuciach, na tym czego chcemy a czego nie? Czasem mozemy się myslic ale sądzę,że o wiele rzadziej niż mylą się ogólne normy.

              Ktoś kto nie wyobraża sobie szczęśliwego zycia w pojedynkę pozwoli sobie na o wiele wiecej upokorzeń, zniesie o wiele wiecej strachu i obaw, niż osoba nie bojąca się samotności. To moim zdaniem druga skrajność lęku przed bliskoscią. Lecz przyczyną jest to samo – dysfunkcyjne kontakty z innymi ludźmi.
              Wania, jeszcze słówko do Ciebie.
              Co skłaniało Cię do tego by wracać do chłopaka z którym wcześniej się nie ułożyło? Czy on przeszedł terapię, zmienił sie nie do poznania, zmienił zachowanie? Bo jeśli nie to po co wchodzic do tej samej rzeki która wczesniej była brudna i nic nie wskazuje na to by miała szansę się oczyścić?
              Pozdrawiam
              yucca

              luckra
              Uczestnik
                Liczba postów: 299

                Witaj Waniu! Miałam ten sam problem co Ty..Pare lat temu byłam z chłopakiem DDA, ktory dosc duzo pił , a okazji ku temu nie barkowało. Ciagłe piwkowanie z kolegami…Rozumiem sytuacje, gdy dzieje sie to raz na jakis czas, ale co 2 czy 3 dzien, to juz za wiele. Ciagle powtarzał, ze chciałby aby piwo mogło w przyszłości stac u nas w lodówce i abym JA nie miała z tym problemu.Brrr az mi ciarki przechodza, gdy mysle o tym, w co dałam sie wpakowac…Z czasem z imprez wracał coraz pozniej, doszło do tego sporo problemów , a w tym i moja niezgoda na sytuacje, ktora miała miejsce. Rozstalismy sie, on zaczał pic. Teraz jest alkoholikiem, nie wiem, czy z tego wyszedł, czy nie. Nie chce tego wiedziec, nie mam zamiaru wracac do przeszłości. Rada dla Ciebie jest nastepujaca – jesli czujesz, ze Twoj partnej za duzo pije, nie lekcjowaz tego. W zwiazku powinno byc dobrze obojgu osobom, a nie tylko jednej. Mój blad polegał równiez na tym, ze za długo pozwoliłam sobie tkwic w tym zwiazku w sytuacji, gdy moj chłopak przestał zwracac uwage na moje zdanie i moje potrzeby. Liczylo sie tylko to, co dla niego było atrakcyjne. Mineło pare lat, mam za soba kolejny zwiazek. Nie udało nam sie, lecz dzieki niemu mam odnbiesienie do tego, jaki powien byc zwiazek, a jaki nie.
                Rozumiem Twoje obawy, w poscie doczytałam sie równiez leku przed samotnościa. Bałam sie tego straszliwe i nadal sie boje. Lecz ( od roku jestem sama) zycie w pojedynke nie jest takie złe. Zaczynam pracowac ze swoimi problemami, z potzrebami, ktore zostały zepchniete gdzies głeboko, przez alkoholizm mojej mamy. Mam przyjacioł, a na wszystko przyjdzie swój czas. Spojrz w siebie, a mysle, ze znajdziesz odpowiedz na swoje obawy i leki. Pozdrawiam i trzymam kciuki.

