Ja sobie nie przypominam, żebym kiedykolwiek miała misia. Miałam różne zabawki, ale czy któraś była moją ulubioną? Nie kojarzę.
Nigdy za to się nie bawiłam lalkami. Miałam lalki, owszem, ale się nimi nie bawiłam. Jedyny wyjątek stanowiła lala-bobas, którą bawiłam się jedynie w taki sposób, że ją wieszałam na stryczku na żyrandolu.
A co do piosenek… to aktualnie jestem pod wielkim wrażeniem i wpływem tej:
"Wystarczy mi" – Stara Kuźnia
Wystarczy mi morza szum i powieki gasną,
Z Bogiem rumu łyk za słońce i wiatr, co dmie.
Na kei przy brzegu niebieskie ogarki gasną –
To noc, z dniem rozstanie, mijanie się.
Wystarczy mi, morskich fal o pokład bicie,
Nie istnieje wtedy świat, teraz też i za sto lat.
Choć nas już nie będzie, jeszcze nas wspomnicie,
Tak jak my wspominamy miniony czas.
Wystarczy mi świtu tchnienie, radość lata,
Kiedy powie ktoś: "Wyruszajmy w nowy rejs."
Od kei odbije żaglowców radosna armada,
To dzień, z nocą rozstanie, mijanie się.
Szczególnie do mnie przemawiają dwa ostatnie wersy ostatniej zwrotki… w całej piosence czuć oddech wolności, a na punkcie wolności mam fisia. I to na niej, na równi z miłością, zależy mi najbardziej na świecie.