Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Moje love story

Przeglądasz 6 wpisów - od 21 do 26 (z 26)
  • Autor
    Wpisy
  • Bremic
    Uczestnik
      Liczba postów: 7

      Zanim zacznę odpowiadać zaznaczę, że dziś mam dobry, albo bardzo dobry dzień. Zero złych i niechcianych myśli w stosunku do partnerki, radość ze spotkania i chęć przedłużenia go ile się da oraz czekanie na następne.

      Odnośnie Twojego obecnego związku. Czy to nie jest tak, że po wcześniejszych przykrych doświadczeniach cały czas sam się bronisz przed obdarzeniem kogoś uczuciem? Może właśnie dlatego za wszelką cenę próbujesz doszukać się w tej osobie wad, żeby sobie udowodnić ?a jednak miałem rację, nie warto kochać, bo to rani?.

      Czasami też tak myślę, ale wychodziłoby na to, że robię to nieświadomie, bo w złych chwilach chciałbym właśnie te uczucia obudzić i poczuć. Bardzo chcę po prostu zwalczyć zły nastrój, pozbyć się go. Nie szukam na siłę wad. Kiedy zastanawiam się co jest nie tak, myślę właśnie o tym, jaka ona jest i że nie umiałbym znaczących wad znaleźć.

      A jeżeli chcesz się upewnić w tym co czujesz do tej kobiety, z która teraz jesteś, spróbuj wyobrazić sobie jak byś się czuł gdyby jej teraz zabrakło, bo np. odeszła z powodu Twojej niepewności co do uczuć albo wyjechałaby i kontakt by się urwał.

      Ciężko mi to sobie wyobrazić. Mam obraz, że rozmawiam z nowo poznaną, ale ściska mnie w gardle.

      Jest jeszcze jedna kwestia, która wpływa na to jak odbieramy daną relację i ma bardzo duży wpływ na nasze emocje. Jest to seks.

      (…)

      Po tym kryzysie po nowym roku to się u mnie zmieniło dość znacznie i pracuję nad tym. Zmieniło się to, że nie ma pożądanych reakcji na jej 'zaloty’. To nie tak, że ona na mnie nie działa, a inne widoki działają. To się poprawia, ale bywało (mam nadzieję, że to przeszłość), że jej zaloty i brak fizycznej reakcji u mnie powodowały stres, nerwy i rozmyślanie „dlaczego tak jest?” czasem rozdmuchane do wątpliwości o całą relację, a to wiadomo gwóźdź do trumny, że tak powiem w tej sytuacji. Nie staram się być „technicznie idealnym kochankiem”. To dla mnie istotny element i zależy mi na zadowoleniu z obu stron. Nie wiem w sumie czy dobrze Ciebie zrozumiałem. W każdym razie nie mam złych intencji przy seksie. Jest do dla mnie takie zbliżenie, bardzo intymne przeżycie.
      Czy porównywanie związków pod tym względem jest na miejscu i ma teraz sens?

      Wiesz, jeżeli w związku nie ma  chemii, tylko jest chłodna kalkulacja, że ktoś ma cechy, które nam odpowiadają, to taki związek chyba nie ma sensu. Związki z rozsądku może się i sprawdzają ale wtedy jest to tylko porozumienie. Miłość to połączenie przyjaźni z pożądaniem

      W tym momencie mam wrażenie, że chłodna kalkulacja jest próbą walki ze złym nastrojem, wątpliwościami. Taką próbą zwalczenia tego i wyprostowania swojego myślenia.

      Dziś wszystko wygląda inaczej. W pewnym stopniu tęsknię za przeszłością (głównie mam na myśli tych znajomych), ale też myślę, że było fajnie, ale minęło, skończyło się i tyle. Teraz jest obecna partnerka, obecna sytuacja, w której czuję się dobrze i niczego mi nie brakuje. Nie przeżywam braku euforii, chcę by było tak jak jest. Choć nie wiem czy dzisiaj jej nie czuję lekko. Tego „latania i przenoszenia gór” pod wpływem obecnej sytuacji.

