Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Mloda matka i żona, mąż DDA.
-
AutorWpisy
-
Tak, chyba masz racje. Jestem przybita tym wszystkim. Nic nie wyglada tak jak wczesniej, a ja nie czuje sie szczesliwa. Nie mam czasu na zadne przyjemnosci, a brak seksu jeszcze mnie w tym wszystkim dobija. Zdaje sobie sprawe z powagi sytuacji, bo wiem ze depresja to ciezki temat. Nie chce przybijac Meza…
nie wiem co robic.
Poproś dzisiaj lub w najbliższym czasie męża, żeby zajął się dzieckiem chociaż przez godzinę a Ty, jeżeli masz możliwość zrób sobie relaksującą kąpiel w pianie, idź sama na spacer lub zrób sobie jakąś inną przyjemność. Pobądź chociaż chwilę tylko sama ze sobą, zrób sobie prezent w postaci czasu tylko i wyłącznie dla Ciebie.
Przyznaj sama przed sobą, że czujesz się zmęczona i bezsilna.
Ja nie jestem katoliczką, po różnych przemyśleniach odnośnie wiary uważam siebie za osobę wierzącą ale bezwyznaniową. Wierzę, że jest jakaś wyższa siła, która nad nami czuwa. Ja tę wyższą siłę nazywam ” Ojcem”. Wszystkie trudne momenty w naszym życiu tak naprawdę prowadzą nas do wewnętrznego rozwoju, do emocjonalnego i duchowego rozwoju. Nie wiem czy tak jest faktycznie ale mnie takie myślenie bardzo pomogło, bo widzę jaką drogę przeszłam.
Jakiś czas temu zaczęłam praktykować dziękowanie za miłość i wsparcie tej siły wyższej, proszę ją o prowadzenie właściwymi ścieżkami. W trudnych dla mnie chwilach po prostu mówię, że nie mam już siły, pytam co mam dalej robić i proszę o pomoc w odnalezieniu właściwej drogi. Trudno jest mi to wytłumaczyć ale po takim, nazwijmy to „akcie zawierzenia” przychodzą do mnie sposoby na rozwiązanie problemu, zrozumienie pewnych rzeczy.
Mnie to pomaga ale nikogo na siłę nie będę do tego przekonywała, bo uważam, że jest to bardzo delikatny i bardzo indywidualny dla każdego temat.
Życzę miłego dnia i odnalezienia spokoju
Feniks
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana , 2 miesięcy temu przez
Fenix.
Witam. Nie odzywałam się od jakiegoś czasu. W moim małżeństwie raczej bez zmian na lepsze. Mąż nadal uczęszcza do psychiatry,ale tylko po leki, bez psychoterapii (uważa ze nie potrzebuje), a jak dla mnie to trochę mija się z celem bo wcale nie przerabia swoich emocji i problemów. Od jakiegoś czasu żyjemy raczej połączeni przez dziecko,codzienność i obowiazki. Mąż powtarza,ze potrzebuje świetego spokoju, ze ciagle się czepiam i o wszystko mam do niego pretensje. We mnie narasta frustracja spowodowana obojętnością,brakiem zainteresowania z jego strony, tym,ze widzi we mnie chyba tylko matkę swojego dziecka. Mąż kolejny raz nieodpowiedzialnie podjął decyzje zakupu markowego przedmiotu za kilka tysięcy złotych oraz osprzętu do niego za kolejne 1,5 tys nie rozmawiając ze mną o tym. Przy czym w najbliższym czasie mamy sporo wydatków niezależnych od nas (wesela w rodzinie,żłobek synka) i nie mamy na to odłożonych pieniędzy. Do tego mąż dostał wypowiedzenie z pracy i będzie musiał znaleźć nowa. Jestem rozczarowana jego lekkim podejściem do tych spraw. Nie neguje tego ze się nie martwi o przyszłość, ale raczej wydanie 6 tys zł na swoje przyjemności, mówiąc ze w ten sposób chce sobie ?kupić szczęście? nie powinno być w tej chwili priorytetem.
Niestety odnoszę wrażenie ze coraz mniej nas łączy. Nie przytulamy się, nie całujemy, nie ma miedzyn nami w ogóle czułości. Z przykrością przyznałam mężowi ze nie jestem szczęśliwa. Mam 26 lat a moje życie jest smutne (oprócz syna który daje mi teraz mnóstwo radości). Czuje się niezaspokojona jako żona,kobieta. Nie czuje się atrakcyjnie w oczach męża. Dbam o siebie,staram sie często przejmować inicjatywę by sprawiać mężowi przyjemność ale on w ogóle nie odwzajemnia tych zachowań. Często mnie odtrąca i mówi ze jest zmęczony. Dochodzi to tego ze kilkakrotnie już zaspokajałam się sama…bo po prostu bardzo mi tego brak.
wvzoraj powiedział ze to moje narzekanie go ode mnie odpycha. A we mnie narasta żal i smutek, dlatego mam wrażenie ze muszę to z siebie wyrzucić,powiedzieć i porozmawiać bo moze on tego nie widzi? Okazuje się ze widzi ale nie ma ochoty reagować.
wczoraj porozmawialiśmy trochę ale nie doszliśmy do żadnego porozumienia. Padły smutne stwierdzenia ze jeśli nic się nie zmieni to po prostu to się nie uda. Ja jestem już zmęczona ciągłym staraniem się i działaniem i biernością z jego strony. Myślałam ze życie i małżeństwo ze starszym ode mnie o 10 lat mężczyzna będzie bardziej dojrzałe, głębsze i emocjonalne. Jest ostatnio pasmem smutku, zmartwień i obojętności…
nawet nie mogę mu tego wszystkiego powiedzieć, nasze rozmowy to mój monolog za każdym razem. Przez 6 lat razem, mieliśmy chyba jedna rozmowę gdy czułam ze naprawdę przegadaliśmy wszystko.
