Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD MOJA HISTORIA I SYTUACJA

Przeglądasz 10 wpisów - od 41 do 50 (z 51)
  • Autor
    Wpisy
  • Makadamia
    Uczestnik
      Liczba postów: 35

      Karolina92 napisałaś w jednym poście, że „Każdy zasługuje na szczęście, my DDA(dodałabym jeszcze DDD) szczególnie” Zgadzam się. Bo swoje już przeszliśmy. Ciężkie dzieciństwo, dorastanie. Bagaż złych doświadczeń. Tylko tak się składa, że właśnie nam DDA, DDD, o to szczęście tak trudno. Często ono nigdy nie przychodzi, a przeszłość się za nami ciągnie mimo leczenia czy terapii. Pisałam w innym wątku, że czasem myślę, że los takich jak my jest z góry przesądzony.

      Karolina92
      Uczestnik
        Liczba postów: 30

        Hm, przeważnie tak jest jak mówisz – bo świat nie jest sprawiedliwy- za to logiczny 🙁 Ale ja np. nie zgadzam się na to  by mój los był przesądzony- no więc muszę pracować kilka razy mocniej na to niż niektórzy. I trudno, takie zasady w tej grze zwanej życiem. I tak nie mam najgorzej- mam zdrowie, łeb, gdzie mieszkać itd. Osobiście cieszę się, że mogę pomagać chorym a sama nie potrzebuję takiej pomocy. Itd, itd.

        Oj, nie tylko w Twoim sąsiedztwie takie zainteresowanie bliźnim 🙂 Mnie też to denerwowało jakiś czas temu. Myślę, że to wypływa z nas. Inni sczytują że w danym momencie mogą do nas dany komunikat wysłać. Dopóki w duchu czułam się gorsza, byłam potulna, na pytania odpowiadałam, nie odpyskowałam- pozwalali sobie. Nie wiem kiedy się to stało, ale zrozumiałam że ani ja nie gorsza, ani oni nie gorsi ode mnie – po prostu inni- a niektórzy po prostu może nawet zazdrośni – i zaczęłam w duchu podśmiewać się z takich osób, tak trochę prowokująco odpowiadać- zniknęły przytyki. Wiesz, przeważnie na zasadzie uśmiechu, parsknięcia, pokazania rozmówcy że nie do końca go poważnie traktuję. To ich zbija z tropu. No, raz pojechałam na poważnie. Dowiedziałam się, że  jakiś czas temu dalszy wujek, chwalący się swoimi udanymi dziećmi  opowiadał komuś coś, że jestem inna, zahukana ale nic dziwnego przez to co u nas w domu…. Gdy zadzwonił do mojej mamy spytać co u mnie z pewną dziedziną życia, ( a mama niestety nie umie się postawić i zaczęła grzecznie paplać odpowiedź ) wtrąciłam się do rozmowy i zapytałam jakim prawem w celu wydobycia info co u mnie nie wiadomo czy przez życzliwość, wykorzystuje w tym momencie nieumiejętność mojej mamy postawienia granic. Obraza i zdziwionko była i jest do dziś, ale zgadnij co- mam spokój od komentarzy  i dobrych rad ze strony jego najbliższej rodziny 😀

        Czasem się tym bawię. Ostatnio inna osoba dowiedziała się że wróciłam dokończyć wykształcenie i zapytała czy całe życie będę studiować. Mogłam to rozegrać na kilka sposobów, wybrałam ten z „czy formalnie- zobaczymy, ale ogólnie życia bez książek to już sobie nie wyobrażam” bardzo pewnym tonem. Czyli nic osobistego, ale tak żeby widzieć zdziwionko na twarzy osoby która wiedziałam że tego nie zrozumie 😀 Może po prostu na swój sposób taka osoba próbuje zrozumieć mój tok myślenia, czym ja się kieruję?  Gdy się rozstawałyśmy, powiedziała (bez przekąsu, szczerze raczej) „to powodzenia dziś! ”

        Niedawno jedna kilka lat starsza osoba która kiedyś za nastolatki sporo mi docinała, potrzebowała akurat mojej pomocy. Sytuacja była poważna, pomogłam. Potem na kawie w ramach podzięki przyznała że zawsze zazdrościła takim osobom jak ja które od młodych lat mają pasję, swój świat, i odwagę by iść za tym, przed siebie.

