Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › mój ojciec alkoholik
-
AutorWpisy
-
to straszne co teraz napisze, ale ja mam go dosyc czesto mysle o tym ze chce jego smierci…..
To nie jest straszne to normalna reakcja na taką sytuację. Nienawiść to tylko uczucie, co innego zrobić co pod wpływem nienawiści, tego nie pochwalam.
… mam juz tego dosyc. myslalam z mama o wyslaniu na leczenie przymusowe, ale to tak dlugo trwa i wyobrazam sobie, ze w okresie tych wszystkich spraw sadowych mialabym z mama pieklo w domu…a poza tym to na leczenie trzeba sie zgodzic i przede wszystkim trzeba chciec przestac pic. on ewidentnie nie chce. ma gdzies rodzine usuguje obcym ludziom „za flaszke” a o domu zapomina.
moglabym tak pisac i pisac o nim, ale nie mam sily.
co mam zrobic?zajmij się swoim życiem…..nie potrzebne cierpienie jest najlepszym nauczycielem musi rodziców tłuc codziennie po „pysku”, aż się opamiętają…..wiem, że to okrutne, ale to jest tzw. „twarda miłość”,….bądź łagodna wobec człowieka, ale stanowcza wobec problemu……
Dziękuję Ci za tego posta.
To dla mnie bardzo ważne.
Każdego dnia zadaję sobie pytanie „czy mam prawo walczyć o siebie”.
I proszę Boga, żeby się to już skończyło.
Bardzo ważna nauka z tej historii: trzeba się odciąć od dysfunkcyjnego rodzica. Psychicznie, ale też realnie, opuszczając „chory” dom. I trzeba szukać pomocy u innych ludzi.
Tak napisałam, bo kiedyś tak myślałam, ale teraz już nie i chciałam to po prostu zaznaczyć. Wspaniałe jest uczucie uwolnienia się od cudzych problemów!
Tak, Jakubek, mi to pomogło plus praca nad sobą na terapii i taka na co dzień.
Dziękuję ci za tę wspierająca wiadomość. Na szczęście u mnie już dobrze, powyżej zamieściłam aktualizacje, bo pierwszy post był napisany przeze mnie 15 lat temu.
Warto! A nawet trzeba! Ja naprawdę nie widziałam nadziei te 15 lat temu. I gdy niedawno natrafiłam na ten mój stary wpis tutaj, uświadomiłam sobie, że udało mi się wszystkie te zmiany, o których marzyłam, wdrożyć w życie. Zrobienie pierwszego kroku nie było łatwe, ale teraz jestem z siebie dumna, że to zrobiłam.
Życzę Ci wiary w siebie i odwagi. Dasz radę!
Problem nigdy nie są rodzice, tylko ich zachowanie jak ktoś nie nauczy jak sobie z nim radzić, może nawet lecieć do Chin….a tam już podobni do rodziców ludzie będą już na niego czekać. Zanim jeszcze wysiądzie z samolotu.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.