Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Moje DDA i wyjście

Otagowane: 

Przeglądasz 2 wpisy - od 1 do 2 (z 2)
  • Autor
    Wpisy
  • Pablooo
    Uczestnik
      Liczba postów: 31

      Siema wszystkim,

      Cieszę się, że tu jesteście i  że istnieje to forum dla DDA/DDD. Sporo się tutaj nauczyłem i znalazłem ludzi z podobnymi problemami za co jestem wam wdzięczny. Chciałbym Wam opowiedzieć pewną historię, a kto wie – może ona doda komuś otuchy albo pomoże.

      Jeśli chodzi o moje DDA to wyróżniłbym 4 fazy.

      1. Nie wiem, że nie wiem o DDA.
      2. Wiem, że nie wiem o DDA.
      3. Wiem, że wiem  o DDA. ( tu jestem ja )
      4. Nie wiem, że  wiem o DDA. ( tu  jest większość ludzi )

      —— 1. Nie wiem, że nie wiem o DDA. ——

      Cofniemy się w czasie jakieś 17 lat …

      Przez większość życia nie zdawałem sobie sprawy, że moje wzrastanie w dysfunkcyjnym środowisku może zmienić mnie całkowicie, ale zawsze zdawałem sobie sprawę, że coś jest ze mną nie tak. Zdawałem sobie sprawę, że funkcjonuję  trochę inaczej niż moi rówieśnicy. Bardzo ciężko mi nawiązywać nowe relacje, byłem nieufny i odpowiadałem po namyśle. Taki byłem i próbowałem jakoś odnaleźć się w świecie.

      Zamiast mieć przyjaciół, wpadałem w jakąś manię i jej się dałem pochłonąć całkowicie. W szkole było to uzależnienie od gier komputerowych, na studiach maniakalny sport, a po studiach dałem się pochłonąć pracy. Wiecznie za czymś pędziłem, wiecznie próbowałem coś zdobyć lub osiągnąć nie zdając sobie sprawy dlaczego to robię. A gdy był stres w pracy i nie było się jak rozładować sportem to doszło 1 lub 2 piwka dziennie.

      W międzyczasie poznałem dziewczynę i się ożeniłem, mamy dzieci. Żona zauważyła, że jak się na coś uprę to maniakalnie walczę o to żeby to zdobyć, zapominając o całym świecie. Myślała, że już taki po prostu jestem. I tak to funkcjonowało. Wydawało nam się, że jest normalnie. Każdy jest jaki jest.

      W pewnym momencie coś się załamało. Jak zwykle dawałem 200% siebie pochłonięty swoją manią, ale byłem już po 30-ce i po roku zasuwania na 200% po prostu już nie dałem rady. Miałem plan, którego chciałem zrealizować, którego już fizycznie nie byłem w stanie skończyć.

      Wtedy pamiętam czułem się mocno nie rozumiany. Dlaczego nikt nie rozumie, że realizacja tego zadania jest tak ważna i tak jak ja nie poświęca wszystkiego innego żeby go osiągnąć.

      Zacząłem zrzucać winę na innych za to niepowodzenie i ciągle byłem nie zrozumiany, ale pewny swoich racji.

      W związku z brakiem zrozumienia poszedłem do psychologa, żeby wyjaśnić problem, że był  bardzo ważny plan do zrealizowania, który się nie udał, ale nikt się nie poczuwa się do odpowiedzialności.Była przepaść w komunikacji. Coś co było dla mnie oczywiste i spotyka się ze ścianą.

      —– 2. Wiem, że nie wiem o DDA.—–

      I tutaj pani psycholog się bardzo dobrze spisała. Nie powiedziała mi co mam robić, żeby ich przekonać, ale było mocno ciekawa i zadawała różne pytania i była mocno zainteresowana tym co mówię. Czułem, że w końcu ktoś zaczyna mnie rozumieć. Ze moje racje są na miejscu i mam do nich prawo.

      W końcu gdzieś tam zeszliśmy na temat mojego dzieciństwa. Opowiadałem jej co mi się w nim nie podobało i spojrzeliśmy oczami dorosłych na to jak to dzieciństwo powinno wyglądać i czego brakło.Przeżyłem tak jakby jeszcze raz i wiele rzeczy stało się dla mnie jaśniejsze.

      Jeszcze trochę później poszedłem do znacznie bardziej doświadczonej terapeutki, która mnie w ogóle nie słuchała tylko mówiła co powinienem zrobić co mi się bardzo nie podobało. Natomiast mocno zapamiętałem jej słowa wypowiedziane z taką irytacją połączoną ze znudzeniem

      „Czy wy nie możecie po prostu żyć i cieszyć się życiem” ? ( chyba adresowane do DDA )

      Mocno mnie to zirytowało, ale zaczęło do mnie dochodzić, że dla niej jest coś oczywistego czego ja nie robię i ona już nie ma siły tego powtarzać.

      Natomiast panie psycholog jakby pomogły mi zbudować most pomiędzy mną a ludźmi, abym dalej już mógł poradzić sobie sam.

