Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Mloda matka i żona, mąż DDA.

Przeglądasz 10 wpisów - od 41 do 50 (z 62)
  • Autor
    Wpisy
  • Jakubek
    Uczestnik
      Liczba postów: 931

      Nie musi mieć od razu kochanki. Jednak wyraźnie ucieka od odpowiedzialności i trudów życia rodzinnego. Dopóki nie pojawią się dzieci związek dwojga dorosłych może być zabawą. Może fascynował go związek z o 10 lat młodszą kobietą, ale teraz już nie bardzo wie jak ułożyć sobie życie z o 10 lat młodszą matką małego dziecka. Ojcostwo to próba życiowa, w której wielu dda polega. Być może na początku miałaś w tym związku nieco podległą rolę, a mąż był dla ciebie kochankiem, opiekunem i ojcem. Teraz Ty musisz wziąć się za siebie. Macierzyństwo to dla wielu niezbyt dojrzałych kobiet ogromna szansa od losu (Boga) na odmianę spojrzenia na życie. Czas ciąży, po porodzie, trud opieki nad dzieckiem może być początkiem wielkich zmian osobistych, może dojść do przewartościowania wielu rzeczy, mogą się oczy otworzyć na prawdę o sobie, o innych. Faceci nie dostają takiej szansy. Ojcostwo na nich spada jak meteoryt. Często niestety nie starcza im odwagi, sił, wytrwałości, itp. Zrób ćwiczenie mantalne i wyobraź sobie, że teraz możesz polegać tylko na sobie. Masz w rodzinie dwoje dzieci: jedno ma roczek, drugie jest starsze od ciebie o 10 lat. Ale tylko wobec tego malutkiego masz obowiązek opieki, zapewnienia bezpieczeństwa, wychowania. Tylko temu malutkiemu twoja miłość jest niezbędna do życia jak tlen. Duże dziecko poradzi sobie samo.

      Szukaj wsparcia poza rodziną, jeśli nie dajesz rady.

      Eliza1234
      Uczestnik
        Liczba postów: 1

        Twój mąż z pewnością powinien poddać się terapii. Ja też jestem DDA i niestety trudno jest samemu poradzić sobie z traumą. Mój ojciec był alkoholikiem. Bardzo pomógł mi psychoterapeuta z przystanku empatia w warszawie. Namawiaj męża do skutku na terapie.