      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana , temu przez Bremic.
      Fenix
      Uczestnik
        Liczba postów: 2551

        Travnik bardzo dziękuję za takie wyznanie. Przeczytać takie słowa z samego rana, to jest naprawdę budujące i dodaje skrzydeł 😉

        Pierwszy fan jest, zatem chyba czas pomyśleć o jakimś fanpagu, koncie na instagramie, może nawet pokuszę się o wydanie książki. 😀

        Nie odbierz moich słów negatywnie, to tylko takie moje ostatnie refleksje nad otaczającym światem i wyraz dystansu do siebie. 🙂

        Pozdrawiam serdecznie 🙂

        Fenix
        Uczestnik
          Liczba postów: 2551

          Witaj Bremic 🙂

          Nie do końca mnie zrozumiałeś, ale to efekt słowa pisanego.

          „Ciężko mi to sobie wyobrazić. Mam obraz, że rozmawiam z nowo poznaną, ale ściska mnie w gardle.”

          Mnie nie chodziło o sytuację, kiedy to Ty odchodzisz. Mnie chodziło o sytuację, kiedy to ta kobieta odchodzi lub sytuacja życiowa Was rozdziela. Chociaż to co napisałeś, sporo może mówić o Twoim nastawieniu i może Twoich uczuciach względem tej kobiety.

          To co napisałam o roli seksu w związku, nie odnosiło się do Twojej sytuacji. Mnie ogólnie chodziło o przedstawienie swojej opinii, sformułowanej po przerobieniu tematu toksycznych związków. Chodziło mi tylko o to, że w niezdrowej relacji seks jest elementem gry na emocjach, dodatkowo je podkręca i powoduje jeszcze silniejsze uzależnienie jednej osoby od drugiej. I tylko o to mi chodziło. Osobiście jestem bardzo daleka od wnikania w tę sferę u kogoś i sama także nie lubię się tym dzielić.

          Życzę kolejnych dobrych i radosnych dni 🙂

          Pozdrawiam

          F.

           

           

          ewela6453
          Uczestnik
            Liczba postów: 9

            witam wszystkich .