        I aż nie mogłam uwierzyć co napisałaś- bo dosłownie miałyśmy identyczną sytuację…. Jakiś rok temu do mamy napisała dawna znajoma z zapytaniem co słychać, mama na to że zdrowie nie to, ta koleżanka że u niej też, ale nie ma czasu nad tym myśleć bo bawi wnuki. Można to interpretować jako przytyk, a może wcale nie miała takiego zamiaru… Może chciała się pochwalić albo tak wprowadzić info co nowego u niej.  Odkąd przestałam czuć się gorsza, nie zastanawiam się aż tak nad tym co „autor miał na myśli” 🙂 Niektóre nieporozumienia też wynikają z naszego przeczulenia… A zauważyłam że takie rozkminianie wybijało mnie z rytmu np. nauki. Tylko gdy ktoś zwracając się do mnie robi przytyk, reaguję. Też po to by po fakcie nie zastanawiać się co mogłam wtedy na to odpowiedzieć (pewnie też to znasz), tylko zająć sobą. A że obgadają, to na sto procent, ale tym się nie przejmuję. Zresztą u nas każdy jest na językach …

        Więc, podsumowując, może po prostu nie do końca pasujesz tam gdzie jesteś bo odstajesz poziomem? Inni mogą wyczuwać że czujesz się gorsza, bo jakbyś się odgryzła raz, drugi- spasowaliby.

        Masz jakieś zainteresowania, pasję? Czy zajmujesz się na co dzień czymś co daje Ci radość? Z czego jesteś dumna w życiu? Sprawiasz wrażenie osoby wartościowej i inteligentnej, z wglądem w siebie i innych, sporą wiedzą, która o wielu rzeczach pogada. Może potrzebni Ci tego typu ludzie, środowisko?

        Cerber
        Uczestnik
          Liczba postów: 142

          Cześć Karolina

          „pewnie się dziś już domyślasz że na świecie nie ma nic „idealnie”. „

           

          Domyślam się, ale nadal skręca mnie w środku że nie będzie. I kiedy przeczytałem w jednym z twoich postów że

           

          „Każdy zasługuje na szczęście, my DDA(dodałabym jeszcze DDD) szczególnie”

           

          To takie słodko gorzkie, bo tak chcę i wiedzę że nie tylko ja , a wiem że tak nie będzie, nie będzie tak jak sobie wymyśliłam/wymarzyłem. Jakby biło się serce z rozumiem , czy marzenia z rzeczywistością. Bo tak jak napisała

          Makadamia

           

          „Tylko tak się składa, że właśnie nam DDA, DDD, o to szczęście tak trudno. Często ono nigdy nie przychodzi, a przeszłość się za nami ciągnie mimo leczenia czy terapii. Pisałam w innym wątku, że czasem myślę, że los takich jak my jest z góry przesądzony.”

           

          Z tym” przesądzony ” nie do końca zgadzam się, bo wydaje mi się że mamy wybór albo wybory (widzę to tak że albo mamy wybór drogi ( jednej ) którą prowadzi do , jeśli nie szczęścia to do zadowolenia z życia , albo prowadzi tam wiele dróg . Nie wiem co jest prawdziwsze ,jedną czy wiele)

           

          A co do grupy to mam spore opory i wstyd przed mówieniem. Ale odzywam się raz mało raz jeszcze mniej 😉 ale i raz dłużej . Tam objawia mi się lęk przed wyjściem ze swojej skorupy.

           

          „Wiesz, dla mnie też pójście na grupową było wyzwaniem,…. Poznałam bardzo fajnych, wartościowych ludzi. Człowiek widzi się w grupie, feedback inny… „

           

          Inny ? Co masz na myśli ?

           

           

          „Dlatego- zakładając że Bóg istnieje, jest dobry, miłosierny i wszystkowiedzący- osobiście nie przemawia do mnie idea automatycznego potępienia samobójców. Bóg musi wiedzieć tym bardziej, co oni przeżywają, jaki to stan.)”

          Dziś to raczej jestem poszukujący i zacząłem myśleć tak jak ty , tj. Ten na górze nie może być bezlitosny i karzący każdego który pogubił się a miłosierny, wspomagający, czasem surowy ale jak rodzic który świadomie nie daje wszystkiego dziecku lub zsyła trudności żeby czegoś nauczył się.

           

          Naj trudniej jest zrozumieć że robię to dla siebie 😔

           

           

           

           

          „Niedawno jedna kilka lat starsza osoba która kiedyś za nastolatki sporo mi docinała, potrzebowała akurat mojej pomocy. Sytuacja była poważna, pomogłam. Potem na kawie w ramach podzięki przyznała że zawsze zazdrościła takim osobom jak ja które od młodych lat mają pasję, swój świat, i odwagę by iść za tym, przed siebie.”

