Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Mąż, tata, zięć DDA
-
AutorWpisy
-
Cześć.
Na wstępie coś o sobie.
Wychowałem się w rodzinie gdzie oboje rodziców piło. Żeby było śmieszniej to działo się kaskadowo. Po śmierci ojca(miałem 17 lat) zaczęła pić matka i zmarła 9 lat później. 1.5 roku przed jej śmiercią już się wyprowadziłem z domu, tak jakby się pożegnałem. Oczywiście podejmowaliśmy z rodzeństwem próby leczenia jej ale wiadomo że jak alkoholik nie chce się leczyć to na siłę ciężko.
Myślę, że większość uczestników jest w tych tematah, więc nie będę się rozpisywał. Było …jednak nie minęło.
Po śmierci mamy poznałem narzeczoną, zamieszkaliśmy razem, podjąłem terapię DDA 12 kroków w grupie i indywidualna. Potem covid więc te spotkania szlak trafił. Międzyczasie wzięliśmy ślub, mamy dwójkę małych dzieci. Aby nieco zaoszczędzić przeprowadziliśmy się do teściów.
I teraz przejdźmy do meritum.
Pogubiłem się totalnie w tej sytuacji. Wszystkie demony przeszłości wróciły. Zachowuję się jak jakiś gbur, przeszkadza mi obecność teściowej w jej własnym domu, mimo tego że jest to złota kobieta i mamy ogromną pomoc przy dzieciach z jej strony. Denerwują mnie proste rzeczy. Ogólnie czuje że są sytuacje gdzie rośnie we mnie złość sam nie wiem na co, na końcu wybucham, najczęściej w tej sytuacji krzyczę na dzieci. Jest mi potem głupio, płacze, nie odzywam się do nikogo. Z żoną jeszcze jest ok. Owszem, ja też denerwuje jak nie raz chodzę smutny, struty bo czuje wtedy że nie jestem z nią szczęśliwy. Tutaj jest tak że jednak rozmawiam z nią o tym co czuje.
Podjąłem terapię indywidualną oraz grupowa dla współuzależnionych no bo niestety pewnie to niewyleczone rzeczy z przeszłości decydują o moim zachowaniu.
Dodam tylko, że staram się angażować dość mocno w wychowanie i obecność z dziećmi. Czasem aż za bardzo, bez postawienie sobie granicy ze muszę np odpocząć. A te zachowania jednak są zwykle pochodna jakiegoś zmęczenia.
Nie nadużywam alkoholu. Nie ciągnie mnie do tego. Bronie się przed tym a tutaj z innej strony wychodzą zagrożenia 🙁
Dodam też, że nasz dom się powoli buduje i być może za dwa, 3 lata już się przeprowadzimy na swoje ale ja już nie wiem jak te lata tutaj wytrzymać żeby też nie krzywdzić własnej rodziny.Podsumowując.
Jeżeli są tutaj mężczyźni w podobnej sytuacji albo osoby „po drugiej stronie barykady ” proszę o odpowiedź. Może uda nam się powymianiac doświadczenia.Pozdrawiam.
Hi Sylwek
U mnie ojciec pił, matka nie piła – wszyscy współuzależnieni, mam żonę i dzieci czyli podobnie 😉
Chodziłem na terapię indywidualną, razem z Panią S. odkrywaliśmy mnie, jak się zachowuje się w trudnych sytuacjach, co mi przeszkadza w codziennym życiu, jakie mam mniemanie o sobie, jak odbierają mnie inni aż w końcu większość moich problemów ze sobą się rozwiązała i wtedy zamiast ciągle myśleć, dumać i zastanawiać się ( tutaj właśnie chyba syndrom DDA – żyje zawsze przeszłością albo przyszłością ) w końcu mogłem skupić się na rodzinie, znajomych i karierze.
Pamiętam, że książka Zachowaj spokój emocjonalny, DDA – mi mocno wtedy rozjaśniła pewne sprawy.
To forum i świadomość tego, że nie jestem sam – że jest więcej osób DDA też była pomocna.
Pamiętam moment przełomowy na terapii gdy w końcu zrozumiałem, że wcale nie jest ani inny ani wyjątkowy tylko – cytuje „moje dzieciństwo zostało zaburzone i moja tożsamość rozwinęła się inaczej niż u dzieci w normalnych rodzinach”.