        ona25
        Uczestnik
          Liczba postów: 33

          <p class=”p1″><span class=”s1″>Witam.Dlugo mnie tu nie bylo, co nie znaczy, że bylo u mnie dobrze, czy że coś się zmieniło. </span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Obecnie jestem na takim etapie swojego małżeństwa, ze zaczelam sie zastanawiac nad tym czy nie powinnam odejsc.</span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Gdybym chciała opisac wszystko, dnia by mi nie starczyło. </span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Opisze wiec bardzo skrótowo. Mąż dalej praktykował swoje ?kupię, nie powiem, ukryje, potem się wyda, przeproszę i zrobię znów to samo?. Wstyd przyznać, ale doszło do tego, ze narobiłam strasznych długów, ponieważ zaczęłam pożyczać pieniądze na życie i wpadłam w spirale długów. Sprawa wydała się jakiś czas temu. Mój błąd ze nie przyznałam się mężowi i rodzicom wcześniej, wiem ze pomogliby mi zawsze, w każdej sytuacji, zreszta i teraz to potwierdzili. Myślałam ze sama sobie z tym poradzę, lecz niestety sprawa mnie przerosła. Dowiedział się mąż, rodzice, teściowa. </span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Rodzice mi pomogli, powiedzieli ze to dziwne ze mąż nic nie zauważył. Ze albo jest słabym obserwatorem albo w ogóle nie interesowały go wydatki. Oni spłacili moje długi, teraz będę im oddawać te pieniądze w miarę możliwości. A raczej będziemy, bo ja w chwili obecnej nie pracuje, siedzę z dzieckiem w domu. Syn chodził do żłobka, ja miałam wrocic do starej pracy, lecz okazało się ze na chwile obecna nie jest to możliwe. Podjęłam inna prace, z której mnie zwolnili bo dziecko było chore i przyniosłam zwolnienie- opiekę na dziecko na 5 dni. Podziękowali mi. Zrezygnowaliśmy ze żłobka żeby nie generować kolejnych kosztów, planujemy zapisać dziecko do przedszkola od września i wtedy tez miałabym iść do pracy. </span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Mąż gdy dowiedział się o długach zaczął mówić ze wszystko będzie okej, to tylko pieniądze, na dobre i zle, po czym na drugi dzień potrafił mi robić awanturę, wyzywać mnie, mówić ze jestem nieodpowiedzialna, mam ptasi móżdżek i mnie nie poznaje.</span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Rok temu mąż zmienił prace, jest kilka dni w miesiącu w domu, zawsze, gdy wraca dbam o to żeby nadrobić ten czas gdy go nie ma, gotuje ulubione obiady, pieke ciasta, robię zakupy, szykuje go na wyjazd. Niestety wielokrotnie a raczej za kazdym razem, kłócimy sie, on na mnie krzyczy, klnie, obraza. Nawet przy dziecku. Ja potrafię wtedy się popłakać bo jest mi przykro, na co on kwituje: No, najlepiej się rozbecz. Tylko to potrafisz…</span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Długo by pisać, przytaczać jego słowa czy zachowania. Ja wiem ze nie jestem idealna, ze zawiodłam jego zaufanie, ze może mieć do mnie żal, ze zrobiłam ze ukrywałam przed nim te długi… tylko ze zawiodłam tez moich rodziców ale oni na mnie nie krzyczą, nie obrażają mnie i nie klną. </span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Boli mnie to, ze mąż się do mnie tak odnosi i nie widzi w tym nic złego. Potrafi na drugi dzień zachowywać się jak gdyby nigdy nic, a ja tak nie potrafię.</span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Teraz jeszcze doszło do tego to, ze mąż po tej sytuacji gdy dowiedział się o długach, kupił sobie grę, limitowana edycje za 1300 zł. Wiedząc jaka jest sytuacja, wiedząc ze rodzice wydali wszystkie oszczędności jakie mieli żeby pokryć moje długi. On kupuje grę, bo musi, bo jest okazja, bo przecież on zarabia i jego na to stać. Bo to ja miałam problemy ze spłata a nie on (to jego słowa). </span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Ok, nie odzywałam sie, bo wiedziałam ze nawalilam, ze dużo pieniędzy przeze mnie trzeba będzie oddać za te długi itd. </span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Później minęło ileś czasu, (nie miesięcy, tylko może 3 tyg), kupił kolejna grę za 200 zł, dwie markowe pary spodni i kilka dni temu dowiedziałam się o kolejnym zegarku, na raty, za ponad 2 tysiące.</span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Niezbędna rzecz, kolejny zegarek za ponad 2 tysiące… bo była okazja, bo nie mógł się powstrzymać. Gdzie ja myśle o sobie, o dziecku, na raty kupowałam meble do mieszkania, sprzęt do kuchni, a on sobie gry i zegarki.</span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Przed świetami sprzedałam swój zegarek, żeby mieć pieniądze na prezenty dla niego, dziecka i reszty rodziny. Symboliczne. Miałam długi ale mimo wszystko próbowałam, jakoś myślałam ze to ogarnę. Ja na święta nie dostałam nic , bo mówił ze nie ma pieniędzy. </span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Teraz jak się dowiedziałam o zegarku, powiedział ze muszę to jakoś przełknąć, i tyle, obraził się. Dzwoni tylko porozmawiać z dzieckiem.</span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>A ja się zastanawiam, jak długo wytrzymam na takiej karuzeli uczuć.</span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Ostatnio powiedział ze gdybym chciała od niego odejść to mi nie pozwoli, ze chyba by mnie zabił. Starałam się odebrać to jako żart, ale sama nie wiem co o tym myśleć.</span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Mogłabym pisać i pisać, przytaczać historie.</span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>W związku z tym stresem, problemami, nerwami i długami schudłam 20kg, miałam moment gdzie już nie mogłam sobie z niczym psychicznie poradzić i poszłam do psychoterapeutki. Stwierdziłam ze muszę zrobić coś dla siebie, dla zdrowia psychicznego bo inaczej oszaleje. Kontynuuje te spotkania. Terapeutka zaleciła spotkanie w parze ale jakoś póki co się nie składa z racji pracy męża. </span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Ja zastanawiam się co teraz…</span></p>
          <p class=”p1″><span class=”s1″>Najgorzej ze on czuje się bezkarnie bo ja ciagle mam dla niego serce na dłoni, dbam, staram się, odzywam, wybaczam… tylko uświadomiłam sobie ze nie na tm to polega. Nie chce być całe życie nieszczęśliwa. </span></p>