           

          Czyli nie tylko ja ! 😄😄

           

          „Wiesz, przeważnie na zasadzie uśmiechu, parsknięcia, pokazania rozmówcy że nie do końca go poważnie traktuję”

           

          Moje kochane 😉 znam to oczyma mówicie o wścibctwie. Znam takie osoby nie tylko w rodzinie ale w pracy . Postępuję bardzo podobnie jak opisałaś. Jest taka zabawna historia z jedną taką osobą gdzie wypytywała się ludzi z którymi pracuję i też sąsiadów. Jeden z nich zaczął wciskać mu że a to uczę się na księdza ,a to innym razem że tylko na szafarza, a wścibski odpuścił pytać się go kiedy sąsiad powiedział mu że przechodzę na islam 😄(po drodze było podobno kilka innych historyjek )

           

          Makadamia

          ” to jako osobiste wbicie szpili”

           

          Znam to, już tak tego aż tak tego nie odczuwam .

          Gorzej jeśli ktoś powie mi wprost coś o mnie negatywnego , co sam o sobie uważam wtedy zaboli bardzo . Bo to takie potwierdzenie tego co sam o sobie myślę i co mnie dobija a tu kolejny kamień do stosu który mnie przygniata.

           

          Humor trochę zespół się ale to głównie dlatego że znów odzywa mi się ten pod skórny lęk.

           

          Życzę wszystkim szczęścia lub zadowolenia z życia.

          Makadamia
          Uczestnik
            Liczba postów: 35

            Karolina92 dziękuję za miłe słowa pod koniec Twojej wiadomości 🙂 niestety nie jestem typem, który ma zdolność do szybkiej ciętej riposty. Chociaż jeśli chodzi o opisywane sytuacje, to mama czy babcia powtarzały mi, że ktoś coś powiedział, więc nawet nie miałam okazji spróbować. Pracuję w szkole podstawowej z dziećmi z orzeczeniami. Praca mi się podoba. Czy jestem z czegoś dumna? Chyba nie. Mam tendencję do porównywania się z innymi i we własnych oczach wypadam dość blado w porównaniu z nimi. Może za dużo od siebie wymagam.

            Cerber:

            Gorzej jeśli ktoś powie mi wprost coś o mnie negatywnego , co sam o sobie uważam wtedy zaboli bardzo . Bo to takie potwierdzenie tego co sam o sobie myślę i co mnie dobija a tu kolejny kamień do stosu który mnie przygniata.

            Mam dokładnie tak samo. Czasem człowiek myśli, że może tylko mu się wydaje, że jest taki albo taki, że coś z nim „nie tak”. Ale jak usłyszy od kogoś, to bierze za pewnik, potwierdzenie swoich przypuszczeń. Bo to nie złudzenia, tylko rzeczywiście coś jest na rzeczy skoro inni też to zauważyli.

            Karolina92
            Uczestnik
              Liczba postów: 30

              O! Makadamia, widzę, że zawodowo nie odbiegamy od siebie jakoś mocno…

              Ja też kilka lat temu nie umiałam się odgryźć zupełnie- a ludzie lubili sobie pozwalać, stąd musiałam siłą rzeczy w pewnym momencie nauczyć się „ripost”. Fajny pomysł na kolejne zbicie z tropu podsuwasz, Cerber 😀 przejście na islam 😀  Muszę właśnie wcześniej wymyślić głupoty które będę opowiadać jak ktoś zacznie być zbyt ciekawy. Chyba pożyczę sobie !

              Raz mnie zapytała jedna dalsza ciotka ( i to jak dopiero zaczynałam jeździć), czy mam sponsora 😀

              Ja uważam że do szczęścia, czasem  nawet jednego konkretnego człowieka, może prowadzić wiele dróg.

              Też jestem raczej poszukująca,  Ja szukam Boga, zwracam się do niego choć nie czuję pewności że jest … lubię poszukiwać go w zdarzeniach, ludziach, przyrodzie…

              Feedback inny- chodziło mi o to, że gdy jest grupa i terapeuta, to wysłuchuje Cię w danym momencie nie jedna profesjonalna a, strzelam, 10 osób ( dziewięć podobnych Tobie i jedna profesjonalna) które mogą się na Twój temat wypowiedzieć, zareagować na Twoją wypowiedź. Jak się pokona nieśmiałość, oswoi z indywidualną ter. najpierw- myślę, że daje to o wiele więcej niż indywidualna terapia- no i kontakt, bycie „z”, wsparcie… To jest nieocenione.