            Mam 24 lata i obecnie beznadziejną sytuację w życiu . Zacznę od początku , jestem DDA  oboje rodzice alkoholicy prawie 10 lat w domu dziecka . W wieku 16 lat poznałam chłopaka , Na początku było super , ja zakochana i szczęśliwa , wiadomo . Skończyłam szkołę zawodową jak już mieszkaliśmy razem w wynajętej kawalerce , byliśmy wtedy 3 lata razem , po 2 się oświadczył . Niestety sielanka się skończyła właśnie po tych trzech latach .  Miałam dość pracy na noce w piekarni ( z zawodu jestem cukiernikiem ) Ta praca mnie wykończyła . Zwolniłam się i wyjechałam do siostry , mieszkającej w Wielkiej Brytanii .  Pojechałam tam z zamiarem zarobienia szybkiej kasy , miało to nam umożliwić kupno mieszkania w przyszłości .. Mam ciężki charakter ale nie cierpię długów a i zwolennikiem kredytów na całe życie nie jestem . Niestety decyzja wyjazdu zaważyła na naszej relacji .  Praca za granicą to nie lecąca kasa z nieba niestety . Wróciłam po 3 miesiącach , skonfliktowana z siostrą . Jest ode mnie starsza o 9 lat , nigdy nie miałyśmy dobrych relacji , szybko wyniosła się od rodziców alkoholików .. Wróciłam do Polski wynajęłam pokój w innym mieście , zaczęłam pracę w sklepie , ale mój narzeczony nie kwapił się żeby cokolwiek naprawiać , ba przez pół roku ani razu do mnie nie przyjechał , choć ja po pracy wsiadałam w autobus i jechałam do niego na weekend 50 km i  na drugi dzień wracałam do siebie bo na 14 szłam do pracy . Warto wspomnieć że mój narzeczony , również nie pochodzi z jakiejś wspaniałej rodziny , rodzice wiecznie widza starszego brata a teraz już żonę i wnuki a on jak jakiś od macochy . Jego matka jest  wścibską zaborczą kobietą , uwielbia wszystko wiedzieć i mieć kontrolę a każdy powinien robić tak jak ona chce . Nie mamy dobrych relacji , nie cierpię gdy ktoś mnie umoralnia i mówi jak mam żyć .. więc niestety szczerze mnie nienawidzi w sumie z wzajemnością .. W czasie gdy mieszkaliśmy razem mamusia dzwoniła , synuś rzucał wszystko i leciał . To samo w Boże narodzenie czy Wielkanoc . Ja stałam pół dnia przy garach żebyśmy mogli spędzać pierwsze święta razem to on poszedł do matki bo rodzina . Mało tego kiedyś podczas ostrej kłótni śmiało bez zająknięcia powiedział że jego rodzina zawsze bedzie na pierwszym miejscu . Matka do dziś nie może zaakceptować że synuś jest dorosłym facetem ( teraz już 31 lat ) i że na jej miejscu jest jego dziewczyna. Ja pracuję w Niemczech , jestem opiekunem osób starszych . On pracuje w firmie spedycyjnej kolejowej , jako ustawiacz , manewrowy . Sytuacja wygląda tak że nie ma go całymi dniami , ja wracam do Polski i siedzę sama w domu a on wraca np po 15 godzinach pracy jak wczoraj , jest zmęczony nie do życia . Uważam że ma wyraźny problem ze sobą , gdy ja chce porozmawiać , żeby jakoś ratować ten związek on siedzi i milczy lub mówi że nie wie co ma powiedzieć . W najlepszym wypadku wzruszy ramionami a ja wygłaszam monolog w sumie do ściany . Nie wiem co mam robić .. Jestem w sumie sama . Mam tylko babcie i dziadka ale oni mają już po 85 lat i maja swoje życie. Nie wymagam od mojego partnera wiele , potrzebuje mieć w nim wsparcie , móc porozmawiać , ale jak mówię że mam problem albo pytam o rade zawsze jest to samo , co mam ci powiedzieć , nie wiem , rób jak uważasz . Rozważam oddanie wynajmowanego mieszkania i rozstanie . Dla mnie to już nie jest ten sam człowiek , w którym sie zakochałam . On się nie zmieni .  Po co mam wracać do pustego mieszkania …

            Nieomylna01
            Uczestnik
              Liczba postów: 398

              Cześć Ewela . A rozważałaś zajęcie się sobą w sensie emocjonalnym , duchowym . Próbę pomocy sobie ? A może już próbowałaś ? Czy czujesz w ogóle ze Ty sama masz problem ? Pewnie czytałaś wiele wypowiedzi tutaj na forum wiec teoretyczna wiedzę pewnie masz z ?czym to się je ?😃może chciałabyś skorzystać z jakichś terapi , grup wsparcia czy mityngów ?

              ewela6453
              Uczestnik
                Liczba postów: 9

                Wiem , potrzebuję terapii ,  oczywiście że zdaję sobię sprawę że mam problem bycie dda i cała konsekwencja dorastania okolicy alkoholizmu rodziców ciągnie się za mną cały czas . Byłam u psychoterapeuty ale  kilka lat temu , wnioskiem pani terapeutki było to że w głebi jestem małą dziewczynką , która całe życie szuka miłości i troski  rodziców . To prawda  .  Chętnie skorzystam jeśli masz jakieś sprawdzone adresy  🙂 Ogólnie mieszkam w małym mieście , gdzie rządzą  plotki . Jeśli masz chęć pisz na email ewelina6453@gmail.com . Pozdrawiam

                 

              Przeglądasz 6 wpisów - od 21 do 26 (z 26)
              • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.