          ona25
          Uczestnik
            Liczba postów: 33

            Witam. Dlugo mnie tu nie bylo, co nie znaczy, że bylo u mnie dobrze, czy że coś się zmieniło. Obecnie jestem na takim etapie swojego małżeństwa, ze zaczelam sie zastanawiac nad tym czy nie powinnam odejsc. Gdybym chciała opisac wszystko, dnia by mi nie starczyło. Opisze wiec bardzo skrótowo. Mąż dalej praktykował swoje ?kupię, nie powiem, ukryje, potem się wyda, przeproszę i zrobię znów to samo?. Wstyd przyznać, ale doszło do tego, ze narobiłam strasznych długów, ponieważ zaczęłam pożyczać pieniądze na życie i wpadłam w spirale długów. Sprawa wydała się jakiś czas temu. Mój błąd ze nie przyznałam się mężowi i rodzicom wcześniej, wiem ze pomogliby mi zawsze, w każdej sytuacji, zreszta i teraz to potwierdzili. Myślałam ze sama sobie z tym poradzę, lecz niestety sprawa mnie przerosła. Dowiedział się mąż, rodzice, teściowa. Rodzice mi pomogli, powiedzieli ze to dziwne ze mąż nic nie zauważył. Ze albo jest słabym obserwatorem albo w ogóle nie interesowały go wydatki. Oni spłacili moje długi, teraz będę im oddawać te pieniądze w miarę możliwości. A raczej będziemy, bo ja w chwili obecnej nie pracuje, siedzę z dzieckiem w domu. Syn chodził do żłobka, ja miałam wrocic do starej pracy, lecz okazało się ze na chwile obecna nie jest to możliwe. Podjęłam inna prace, z której mnie zwolnili bo dziecko było chore i przyniosłam zwolnienie- opiekę na dziecko na 5 dni. Podziękowali mi. Zrezygnowaliśmy ze żłobka żeby nie generować kolejnych kosztów, planujemy zapisać dziecko do przedszkola od września i wtedy tez miałabym iść do pracy. Mąż gdy dowiedział się o długach zaczął mówić ze wszystko będzie okej, to tylko pieniądze, na dobre i zle, po czym na drugi dzień potrafił mi robić awanturę, wyzywać mnie, mówić ze jestem nieodpowiedzialna, mam ptasi móżdżek i mnie nie poznaje.Rok temu mąż zmienił prace, jest kilka dni w miesiącu w domu, zawsze, gdy wraca dbam o to żeby nadrobić ten czas gdy go nie ma, gotuje ulubione obiady, pieke ciasta, robię zakupy, szykuje go na wyjazd. Niestety wielokrotnie a raczej za kazdym razem, kłócimy sie, on na mnie krzyczy, klnie, obraza. Nawet przy dziecku. Ja potrafię wtedy się popłakać bo jest mi przykro, na co on kwituje: No, najlepiej się rozbecz. Tylko to potrafisz?Długo by pisać, przytaczać jego słowa czy zachowania. Ja wiem ze nie jestem idealna, ze zawiodłam jego zaufanie, ze może mieć do mnie żal, ze zrobiłam ze ukrywałam przed nim te długi? tylko ze zawiodłam tez moich rodziców ale oni na mnie nie krzyczą, nie obrażają mnie i nie klną. Boli mnie to, ze mąż się do mnie tak odnosi i nie widzi w tym nic złego. Potrafi na drugi dzień zachowywać się jak gdyby nigdy nic, a ja tak nie potrafię.

            Teraz jeszcze doszło do tego to, ze mąż po tej sytuacji gdy dowiedział się o długach, kupił sobie grę, limitowana edycje za 1300 zł. Wiedząc jaka jest sytuacja, wiedząc ze rodzice wydali wszystkie oszczędności jakie mieli żeby pokryć moje długi. On kupuje grę, bo musi, bo jest okazja, bo przecież on zarabia i jego na to stać. Bo to ja miałam problemy ze spłata a nie on (to jego słowa). Ok, nie odzywałam sie, bo wiedziałam ze nawalilam, ze dużo pieniędzy przeze mnie trzeba będzie oddać za te długi itd. Później minęło ileś czasu, (nie miesięcy, tylko może 3 tyg), kupił kolejna grę za 200 zł, dwie markowe pary spodni i kilka dni temu dowiedziałam się o kolejnym zegarku, na raty, za ponad 2 tysiące.Niezbędna rzecz, kolejny zegarek za ponad 2 tysiące? bo była okazja, bo nie mógł się powstrzymać. Gdzie ja myśle o sobie, o dziecku, na raty kupowałam meble do mieszkania, sprzęt do kuchni, a on sobie gry i zegarki. Przed świetami sprzedałam swój zegarek za 300 zł, żeby mieć pieniądze na prezenty dla niego, dziecka i reszty rodziny. Symboliczne. Miałam długi ale mimo wszystko próbowałam, jakoś myślałam ze to ogarnę. Ja na święta nie dostałam nic , bo mówił ze nie ma pieniędzy. Teraz jak się dowiedziałam o zegarku, powiedział ze muszę to jakoś przełknąć, i tyle, obraził się. Dzwoni tylko porozmawiać z dzieckiem.A ja się zastanawiam, jak długo wytrzymam na takiej karuzeli uczuć. Ostatnio powiedział ze gdybym chciała od niego odejść to mi nie pozwoli, ze chyba by mnie zabił. Starałam się odebrać to jako żart, ale sama nie wiem co o tym myśleć.