              Teraz ja spytam 😀 „Czyli nie tylko ja! ”

              Co masz na myśli? Bo mi umknęło 🙂

              Kuba90
              Uczestnik
                Liczba postów: 1

                Hey, Karolina. Przeczytalem twoja historie. Odnalazlem w niej sporo podobienstw do mojego zycia, dlatego postanowilem do ciebie napisac. Milo byloby wymienic sie doswiadczeniami i zwyczajnie porozmawiac. Pozdrawiam.

                Cerber
                Uczestnik
                  Liczba postów: 142

                  „Ja też kilka lat temu nie umiałam się odgryźć zupełnie- a ludzie lubili sobie pozwalać, stąd musiałam siłą rzeczy w pewnym momencie nauczyć się „ripost”. ”

                   

                  Wydaje mi się że nie chodzi tu o nauczenie się ripost a bardziej to żeby „nauczyć się ” że mam prawo bronić się , mieć takie przekonanie. To wyjście z roli ofiary (dobrze mi znane) Co prawda riposty mogą pomóc ale ile z tego co nauczyłaś w momencie kryzysowym , pod stresem ,lękiem  przypomnisz sobie ?

                  Raz mnie zapytała jedna dalsza ciotka ( i to jak dopiero zaczynałam jeździć), czy mam sponsora 😀

                  Powiedz że ty sponsorujesz 😀 , Nie żebym był zainteresowany 😀 😉

                  Feedback inny- chodziło mi o to, że gdy jest grupa i terapeuta, to wysłuchuje Cię w danym momencie nie jedna profesjonalna a, strzelam, 10 osób ( dziewięć podobnych Tobie i jedna profesjonalna) które mogą się na Twój temat wypowiedzieć, zareagować na Twoją wypowiedź. Jak się pokona nieśmiałość, oswoi z indywidualną ter. najpierw- myślę, że daje to o wiele więcej niż indywidualna terapia- no i kontakt, bycie „z”, wsparcie… To jest nieocenione.

                  „wsparcie ” … problem że w automacie spodziewam się jakieś formy ataku a nie miłej reakcji , czy wsparcia . I tu jest w dużej mierze pies pogrzebany . Trudo mi cokolwiek o tym napisać nie znam mechanizmu który za tym stoi (miejmy nadzieję że JESZCZE NIE)

                  Teraz ja spytam 😀 „Czyli nie tylko ja! ”

                  Co masz na myśli? Bo mi umknęło 🙂

                  Właśnie to samo co ta starsza osoba :

                  „Niedawno jedna kilka lat starsza osoba która kiedyś za nastolatki sporo mi docinała(…)przyznała że zawsze zazdrościła takim osobom jak ja które od młodych lat mają pasję, swój świat, i odwagę by iść za tym, przed siebie.”

                  Pozdrawiam

                   

                  abcd
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 206

                    „abcd,

                    Ależ jakie „wcinać”, jesteś częścią tej dyskusji, zresztą każdy jest 'invited’.

                    To cytat był tylko (z chińskiego przysłowia o ile dobrze pamiętam ) – ale nie pamiętam źródła.

                    Niemniej, tak, przyznaję – wyposzczona jestem.

                    Tu już może nawet o samo słowo nie chodzi co o życzliwość? kontakt z Wami i ludźmi w ogóle? i tu przyznaję rację- ważne czym się kieruje szczery człowiek, nie sztuka „przywalić prawdą między oczy”.

                    Dla mnie prawdziwe życie jest teraz, a oczekiwanie na przyszłe, lepsze, niepewne- ucieczką od tego życia. Co nie znaczy że życie po życiu nie istnieje- znaczy po prostu że taki już ze mnie niewierny Tomasz. Ja muszę doświadczyć czegoś, zobaczyć i poczuć sens by się w to rzucać- wtedy faktycznie potrafię dać dużo z siebie

                    To ja chyba nie umiem marzyć 😀 życie jest za krótkie dla mnie na to.

                    Ale dzięki za życzenia!„

                    Cze

                    Rzeczywiście coś w tym jest, jeśli chodzi o uciekanie (albo raczej unikanie?) od tego życia, a myślenie tylko o przyszłym życiu. (Trochę tak mam i muszę nad tym popracować). Zgadzam się że to też nie o to chodzi. Czyli dobrze jest być realistą, ale i żyjącym w nadziei na życie wieczne😉

                    Karolina92
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 30

                      Cześć,

                      Makadamia, Cerber, co słychać u Was? 🙂

                      Makadamia
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 35

                        Cześć Karolina 🙂 u mnie właściwie wszystko po staremu. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 41 do 50 (z 51)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.