Za wcześnie się chajtnęłaś. To tak jakby ucieczka. A okazuje się, że pewnego dnia budzisz się z ręką w nocniku.
Ucieczka od czego?
nie wiem, być może za wcześnie, ale co to teraz zmienia ?
Problem z DDA jest taki, że nawet jak chcą pomocy ciężko im cokolwiek się robi. Są tak zamknięci w schematach, że zwykłe zmiany to dla nich problem. Jak Twój DDAmaniak nie będzie chciał i nie będzie nic robił, ty nie wskórasz nic. Z DDA jak z alkoholikiem. Żyją w świecie kłamstw, obłudy i zaprzeczenia. Będzie uciekał w inny świat, albo będzie kozłem albo sprawcą.
Za szybko mam na myśli, to że prawdopodobnie wiedziałaś w co się pchasz. Zdrowa całkowicie osoba nie weszła by w taki związek, albo postawiła by zdrowe granice.
Nasze małżeństwo to karuzela uczuć i nastrojów, która jestem już zmęczona. Rozmowy nie dają wiele, ciężko nam się porozumieć. Jednego dnia jest idealnie, na drugi dzień już są nerwy i jakieś fochy. Naprawdę nie wiem jak rozwiązać ta sytuacje. Czuje się nieszczęśliwa a rozmowy nie dają nic na dłuższa metę. Wiem,ze nie jestem idealna w tym związku także i rzeczywiście często i dużo się czepiam niestety, ale meczy mnie to ze ja jestem strona i osoba która musi dbać o wszystko i o wszystkim myśleć.
Twoj maz nie wyniosl pewnych zachowan i zasad z domu. Nie mial go kto nauczyc. Z nim jest jak z malym dziexkiem. Trzeba wszystko pokazywac i tlumaczyc. Na rozmowe, gdy mu cos sie nie spodoba bedzie reagowal jak pieciolatek. Krzyczal, tupal nozkami, wymuszal szantazem. Gdy dostanie pobawi sie piec minut i zostawi. Bedzie chcial nastepne i gdy mu sie znudzi znow zrobi to samo. To bledne kolo. Jak nie zrozumie skad to wyniosl i nie bedzie zmienial i dzialal jak dorosly, nic to nie pomoze. Rozumiem Twoje zmeczenie sytuacja. To nie jest normalne i ciezko wyegzekwowac odpowiedzialnosc. DDA nie sa jej nauczeni, bo rodzic alkoholik nie jest odpowiedzialny. Nie nauczyl tez swojego dziecka tej odpowoedzialnosci.
Ja sam mam z nia problemy. Doszlo do tego, ze sie zadluzylem na ponad 20 tys. Nie wyciagnalem konsekwencji i sie zadluzylem jeszcze bardziej.Po kolejnej dziś kłótni dowiedziałam się,że ja oczekuję od niego ze po PRACY bedzie wracal do domu i cos robił zamiast odpoczywać lub relaksować się. (Rower,konsola).
powiedział ze on pracuje a ja caly dzien siedze tylko w domu na kanapie i z niczym sobie nie radze, ani z dzieckiem ani z domem.
powiedzial wiele przykrych dla mnie slow. Powiedzialam ze skoro tak mu zle to niech sie ze mna rozwiedzie na co on ze gdyby nie dziexko to juz dawno by go nie bylo.
Teraz jak gdyby nigdy nic poszedl sobie na rower.
ja nie mam sily na takie malzenstwo 🙁 staram sie kazdego dnia a on mowi ze z niczym sobie nie radze… ze nie potrafie sobie zorganizowac takiego czasu dla siebie.
nie wiem co teraz. Najgorzej ze wszystko slyszalo ponad roczne dziecko i ciagle sie do mnie przytulalo. 🙁
Toście sie glosno pokłocili. Powiedz mu, jeszcze dzisiaj ze oczekujesz od niego obowiazku opieki nad dziexkiem i Toba. Pewnie ma kochanke. Znajac siebie i innych „meskich dda”, szuka czegos nowego. Nowej akceptacji, gdzie przez chwile bedzie mial mozliwksc czuc sie bezpiecznie. To gdy sie kims opiekujesz. Ty tego nie spelniasz juz,bo jest ktos jeszcze. Czyli dzienko. Czuje sie gorszy, szuka akceptacji.
-
Ta odpowiedź została zmodyfikowana , 2 miesięcy temu przez
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.