            Mogłabym pisać i pisać, przytaczać historie.W związku z tym stresem, problemami, nerwami i długami schudłam 20kg, miałam moment gdzie już nie mogłam sobie z niczym psychicznie poradzić i poszłam do psychoterapeutki. Stwierdziłam ze muszę zrobić coś dla siebie, dla zdrowia psychicznego bo inaczej oszaleje. Kontynuuje te spotkania. Terapeutka zaleciła spotkanie w parze ale jakoś póki co się nie składa z racji pracy męża. Ja zastanawiam się co teraz?Najgorzej ze on czuje się bezkarnie bo ja ciagle mam dla niego serce na dłoni, dbam, staram się, odzywam, wybaczam? tylko uświadomiłam sobie ze nie na tm to polega. Nie chce być całe życie nieszczęśliwa.

            Napisałam to jeszcze raz, bo przy poprzednim poście wyskoczyły jakieś dziwne znaki miedzy zdaniami i moze bym cieżko to przeczytać. Mam nadzieje, ze teraz będzie ok.

            ona25
            Uczestnik
              Liczba postów: 33

              Mam już mętlik w głowie i naprawdę nie wiem jak do tego wszystkiego podejść.

              travnick
              Uczestnik
                Liczba postów: 56

                Moja krótka rada, chociaż nie powinno się dawać rad: Uciekaj od niego, bo on Ciebie zamęczy.
                Tyle i tylko tyle ode mnie.

                ona25
                Uczestnik
                  Liczba postów: 33

                  Witam.
                  Mąż kilka dni temu odezwał się, przeprosił, powiedział ze odczuł ze nas traci, ze nie chce tego wszystkiego dla nas w taki sposób. Mówił ze się boi, ze odejdę, ze tego nie chce, bo jesteśmy dla niego wszystkim i dotarło do niego jaki był lekkomyślny. Póki co nie robię z tego święta, bo słowami wiele się nie zmieni.
                  Rozmawialiśmy, zaproponowałam żebyśmy dali sobie pół roku na poprawę, tzn żeby sprawdzić czy potrafimy jednak normalnie funkcjonować, poskładać to wszystko do kupy. Jeśli nie, to po prostu podejmę decyzje ze lepiej iść w swoją stronę. Myśle, ze czas zawalczyć o swoje szczęście, o to żeby wstawać każdego dnia z uśmiechem, radością. Dziecko tez musi mieć szczęśliwa mamę.
                  Maz na weekend wrócił z pracy, spędziliśmy ten czas miło, bez kłótni (co było wielka odmiana od dłuższego czasu).  Zobaczymy jak dalej będzie się rozwijać sytuacja.
                  niestety , nauczona doświadczeniem wiem ze często słowa to tylko słowa w jego wykonaniu, ale mam nadzieje se tym razem jednak coś dotarło.

                  travnick
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 56

                    Oby Wam się udało.

                     

                    ona25
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 33

                      Travnick, dziękuje za odpowiedz.
                      Szczerze przyznam, ze od kilku dni miło nam się rozmawia z mężem. Nawet odczuwam pewnego rodzaju tęsknotę, tylko mam tez wrażenie ze coś jakby się wypaliło. Kocham Go, ale zaczęłam się zastanawiać jak wyglądałoby moje życie, gdybyśmy się rozstali. Sama nie wiem, mam mieszane uczucia. Mąż ciagle powtarza ze się boi, ze te pół roku i tak nic nie da. Boi się, ze odejdę i ze nas straci…

                      ona25
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 33

                        Czy jest tu może ktoś w podobnej sytuacji jak ja? Mogłabym z kimś porozmawiać na priv lub mailowo?
                        dajcie znać proszę.

                         

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 41 do 50 (z 62)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.