                wania
                Uczestnik
                  Liczba postów: 6

                  zwiazek z tamtym chlopakiem do ktorego wracalam pare razy zaczal sie gdy mielismy po 16 lat.w tym czasie wmowilsmy sobie ze jestesmy sobie przeznaczenie-taki zwiazek cil i dusz.wiem ze to brzmi naiwnie-wiem to z perspektywy czasu,gdy oceniam tego chlopaka nie kierujac sie emocjami.ale przez ze 8 lat robilismy wszystko"w imie milosci"-zarowno ja jak i on.cos jak w magdzie m;)poprostu nie potrafilismy bez siebie zyc a aokazywalo sie za kazdym razem ze ze soba rowniez nie potrafimy..roznil nas temperament,potrzeby.ja jestem raczej introwertyczka,domatorka,chcialabym miec rodine,dzieci..on woli sie bawic, jest dusza towarzystwa,nie potrafi usiedziec w miejscu..ale potrafilismy czytac w swoich myslach,laczyly nas wspolne doswiadczenia,wspolne dziecinstwo bo wychowalismy sie na jednym podworku..i niestety-na czym bardzo sie przejechalam-mojemu bylemu tak bardzo imponowalo powodzenie u dziewczyn(ja w pewnym momencie przestalam zauwazac jak bardzo jest przystojny,jakie wzbudza zainteresowanie,bo mialam go praktycznie prez cale zycie-jak brata) ze wpadl w sidla takiej jednej..umowil sie z nia gdzies na miescie..tego mu nie wybaczylam bo bylo to zlamanie naszych zasad ktoe ja stosowalam.nic miedzy nimi nie zaszlo(podobno).w kazdym razie nie jestesmy razem.o paleniu ziola juz nie wspomne..
                  nie wiem tak naprawde czemu do niego wracalam..kiedys rozstalismy sie tez dlatego ze palil.obiecal mi ze juz nie bedzie.w tym czasie mieszkal u babci,potem przeprowadzil sie spowrotem na moje podworko,wiec mialam go ciagle na oku.nigdy przy mnie nie byl najarany..ale w swojej naiwnosci nie pomyslalam ze on zegnajac sie ze mna wieczorem szedl albo do domu i wtedy przed snem palil albo gdy ja spalam.wychodzil z kolegami i palil razem z nimi..
                  moj byly pare razy zaczynal terapie.oakzalo sie ost ze jest uzalezniony do tego stopnia ze musi farmakologicznie wychodzic z nalogu..zadnej z terapi nie skonczyl..jestem zalamana ogromem tego uzaleznienia o ktorym nic nie wiedzialam.nie wiem jak moglam byc taka slepa..
                  nie jestem z tym chlopakiem od 8 mies.do tej pory pisze mi jak bardzo mnie kocha.. pozdrawiam i dziekuje za wasze posty.napewno wszystko to przemysle

                  wania
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 6

                    najgorsze jest to ze nie wiem co mnie tak denerwuje w tym piciu.moj chlopak ostatnio spytal sie mnie czego sie boje-ze bedzie robil mi awantury,zachowywal sie agresywnie-czego?a ja nie potrafie na to pyt odpowiedziec.nie wiem.chyba poprostu picie samo w sobie.bo moj chlopak jest bardzo cichy,spokojny,nigdy w moim towarzystwie nawet nie przeklnal,nie powiedzial brzydkiego slowa.a jak juz jest pijany to jest bardzo czuly i ciagle mi powtarza jak bardzo mnie kocha,tylko by sie przytulala..a mnie to wyprowadza z rownowagi,chyba ta sama swiadomosc upicia..chyba jestem jakas dziwna..mysle ze boje sie ze on bedzie jak jego ojciec-depota.jego matka majac ost 10 zl w portfelu, za 4 zl moze zrobic zakupy do domu a za 6 zl-zgrzewke piwa.jego ojciec jest arogancki i opryskliwy.unikam go bo nie podoba mi sie sposob w jaki zwraca sie do mnie(a ma w zwyczaju zwracnie sie tak do wszystkich ludzi).ale wiem tez ze moj chlopak ma zupelnie inne usposobienie,z charakterem"poszedl" w matke-nie w ojca.mimo wszystko sie boje..buziaki

                    yucca
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 588

                      "najgorsze jest to ze nie wiem co mnie tak denerwuje w tym piciu.moj chlopak ostatnio spytal sie mnie czego sie boje-ze bedzie robil mi awantury,zachowywal sie agresywnie-czego?a ja nie potrafie na to pyt odpowiedziec.nie wiem"

                      Waniu, na to pytanie niestety nikt Ci chyba nie odpowie, musisz się sama tego dowiedzieć od siebie.

                      Natomiast po opisie tego jaki jest Twój chłopak na trzeźwo i po piwku można dojść do wniosku, że to człowiek któremu bardzo brakuje miłości, bliskości, uczuć. Nikt CI pewnie nie zagwarantuje tego, że kiedyś się nie zmieni na przykład w despotę ale myślę, że jeśli na razie nie przejawia złości czy agresji to dobrze by było zachęcić go do terapii DDA (chyba Tobie też by ona się przydała). Nie wiem czy z nim o tym rozmawiałaś, myślę, że warto zrobić cokolwiek co pomoże wam obu się przemóc i dzięki rozwojowi nie popełniać błędów rodziców i nie marnować życia na lęki, smutki, bezradność i … alkohol. A to, że jesteście we dwoje może wzmocnić waszą motywację do działania 🙂
                      Pozdrawiam
                      yucca

                      Margo
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 244

                        witam, bardzo bliski memu sercu watek.
                        ja dopiero niedawno dojrzalam do pogodzenia sie z mysla ze moj maz ma problem alkoholowy.
                        nie wiem co zrobie dalej, zostane czy odejde…
                        ale wracajac do mej mysli, mnie pomogl ten artykul. nie mam juz watpliwosci :
                        http://pracowniapsychologiczna.republika.pl/alkohol.htm

                        pozdrawiam

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 19)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.