      —— 3. Wiem, że wiem o DDA ——

      Wtedy właśnie zdałem sobie sprawę, że mogę być DDA. Że zatracam się w różnych zadaniach które sobie narzucam, żeby nie żyć teraźniejszością. Ze nie umiem żyć teraźniejszością natomiast w ten sposób jakoś zamiast alkoholu czy innych używek nauczyłem się radzić sobie, że sobą, ale inni tak nie mają. Mocno przeżywam przeszłość, martwię o przyszłość natomiast nie umiem cieszyć się życiem – co zauważyła Pani psycholog. Niektórzy radzą sobie z tym np. alkoholem bądź używkami.

      Bardzo mi pomogła książka Tian Dayton – Znajdź spokój wewnętrzny DDA.

      Zrozumiałem, że nie jestem w żaden sposób wyjątkowy ale taki sam jak wszyscy, a jedynie w moim dzieciństwie nie miałem szansy wykształcić sobie mechanizmów takich jak autoregulacja emocji i muszę dać sobie czas, aby je wykształcić.

      Ze oceniam się bardzo surowo i nie daję sobie miejsca na popełnienie błędu. Natomiast nie nauczymy się niczego jeśli nie popełnimy kilka błędów. Że błędy są naturalne gdy robi się coś nowego, a jak ktoś się z nich śmieje to jest palant i można mu polecić psychologa.

      Najtrudniejsze natomiast okazało się, aby żyć teraźniejszością. Żeby nie myśleć co źle zrobiłem albo co mogę zdobyć jutro, ale cieszyć się z codziennych rzeczy. Cieszyć się ze spotkania ze znajomymi. Plotkowanie o głupotach etc czy wyjściem na rower. Przecież normalni tak robią 😉

      Wydaje mi się, że właśnie nie odczuwałem przyjemności ze spędzania czasu ze znajomymi stąd znajdywałem sobie jakieś inne półśrodki które miały mi to zastąpić. Bałem się, że mogą zrobić  mi krzywdę, a wystarczyło wsparcie Pani Psycholog,  okazanie trochę zrozumienia co do moich strachów i emocji abym  zrozumiał, że jak ktoś wyśmiewa moje emocje to jest palant i może się leczyć albo to DDA.

      Natomiast normalni ludzie okażą zrozumienie co do tego czego się boję. Możliwe, że to jest główny problem DDA.

      —– 4. Nie wiem, że wiem ——-

      Tu mnie jeszcze nie ma, ciągle pamiętam 😉

      Dzisiaj natomiast staram cieszyć się życiem. Cieszyć się pracą jak coś mi dobrze wyjdzie, pogadać ze znajomymi i znaleźć czas na spotkanie. Dać sobie czas na popełnienie błędu. Nie spieszyć się.

      Nawet pomagam innym regulować ich emocje co jest dla mnie sporym sukcesem.

      Dziękuję za uwagę a może moja historia komuś się przyda 😉

      A dla Ciebie jeśli jesteś DDA :

      1.Pamiętaj, że to jaki jesteś to nie Twoja wina tylko coś zostało Ci odebrane i trzeba dać sobie czas żeby to odbudować.

      2. Żyj dzisiaj, idź pogadać ze znajomymi, wyjdź na rower, ciesz się życiem.

      3. Jeśli nie umiesz, idź do kogoś kto może Ci pomóc odzyskać przyjemność z codzienności.

      UWAGA : Alkohol, używki i wszystkie umilacze  niestety tylko Cie oddalają od cieszenia się życiem. Pijąc alkohol dzisiaj, pożyczasz sobie szczęście z jutra. Jeśli robisz tak raz na tydzień to jest OK , ale jeśli pożyczasz codziennie szczęście z jutra to jesteś alkoholikiem.

      Dzień po wypiciu czujesz się jeszcze mniej szczęśliwy bo organizm usuwa hormon szczęścia – dopaminę i serotoninę z organizmu, a wtedy ponieważ jesteś nieszczęsliwy sięgasz po więcej następnego dnia.

      Może uda Ci się doczekać do wieczora, może nie, ale cały dzień tylko czekasz aż w końcu dostaniesz swój zastrzyk szczęścia.

      Także umilacze rozlegulują wasz organizm stąd z nimi jest ciężko coś zmienić. Jeśli chcesz coś zmienić nie pij. A jak już zmienisz to może nie będziesz potrzebował pić bo będziesz szczęsliwy.

      Pozdrawiam i powodzenia

      • Ten temat został zmodyfikowany , 1 tydzień temu przez Pablooo.
      • Ten temat został zmodyfikowany , 1 tydzień temu przez Pablooo.
      bonitto39
      Uczestnik
        Liczba postów: 2

        Dzięki za tę inspirującą historię. Widzę wiele podobieństw – chęć osiągnięcia czegoś, upór, pracowitość, alkohol. Z pewnością przeczytam polecaną przez Ciebie książkę.

      Przeglądasz 2 wpisy - od 1 do 2 (z 2)
      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.