Dla mnie świadomość tego, że wszystkie moje problemy ze sobą czyli
- wiecznie zamartwianie się i analizowanie co by było gdyby
- bardzo ciężkie znoszenie wszelkiej krytyki na mój temat
- ogromne chuśtawki nastroju – super extra a za chwile micro deprecha
- obniżona empatia
- Przesadne dbanie o kariere/$$
- etc
że to wszystko nie jest to kim jestem ale to kim się stałem ze względu na traumatyczne dzieciństwo.
Przez wiele lat moja tożsamość została zaburzona i moje odbieranie świata zniekształcone i też niestety wiele czasu zajmuje spojrzenie na siebie i otaczający świat w prawdzie.
Tak naprawdę to musiałem zburzyć swój obraz siebie i mechanizmy obronne oraz zbudować go na nowo.
Jak sprawdzić czy jest ok ?
Jeśli umiesz w pracy zająć się pracą a jak wracasz do domu to z zaangażowaniem bawisz się dziećmi i ich słuchasz to jest spoko.
Ale jeśli traktujesz zabawę z dziećmi jako obowiązek i zmuszasz się do tego to musisz jakoś odkryć czemu zabawa z dziećmi nie sprawia Ci przyjemności. ( terapeuta )
Jeśli przejmujesz się życiem żony, wiesz jakie ma problemy i probujesz jej jakoś pomóc albo wesprzeć bo czujesz że tego potrzebuje to jest super.
Ale jeśli Twoje własne problemy Cie przerastają i nie masz czasu z zaangażowaniem słuchać żony tylko myślisz jak rozwiązać swoje problemy to potrzebujesz pomocy ( terapeuta ).
Jeśli masz przyjaciół którzy lubią Cie takiego jakim jesteś a nie udajesz żeby Cie lubili – to super.
Tak naprawdę ludzie z normalnych rodzin nie pijących nie mają tych wewnętrznych problemów.
I jak każda osoba z DDA/DDD w końcu poczuje się:
- kochana
- pewna siebie czyli świadoma kim jest i będzie z tego dumna
- nowymi oczami spojrzy na siebie w wprawdzie
- i pokocha siebie całym sercem
To może będzie mogła żyć jak inni czego sobie i Wam życzę.
I życzę Wam jeszcze abyście nikomu nie dali z powrotem sobie tego odebrać.
Na świecie i w waszym otoczeniu jak i w moim napewno jest pełno toksycznych ludzi, którzy próbują odebrać wam wasze szczęścia. Nie pozwólcie na to.
Jeśli przy kimś czujesz się gorszy, czujesz że nie jesteś „wystarczający”, że cokolwiek nie zrobisz zawsze jest to za mało. To masz do czynienia z osoba toksyczną i najlepiej ogranicz te kontakty albo naucz się stawiać granicę. Nawet jeśli to Twój ojciec.
Pozdrawiam i powodzenia
Dzięki za odzew.
Myślę, że takich mężczyzn jak my jest więcej, którzy wyszli z patologicznego domu ale chcą przerwać ten łańcuch pokoleń i posiadać zdrowa rodzinę.
Przyjąłem słodko – gorzko Twój wpis. Z jednej strony pocieszyłes mnie, że terapia pomaga. Ja do tego też dobieram audiobooki, książki, sięgnę też po Twoją propozycję.
Z drugiej strony podpisuje się pod tymi cechami jaki posiada człowiek wyrastający w rodzinie alkoholowej.
Widzę to właśnie po tym że pracy zachowuje się zupełnie inaczej niż w domu. Po powrocie z pracy czuje taki zjazd i oby tylko do wieczora. Oczywiście są wyjątki, zwlaszcza jeżeli uda mi się zabrać dzieci na jakiś plac zabaw, rower, spacer. Temat ojcostwa to w ogóle inna bajka, gdyż staram się chyba nadrobić moim dzieciom to co zaniedbał mój ojciec wobec mnie, ale obecność przy nich jak cień wcale niczemu dobremu nie posłuży.
Pracuję nad tym wszystkim z psycholog i na grupie.Bądźmy dobrej myśli.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.